Piesek imieniem Diablo stracił życie, a jego cierpieniu z obojętnością przyglądała się co najmniej czteroosobowa rodzina, w tym dwunasto i czternastoletnie dzieci. Jedynymi osobami, które interesowały się zaniedbanym i opadającym z sił zwierzęciem, były nastolatki mieszkające w sąsiedztwie. To one zabierały go na spacery a w późniejszym czasie znalazły rozszarpane zwłoki Diabla, ukryte na pobliskich ogródkach działkowych. Teraz zdecydowały się nam opowiedzieć o szczegółach tej bulwersującej sprawy.Kundelek imieniem Diabło w wieku około 3 miesięcy został oddzielony od matki i przekazany w ręce nowych właścicieli. Był upragnionym prezentem dla nastoletnich synów. Jak to jednak zwykle bywa w przypadku nietrafionych podarunków, kiedy okazało się, że opieka nad żywą istotą wymaga wyrzeczeń i odpowiedzialności ze strony członków rodziny, zwierzę szybko rzucono w kąt.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt w swoich social mediach poruszył ważną kwestię, do czego skłoniło ich przyjęcie pod opiekę nowych czworonogów potrzebujących pomocy. Inspektorzy zajmują się lisami z fermy, na której przyszły na świat w jasnym celu. Choć wydawało się, że ich los jest przesądzony, zdarzył się cud.Mimo że walka o zaprzestanie hodowania zwierząt futerkowych trwa od lat, niestety nie wszyscy przejmują się ich losem. Lisy, które trafiły pod opiekę DIOZ miały wiele szczęścia. Warunki, w jakich przetrzymuje się je na fermach, są zatrważające. Teraz życie tych osobników zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni.
Patrol policji z Kłodzka uratował półrocznego szczeniaczka, którego ktoś powiesił za szyję na barierce mostu. Zwisające na lince zwierzę nie było w stanie się oswobodzić i traciło już przytomność. Niebawem pupil trafił do kliniki weterynaryjnej. Ślady na szyi psa jasno wskazują, iż to nie pierwszy raz, kiedy sprawca podduszał stworzenie, o które powinien się troszczyć.Do zdarzenia doszło w nocy z wtorku na środę, około godziny 1.40. Czysty przypadek sprawił, iż wracający z interwencji starszy posterunkowy Jakub Stoch oraz posterunkowy Jacek Stecyk zauważyli psa, którego anonimowy sprawca powiesił na moście na ulicy Kolejowej w Kłodzku.
Sieć obiegło wstrząsające wideo dokumentujące przemoc fizyczną stosowaną wobec 4-letniej suczki. 24-letni Szymon Ch., okrzyknięty przez internautów zwyrodnialcem z Malborka, zrobił z Molly worek treningowy. Sprawca został zatrzymany, jednak katowany pies trafił w ręce jego brata. “Jak można dopuścić do takiego zaniedbania procedur?” - burzą się ratownicy zwierząt.Po wpłynięciu zgłoszenia dotyczącego znęcania się nad zwierzętami sprawą zainteresowała się policja, aczkolwiek w ocenie środowisk pro-zwierzęcych sposób działania służb budzi wiele wątpliwości.
Muszka wiodła żywot psa podwórkowego - do dyspozycji miała starą, rozklekotaną skrzynkę służącą za budę, od której mogła oddalić się na odległość nieprzekraczającą metra. Suczka wydawała szczenięta na świat jedno po drugim. Niestety, właścicielka zwierząt nie była łaskawa dla maluchów. Potomstwo niespełna rocznej suni zamarzło tuż po urodzeniu. Inspektorzy OTOZ Animals z oddziałem w Słupsku przeprowadzili interwencję, w wyniku której odebrano spod opieki kobiety zaledwie 8-miesięczną suczkę. Dla jej dzieci pomoc przybyła za późno.
Majowy dzień, słońce wreszcie przebija się przez chmury, a tłumy spacerowiczów wyszły na ulice Lublina. Na deptaku żebrzące dziecko ze szczeniaczkiem, które wyglądało na odurzone środkami farmakologicznymi. Właściciel zwierzęcia prosi o wsparcie, ale przyjmuje wyłącznie pieniądze. Nielegalnemu procederowi kres położyli przedstawiciele fundacji Ex Lege w asyście policji.Osoby kalekie, niepełnosprawne, matki z dziećmi, a czasem i pozostawione same sobie maluchy żebrzące po pieniądze. Taki obrazek to nie nowość, ale zjawisko nasila się z roku na rok. Części z nich towarzyszą psy, oczywiście szczeniaczki, gdyż to właśnie nieporadne psie maluchy wzbudzają w nas odruchy serca oraz politowanie.
18-letnia Laura Walker łowiła nad brzegiem rzeki Mississippi, kiedy przypadkiem stała się świadkiem przestępstwa. Dwóch mężczyzn na oczach innych wędkarzy wyrzuciło do wody niepełnosprawnego kotka. Dziewczyna zapamiętała twarz jednego ze sprawców i obiecała wymierzyć mu sprawiedliwość w imieniu poszkodowanego zwierzęcia.Słoneczny dzień to idealna okazja wyjazd w mało uczęszczane miejsce i zarzucenie wędki w towarzystwie innych sympatyków wypadów na ryby. Z korzystnych warunków pogodowych postanowiła skorzystać Laura Walker. Finalnie zamiast złowionych okazów, wróciła do domu z porzuconym kotkiem.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt za pośrednictwem mediów społecznościowych pokazał nowego podopiecznego. Niedawna interwencja ukazała, jak bezduszni potrafią być ludzie w stosunku do zwierząt. Tym razem właścicielka suczki zaniedbała pupilkę do tego stopnia, że z jej brzucha zwisał guz wielkości piłki do koszykówki. Przed zwierzakiem poważna operacja ratująca życie.DIOZ nie po raz pierwszy pokazuje, jak okropnie zaniedbane i cierpiące zwierzęta trafiają pod ich opiekę. Tym razem sunia, która została odebrana podczas interwencji, miała pod skórą ogromną zmianę nowotworową. Niestety, jak się okazało później, nie był to jedyny z problemów zdrowotnych zwierzęcia.
Sąd Rejonowy w Białymstoku rozpoczął proces 48-letniego Andrzeja G., który usłyszał zarzuty za wyrzucenie psa przez balkon z czwartego piętra. Szczeniak należał do jego brata, który wraz z żoną zdecydował się na niego ze względu na niepełnosprawne dziecko. Na szczęście zwierzę przeżyło, jednak z konsekwencjami okropnego potraktowania przez pijanego mężczyznę zmaga się do dziś.Pies trafił do rodziny niedługo po tym jak u dziecka brata oskarżonego zdiagnozowano ADHD. Zwierzę miało wpierać chłopca, aby lepiej się rozwijał. Po upadku z 4. pięta rozpoczęto walkę o jego życie. Dzięki natychmiastowej interwencji udało się go uratować i zapewnić mu lepszą przyszłość.
“Ekopatrol” straży miejskiej w Swarzędzu (woj. wielkopolskie) otrzymał wezwanie ws. zaniedbanego psa. Nikt nie spodziewał się jednak, że zwierzę jest w tak ciężkim stanie. Czworonóg był nie tylko skrajnie wychudzony i brudny, ale także wprost roiło się na nim od pasożytów.Strażnicy odebrali psa, po czym przetransportować go do kliniki weterynaryjnej. Tam niemal od razu został poddany operacji. Choć wiedzieli, że jego stan jest bardzo ciężki, nie spodziewali się, że los czworonoga zakończy się w taki sposób.
Inspektorzy z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) pokazali za pośrednictwem social mediów, jak wygląda pies rady doberman, którego odebrali podczas jednej z ostatnich interwencji. Zwierzę jest w dramatycznym stanie, a jego właściciele wyznali, że znalazł się u nich w celach dogoterapii. Łzy same cisną się do oczu.W DIOZ trwa walka o życie skatowanego dobermana, którego inspektorzy odebrali od oprawców 19 kwietnia br. Pies nie jest w stanie ustać o własnych siłach, a na jego ciele znajdują się liczne rany. Niestety, okazuje się, że to tylko nieliczne z jego problemów.
Miasteckie Stowarzyszenie Bezdomny Kundelek zostało poinformowane o tym, że w mieszkaniu mężczyzny, który w przeszłości usłyszał już zarzuty za znęcanie się nad zwierzętami, znajduje się kolejny pies. Gdy ich przedstawiciele dotarli na miejsce, znaleźli maleńkie szczenię w agonalnym stanie. Pupila przewieziono w trybie pilnym do kliniki weterynaryjnej. Mieszkaniec Miastka (woj. pomorskie), który miał już wcześniej postawione zarzuty za znęcanie się nad zwierzętami, ponowił swój haniebny czyn. W okropny sposób potraktował kolejnego psa i tym razem pastwił się nad około 4-miesięcznym szczeniakiem.
Wrocławska organizacja pro-zwierzęca Ekostraż podzieliła się na Facebooku historią szczeniaka, którego znaleziono w Parku Szczytnickim w piątkowy ranek. Zwierzę było zziębnięte i przerażone. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż spędziło na uwięzi całą noc. Mimo traumatycznych doświadczeń z winy poprzedniego właściciela, sunia wpatruje się w człowieka jak oczarowana.Żadne inne zwierzę nie łaknie ludzkiej uwagi tak intensywnie jak pies. Chociaż zależy mu na akceptacji ze strony innych psich pobratymców, to do opiekuna chętnie się przytula, nadstawia głowę na głaskanie i liczy na komplement. Tym trudniej takim zwierzakom się odnaleźć w schroniskowych realiach.
Media obiegła informacja, że mieszkaniec Przyborowa zgłosił się na komisariat policji w Gostyniu, aby złożyć zawiadomienie o sąsiedzie, który miał znęcać się nad jego kotem. Sprawą zajęli się mundurowi, a światło dzienne ujrzały szokujące fakty. Niestety nie obyło się bez amputacji łapki zwierzaka.Zaniepokojony zniknięciem kota mężczyzna rozpoczął jego poszukiwania, jednak na pewno nie spodziewał się, jak przerażającą prawdę odkryje. O całej sytuacji poinformował gostyńską policję, a w sprawie 84-letniego sąsiada właściciela zwierzaka rozpoczęto postępowanie przygotowawcze.
Na profilu organizacji “Zwierzaki do wzięcia” udostępniono nagranie z monitoringu, na którym widać, jak mężczyzna przerzuca zaledwie 5-kilogramowego psa przez dwumetrowy płot schroniska. "Zastaliśmy zwiniętą w kłębek, wystraszoną sunię" - relacjonują pracownicy placówki. Okazało się, że Pepa została kilka miesięcy temu stamtąd adoptowana. Pomimo nieprzyjemnej wymiany zdań z przedstawicielami tamtejszego schroniska sprawca próbował usprawiedliwić swoje zachowanie, a nawet napisał list z "przeprosinami".5 kwietnia br. przed schroniskiem “Zwierzaki do wzięcia” w miejscowości Gózd w gminie Kłoczew pojawił się mężczyzna z niewielkim, czarnym psem na rękach. Po chwili przerzucił zwierzę przez dwumetrowe ogrodzenie, a przy bramie zostawił jego rzeczy i list, w którym chciał wyjaśnić swoje postępowanie.
Wielkanoc to czas nowego początku i nadziei, dlatego na świątecznej liście zwierząt nie może zabraknąć kurczaczka – oczywiście wyklutego z jaja. Choć obecnie wiele osób skupia się na komercyjnej otoczce wokół świąt wielkanocnych, pisklę jest dla chrześcijan symbolem zwycięstwa życia i przezwyciężania śmierci. Tymczasem na targach w Azji czy Ameryce Południowej roi się od ufarbowanych kurcząt wystawionych na sprzedaż. Czy po to jest to święto?Są maleńkie, żółciutkie i wydają piskliwe odgłosy - jakie dziecko nie chciałoby wziąć na ręce ledwo co wyklutego kurczęcia i uczynić z niego swojego przyjaciela? Na najbardziej prymitywnych instynktach - niewinności oraz wewnętrznym obowiązku otoczeniu słabszych opieką - żerują sprzedawcy żywych kurcząt na targach.
Stowarzyszenie Pomocy Zwierzętom "Azyl" - Schronisko Azorki Gorzów Wielkopolski poinformowało o przerażającym zdarzeniu, do którego doszło 31 marca br. Opiekun psa o imieniu Alex wyrzucił bezbronne zwierzę z drugiego piętra. Zwierzę spadło z dużej wysokości prosto na ziemię. Aż trudno uwierzyć w to, co jego zdaniem popchnęło go do tak bestialskiego czynu.Pies odniósł poważne obrażenia. Na szczęście znaleźli się ludzie chętni mu pomóc i zrobić wszystko, aby ponownie nie trafił do swoich oprawców. Mężczyźnie, który pod wpływem alkoholu dopuścił się tak brutalnego czynu, grozi odpowiedzialność karna.
Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ) zaalarmował o kolejnym przypadku znęcania się nad zwierzętami przez osoby małoletnie. Na instagramowym profilu udostępniono nagranie, na którym doskonale widać akt przemocy nieletniego wobec psa. Brutalny film wywołał oburzenie wśród internautów, którzy nie wierzą, że dziecko jest w stanie w tak okrutny osób potraktować bezbronne żywe stworzenie. Ratownicy zwierząt są w trakcie ustalania adresu chłopca.27 marca br. DIOZ na swoim profilu na Instagramie opublikował film, który jak sami tłumaczą, został im przesłany. Na nagraniu widać podwórko, garaż i szopę, obok której znajduje się pies na łańcuchu. Choć już to zdecydowanie nie wzbudzi aprobaty miłośników czworonogów, którym zależy, aby były traktowane z należytym szacunkiem, najgorsze ma dopiero nadejść.
W sieci opublikowano makabryczne zdjęcia martwej lisicy zawieszonej na znaku drogowym. Zwierzę znaleziono we wsi Trzcinica pod Grodziskiem Wielkopolskim. Internauci nie mają litości dla nieznanego sprawcy i obawiają się, że nie poprzestanie na jednej zbrodni. Ponoć nie pierwszy raz skrzywdził zwierzę. O sprawie powiadomiono sołtysa.To straszne odkrycie miało miejsce w środę, 15 marca br. W godzinach wieczornych dostrzeżono martwą lisicę zawieszoną na znaku drogowym informującym o wjeździe do wsi Trzcinica. Kilka lat temu doszło do niemal identycznego zdarzenia. “Macie tam psychopatę” - grzmią internauci, podejrzewając, że sprawca jest mieszkańcem wioski.
Pewna kobieta zorientowała się, że ktoś ukradł należącego do niej kota brytyjskiego o imieniu Mantou. Kiedy policja zignorowała zgłoszenie o kradzieży zwierzęcia, kobieta postanowiła odnaleźć go na własną rękę. Sygnał z nadajnika GPS na kociej obroży doprowadził ją do kryjówki handlarzy zwierzętami na mięso.
Policjanci z komendy w Pilawie otrzymali zgłoszenie dotyczące znęcania się nad psem. W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa, zatrzymano 40-letniego z powiatu garwolińskiego. Mężczyzna, prowadzący zwierzę na smyczy, kilkukrotnie je kopnął, co zarejestrowały kamery monitoringu na dworcu kolejowym.Do funkcjonariuszy policji zgłosił się świadek zdarzenia, który widział, jak 8 marca w godzinach późno wieczornych nieznajomy mężczyzna zachowuje się napastliwie w stosunku do prowadzonego psa. Na agresji słownej się nie skończyło.
Nalot na więzienie Ciudad Juarez w stanie Chihuahua przyniósł nieoczekiwane odkrycie. W więziennej celi przebywał kot. Mruczek, najprawdopodobniej należący do rasy sfinks, był jednym z dziewięciu pupili należących do osadzonych. Na jego ciele widniał wytatuowany symbol gangu.Prócz telewizora plazmowego, broni, alkoholu oraz używek, osadzeni w więzieniu stanowym nr 3 w miejscowości Ciudad Juárez trzymali w celach zwierzęta. Jedno z nich zostało oznakowane gangsterskimi tatuażami.
Nie żyje orka o imieniu Kiska, okrzyknięta najsmutniejszym ssakiem świata. Morskie stworzenie od 11 lat przebywało samotnie w sztucznym akwenie na terenie parku rozrywki Marineland w Kanadzie. Rozpacz Kiski się skończyła, ale aktywiści zapewniają, że walka o prawa zwierząt dopiero się zaczyna. Zgodnie z deklaracjami, dołożą wszelkich starań, by osoby odpowiedzialne za cierpienie orki poniosły karę. Rząd kanadyjskiej prowincji Ontario przekazał, iż w wieku 47 lat zmarła jedna z najbardziej znanych podopiecznych morskiego parku rozrywki zlokalizowanego w Niagara Falls. Mowa o orce imieniem Kiska, która w 1979 roku, czyli w wieku zaledwie trzech lat, została schwytana w wodach Islandii i trafiła do niewoli. Dekady zniewolenia odbiły swoje piętno na psychice zwierzęcia.
W gminie Horodło patrolujący drogi funkcjonariusze policji dostrzegli, jak kierowca zatrzymuje się na obrzeżach lasu i pod osłoną nocy wypuszcza z bagażnika kota. Mundurowi nie pozostali obojętni na to, co wydarzyło się na ich oczach i od razu interweniowali w sprawie. Powód decydujący o decyzji porzucenia zwierzęcia okazał się nieprzekonujący.Choć nic nie wskazywało na to, że patrol policyjny w pobliżu hrubieszowskiego lasu będzie różnił się od innych, nieoczekiwanie funkcjonariusze dostrzegli zaparkowany na poboczu samochód. Bagażnik pojazdu pozostawał otwarty, a jego kierowca właśnie wyciągał z niego podejrzany pakunek. Okazało się, że w worku znajdował się kot.
Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy Dla Zwierząt Help Animals przeprowadziło kolejną interwencję ws. znęcania się nad zwierzęciem domowym. Po przybyciu pod wskazany adres widok po drugiej stronie ogrodzenia doprowadził inspektorów do rozpaczy. Właściciel przestał karmić suczkę, aby odpłacić się żonie za odejście. Niczemu winny labrador wyglądał jak chodzący szkielet.Do czego posuną się ludzie, aby oczernić bądź skrzywdzić swojego byłego partnera? Niedawna interwencja organizacji pro-zwierzęcej przeprowadzona w okolicach Kalisza potwierdza, że niektórzy są gotowi iść po trupach do celu - i to niemalże dosłownie.
Schronisko dla zwierząt w Wojtyszkach to placówka inna niż wszystkie - głównie z uwagi na fakt, iż nigdy nie powinna uzyskać miana przytuliska. Bliższe prawdy byłoby określenie “obóz koncentracyjny dla zwierząt". Czy Wojtyszki zostaną w końcu zamknięte? Wszystko wskazuje na to, iż setki psów doczekają się szczęśliwego zakończenia. “Owiane złą sławą Wojtyszki kojarzą się wszystkim z największą w Europie mordownią psów. Dziś pierwszy dzień naszej walki o zapewnienie czworonogom dobrostanu” - tymi słowami przedstawiciele Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt rozpoczęli wpis opublikowany 3 marca na Instagramie dotyczący położonej w odludnym miejscu placówki. Konrad Kuźmiński wraz z pozostałymi ratownikami weszli na teren schroniska, które latami pozostawało niezdobytą twierdzą dla środowisk pro-zwierzęcych.
Axel to szczeniak, który już w pierwszych miesiącach życia doświadczył krzywdy z ludzkich rąk. Nieprzejmujący się jego losem zwyrodnialcy postanowili się go pozbyć jak niepotrzebnej rzeczy. Na szczęście pies wykazał siłę, by dalej żyć. To prawdziwy wojownik z mocnym charakterem, który nie poddał się w walce o lepszą przyszłość.Pracownicy schroniska dla zwierząt we włoskiej miejscowości Villacidro, do którego trafił kundelek w typie jamnika imieniem Axel z poparzeniami po gorącym oleju, nie mają najmniejszych wątpliwości, że pies wycierpiał się już w swoim życiu na tyle, że teraz zasługuje na wszystko, co najlepsze. Ze względu na to, zdecydowali się na umieszczenie ważnego apelu w sieci.
W Puławach miało miejsce kolejne znęcanie się nad bezbronnym psem w biały dzień na ulicy w środku miasta. Niestety poszkodowany przez własnego właściciela jamnik został znaleziony nieopodal miejsca zdarzenia martwy w krzakach, gdzie najpewniej doczołgał się ostatkiem sił. Nagranie z monitoringu i zeznania świadków pozwoliły policji namierzyć wszystkiemu winnego zwyrodnialca.