Brittany Johnson zrobiła relację live na Instagramie, podczas której znęcała się nad 6-miesięcznym czworonogiem. Szczeniak rasy jack russell terrier o imieniu Max przeżył istne piekło, a wszystko z rąk swojej właścicielki. Można przypuszczać, że Brittany zrobiła to dla większej ilości obserwujących. Internauci postawili jednak sprawę jasno. Powiedzieli stanowcze "NIE" znęcaniu się nad zwierzętami i zadzwonili na policję.
Opolska policja pochwaliła się właśnie wzorowym zachowaniem swoich policjantów. Okazuje się, że praca patroli kryminalnych to nie tylko zatrzymywanie sprawców przestępstw, lecz także pomoc obywatelom w codziennych kwestiach.
Do zdarzenia doszło w gminie Zaleszany w woj. podkarpackim. Policjanci zostali powiadomieni o martwym psie, leżącym na ziemi, który nie wyglądał jakby umarł z przyczyn naturalnych. Mundurowi ustalili, że czworonóg stracił życie w okropny sposób.
Mundurowi z "patrolówki" natychmiast zaczęli szukać 6-latka W działaniach funkcjonariuszy wspierał policyjny pies, który po blisko kilometrowym tropieniu odnalazł 6-latka na ulicy Powstańców Wielkopolskich. Dotarcie do dziecka psu zajęło około 30 minut. Jak informuje policja, chłopiec cały i zdrowy wrócił pod opiekę rodziców. Dzielny psiak spisał się na medal! Nawet nie chcemy myśleć, co by się mogło stać, gdyby zwierzak nie znalazł w porę dziecka... Zobacz zdjęcie:Źródło: policja.pl Artykuły polecane przed redakcję Świata Zwierząt:8 lat temu skradziono mu szczeniaka rottweilera. Wideo z ponownego spotkania z pupilem ma 15 mln wyświetleńWstrząsające odkrycie na Lubelszczyźnie. W gospodarstwie 76-latka znaleziono martwe cielęta przywiązane liną do ścianyŁódzkie: Ktoś porzucił na mrozie 10 nowo narodzonych szczeniąt. „Zwierzęta były skazane na śmierć z wychłodzenia"
Wykwalifikowany pies policyjny nazywany Arlo pełnił służbę na terenie hrabstwa Thurston w amerykańskim stanie Waszyngton. Funkcjonariusze z ogromnym podziwem przyglądali się pracy nieprzeciętnie inteligentnego policjanta na czterech łapach, który wiele razy ryzykował własnym zdrowiem i życiem dla powodzenia misji.
Porzucone zwierzęta zostały odnalezione rankiem 7 lutego br. na leśnej polanie w miejscowości Brużyczka Mała (woj. łódzkie). Jak relacjonuje przypadkowy znalazca dziesięciu szczeniąt, maleństwa znajdowały się wewnątrz paczki pozostawionej na śniegu.
Działania dzielnicowych doprowadziły do zatrzymania mężczyzny podejrzanego o ten czyn. Okazał się nim 32 - letni lubinianin, który już został doprowadzony do prokuratury, a tam usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzęciem. Jak informuje policja, psu nic się nie stało.
Rodzina z gminy Montalegre w północnej Portugalii została ukarana mandatem w wysokości 200 euro za nieprzepisowe wyprowadzanie zwierząt w miejscu publicznym. Nie pomogły prośby i tłumaczenia. Policja nie zgodziła się na cofnięcie kary grzywny.
O bulwersującej zbrodni poinformowali strażacy z OSP Ruchna w powiecie węgrowskim. W miejscowości znajdującej się około godziny drogi od Warszawy ktoś powiesił kota na drzewie.
Truciciele zwierząt mają rozrzucać prawdopodobnie jedzenie z "dodatkiem" w okolicach ul. Pilskiej i Piekarskiej. Mieszkańcy i spacerowicze muszą bardzo uważać. Psom lepiej zakładać kagańce na spacerach, a kotów nie puszczać samopas.
W poniedziałkowy poranek pracownicy ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt opublikowali na mediach społecznościowych wpis dotyczący przestępstwa popełnionego na terenie placówki. Nocą nieznany sprawca włamał się na prywatną działkę, po czym ukradł z wybiegu parę szopów.
Myszołowy to popularne w Polsce ptaki, objęte całkowitą ochroną gatunkową. W zeszłym tygodniu policja przekazała, że jeden z nich uległ wypadkowi, w wyniku którego nie był w stanie samodzielnie się przemieszczać. Policjanci z Komisariatu Policji w Sędziszowie zostali wysłani na miejsce, by pomóc ptakowi.
W Warce doszło do porzucenia psa. Choć za takie czyny można zostać ukaranym, sprawca zdecydował się zostawić zwierzę nieopodal miasta. Temperatura na dworze nie rozpieszcza, jest zimno, szczególnie nocą. Jednak to nie powstrzymało "właściciela" przed porzuceniem rocznej suni.
Owczarek niemiecki urodził się w 2008 roku. Od pierwszych chwil był szkolony na policyjnego psa, aby 2 lata później rozpocząć służbę. Czworonóg przez 10 lat służył w Komendzie Powiatowej w Prudniku, wspomagając inne jednostki.
W samym centrum Lublina rozbito pseudohodowlę kotów rasy sfinks. Ciężko chore zwierzęta były od dłuższego czasu więzione w cuchnącym, niesprzątanym mieszkaniu. Pomimo ewidentnych problemów zdrowotnych hodowcy nie udzielili im pomocy medycznej.
Hiszpańska Gwardia Cywilna zlikwidowała złodziejską szajkę, której ofiarami padali psy myśliwskie i ich właściciele. Złodzieje działali na terenie Walencji, Castellón i Albacete. Dowody zbierane od września ubiegłego roku pozwoliły na schwytanie przestępców. Odebrano w sumie 32 psy, które przebywały w strasznych warunkach.
3-miesięczny szczeniak został znaleziony na początku tygodnia w kontenerze na niechciane ubrania. Przechodząca obok kobieta usłyszała skomlenie i piski z pojemnika, a małą suczkę wyciągnęli ze środka strażacy. Zatrzymano mężczyznę, który próbował zatrzeć ślady zbrodni zgłaszając kradzież szczeniaka.
Dzisiejszego ranka tj. 28 stycznia na krajowej „siódemce" rozegrała się mrożąca krew w żyłach scena. Stado kucyków wykorzystało nieuwagę hodowców i uciekło ze stadniny. Zwierzęta skierowały się w stronę drogi prowadzącej w kierunku Warszawy.
W piątek tj. 22 stycznia br. na lotnisku w stolicy Austrii zatrzymano 56-letniego mężczyznę odpowiedzialnego za przemyt zwierząt objętych ochroną gatunkową. Niedoszły przemytnik próbował wwieźć je na teren Unii Europejskiej z innego kontynentu.
Błąkającego się pod komendą owczarka w Łapach zauważyła sekretarka. Zdecydowała się zaprosić zwierzaka do środka, a chwilę później z pomocą przyszli inni policji. Mundurowi z własnej gotówki zapłacili za jedzenie, obrożę oraz smycz dla psa. Później sekretarka zaprowadziła zwierzaka do weterynarza, aby dowiedzieć się więcej o jego stanie zdrowia.
Kobieta zaatakowana przez psa ma liczne rany nóg oraz pleców. Po ataku była w kompletnym szoku. Na pomoc rzuciło jej się dwóch mężczyzn, jeden z nich również ucierpiał w starciu z czworonogiem. Właścicielka zwierzęcia nie była w stanie wytłumaczyć, jak jej pies znalazł się na ulicy poza jej posesją.
Do interwencji kędzierzyńsko-kozielskiej policji doszło wczorajszego dnia tj. 23 stycznia br. Funkcjonariusze ruszyli popołudniem w kierunku stawu na osiedlu Rogi, gdzie pod 31-letnią kobietą załamał się lód.
Dzielnicowy w czasie wolnym wykazał się wielką odwagą. Widząc dym wydobywający się z budynku szybko sprawdził, czy wszystko w porządku. Okazało się, że dzięki czujności uratował psa, który był sam w płonącym pomieszczeniu.
Jak podaje TwojaSlupca.pl, do dramatycznych scen doszło w sobotę tj. 23 stycznia br. godzinach popołudniowych. Kobieta wsiadała do samochodu zaparkowanego w pobliżu Galerii Słupeckiej, gdy niespodziewanie zaatakował ją duży pies w typie owczarka niemieckiego.
Aż ciężko uwierzyć, że walki psów mogą być dla jakiejkolwiek osoby obdarzonej zdolnością empatii formą rozrywki. Okazuje się jednak, że istnieją ludzi, którym cierpienie zwierząt sprawia wyraźną frajdę. Nielegalny biznes wciąż kwitnie w niektórych rejonach świata, a co gorsza, często odbywa się za szczelnie zamkniętymi drzwiami, nie wzbudzając żadnych podejrzeń pobliskich mieszkańców oraz patrolujących okolicę służb.
Kradzież, która wstrząsnęła wolontariuszami z województwa lubelskiego, miała miejsce w nocy z poniedziałku na wtorek (18/19 stycznia). Rano, gdy zbliżała się pora karmienia psów i kotów, jeden z opiekunów zwierząt dostrzegł na świeżym śniegu ślady opon i butów. Szybko zorientował się, że prowadziły prosto do magazynu, w którym magazynowano zapas karmy dla podopiecznych.
Policjanci mierzą się z najróżniejszymi sytuacjami, często bardzo niebezpiecznymi. Jednak zdarzają się też takie, które nie wymagają wiele wysiłku, a pozytywny efekt działań jest widoczny niemal od razu. Tak było w przypadku funkcjonariuszy z Buska-Zdroju, którzy zostali poproszeni o... spacer z psem.
Choć niektórzy mogą uważać, że współcześnie pora roku trwająca między grudniem a początkiem marca jest dużo łagodniejsza niż dawniej, to jednak należy pamiętać, że w dalszym ciągu temperatura panująca na zewnątrz może stanowić ogromne zagrożenie dla dziko żyjących zwierząt i nie tylko.