Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Psy > "Właścicielka nie widziała potrzeby leczenia". Z ciała suczki zwisał guz wielkości piłki do koszykówki
Kamila Sabatowska
Kamila Sabatowska 04.05.2023 09:44

"Właścicielka nie widziała potrzeby leczenia". Z ciała suczki zwisał guz wielkości piłki do koszykówki

pies z guzem
instagram/diozpl

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt za pośrednictwem mediów społecznościowych pokazał nowego podopiecznego. Niedawna interwencja ukazała, jak bezduszni potrafią być ludzie w stosunku do zwierząt. Tym razem właścicielka suczki zaniedbała pupilkę do tego stopnia, że z jej brzucha zwisał guz wielkości piłki do koszykówki. Przed zwierzakiem poważna operacja ratująca życie.

DIOZ nie po raz pierwszy pokazuje, jak okropnie zaniedbane i cierpiące zwierzęta trafiają pod ich opiekę. Tym razem sunia, która została odebrana podczas interwencji, miała pod skórą ogromną zmianę nowotworową. Niestety, jak się okazało później, nie był to jedyny z problemów zdrowotnych zwierzęcia.

Do DIOZ trafiła suczka z ogromnym guzem

Choć dla niektórych majówka to czas odpoczynku i relaksu, inspektorzy DIOZ mają ręce pełne roboty nawet wtedy. Na początku długiego weekendu udali się na interwencję, podczas której zabezpieczyli suczkę w przerażającym stanie. 

Zwierzę ma zlokalizowanego pod brzuchem ogromnego guza, który najprawdopodobniej rósł przez kilka lat. Przebieg choroby pozostaje jednak niewiadomą, gdyż niewiele na ten temat dowiedzieli się od jego właścicielki, która raz twierdziła, że urósł szybko, a po chwili zmieniała zdanie, że proces ten trwał. Na pytania, kiedy odbyła się ostatnia wizyta weterynaryjnej oraz czy mogą zobaczyć książeczkę zdrowia psa, usłyszeli tylko, że żaden specjalista nie badał niepokojąco wyglądającej narośli.

"Chwila nieuwagi wystarczy". Tak się kończy uchylanie okien przy kotach, nagranie ku przestrodze

Właścicielka "zadeklarowała wyłącznie, że miała zamiar ją uśpić"

Opiekunka psa podczas interwencji sprawiała wrażenie, jakby jego stan był jej zupełnie obojętny, popalając elektronicznego papierosa. Inspektorzy działający na miejscu dowiedzieli się od niej, że choć nie udała się z nim do weterynarza, miała to w planach, jednak jedynie po to, aby poddać go eutanazji.

- Dziś odebraliśmy konającą w patologicznym slumsie suczkę z… GIGANTYCZNYM guzem. Pomimo przeraźliwie wielkiej zmiany nowotworowej „opiekunka” nie widziała potrzeby wizyty u lekarza weterynarii - czytamy.

Jeszcze na miejscu okazało się, że przeraźliwie wielki guz to nie wszystko, bowiem pyszczek suczki gnił żywcem. Osłabione zwierzę nie ma siły chodzić, a wątpliwości nie podlega fakt, że cały proces leczenia zdecydowanie nie będzie należał do najprostszych.

 

Psa czeka poważna operacja

Pewne jest, że sunia jak najszybciej musi przejść operację, podczas której specjaliści pozbędą się z jej ciała ogromnej narośli. Jednakże inspektorzy zapewniają, że zabieg będzie bardzo skomplikowany ze względu na to, że guz jest mocno ukrwiony. Niezbędna ma być również transfuzja krwi.

Nie ma się co dziwić, że stan, do jakiego kobieta doprowadziła psa, zszokował również internautów. W komentarzach pod postem dotyczącym jego stanu znalazło się wiele wypowiedzi, w których nie brakuje krytyki pod adresem właścicielki suczki. 

Pozostaje mieć nadzieję, że życie suni uda się uratować i odmienić na lepsze. Wszyscy wyrażają również głębokie nadzieje na to, że osoba, do której wcześniej należała suczka, odpowie karnie za lata zaniedbań.

źródło: instagram/diozpl

Pijany wujek wyrzucił psa przez balkon, bo szczekał. Zwierzę miało wspierać dziecko z niepełnosprawnością
szczenię
Sąd Rejonowy w Białymstoku rozpoczął proces 48-letniego Andrzeja G., który usłyszał zarzuty za wyrzucenie psa przez balkon z czwartego piętra. Szczeniak należał do jego brata, który wraz z żoną zdecydował się na niego ze względu na niepełnosprawne dziecko. Na szczęście zwierzę przeżyło, jednak z konsekwencjami okropnego potraktowania przez pijanego mężczyznę zmaga się do dziś.Pies trafił do rodziny niedługo po tym jak u dziecka brata oskarżonego zdiagnozowano ADHD. Zwierzę miało wpierać chłopca, aby lepiej się rozwijał. Po upadku z 4. pięta rozpoczęto walkę o jego życie. Dzięki natychmiastowej interwencji udało się go uratować i zapewnić mu lepszą przyszłość.
Czytaj dalej
Szympans był wychowywany jak dziecko. Zwierzę pokiereszowało ją tak dotkliwie, że straciła pół twarzy i ręce
Charla Nash i szympans Travis
Szympans o imieniu Travis niemal od momentu przyjścia na świat był otoczony ludźmi. Nosił swetry, pił wino z kieliszka, a nawet występował w reklamach, co uśpiło czujność jego opiekunów. Gdy osiągnął dojrzałość, przestał być słodką małpką. O nieprzewidywalności dzikiego zwierzęcia na własnej skórze przekonała się 55-letnia Charla Nash. Zmasakrowana przez szympansa kobieta cudem przeżyła. Zapis rozmowy właścicielki Travisa z dyspozytorem medycznym mrozi krew w żyłach.Dramatyczny finał “zabawy w dom” stanowi niezaprzeczalny dowód na to, iż dzikie zwierzęta nie powinny być uczłowieczane. Sprowadzając je do roli przyjaciół czy substytutu dziecka, nie dajemy im przyzwolenia na bycie sobą - a w dzikości kryje się przecież nieprzewidywalność, natura i wolność w jednym. 
Czytaj dalej