Centrum Adopcyjne "Ada" poinformowało na mediach społecznościowych o odnalezieniu trzech kocich sierotek pozbawionych mamy. Nowo narodzone zwierzęta jeszcze nie zdążyły otworzyć oczu, a już doświadczyły niewyobrażalnego lęku i osamotnienia. Jeszcze niedawno pod opieką wolontariuszy przebywało ponad trzydzieści zwierząt, w tym piętnaście kociąt. Wczoraj, tj. 18 maja br. do kociej gromadki dołączyły kolejne trzy maluchy.
Działacze tarnowskiego oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w asyście policji odebrali z pseudohodowli osiem psów. Czworonogi trzymane były w koszmarnych warunkach, które zdaniem aktywistów uwłaczały jakiejkolwiek czującej istocie. W trakcie interwencji odkryto, że na posesji pod Tarnowem osiem zwierząt przebywało w budynku gospodarskim. Żyły w ciasnych, niemal klaustrofobicznych drewnianych boksach, które od dłuższego czasu nie były sprzątane.
Spacer na łonie natury ujawnił kolejną tragedię niewinnych istot. Tym razem wstrząsającego odkrycia dokonano w województwie warmińsko-mazurskim. Nieznani sprawcy wpakowali suczkę razem z potomstwem do kartonowego pudła i zostawili w głębi lasu. Jak dowiadujemy się ze wpisu na mediach społecznościowych, na początku maja natrafiono w lesie pod Łuktą na porzucone pudło. Z jego wnętrza wychylała łebek kruczoczarna suczka razem ze szczeniętami.
"Miały być działki marzeń, a wyszło piekło dla zwierząt" - tymi słowami strażnicy EKOSTRAŻ-y rozpoczęli wpis relacjonujący dramatyczną interwencję na jednej z działek R.O.D. "Marzenie" we Wrocławiu. Mężczyzna, który nie zapewnił hodowanym ptakom oraz kotom odpowiednich warunków bytowania, bez cienia wstydu przyznał, że robił to ku uciesze dzieci. Przedstawiciele wrocławskiej EKOSTRAŻ-y interweniowali w sprawie zaniedbanych ptaków. We wpisie na mediach społecznościowych informują, że warunki hodowli zwierząt były skandaliczne.
Psi staruszek imieniem Czapi to przykład tego, do czego może doprowadzić ludzka obojętność i brak empatii. Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Goleniowie przyjęło pod swoją opiekę zwierzę noszące na sobie blisko 2,5 kg sfilcowanej i skołtunionej sierści. Przed kilkoma dniami skrajnie zaniedbany pies został odebrany interwencyjnie przez strażników miejskich z rąk właściciela. Zwierzę żyło dotąd na jednej z posesji w Budnie, w województwie zachodniopomorskim.
Kotka z Wrocławia skradła serca wszystkich internautów. Opiekunowie jej wadę postanowili przekuć w atut, licząc na to, że zwierzę wkrótce znajdzie nowy dom. Zamieścili zabawny opis w sieci, którzy internauci udostępnili ponad 1,5 razy. Czy to wystarczy, aby Wandzia znalazła kochającego człowieka?Wandzia to około 3-letnia kotka, która potrzebuje swojego miejsca na stałe. Zwierzak nie ma spacje lanych wymagać dot. nowego domu, jednak opiekun musi wziąć pod uwagę brak słuchu u wziąć u mruczka.
Kolejny pies został odebrany nieodpowiedzialnym właścicielom. Pomorski oddział OTOZ Animals zerwał łańcuch, do którego przykuty był 3-letni kundelek. Przyjazny czworonóg znał wyłącznie życie na uwięzi. W gminie Linia w woj. pomorskim odbyła się interwencja Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Inspektorzy podjęli decyzję o przejęciu opieki nad niewielkich rozmiarów kundelkiem, który otrzymał imię Emil.
Do mediów społecznościowych wyciekło wstrząsające wideo dokumentujące znęcanie się nad kotem. Nagranie z ukrytej kamery zostało przesłane Stowarzyszeniu S.O.S dla Zwierząt Wąbrzeźno. Zdaniem aktywistów sprawcą najprawdopodobniej jest młody mieszkaniec Golubiu-Dobrzyniu. - Chłopak siadał na kocie, wieszał, ciągnął na sznurku, wkładał pyszczek do popielnicy – czytamy dramatyczny opis zdarzenia we wpisie na Facebooku.
Wrocławska Ekostraż informuje na Facebooku o interwencji ws. kolejnego zwierzęcia wymagającego pomocy. Tym razem z rzeki w okolicach Kłodzka wyłowiono małego bobra, który został opuszczony przez swoją rodzinę. Na niewielkich rozmiarów boberka topiącego się w nurcie rzeki natrafiła grupka osób. Osłabiony maluch nie potrafił samodzielnie wydostać się na brzeg, dlatego w trakcie nieudolnych prób przedostania się w bezpieczne miejsce znikał pod powierzchnią wody.
Wyjeżdżasz na weekend i nie wiesz, co zrobić z kotem? A może planujesz późny powrót do domu i potrzebujesz pomocy do opieki nad psem? Jeśli borykasz się z takimi i podobnymi problemami, możesz w szybki sposób zamówić opiekuna dla swojego zwierzaka. Niedawno uruchomiono platformę, która pomoże zorganizować opiekę dla psa czy kota.Petsitters.pl to nowy portal, który działa jako start-up. Jednoczy właścicieli zwierząt domowych i osoby, które chcą pomóc w opiece nad nimi. Obecnie na platformie zarejestrowanych jest ponad 100 pet-sitterów i osób, które wyprowadzą psa na spacer.
W poniedziałek, 3 maja członkowie Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z oddziałem w Zielonej Górze zrelacjonowali na mediach społecznościowych interwencję w sprawie skrajnie zaniedbanej krowy. Zwierzę było tak słabe, że nie mogło wstać o własnych siłach. Jego cierpieniu z obojętnością przyglądał się hodowca.Na Dolnym Śląsku rozgrywał się istny horror zwierząt gospodarskich. Balbinka, bo takie imię otrzymała odebrana interwencyjnie młoda krowa, została potraktowana przez swojego właściciela w najokrutniejszy sposób. Wszystko dlatego, że nie była zdolna do rozrodu.
Dzięki motywacji członków Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ Animals Inspektorat z oddziałem w Zielonej Górze oraz wsparciu tysięcy darczyńców jest szansa na to, iż na Dolnym Śląsku powstanie centrum fizjoterapii dla zwierząt. Miejsce to byłoby pierwszym w Polsce darmowym gabinetem, gdzie psy i koty zmagające się z niepełnosprawnościami i problemami zdrowotnymi mogłyby liczyć na fachową pomoc. Zanim jednak tak się stanie, wymagane jest uzbieranie brakujących środków pieniężnych.Zoofizjoterapia jest jedną z najnowszych działów medycyny weterynaryjnej, który wykorzystuje fizjoterapię w celu poprawy funkcjonowania i ruchomości stawów, oraz mięśni u zwierząt. Niegdyś zwierzęta wymagające rehabilitacji nie mogły liczyć na szansę na normalne życie. Większość musiała zostać uśpiona.
Aktywiści na rzecz zwierząt po raz kolejny zwracają się z prośbą o wsparcie internautów. Chcą ukarać oprawcę psa, którego odnaleziono martwego w szczelnie zawiązanej siatce. Niestety nie wiadomo, czy czworonóg żył w momencie porzucenia. Jak informują członkowie TOZ-u z oddziału starogardzkiego, przed tygodniem pewna kobieta, która wybrała się na spacer do Lasu Szpęgawskiego, natknęła się na pakunek z tajemniczą zawartością. Kiedy przyjrzała mu się z bliska, serce podeszło jej do gardła.
Dla pewnego właściciela psa z Żor tegoroczna majówka z pewnością nie należała do udanych. W pierwszy dzień długiego weekendu do jego drzwi zapukali mundurowi oraz inspektorzy organizacji prozwierzęcej celem interwencyjnego odebrania zaniedbanego zwierzęcia. Za doprowadzenie jej do tak fatalnego stanu czekają go spore konsekwencje. W sobotę, 1 maja żorscy policjanci wraz z przedstawicielami Pet Patrol Rybnik wspólnie przeprowadzili interwencję. Zapukali do drzwi 40-letniego mężczyzny.
Na początku 2017 roku organizacja Pogotowie dla Zwierząt przeprowadził jak dotąd największą likwidację pseudohodowli zwierząt w Polsce. Rozmnażane na potęgę psy i koty żyły w fatalnych warunkach pozbawione podstawowej opieki medycznej. Ich właściciele zostali aresztowani i stanęli przed sądem. Choć nie przyznawali się do popełnionego przestępstwa, po blisko 4 latach toczącego się procesu wreszcie zapadł prawomocny wyrok w ich sprawie. Na terenie posesji w Dobrczu hodowane były buldożki francuskie, yorki, maltańczyki, owczarki border collie, bulteriery, shih tzu oraz koty norweskie. Zanim nadszedł ratunek, około 170 zwierząt przetrzymywanych było w ciemnościach, gdzie brodziły we własnych odchodach. Żyły w klatkach lub skrzyniach, pozostając bez niczyjej opieki.
Członkowie Malborskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt REKS wystosowali komunikat ostrzegawczy. Jak donoszą, na północy Polski grasuje niebezpieczny podpalacz, którego celem padły budki dla kotów ustawione w pobliżu siedziby stowarzyszenia. Sprawca lub sprawcy podpalenia są poszukiwani. Obrońcy zwierząt z Malborka przekazali informację o niebezpiecznym zdarzeniu sprzed kilku dni. Koty żyjące na wolności w Zielonkach koło Szrop (woj. zachodniopomorskie) straciły swoją ostoję. Niegodziwiec pozbawił ich jedynego schronienia.
Przedstawiciele Fundacji Dla Zwierząt "Animal Ghost" poinformowali we wpisie na mediach społecznościowych o odnalezieniu porzuconego szczenięcia. Choć ustalenie tożsamości jego właścicieli zajęło około 20 minut, obrońcy zwierząt nie chcą zgłosić podejrzenia popełnienia przestępstwa odpowiednim służbom - dlaczego? Wolontariusze podkreślają, że znalezienie opiekunów zwierzęcia wcale nie było czasochłonnym zajęciem. Mimo to mieszkańcy Mazowsza, którzy dopuścili się porzucenia szczenięcia na pastwę losu, uniknęli kary za swoje czyny.
Wieść o straszliwej bestii z Krakowej, zwanej "lagunem" obiegła polskie i zagraniczne media. Na fali popularności czającego się na drzewie monstrum, które w rzeczywistości okazało się być rogalikiem z francuskiego ciasta, małopolscy aktywiści na rzecz zwierząt planują przygotować akcję charytatywną.Sprawą tajemniczego "laguna", który ni stąd ni zowąd pojawił się na krakowskim osiedlu zainteresowały się zarówno polskie, jak i zagraniczne portale informacyjne. W ciągu kilku dni historia siejącego postrach stwora, który okazał się być croissantem, dotarła do najdalszych zakątków świata. Ku uciesze i rozbawieniu Polaków krakowski "lagun" stał się bohaterem medialnych nagłówków.
Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami otrzymało nietypowe zgłoszenie w sprawie groźnego zwierza okrzykniętego "lagunem". Mieszkanka Krakowa zaalarmowała o niebezpieczeństwie czającym się na drzewie. Prosiła o natychmiastową interwencję i ściągnięcie z gałęzi tajemniczego stwora. Po dotarciu na miejsce widok ów straszliwego "laguna" zwalił inspektorów z nóg... ze śmiechu!Nadzwyczajna interwencja inspektorów krakowskiego TOZ-u została zrelacjonowana na mediach społecznościowych. Jak wynika z opublikowanego wpisu, w ostatnim czasie odebrali oni telefon od jednej z mieszkanek stolicy Małopolski. Zdesperowana kobieta błagalnym tonem prosiła o ściągnięcie z drzewa niebezpiecznej kreatury nazywanej "lagunem".
Konrad Kuźmiński stał się bohaterem reportażu "Polska na łańcuchu" przeprowadzanego przez dziennikarzy serwisu informacyjnego "Onet". W trakcie wywiadu nawiązującego do materiału filmowego opowiedział o wstrząsających sposobach traktowania zwierząt przez ludzi. Prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt ujawnił, że oprawcą słabszych istot potrafi być każdy - nawet osoby, które swoją wysoką pozycją w społeczeństwie nie wzbudzają podejrzeń.
Zdjęcia opublikowane na oficjalnym fanpage'u włocławskiego inspektoratu Fundacji Mondo Cane obnażyły bulwersującą sprawę zaniedbanego zwierzęcia. Jak podaje organizacja, na jednej z podwłocławskich plebanii rozegrał się dramat.
Przedstawiciele niewielkiej organizacji prozwierzęcej "Znajdka" opublikowali w mediach społecznościowych relację z niedawnej interwencji pod Warszawą. Chociaż każdego dnia mają styczność z poszkodowanymi, porzuconymi i chorymi zwierzętami w potrzebie, pod koniec marca przeżyli prawdziwy szok.
Życie pisze różne scenariusze, dlatego czasami nie da się przewidzieć, z jakimi sytuacjami przyjdzie się nam zmierzyć. Niestety decydując się na adopcję psa czy kota bywa i tak, iż właściciele zwierząt umierają przed nimi. Suczka w typie owczarka środkowoazjatyckiego doświadczyła tej okropnej straty i na własnej skórze przekonała się, co oznacza wyrażenie "zostać sam jak palec".
W sobotę, 27 marca niedaleko wsi Ogonowice (woj. łódzkie) znaleziono zwłoki psa. O makabrycznym losie czworonoga obrońcy zwierząt z Opoczna dowiedzieli się dzięki osobie, która przypadkowo natknęła się na nieżyjące już stworzenie.
Mały, zaniedbany psiak nazywany Tofik został odebrany zamożnej rodzinie w podwrocławskich Ratowicach przez członków Jelczańskiego Stowarzyszenia dla Zwierząt. Czworonóg na własnej skórze przekonał się o skali ludzkiego okrucieństwa i kompletnym braku szacunku do żywych istot. Osoby, których obowiązkiem powinna być bezwarunkowa opieka nad nim, nie wykazały się choćby odrobiną empatii, kiedy zaczął podupadać na zdrowiu.
Członkowie Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt znaleźli się pod ścianą. Jak relacjonują na oficjalnym fanpage'u na Facebooku, samochód przeznaczony do zadań specjalnych został całkowicie splądrowany. Nieznani sprawcy wybili w nim szybę, wycięli katalizator, film cząstek stałych, rozwiercili i zniszczyli bak, a także wyrwali wiele innych podzespołów, bez których auto nie jest zdatne do użytku.
"Pogotowie dla Zwierząt" opisało w mediach społecznościowych interwencyjne odebranie psa z rąk bezdusznego rolnika. Na swoim oficjalnym fanpage'u na Facebooku przybliżyli los kundelka przykutego do budy łańcuchem, którego jedynym zadaniem było pilnowanie stawów. Żył w skandalicznych warunkach, podczas gdy jego właściciel najwidoczniej sądził, że sposób traktowania zwierzęcia pozostaje bez zarzutu.
Na zachodnim Pomorzu zaginęły dwa dorosłe owczarki niemieckie. Smutna wieść o ich zniknięciu została udostępniona w sieci tysiące razy, dzięki czemu obiegła media społecznościowe w błyskawicznym tempie i dotarła do tysięcy Polaków.