Znęcanie się nad zwierzętami to okrutna i nieludzka praktyka, która z roku na rok budzi coraz donośniejsze głosy oburzenia. W zdecydowanej większości krajów świata jest to praktyka nie tylko niemoralna, ale również nielegalna. W Polsce znęcanie się nad zwierzętami – zarówno definicję, jak i zakres kar – definiuje Kodeks Karny.
W myśl obowiązującej litery prawa, znęcanie się nad zwierzętami to wszelkiego rodzaju bicie zwierzęcia, złośliwe straszenie i drażnienie zwierząt, czy nawet zoofilia. Nietrudno jest sobie wyobrazić szereg innych nieprzyzwoitych czy okrutnych działań, które są zagrożone sankcjami karnymi.
Jak wynika z policyjnych statystyk, znęcanie się nad zwierzętami jest coraz rzadsze, choć liczba wniesionych do prokuratury zawiadomień nadal jest dość duża jak na cywilizowany kraj europejski. Niemniej, jak alarmuje fundacja Otwarte Klatki, wyłącznie 18,46% zawiadomień złożonych w latach 2017-2019 skończyło się wniesieniem do sądu aktu oskarżenia. Pozostałe sprawy zostały umorzone lub prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania.
Znęcanie się nad zwierzęciem to przestępstwo ścigane z urzędu. Podstawą prawną dla jego ścigania jest art. 35 Kodeksu Karnego. Zgodnie z nim, za znęcanie się nad zwierzęciem lub zabicie go (z wyłączeniem legalnego uboju zwierząt gospodarskich), grozi kara pozbawienia wolności do lat 3. Jeżeli sprawca działa ze szczególnym okrucieństwem, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Co więcej, w ramach kary sąd może orzec zakaz posiadania zwierząt określonego rodzaju (lub wszystkich), odebranie pozostałych z posiadanych przez skazanego zwierząt, zakaz wykonywania zawodów związanych z wykorzystywaniem zwierząt lub oddziaływaniem na nie, oraz przepadek przedmiotów które posłużyły skazanemu do popełnienia przestępstwa. W większości przypadków sąd orzeka również nawiązkę w wysokości od 1 000 złotych do 100 000 złotych na cel związany ze zwierzętami.
Warto podkreślić, że opinia publiczna w dużej mierze jest zbulwersowana takim poziomem kar i domaga się ich podniesienia. Petycje w sprawie zaostrzenia kar za znęcanie się nad zwierzętami coraz liczniej krążą w internecie, a nierzadko określone projekty trafiają do Sejmu, gdzie zwykle nie są procedowane.
Znęcanie się nad zwierzętami to przestępstwo, wobec czego jeżeli jesteśmy świadkami takiego procederu, powinniśmy natychmiast zgłosić sprawę na policję. Nie wahajmy się skorzystać z numeru alarmowego jeżeli zwierzęciu dzieje się krzywda. Możemy także bezpośrednio udać się na komisariat policji.
Jeżeli rozwój sytuacji nie jest dynamiczny, ale mamy pewność, że doszło do znęcania się nad zwierzęciem, możemy od razu powiadomić prokuraturę. Jeśli zaś nie mamy pewności co do tego, czy to co widzimy wyczerpuje definicję znęcania się nad zwierzętami, to nadal możemy zawiadomić odpowiednie organy lub zgłosić się do działającej w okolicy organizacji zajmującej się prawami zwierząt.
Pokaż więcej
Na facebookowym profilu Przytulisko Głowno pojawiło się zdjęcie wraz z informacją o nierozważnym czynie człowieka, który naraził życie zwierząt. Mianowicie, ktoś najprawdopodobniej chcąc pozbyć się papug, postanowił zrobić to w jeden z najgorszych sposobów. Internauci uważają, że by tak się zachować, należy nie mieć ani wyobraźni, ani zdrowego rozsądku.
Motocykliści przemierzający bezludne pustkowia natknęli się na transporter ukryty w zaroślach. Kiedy zatrzymali się, aby przyjrzeć się niespodziewanemu znalezisku, zdali sobie sprawę, że przypadkiem stali się świadkami ogromnego cierpienia. Mieli nadzieję, że skrzywdzone przez człowieka zwierzę pozwoli sobie pomóc.
Niedaleko obwodnicy Metropolii Trójmiejskiej znaleziono transporter dla zwierząt. Pan Marcin z grupy Sztumskie Bezdomniaki łudził się, że pozostawiony na odludziu przedmiot okaże się pusty, niemniej po zajrzeniu do środka jego najgorsze obawy się urzeczywistniły. Wewnątrz transportera znajdował się przerażony kot, którego właściciel porzucił na pastwę losu. To około 3-letnia kotka, która pomimo młodego wieku zdążyła już wiele wycierpieć.
Wielu z nas ubolewa nad losem zwierząt z odległych zakątków świata, nie mając świadomości, że w Europie corocznie dokonywany jest pogrom chartów hiszpańskich. Tam, skąd pochodzą, giną w tysiącach każdego roku, a przejeżdżając przez hiszpańskie pola uprawne i gaje oliwne, można natknąć się na masowe groby tychże zwierząt. Dlaczego w XXI wieku charty padają ofiarą zagłady? O powody pytamy Marka Dmochowskiego, członka grupy Chartoterapia i organizatora demonstracji, których uczestnicy domagają się ochrony prawnej dla psów używanych podczas polowań, głównie chartów.
Przy śmietniku ktoś postawił zaklejone taśmą pudełko, w którym miały znajdować się ubrania. Z uwagi na napis widniejący na kartonie trudno byłoby się domyśleć, co naprawdę skrywa w środku. Z winy nieodpowiedzialnych opiekunów zwierzętom mogła stać się krzywda. Dozorca kompleksu mieszkaniowego nie mógł pozwolić na to, by kocięta trafiły w niepowołane ręce.
Pewna kobieta podczas wyrzucania śmieci, zdała sobie sprawę z tego, że usłyszała niepokojący pisk dochodzący z jednego z worków leżących w kontenerze. Kiedy zajrzała do środka foliówki na odpady, zdała sobie sprawę z tego, że uwięziona w niej została bezbronna istota. Zdezorientowana i przerażona kobieta natychmiast skontaktowała się z aktywistami lokalnej organizacji zajmujących się pomocą dla porzuconych zwierząt. Czworonóg był w makabrycznym stanie.
Sąsiedzi widzieli go po raz ostatni na przełomie października i listopada zeszłego roku. Przez ostatnie miesiące 12-letni pies imieniem Rufus pozostawał zamknięty w mieszkaniu, gdzie powoli umierał w cierpieniu. Granice zaniedbania zostały przekroczone, a człowiek, który miał być przyjacielem i opiekunem zwierzęcia, zawiódł na całej linii.
Okrucieństwo ma niejednorodne oblicze i nie musi przejawiać się fizyczną przemocą wobec zwierząt. Trzymanie psa w nieodpowiednich warunkach to jedna z form znęcania się nad podopiecznym, któremu winne jest poszanowanie. Do policjantów dotarło zgłoszenie dotyczące zaniedbanego psa w typie berneńczyka. Funkcjonariusze opisali sceny, jakie zastali po wejściu na teren jednej z posesji w województwie podkarpackim.
Szczeniak o imieniu Leon nie miał szczęścia do ludzi. Jego właściciel, w biały dzień podczas imprezy postanowił się “zabawić” i wyrzucił psa przez okno z drugiego piętra w bloku. Tylko reakcja sąsiadów sprawiła, że zwierzę zostało uratowane. Na miejsce wezwano policję.
Pseudohodowle psów i kotów stają się w Polsce coraz większym problemem. Na jaw wyszło, że w ten nieetyczny, ale dochodowy biznes zaangażowana jest matka jednego z polskich patostreamerów. Rodzicielka zatrzymanego przez policję Marcina F. zarabiała na sprzedaży chorych szczeniąt. Swoich klientów zapewniała, że zwierzęta są w dobrej kondycji. Tymczasem większość czworonogów umierała w ciągu kilku dni od przeprowadzki do nowego domu. Taki los mógł spotkać nawet kilkadziesiąt psiaków.
Hugo to duży pies, który miesiącami cierpiał z powodu ogromnego bólu i głodu. Zeszłego lata zwierzę zostało interwencyjnie odebrane od dotychczasowego właściciela, mieszkańca Księginic (woj. dolnośląskie). Sprawa trafiła do sądu. Pomimo tego, że od tego zdarzenia minęło już kilka miesięcy, na jaw wyszły nowe fakty, które mogą całkowicie obrócić bieg wydarzeń. Nie ma pewności, czy oprawca zwierzęcia odpowie za swoje czyny.
Nieopodal Zespołu Szkół nr 2 w Wieluniu (woj. łódzkie) doszło do bardzo niepokojących wydarzeń. Ktoś zawiesił na drzewie martwego kota. Filmik przedstawiający tę przerażającą scenę opublikowano w mediach społecznościowych, a w tle słychać śmiech nastolatków. Sprawa została przekazana w ręce policji. Przedstawiciele prawa wykonują czynności mające na celu ustalenie, kto jest odpowiedzialny za ten karygodny czyn.
20-letni mieszkaniec powiatu bydgoskiego został aresztowany w związku z zarzutem zabicia psa swojej byłej partnerki. Działanie sprawcy cechowało szczególne okrucieństwo, a nagrania z „egzekucji” zwierzęcia rozsyłał do swoich znajomych. Z nieoficjalnych informacji przekazanych dziennikarzom „Gazety Wyborczej” wynika, że młody mężczyzna miał już wcześniej utarczki z prawem. W 2022 roku dokonał samopodpalenia na stacji benzynowej.
Do schroniska dla bezdomnych zwierząt w Kaliszu trafiło czworo szczeniąt. Dwa z nich były w tragicznym stanie i pomimo natychmiastowej interwencji weterynaryjnej, nie udało się ich uratować. Wiele wskazuje na to, że zwierzęta były katowane, ale jeden dziwny aspekt tej historii nie daje ratownikom spokoju. O nietypowej sytuacji poinformowano organy ścigania. Osoba odpowiedzialna za katowanie czterech maluchów, w wyniku którego dwa z nich straciły życie, jest poszukiwana.
W zeszły weekend bydgoscy policjanci zatrzymali 20-letniego mężczyznę, który w bestialski sposób zabił psa. Oprawca zwierzęcia nagrał swoje drastyczne poczynania, po czym wysłał film do znajomych. Wśród adresatów mrożącego krew w żyłach materiału była właścicielka zamordowanego czworonoga, była dziewczyna 20-latka.
Strażnicy miejscy interweniowali w Czechowicach-Dziedzicach (woj. śląskie) w sprawie dotyczącej porzuconego psa. Sprawcy tego czynu nie powstrzymała skrajnie niska temperatura powietrza w połączeniu z intensywnymi opadami śniegu. Przedstawicielom prawa szybko udało się ustalić, kto był odpowiedzialny za opiekę nad czworonogiem. Czy oprawca odpowie za krzywdę wyrządzoną zwierzęciu?
W sieci udostępniono nagranie, na którym widać drastyczny czyn, którego dokonała nastolatka. Dziewczyna kopnęła kota siedzącego na krawędzi fontanny. W wyniku tego zwierzę wpadło do lodowatej wody. Incydent ten zakończył się najgorszym z możliwych scenariuszy.
Na warszawskich Bielanach znaleziono gryzonia porzuconego w plastikowym worku. Wciąż żywe stworzenie pozostawiono przy altanie śmietnikowej. Zaniedbanym, zziębniętym i przerażonym gryzoniem zaopiekowali się aktywiści ze Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim. Walka o życie zwierzęcia trwała kilka dni. Niestety, ostatecznie specjaliści byli zmuszeni podjąć najtrudniejszą decyzję. Co było bezpośrednią przyczyną problemów zdrowotnych świnki morskiej?
W Jaworznie funkcjonariusze policji zatrzymali 69-letnią kobietę, która była podejrzana o usiłowanie popełnienia przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem. Seniorka przyznała się do popełnionego czynu, tłumacząc jednocześnie, co było powodem jej zachowania. Kobieta stanie przed sądem, grozi jej do pięciu lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem.
Przedstawiciele Fundacji Epicrates zajmujący się pomocą dla zwierząt egzotycznych wzięli udział w ratowaniu żółwia, który został porzucony w misce pozostawionej tuż obok wiaty śmietnikowej. Wychłodzony gad jest w dramatycznym stanie, nie wiadomo czy uda się go uratować. Specjaliści mają podejrzenia co do tego, jakim sposobem ciepłolubne zwierzę znalazło się zdane same na siebie w niesprzyjających warunkach atmosferycznych. Spodziewają się, że tego typu sytuacji w najbliższym czasie będzie znacznie więcej.
„Do gazu, gazuj, gaz!” - słyszeli aktywiści z Fundacji Viva!, którzy podczas kampanii śledczej Stopklatka objęli obserwacją dwie fermy norek na Pomorzu. Wskutek niezależnego śledztwa dokonano przerażającego odkrycia. Efektem są nagrania ujawniające nieludzkie traktowanie zwierząt hodowanych na fermach. Najtrudniejsze jest patrzenie na bezsensowną przemoc wobec zwierząt, które walczą o życie do ostatniej chwili.
Fundacja Viva! opublikowała nagranie przedstawiające trasę do Morskiego Oka. Na szlaku pokrytym śniegiem można było dostrzec krwawe ślady, które zostawiał jeden z koni ciągnący wóz z turystami. O zaistniałej sytuacji zostali powiadomieni pracownicy TPN, którzy podjęli zdecydowane kroki i odnieśli się do sprawy. Aktywiści stanowczo reagują: „konie z Morskiego Oka cierpią cały rok. Czas najwyższy to zakończyć”.
W środku nocy dwie kobiety podjechały samochodem pod bramę schroniska dla bezdomnych zwierząt, wyciągnęły z niego psa, a następnie przywiązały go to furtki i odjechały. Wszystko zostało nagrane przez kamery monitoringu. Przerażonemu czworonogowi udało się uciec, co ostatecznie skończyło się dla niego tragicznie. Policja pracuje nad ustaleniem tożsamości kobiet, które są odpowiedzialne za śmierć zwierzęcia.
Maszynista pociągu dostrzegł na dobrze znanej mu trasie żywe zwierzę. Był przekonany, że kiedy pociąg zbliży się do czworonoga, ten szybko oddali się od torów, lecz kiedy pojazd zbliżał się z ogromną prędkością, zwierzak nadal stał w miejscu. Okazało się, że nie mógł uciec, ponieważ ktoś przywiązał go do torów łańcuchem. Sprawca naraził psa na śmiertelne niebezpieczeństwo.
Ostatnie tygodnie grudnia to czas rodzinnych spotkań, w których zazwyczaj uczestniczą nasi czworonożni przyjaciele. Niestety nie dla wszystkich te dni okazały się szczęśliwe. Interwencja na warszawskim osiedlu ujawniła dramat zwierząt, które pozostawiono bez opieki. Trzy psy zostały porzucone przez właścicieli w wynajmowanym mieszkaniu i przez tydzień czekały na ratunek.
Pani Melania, mieszkanka Stargardu (woj. zachodniopomorskie) ze swoim 14-letnim kundelkiem Aresem odbierała przesyłkę w paczkomacie. Do psa podszedł około 50-letni mężczyzna w stanie upojenia alkoholowego, który kopnął go w głowę. Siła uderzenia była tak duża, że pies zmarł na miejscu. Po wszystkim jak gdyby nigdy nic poszedł na zakupy. Jak informują świadkowie, pomimo wezwania na miejsce zdarzenia policji sprawca nie został zatrzymany, ani przebadany alkomatem.
Hodowany i poławiany na szeroką skalę karp od dziesięcioleci jest nieodłącznym elementem Świąt Bożego Narodzenia w wielu polskich domach. Niemniej nie oznacza to, że zwierzę musi cierpieć w imię zwyczaju kultywowanego od czasów PRL-u. Co więcej, aktualne badania pokazują, że część dorosłych dziś Polaków przyznaje, że przetrzymywanie żywych ryb w wannie było dla nich koszmarem z dzieciństwa. Czy trzymanie żywego karpia w wannie jest legalne? Jaka kara grozi za zabicie karpia w niewłaściwy sposób?
Pan Roman przez przypadek został świadkiem znęcania nad potrąconą sarną. Najbardziej szokujące w tej historii jest to, że makabryczna scena wydarzyła się na oczach funkcjonariuszy policji. Myśliwy uśmiercił zwierzę przy pomocy tępego noża. Świadek postanowił zrobić wszystko, aby żyjący w poczuciu bezkarność sprawca odpowiedział za swoje czyny. Jego starania przyniosły rezultaty. Gdyby nie determinacja organizacji społecznych, sprawa zostałaby zamieciona pod dywan.