Przypięła sunię do budy i pozwoliła, by patrzyła na śmierć swoich dzieci. Szczegóły interwencji porażają
Muszka wiodła żywot psa podwórkowego - do dyspozycji miała starą, rozklekotaną skrzynkę służącą za budę, od której mogła oddalić się na odległość nieprzekraczającą metra. Suczka wydawała szczenięta na świat jedno po drugim. Niestety, właścicielka zwierząt nie była łaskawa dla maluchów. Potomstwo niespełna rocznej suni zamarzło tuż po urodzeniu.
Inspektorzy OTOZ Animals z oddziałem w Słupsku przeprowadzili interwencję, w wyniku której odebrano spod opieki kobiety zaledwie 8-miesięczną suczkę. Dla jej dzieci pomoc przybyła za późno.
Suczka stała się więźniem metrowego łańcucha
Do przejawów znęcania się nad zwierzęciem doszło w miejscowości Izbica w województwie pomorskim. Szorstkowłosa suczka nazywana Muszka zamieszkiwała prowizoryczną budę, która nie spełniała nawet swojej podstawowej funkcji, jaką jest zapewnienie zwierzęciu bezpiecznego schronienia przed zimnem, upałem czy opadami atmosferycznymi. Właścicielka Muszki nie interesowała się również tym, czy metrowy łańcuch umożliwia podopiecznej swobodną zmianę pozycji ciała.
- Nie potrafimy zrozumieć, dlaczego sunia była uwięziona na skandalicznie krótkim łańcuchu, skoro wokół był ogromny, ogrodzony teren - czytamy na Facebooku.
Szczeniaczek leżał bezwładnie na chodniku, miał wzbudzać litość. Porażające, jak reagowali przechodnieSzczeniaki ośmiomiesięcznej suni zamarzły tuż po urodzeniu
Tym, co jednak wstrząsnęło inspektorami najbardziej, była obojętność właścicielki psa względem śmierci nowo narodzonych szczeniąt. Potomstwo Muszki przyszło na świat w marcu. Suczka rodziła tak, jak stała - wydając maleństwa na gołą ziemię. Osoba, której obowiązkiem jest zapewnienie bezbronnym istotom szczególnej troski, nie kiwnęła palcem, w konsekwencji czego cały miot zamarzł krótko po narodzinach.
- Właścicielka suni sama opowiedziała nam o tragicznych okolicznościach śmierci szczeniaków. Wydawała się przy tym całkowicie obojętna na tragedię, która się wydarzyła - relacjonują przedstawiciele OTOZ Animals, pozostawiając odbiorców z pytaniem retorycznym. - Przecież nie ma żadnego obowiązku posiadania psa, więc po co brać i gnębić te biedne stworzenia…
Muszka ma przed sobą świetlaną przyszłość
Inspektorzy nie mogli dopuścić do tego, by sunia pozostała chociaż jeden dzień dłużej pod opieką poprzedniej właścicielki. Zwierzę niezwłocznie skierowano do kliniki weterynaryjnej. Po tym, jak Muszkę odrobaczono, zaszczepiono i zaczipowano, suczka została ulokowana w domu tymczasowym, gdzie powoli dochodzi do siebie. Wkrótce przejdzie zabieg sterylizacji.
- Poraniona od łańcucha szyja zacznie się goić. Sierść zacznie odrastać, a wspomnienia zaczną się zacierać. Od dziś będzie już tylko lepiej - piszą pokrzepiająco inspektorzy słupskiej oddziału OTOZ Animals.
Organizacja poszukuje dla Muszki najcudowniejszego domu na świecie. Zgodnie z zapewnieniami, sunia jest bardzo grzeczna, zachowuje czystość w domu i pięknie chodzi na smyczy. Osoby zainteresowane adopcją psinki są proszone o kontakt pod numerem telefonu: 799 254 057.
Pamiętajmy jednak, że pod opieką organizacji znajdują się dziesiątki, o ile nie setki psów o równie tragicznych losach. Wpłacając nawet symboliczną kwotę na oficjalne zbiórki, usprawniasz działania wolontariuszy i inspektorów, a przy tym masz realny wpływ na pomoc zwierzętom - wyciągnięcie ich z nędzy, zapewnienie im kompleksowego leczenia oraz znalezienie domów tymczasowych i stałych.
Źródło: OTOZ Animals