Mrożący krew w żyłach incydent na wybrzeżu pełnym plażowiczów. Zagrożenie czyhało w wodzie
Atoshi Yamada prowadzi szkołę surfingu na pięknej wysepce Toybee Island u wybrzeży stanu Georgia (USA). W jednej chwili zwykły słoneczny dzień zmienił się walkę o przetrwanie. Zagrożenie czaiło się w wodzie.
Toybee Island słynie z pięknych plaż, gdzie turyści z całego świata mogą nauczyć się surfować. Atoshi Yamada kocha surfowanie i zaraża tą pasją innych. Prowadzi popularny kurs surfingu. Tego dnia przekonał się jednak, że surfing to nie tylko zmaganie się z żywiołem. Czasem można stanąć oko w oko z drapieżnikiem.
"Jak cios kijem basebalowym"
To zdarzyło się w ciągu sekundy, kiedy Toshi pracował z grupą turystów, ucząc ich surfowania. Mężczyzna leżał na desce, gdy nagle poczuł silne uderzenie w nogę.
- To było jak cios kijem bejsbolowym - opowiada Toshi w wywiadzie dla telewizji WJCL NEWS. - Bardzo silne uderzenie i przeszywający ból. Nie wiedziałem, co się stało, akurat nie poruszałem nogami, nie mogłem w nic uderzyć.
Ku przerażeniu turystów, Toshi zaczął obficie krwawić. Mężczyzna nie wpadł jednak w panikę. Sam skierował swoją deskę surfingową do brzegu i powiosłował rękami, aż dotarł na plażę.
Na lądzie okazało się, że w nodze Toshiego zieje otwarta rana! Ślady zębów nie pozostawiały wątpliwości: mężczyzna został ugryziony przez rekina! Prawdopodobnie zaatakował go żarłacz czarnopłetwy.
Toshi miał ogromne szczęście
Zarząd plaży poinformował turystów o zagrożeniu, starając się, by nie doszło do paniki. Na kilka godzin odpoczynek na plaży musiał zostać przerwany, by odpowiednie służby przeszukały przybrzeżne wody i upewniły się, że agresywny rekin nie pływa nigdzie w pobliżu.
Tymczasem Toshi został zawieziony do szpitala, gdzie lekarze zszyli mu nogę. Co zadziwiające, już dwa dni po ataku rekina Toshi wrócił na plażę, by opowiadać o swoim przeżyciu. Na deskę jeszcze nie wrócił, musi poruszać się z pomocą kuli do chodzenia, ale jego optymizm jest niezłomny.
- Miałem ogromne szczeście - mówi Toshi. - Rekin wygryzł mi tylko kawałek mięsa. Mogło się skończyć gorzej. Nie mam na myśli tylko siebie - wtedy w wodzie było ze mną wiele osób, także dzieci. Wszyscy mieliśmy wielkie szczęście.
Toshi twierdzi, że nie ma pretensji do rekina. Ostatecznie ocean to jego dom, a więc to surfer naruszył terytorium drapieżnika.
- Ten atak wiele mnie nauczył - mówi Toshi. - Teraz czuję się bardziej żywy, doceniam życie. Czuję, że żyję i mam potężnego farta!
Na plaży powitały Toshiego tłumy przyjaciół i dzieci, które uczy surfować. Mężczyzna dostał całe naręcze kart z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia. Podziękował wszystkim za okazane serce na Facebooku. Oczywiście, do powrotu do surfowania nie trzeba Toshiego zachęcać. Mężczyzna nie wyobraża sobie innego życia.
Zobaczcie reportaż, w którym Toshi opowiada o ataku rekina:
Źródło: YouTube.com @WJCL News
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Schroniska dla zwierząt pełne kaczek. Wszystkiemu winien nowy trend na Tik Toku
Suczka narobiła dzikiego rabanu. Gdy właściciel zrozumiał, co chce mu przekazać, był wstrząśnięty
Szczury przejęły plac zabaw. Wszystko przez porozrzucane w parku resztki jedzenia