Koniec horroru w Wojtyszkach? DIOZ: "Od dziś staliśmy się dzierżawcami mordowni"
Schronisko dla zwierząt w Wojtyszkach to placówka inna niż wszystkie - głównie z uwagi na fakt, iż nigdy nie powinna uzyskać miana przytuliska. Bliższe prawdy byłoby określenie “obóz koncentracyjny dla zwierząt". Czy Wojtyszki zostaną w końcu zamknięte? Wszystko wskazuje na to, iż setki psów doczekają się szczęśliwego zakończenia.
“Owiane złą sławą Wojtyszki kojarzą się wszystkim z największą w Europie mordownią psów. Dziś pierwszy dzień naszej walki o zapewnienie czworonogom dobrostanu” - tymi słowami przedstawiciele Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt rozpoczęli wpis opublikowany 3 marca na Instagramie dotyczący położonej w odludnym miejscu placówki. Konrad Kuźmiński wraz z pozostałymi ratownikami weszli na teren schroniska, które latami pozostawało niezdobytą twierdzą dla środowisk pro-zwierzęcych.
Wojtyszki synonimem wszystkiego, co najgorsze
Schronisko dla zwierząt w Wojtyszkach, gmina Brąszewice, to pierwotna siedziba firmy Longina Siemińskiego „Hotel dla Zwierząt i Ptactwa Domowego” - miejsce, które od dwóch dekad pozostało swego rodzaju tematem tabu. Wszyscy zainteresowani wiedzieli, że nieleczone, niedożywione, straumatyzowane i pozbawione kontaktu z człowiekiem zwierzęta trzymane są w skandalicznych warunkach, podczas gdy gminy finansują “opiekę” nad nimi z publicznych pieniędzy. Oferta była bowiem bardzo atrakcyjna, gdyż dzienne utrzymanie psa kosztowało od 5 do 7 złotych.
Dla właścicieli schroniska był to najprostszy sposób na zarobek, gdyż każdy pies przynosił zysk rzędu kilkunastu tysięcy złotych rocznie. Nic dziwnego, że adopcje podopiecznych zakrawały na absurd i fikcję. W szczytowym momencie na terenie więziono około 4 tys. psów, o czym szczegółowo opowiedziała nam Beata Czernecka z Fundacji Pomocy Zwierzętom Liberandum, która miesiącami naciskała na służby oraz wraz z Elżbietą Rolnika złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu znęcania się nad zwierzętami.
Wydawanie zwierząt było utrudniane, a wiele z nich było wtórnie czipowanych, by pobierać podwójną opłatę od gmin, bez umieszczania informacji w bazie danych. Wśród “rezydentów” istniały przypadki zwierząt, które spędziły w zamknięciu nawet 13 lat. Ogłoszenia dotyczące psów do adopcji znikały ze strony internetowej zaraz po tym, jak ktokolwiek pytał o możliwość zapewnienia im domów. Jak ustalił portal “Obrona Zwierząt”, los około 2,5 tys. czworonogów do dziś pozostaje nieznany.
Po śmierci Longina S. w 2020r. schronisko prowadziła po nim Anna S.
Chociaż prokuraturę, policję i powiatowego lekarza weterynarii wielokrotnie informowano o haniebnym procederze rozgrywającym się za zamkniętą bramą, na teren najsłynniejszej “mordowni dla zwierząt” nie wpuszczano aktywistów, nie funkcjonował wolontariat, a psy przebywające w boksach odsiadywały dożywotnie wyroki. Liczne kontrole placówki nie wykazały żadnych nieprawidłowości i uchybień, co jednoznacznie dawało zielone światło na kontynuowanie tej działalności.
Aktywiści wdarli się do schroniska w Wojtyszkach
Pierwsza interwencja na terenie schroniska pod Sieradzem nastąpiła w listopadzie 2021 roku. Wówczas Stowarzyszenie Pogotowie dla Zwierząt było gotowe odebrać stamtąd wszystkich podopiecznych, prokuratura na to nie zezwoliła. Pomoc otrzymały jedynie zwierzęta w stanie zagrażającym ich życiu i zdrowiu - 67 psów, 4 koty i 33 króliki.
W marcu 2022 roku rozpoczęto masową kontrolę zwierząt, w których udział wzięło 10 zespołów złożonych m.in. z lekarzy i techników weterynarii czy behawiorystów. Psy i koty, które zostały poddane badaniom, zostały w trybie pilnym zabezpieczone celem przeprowadzenia dalszych badań diagnostycznych. W trakcie prowadzonych działań zebrano materiały poświadczające o znęcaniu się nad zwierzętami przez prowadzącą obiekt Annę S.
- Niektóre psy to żywe trupy. Wyciągnięte z boksów, nie potrafiły iść do przodu. Zastygały przerażone albo kręciły się w kółko – mówił wówczas Grzegorz Bielawski z Pogotowia dla Zwierząt, cytowany przez “Politykę”.
Śledztwo w sprawie przejęła Prokuratura Okręgowa w Ostrowie Wielkopolskim. Po trwającym miesiącami śledztwie Anna S. usłyszała zarzuty i została objęta nakazem powstrzymania się od prowadzenia wszelkiej działalności związanej z opieką nad zwierzętami. Ten sam zarzut usłyszała pracująca na miejscu lekarka weterynarii, Kinga Z. Na czele schroniska stanęła koleżanka poprzedniej właścicielki, a prywatnie wróżka.
Pomimo wyznaczenia nowej zastępczyni sytuacja się nie zmieniła - adopcje nadal były utrudniane, a schorowane zwierzęta dziczały w klaustrofobicznych kojcach, dlatego istnieje podejrzenie, iż Anna S. w dalszym ciągu nieformalnie sprawuje władzę.
- Nadal nie wszystkie psy, które trafiają do schroniska, są ogłaszane. Z każdej gminy jakiś odsetek zwierząt nigdy nie jest ogłoszony. Brak wtedy szans na wyjście tego zwierzęcia ze schroniska, bo przecież nikt nie wie o jego istnieniu – mówi Elżbieta Rolnik w rozmowie z “Onetem” i dodaje, iż pośrednimi sprawcami znęcania, które odbywa się w Wojtyszkach, są urzędnicy gminni z wójtami na czele.
Schronisko przekazane w dzierżawie DIOZowi, "Zrobimy tutaj raj dla zwierząt"
Od 23 stycznia br., po interwencji Prokuratury Okręgowej z Ostrowa Wielkopolskiego, ratownicy zwierząt wyciągnęli z Wojtyszek około setkę czworonogów. Wraz z początkiem marca 2023 roku Fundacje Mondo Cane i Liberandum miały wejść na teren schroniska w Wojtyszkach, aby uratować resztę przebywających tam zwierząt. Finalnie aktywiści pocałowali klamkę. Pracownicy odmówili wpuszczenia na teren, a przybyła na miejsce policja nie ułatwiła tego zadania. Na terenie schroniska pozostało około 300 zwierząt.
Z pomocą przybył Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt, który 2 marca w późnych godzinach wieczornych wynegocjowała dzierżawę terenu, na którym znajduje się schronisko. Podczas relacji na Instagramie prezes organizacji Konrad Kuźmiński ze łzami w oczach poinformował o sukcesie i wyraził nadzieję, że DIOZowi uda się przejąć Wojtyszki. Konieczne do tego jest zebranie kwoty 5 milionów złotych.
- Od dziś staliśmy się dzierżawcami mordowni! Od dziś jesteśmy odpowiedzialni za wszystkie psy przebywające w tym miejscu! Od dziś wzięliśmy na siebie obowiązek utrzymania wszystkich zwierząt, których dotąd nie udało się uratować. Od dziś wprowadzamy tu naszych ludzi, którzy zaczną zajmować się tym miejscem z potrzeby serca! - czytamy we wpisie.
Nazajutrz na teren schroniska wpuszczono pozostałe organizacje zaangażowane w ratowanie zwierząt. Praca wre już od samego rana, a relacje ze wspólnych działań są na bieżąco zamieszczane w mediach społecznościowych. Jednocześnie DIOZ zwraca się z prośbą o pomoc finansową i rzeczową. Wpłat można dokonywać za pośrednictwem zbiórki w serwisie Pomagam.
- Pilnie potrzebujemy karmę dla psów, koce, legowiska dla psów, chemię gospodarczą, smycze i obroże! Dary można przywozić i wysyłać na adres - SCHRONISKO DIOZ, Wojtyszki 18, 98-277 Brąszewice! Z góry dziękujemy za Wasze serca! - apelują.
Obecnie trwają również poszukiwania domów stałych i tymczasowych dla psów z Wojtyszek. Wszystkich zainteresowanych prosimy o bezpośredni kontakt z Fundacją na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane.
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Źródło: Polityka, Onet, Oko Press, DIOZ