Przedstawiciele wrocławskiej Ekostraży biją na alarm w związku z potencjalnym zagrożeniem w postaci porozstawianych żelaznych pułapek zaciskowych. Osoba, która rozłożyła je na terenie stolicy Dolnego Śląska, chciała w brutalny sposób pozbyć się grasujących w pobliżu kun bądź wolno bytujących kotów. Zasadzka ma na celu zmiażdżenie łap stworzenia, uniemożliwiając mu tym samym ucieczkę.
Trwa okres, w którym liczba bezdomnych zwierząt intensywnie rośnie. Ma to związek z czasem wakacyjnym, podczas którego wielu właścicieli postanawia porzucić swoje zwierzęta oraz z sezonem rozrodczym. Drugi problem dotyczy przede wszystkim kotów. Masowo rozmnażające się zwierzęta nie zawsze są w stanie zapewnić swojemu potomstwu bezpiecznych do życia warunków. Często matki giną w niewyjaśnionych okolicznościach, a kocięta są pozostawione na pastwę losu. To, czy uda im się przeżyć, w dużej mierze zależy od tego, czy spotkają ludzi, którzy się nimi zainteresują. Kocie maleństwo umierające nieopodal torów na stacji kolejowej Wrocław Główny zostało znalezione przez pracownicę kolei. Kobieta postanowiła o nie zawalczyć.
Okres wakacyjny, to czas w którym obserwuje się masowe porzucanie zwierząt. Skala zjawiska jest tak duża, że można nazwać ją “plagą bezmyślności”. W Polsce problem staje się coraz poważniejszy. Każdego dnia, jednostki zajmujące się ochroną zdrowia i życia porzuconych zwierząt mają ręce pełne roboty. Na brak zajęć nie narzeka między innymi Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi. Kilka dni temu funkcjonariusze miejscy zabezpieczyli suczkę, która została przywiązana do trzepaka i pozostawiona sama sobie w trzydziestostopniowym upale.
Rok 2023 okazuje się być dla indonezyjskich psów oraz kotów lepszy niż wszystkie poprzednie. Dzięki kampanii prowadzonej we współpracy aktywistów z organizacji Humane Society International zajmujących się obroną praw zwierząt oraz celebrytów, udało się doprowadzić do zmian w prawie. Na skutek tego, w Indonezji zakazany został handel mięsem psów i kotów. Dotychczas z towaru tego typu korzystali nie tylko miejscowi mieszkańcy. Bazary z “nietypowymi” produktami przyciągały miliony turystów.
OTOZ Animals przeprowadziło interwencję w gminie Lubomino w województwie warmińsko-mazurskim. Na farmie grozy znaleziono ponad dwadzieścia zwierząt. Właściciele pozostawili je bez jedzenia i picia na pewną śmierć. Na miejsce musiały wkroczyć policja i straż pożarna.
“Bandyci pozbawieni jakichkolwiek ludzkich uczuć są wśród nas” - tymi słowami rozpoczęto wpis udostępniony przez Biłgorajskie Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami "Podaj Łapę". Na pewną śmierć skazana byłaby kotka, którą uwiązano sznurkiem za szyję do torowiska, gdyby nie grupka dzieci przechodząca w pobliżu torów kolejowych. Kto chciał w ten sposób pozbawić zwierzęcia życia? Tego jeszcze nie ustalono.
W zeszłym tygodniu w miejscowości Dobra Strażnicy Gminni otrzymali zgłoszenie o dwóch psach przywiązanych do drzewa w lesie. Incydent zgłosiła kobieta, która zarzekała się, że nie ma nic wspólnego z tymi zwierzętami i znalazła je przypadkiem. Dzięki szybkiej reakcji pracowników mundurowych oraz dużego zaangażowania lokalnej społeczności udało się ustalić tożsamość właścicielki porzuconych zwierząt. Jej zeznania zaskoczyły każdą osobę, zaangażowaną w pomoc psom.
Ile jest warta przysłowiowa “chwilka”? Historia, jaka rozegrała się na parkingu przed supermarketem Walmart pokazuje, że nawet pozornie krótka nieobecność może kosztować nas wyrzuty sumienia, traumę do końca życia, a przede wszystkim życie najlepszego przyjaciela. Mieszkanka Florydy doprowadziła do śmierci suczki rasy pitbull, którą pozostawiła w nagrzanym samochodzie. Chociaż zapewniała, że z myślą o pupilu włączyła klimatyzację, z urządzenia wiało gorące powietrze.
Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zostało poinformowane o beznadziejnym stanie psa, który został potrącony przez samochód. Miał problemy z poruszaniem, jego grzbiet był obdarty ze skóry. Właściciele nie reagowali. Zwierzę cierpiało kilka dni, aż do drzwi zapukała organizacja pro-zwierzęca.
Kajakarze dokonali makabrycznego odkrycia w Piasecznie (woj. mazowieckie). W Jeziorce, lewym dopływie Wisły, znaleziono stos worków z martwymi zwierzętami. Komenda Powiatowa Policji w Piasecznie apeluje: jeśli wiesz coś na ten temat, niezwłocznie skontaktuj się z policją.
Szokujące nagranie z Bydgoszczy obiegło Internet. Kierowca autobusu złapał na kamerze wzburzającą sytuację. Na przejściu dla pieszych przy Rondzie Jagiellonów mężczyzna skopał psa, a jego towarzyszka w żaden sposób nie zareagowała. Chociaż do incydentu doszło w czerwcu 2023 roku, sprawa musiała poczekać na zainteresowanie internautów. O incydencie powiadomiono policję.
Przedstawiciele Fundacji Animals Przystań Świnoujście kilka dni temu przeprowadzili interwencję w miejscowości Kołczewo, w wyniku której uratowali psa zamkniętego od kilku miesięcy w opuszczonym domu. Reakcja zwierzęcia, po wypuszczeniu go na zewnątrz poruszyła serca wszystkich świadków. Obecnie trwa dochodzenie, kto dopuścił się tak okrutnego czynu. Wiadomo, że o uwięzionym stworzeniu od dawna wiedziało co najmniej kilka osób.
Ta historia już na samym wstępie mogła zakończyć się tragicznie. Na szczęście kobieta prowadząca samochód po zauważeniu na środku drogi kartonowego pudełka postanowiła się zatrzymać. W trosce o innych uczestników ruchu drogowego Neda chciała je posprzątać. Wysiadła z auta i podeszła do, jak się okazało, opakowania po proszku do prania. Ku jej zdziwieniu, karton nie był pusty. Kobieta dostrzegła w środku maleńką sylwetkę i parę błyszczących oczu.
Porzucone zwierzęta nie mają łatwego życia. Zdane same na siebie, często chodzą głodne, spragnione, zmęczone i przerażone. Znalezienie pokarmu oraz bezpiecznego miejsca jest zadaniem, które przerasta wiele psów. Niestety, ludzie często nie ułatwiają życia opuszczonym czworonogom. Zdarza się, że jest wręcz przeciwnie. Na wyjątkowo okrutną grupę trafił pies wałęsający się po jednej z holenderskich plaż. Przypadkowi przychodnie uwięzili go, skazując na śmierć, po czym odeszli.
OTOZ Animals za pośrednictwem social mediów poinformowali o kolejnej dramatycznej interwencji, której podjęli się, by pomóc zwierzętom w potrzebie. Choć wszystkim ludziom o dobrym sercu trudno w to uwierzyć, właściciel trzech psów miał pozostawić je same w domu, a sam wyjechać za granicę. Co najgorsze, do budynku nikt nie miał klucza.
W okolicach Raciborza ktoś wrzucił starszą sunię do jeziora. Miała szybko skonać i przestać być problemem. Sytuacji przyglądała się jednak kobieta, która bohatersko ruszyła na ratunek psu. Cierpienie zwierzęcia trwało jeszcze miesiąc, aż w końcu sprawą zainteresowali się inspektorzy OTOZ Animals. Musieli przeprowadzić interwencję, żeby sunia miała szansę na nowe życie.
Zamknięty w samochodzie w samo południe pies został uratowany przez policjantów z Żor. Zwierzę przebywające w pojeździe nagrzanym do ponad 50 stopni nie było w stanie samodzielnie się ochłodzić. Nie miało też dopływu świeżego powietrza i dostępu do wody. W czasie gdy czworonóg walczył o życie, jego właściciel korzystał z uroków miejskiego kąpieliska. Narastający upał mógł doprowadzić do śmierci zwierzęcia.
Opieka nad zwierzętami to ogromna odpowiedzialność i nigdy nie należy ich beztrosko dawać nikomu w prezencie - niezależnie od okoliczności. Wymarzony piesek jako podarek na święta czy upominek w ramach przeprosin zazwyczaj nie jest dobrym pomysłem, co potwierdza sytuacja z Piotrkowa Trybunalskiego. Z policją skontaktowała się kobieta, której były partner groził jej nożem. W chwili zatrzymania podejrzany w kieszeni miał szczeniaka z zakrwawionymi uszami, które dodatkowo związano wstążką prezentową.
W zeszłym tygodniu funkcjonariusze Straży Miejskiej w Tychach otrzymali zgłoszenie o psie przywiązanym w środku lasu do drzewa. Po przybyciu pracowników mundurowych na miejsce, okazało się, że zwierzę jest nie tylko unieruchomione, ale również przerażone. Pies nie dawał do siebie podejść, próbował atakować każdego, kto zaczął się do niego zbliżać. W uratowaniu zwierzaka musieli pomóc specjaliści w pracy z agresywnymi zwierzętami.
Oblano ją benzyną i zamknięto w skrzyni. Następnie podpalono ogień. Denali, sunia rasy American Staffordshire terrier, została doświadczona przez los, kiedy jej pani postanowiła zrobić jej krzywdę. Walczyła o życie miesiącami, cudem przeżyła. Teraz stara się pomagać jak może innym potrzebującym zwierzakom i ludziom.
Kilka dni temu jeden z mieszkańców Proszkowic (woj. dolnośląskie) przez przypadek natknął się na porzucone kocięta. Maluchy były schowane w kartonie, wsadzonym do plastikowego worka na śmieci i zostawione w rowie. Pakunek idealnie wtapiał się w tłum śmieci, których nie brakuje w okolicy. Na szczęście uwagę rowerzysty zwróciły dźwięki, które wydawały kocięta. Gdyby były cicho, nie miałyby szans na ratunek.
Kilka dni temu na terenie osiedla Brochów we Wrocławiu doszło do makabrycznych wydarzeń. Przedstawiciele Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu dostali zgłoszenie o siedmiu porzuconych szczeniętach. Okazało się, że ktoś pozbył się całego miotu w wyjątkowo okrutny sposób. Gdyby nikt nie pojawił się na czas, pieski prawdopodobnie padłyby wyczerpane głodem i upałem.
Kilka dni temu na ulicy Chmielnej w Gdańsku doszło do makabrycznych wydarzeń. Strażnicy Miejscy otrzymali zgłoszenie o kobiecie znęcającej się nad psem. Funkcjonariusze po przybyciu we wskazane miejsce znaleźli obywatelkę Rumunii w towarzystwie szczeniaka, który nie reagował na otoczenie. Widać było, że dolega mu coś poważnego. Dzięki zeznać świadków, szybko udało się ustalić do czego posunęła się 45-letnia właścicielka czworonoga.
Jeden z przedstawicieli organizacji Every Life Matters Animal Rescue znalazł zwierzę, które bez jego pomocy z całą pewnością skonałoby w męczarniach. Pies rasy pitbull nie był w stanie samodzielnie się poruszać, a z czasem odkryto, że wykorzystywano go podczas walk psów. Wystarczyły dwa miesiące, aby przynieść czworonogowi ulgę w cierpieniu. Zdjęcia przedstawiające jego pierwszą kąpiel potrafią wzruszyć do łez.
Ponad pięćset dni temu pod skrzydła organizacji Dublin Society for Prevention od Cruelty to Animals (DSPCA) trafił pies w typie rasy border collie. Od dawna jest gotowy do adopcji. Niestety, pomimo swojego niesamowitego wyglądu oraz niewielkich rozmiarów czworonóg ten nadal nie znalazł nikogo, kto zdecydowałby się wziąć go pod swój dach. Przedstawiciele DSPCA pomimo kilkukrotnych zawodów, nie poddają się. Robią wszystko co w ich mocy, żeby Jordan, bo tak został nazwany, spędził jesień swojego życia wśród ludzi, którzy go pokochają.
Z krwawiącymi ranami na tylnych łapach i w okolicy miednicy oraz w stanie skrajnego wychudzenia przetrzymywano psa na jednej z posesji w województwie wielkopolskim. Dylan, bo takie imię nadano zaniedbanemu zwierzęciu, zdaniem właścicieli miał zostać pogryziony przez szczura. “To, że jeszcze żył, to cud” - relacjonują przedstawiciele Fundacji Psa Karmela, którzy podjęli się ratunku i leczenia czworonoga.
Patologiczne zachowania ludzi względem zwierząt, niestety, nie należą w Polsce do rzadkości. Każdego dnia, Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ) udowadnia, że na terenie naszego kraju wciąż dochodzi do skrajnych zaniedbań czworonogów. Opiekunowie pechowych stworzeń bardzo często są w pełni świadomi tego, że mają pod swoim dachem cierpiącą istotę. Dlaczego nic z tym nie robią? Powody są różne: alkoholizm, choroby umysłowe, przemoc, ale również przekonanie, że psy nie potrzebują opieki medycznej. W mediach społecznościowych DIOZ opowiedziano o kolejnym, mrożącym krew w żyłach przypadku znęcania się nad zwierzętami.
Wydawać by się mogło, że psy żyjące na wsi mają dużo szczęścia. Ogromna przestrzeń, niewielki ruch samochodowy, czyste powietrze - brzmi jak zwierzęcy raj. Okazuje się jednak, że za sprawą człowieka nawet najbardziej sielskie miejsce do życia może zmienić się w prawdziwe piekło. Doświadczyła tego niewielka sunia, która przez swoich opiekunów musiała cierpieć przez wiele dni. Gdyby nie reakcja kobiety, która przypadkiem znalazła się w pobliżu pieska, zwierzę prawdopodobnie skonałoby w męczarniach.