Pani Izabela z mężem zbierali jagody w lesie pod miejscowością Machliny. Byli już daleko w głębi, ponad 1,5 km od szosy, gdy natknęli się na przerażające znalezisko.Na ziemi, na samochodowej wycieraczce, leżał pies. Ledwo zresztą przypominał psa. Był skrajnie wychudzony i tak słaby, że nie mógł nawet podnieść głowy.
Ludzie i zwierzęta nie zawsze potrafią dobrze odczytać swoje intencje. Przekonał się o tym bohater niezwykłego wideo, które właśnie podbija Internet.Opublikowany na Facebooku filmik przedstawia niezwykłą akcję ratunkową. Niestety, tym razem intencje człowieka zostały źle odczytane przez przedstawicieli świata zwierząt.
To była trudna interwencja dla wolontariuszy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Skrajnie wygłodzona krowa wymagała szybkiej pomocy. Jednak jej właścicielka stanowczo odmawiała jakiejkolwiek współpracy z aktywistami.O sprawie zrobiło się głośno w całej Dąbrowie Górniczej, a potem mediach. Właścicielka krowy, emerytowana lekarz weterynarii, doprowadziła zwierzę do stanu skrajnego wycieńczenia.
Zachary Pate wyprowadzał swojego ukochanego psa Rugera wśród ulic małego miasteczka w stanie Alabama (USA). Ruger to najukochańszy pies pod słońcem: łasi się do każdego, nie gryzie, za to szczeka, gdy się cieszy, czyli często. Nagle stało się niewyobrażalne.Ruger dziabnął własnego pana w łydkę! I to jak, mężczyzna syknął z bólu, złapał się za nogę i zobaczył ślady krwi. Zachary był zaszokowany.
Gmina Barwice ma problem z wilkami. Drapieżniki w ciągu minionego 1,5 roku porwały już 15 zwierząt. Zapadł wyrok: Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska wydał zgodę na odstrzał. Ekolodzy biją na alarm i twierdzą, że decyzja jest nieprzemyślana.GDOŚ zarządził odstrzał 2 konkretnych wilków, które wyrządzają szkody w hodowli na terenie gminy, zabijając zwierzęta gospodarskie. W uzasadnieniu decyzji GDOŚ podano, że wilki od stycznia 2020 r. do kwietnia 2021 r. porwały 15 zwierząt hodowlanych o łącznej wartości prawie 12 tys. zł.
Przyroda jest wspaniała, piękna i groźna. Technologia pozwala nam podziwiać te epizody z życia zwierząt, których dawniej żaden człowiek nie mógłby zobaczyć. A przynajmniej nie mógłby przeżyć, by o nich opowiedzieć.Tak jest z niezwykłym filmem, opublikowanym na Facebooku, który z miejsca zyskał ogromną popularność. Ukazuje wspaniałe zwierzęta w chwili, gdy są akurat śmiertelnie niebezpieczne.
Całe hrabstwo Gloucester w Anglii żyje niezwykłymi poszukiwaniami. Ukochany piesek Patricii i Thomasa Pothecary zapadł się jak pod ziemię. Starsze małżeństwo jest jednak zdeterminowane, by go odnaleźć.Państwo Pothecary mają po 69 lat, a ich ukochana suczka cocker spaniela, imieniem Tamba, liczy sobie już 14 wiosen. Psina jest głucha i ma oznaki demencji, przez co czasem mylą się jej kierunki, miejsca i osoby.
Brytyjska organizacja Action For Primates (AFP), zajmująca się walką o prawa człowiekowatych, bije na alarm. Do szokującego odkrycia doszło przed paroma dniami. Wszystko wskazuje na to, że w Internecie działa przerażająca siatka sadystów.Jak informują działacze AFP na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych, od długiego czasu obrońcy zwierząt monitorowali zawartość popularnych portali pod kątem treści naruszającej dobro zwierząt.
Kiedy mieszkaniec Krośnicy w woj. małopolskim wyszedł tego dnia na łąkę, planował spędzić spokojne popołudnie na doglądaniu swoich kóz. Miał ich sześć, o każdą dbał niczym o własne dziecko. Niestety, jego plany pokrzyżowała ludzka podłość. To, co mężczyzna zastał na pastwisku, jeszcze długo będzie mu się śniło w koszmarach.
Tiffany Kress z miejscowości Sierra Madre w Kalifornii (USA) lubi, gdy jej życie jest odpowiednio poukładane. Kiedy jej ukochana suczka Daisy nabrała zwyczaju tłuczenia łapkami w drzwi do ogródka na znak, że chce wyjść, Tiffany wprowadziła ulepszenie.Sprezentowała suczce dzwonek zamontowany przy drzwiach i nauczyła swoją pupilkę posługiwania się nim. Teraz, gdy Daisy chce wyjść do ogrodu, trąca łapką dzwonek, którego łagodne, ale donośne brzmienie niesie się po całym domu.
To nagranie od razu podbiło serca internautów. Nic dziwnego - ukazuje groźne drapieżniki z niezwykłej, mało znanej strony. W tym wypadku powiedzenie "nic słodszego dziś nie zobaczycie" jest w pełni uzasadnione!Niedźwiedzie często budzą grozę o tych, którzy mieli z nimi bliski kontakt. To duże, bardzo silne, szybkie i nieustępliwe drapieżniki. Zdarza się, że spotkania z niedźwiedziami kończą się dla ludzi bardzo źle.
Zamiast w spokoju cieszyć się jesienią życia, kudłata psinka nieoczekiwanie trafiła do gliwickiego schroniska. Kobieta, która przekazała zwierzę w ręce pracowników, uparcie zarzekała się, że suczka została znaleziona. Dopiero seria szczegółowych pytań rozluźniła jej język i ujawniła łamiącą serce prawdę.Pracownicy Schronisko dla Zwierząt w Gliwicach nie mogli pogodzić się z niesprawiedliwością, z jaką potraktowano kudłatą starowinkę. Ku przestrodze opisali w mediach społecznościowych przebieg przykrej sytuacji, jaka niedawno miała miejsce.
Nie od dziś wiadomo, że klient kupuje oczami i dobry jest ten towar, który atrakcyjnie wygląda. Niestety, w schroniskach dla zwierząt działa to podobnie.Ludzie przychodzą pełni dobrych intencji. Chcą adoptować psa, ale ten pies powinien być fajny. Wesoły, zdrowy, rozmerdany. Tymczasem rzeczywistość wygląda z reguły inaczej.
Nagranie nie pozostawia najmniejszej wątpliwości: to jeden z najbardziej śmiałych napadów w USA w przeciągu wielu miesięcy. Dokładna lokalizacja miejsca zdarzenia nie jest znana, wiadomo za to, kto dokonał przestępstwa.Bandytka była tak śmiała, że nawet nie zasłaniała twarzy, i to mimo ostatniego zaostrzenia w USA przepisów związanych z noszeniem maseczek.
Mała wioska Ninotsminda w Gruzji tuli się do zboczy Małego Kaukazu. Gdy w nocy rozpętała się burza, jakiej dawno nie było, mieszkańcy byli przekonani, że to kara Boża i przyszedł kres ich małej społeczności.Okazało się, jednak, że po nocy nadszedł poranek, a po burzy wypogodzenie. Niestety, koszmar tylko pozornie się skończył.
To lato przejdzie do historii Hiszpanii jako jedno z najgorętszych. Niestety, żar lejący się z nieba zwiększa ryzyko pożarów. Nie wiadomo, jak doszło do zaprószenia ognia w mieszkaniu na piętrze bloku, jednak kamery uwieczniły niezwykłą akcję ratunkową.Wielu świadków widziało, jak z okna na piętrze bloku buchnął dym, a potem płomień. Unieśli komórki i nakręcili jeden z najbardziej poruszających momentów, jaki dane było oglądać internautom od bardzo dawna.
Suczka Sweetie ("Słodziutka") ma piękne oczy i puchatą, śnieżnobiałą sierść. Należy do rasy pirenejski pies górski, odwagę i czujność ma we krwi. Niestety, nie miała szczęścia do ludzi.Poprzedni właściciele Sweetie mieszkali w stanie Kentucky (USA). Suczkę traktowali jak przedmiot - miała siedzieć pod drzewem i szczekać na obcych. Sweetie całe życie spędziła na krótkim sznurze. Pewnego dnia się zbuntowała.
Mieszkańcu Chorzelowa byli dumni z rodzinki bocianów, która uwiła sobie imponujące gniazdo w ich miejscowości. Niestety, gniazdo znajduje się w dość problematycznym miejscu - na słupie energetycznym.Pewnego dnia rodzina boćków powiększyła się o pisklęta i w Chorzelowie cieszono się z nowego ptaka. Ostatecznie, bociany to ptaki niemal symboliczne i niejedna wioska chciałaby mieć u siebie zdrową bocianią rodzinkę.
O tej sprawie było głośno w końcu maja. Aktywiści z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) odebrali z gospodarstwa pod Kłodzkiem skrajnie zaniedbanego pieska z dużym, krwawiącym guzem nowotworowym nad okiem.Poprzedni właściciele nie interesowali się losem zwierzęcia. Jak twierdzili, nie mieli pieniędzy na jego leczenie, bo byli bezrobotni. Aktywiści uznali, że to żadne wytłumaczenie, bo na alkohol jednak znajdowali pieniądze, i zabrali psa.
Brazylia to kraj kontrastów: luksusowe hotele, dzielnice willowe i strzeliste wieżowce wyrastają pośród przerażająco biednych faweli. Nie tylko ludziom żyje się tam skrajnie różnie. Także wśród psów znaleźć można rozpieszczonych książąt i zabiedzonych żebraków.Kraj boryka się z problemem bezdomności wśród psów na wisach i pośród ubogich dzielnic miast. Wielu Brazylijczyków jest wyczulonych na widok bezpańskich zwierząt i wie, pod jaki numer zadzwonić, by biedny pies trafił do porządnego schroniska, a nie np. do hycla czy lokalnego eksterminatora.
Sceneria była niezwykła. Podmiejskie zarośla, sztuczne bajorko z wodą aż zieloną od glonów i osadu. Po powierzchni wody przemykały szybko jak strzała zwinne zaskrońce.Ktoś jednak zaniepokoił się, gdzie właściwie płynie tak powoli woda z bajorka. Wystarczyło przejść parę kroków, by zorientować się, że tuż koło siedliska zaskrońców znajduje się w ziemi tajemnicza pokrywa.
W jednym ze stołecznych autobusów uwagę pasażerów przykuł niecodzienny widok. Sensację budził nie tylko widok trzech piesków rasy yorkshire terrier, ale przede wszystkim sposób, w jaki podróżowały. Czworonogi znajdowały się we własnym wózku, ozdobionym sztucznymi kwiatami.W codziennym życiu właścicieli zwierząt domowych zdarzają się sytuacje, kiedy nasze pupile muszą towarzyszyć nam w podróży autobusem czy tramwajem. Dlatego jedną ze szczególnie ważnych umiejętności w zakresie opieki nad czworonogiem jest nauczenie go spokojnego zachowania w środkach komunikacji miejskiej.
Podczas wejścia na Giewont turyści zyskali wyjątkowo sympatyczną towarzyszkę. Przybłąkała się do nich spragniona wrażeń kotka. Zdjęcia puchatej miłośniczki wspinaczki zostały opublikowane przez facebookowym profilu "Tatromaniak" i szturmem podbiły Internet.Wydawałoby się, że wspinaczka górska zarezerwowana jest wyłącznie dla ludzie, i co najwyżej, kozic górskich. Pewna kocia ślicznotka udowodniła wszystkim niedowiarkom, że domowe zwierzaki także są stworzone do zdobywania szczytów.
Do Polski lada moment zawita prawdziwa zima. Tymczasem w niektórych częściach kraju spadł już pierwszy śnieg. Miłośnik dzikiej przyrody udokumentował na zdjęciu niezwykłe spotkanie z kozicami górskimi, które wesoło spacerowały po śnieżnobiałym lesie. Pan Łukasz Cicheckim miał niewyobrażalny fart, planując spacer po lasach na Dolnym Śląsku tuż po pierwszych w tym roku opadach śniegu. Kiedy przemierzał łono natury, brnąc stopami w puszystych zaspach, na jego drodze pojawiły się przepiękne zwierzęta.
Redakcja Świata Zwierząt rozmawia z Alicją Kwaśniewską, instruktorką jazdy konnej i trenerką koni, która od lat uczy i zaraża swoją pasją ludzi w każdym wieku oraz popularyzuje wiedzę o tych niezwykłych zwierzętach. Na czym polega praca instruktorki i trenerki, kto w Polsce jeździ konno, ile to kosztuje i dla kogo właściwie nadaje się praca z końmi? Odpowiedzi na te i więcej pytań znajdziecie poniżej!Alicja Kwaśniewska jest trenerką koni rekreacyjnych, od wielu lat związaną z podwarszawską Stajnią Ojcowizna. Miłość do koni łączy z fachową wiedzą i anielską cierpliwością, zarówno do zwierząt, jak i do ludzi. Jako nauczycielka jazdy musi umieć okiełznać zarówno rumaki jak i niesfornych uczniów. Dziś opowiedziała nam o swojej drodze życiowej i funkcjonowaniu branży jeździeckiej w Polsce.
W lesie pod Bulkowem leśniczy dokonał smutnego odkrycia. Zamiast dorodnych grzybów czy smukłej łani natknął się na coś, czego w lesie nigdy nie powinno być.Niestety, nie chodzi o śmieci, bo z nimi nie byłoby wielkiego kłopotu. Stało się coś o wiele gorszego. Ktoś porzucił w lesie bezbronne stworzonka!
Dla wielu osób to najgorsze, co można sobie wyobrazić: pękaty odwłok, długie, chude odnóża, o wiele za dużo oczu, łakome szczękoczułki i kolce jadowe. Groza przyczajona w zakamarkach domu, za koszem na śmieci, może nawet zaplątana w poszwę poduszki. Niestety, ten koszmar stał się smutną rzeczywistością dla części mieszkańców Polski.Wszystko wskazuje na to, że kraj padł ofiarą inwazji kolczaków zbrojnych. To pająki z sekretną bronią. Jest nią jad, jeden z najsilniejszych, jakie można spotkać u polskich pająków. Nie zabija ludzi, ale wywołuje silny ból, objawy zatrucia, czasem reakcje alergiczne. Niejednego już posłał do szpitala.
Swazi to samiczka nosorożca. W 2017 r. została porzucona przez swoją mamę. Gdy znaleźli ją strażnicy rezerwatu przyrody, była w opłakanym stanie.Na poruszających nagraniach widać, jak wycieńczona i bezgranicznie smutna Swazi jest transportowana do kliniki weterynaryjnej, gdzie z trudem postawiono ją na nogi. Jednak rany duszy nie goją się tak szybko, jak pokaleczone ciało. Swazi była bardzo samotna.