Porywacze ukradli rasowego kota. Gdyby nie nadajnik GPS, skończyłby na talerzu
Pewna kobieta zorientowała się, że ktoś ukradł należącego do niej kota brytyjskiego o imieniu Mantou. Kiedy policja zignorowała zgłoszenie o kradzieży zwierzęcia, kobieta postanowiła odnaleźć go na własną rękę. Sygnał z nadajnika GPS na kociej obroży doprowadził ją do kryjówki handlarzy zwierzętami na mięso.
Handlarze zwierzętami ukradli kota. Właścicielka postanowiła, że tak tego nie zostawi
Zakaz konsumpcji zwierząt domowych to powszechna praktyka w krajach rozwiniętych. Mimo iż psy i koty jako zwierzęta domowe wytworzyły znacznie bliższy związek z ludźmi niż inne zwierzęta, w niektórych zakątkach świata funkcjonują grupy przestępcze trudzące się kradzieżą tychże pupili i pozyskiwaniem z nich mięsa. Największa na świecie organizacja działająca na rzecz zwierząt Humane Society International podaje, że rocznie na świecie zjada się około 30 milionów psów oraz 4 miliony kotów.
Na szczęście po psinę czy kocinę sięga już tylko niewielka część populacji Chin, a w obliczu pandemii koronawirusa władze niektórych miast wprowadzają nowe przepisy, by położyć kres praktyce spożywania produktów odzwierzęcych tychże stworzeń oraz kradzieży zwierząt towarzyszących na mięso. Nie oznacza to jednak, że właściciele zwierzaków mogą czuć się w pełni bezpiecznie.
Na trop szajki złodziejów kotów przypadkiem trafiła pewna kobieta z miasta Huzhou w prowincji Zhejiang, we wschodnich Chinach. Kobieta zdała sobie sprawę, że należący do niej kot brytyjski - Mantou - padł ofiarą handlarzy zwierzętami. Miała świadomość, że ma tylko kilka dni, aby uratować swojego zwierzaka przed obdarciem ze skóry i zarżnięciem, dlatego czym prędzej udała się na policję.
Ratują zwierzęta z rąk oprawców. Proszą o Twoje 1,5%Szukając zaginionego kota, wpadła na trop przemytników
Na szczęście opiekunka zamontowała urządzenie śledzące na kociej obroży, dzięki czemu była w stanie śledzić lokalizację swojego podopiecznego. Jakież było jej zdziwienie, gdy okazało się, że kot znajduje się w prowincji oddalonej o tysiące kilometrów od miejsca zamieszkania! Niestety zgłoszenie o porwaniu Mantou został zbagatelizowane przez tamtejszych funkcjonariuszy policji, dlatego pani Zhang postanowiła znaleźć swojego pupila na własną rękę.
Bez zbędnego wahania kupiła bilet na samolot, a w drodze na lotnisko opublikowała wpis w mediach społecznościowych, prosząc internautów o pomoc w odnalezieniu Mantou. Lokalni miłośnicy zwierząt nie odmówili i tworząc niezależną grupę, udali się na ryzykowne poszukiwania.
Nadajnik GPS wskazywał miejscowość oddaloną o 1600 kilometrów
Po trzech godzinach pani Zhang w asyście przedstawicieli organizacji pro-zwierzęcych znaleźli ciężarówkę zaparkowaną w ciemnej alejce, gdzie pod plandeką ukryto kilkadziesiąt skradzionych kotów. W mroku świeciły się pary przerażonych oczu. Wśród nich rozpoznała pyszczek Mantou. To cud, że ratownicy dotarli do niego, zanim został sprzedany do rzeźni.
Na szczęście zwierzęciu nic się nie stało, a jego ciemne i puszyste futerko skutecznie zamaskowało nadajnik GPS, dzięki któremu właścicielka przeszkodziła handlarzom zwierzętami w nieetycznym procederze.
- Kiedy zobaczyłam go po raz pierwszy, miałam oczy pełne łez. Wiele przeżył i musiało być bardzo przestraszony – powiedziała pani Zhang w emocjonalnym filmie z akcji ratunkowej.
Wszystkie koty z ciężarówki zostały uratowane przez grupę wolontariuszy, która udzieliła zwierzętom tymczasowego schronienia na czas poszukiwania ich właścicieli. Niestety, niektóre zwierzęta nie miały tyle szczęścia, co one. Podejrzewa się, że część klatek została już częściowo opróżniona. O szczegółach niezależnego śledztwa rozpisywano się na chińskim odpowiedniku TikToka - platformie Douyin.
Źródło: Yahoo News Australia, Humane Society International