Po wtyku amerykańskim kolejny inwazyjny gatunek pojawił się w Polsce. Do naszego kraju dotarły pluskwiaki charakterystyczne dla regionu Morza Śródziemnego, co wzbudziło zainteresowanie leśnych spacerowiczów. Jego pojawienie się w Europie Środkowo-Wschodniej ma związek z globalnym ociepleniem. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z plagą?Lasy Państwowe na swoim facebookowym profilu pokazują, jak wyglądają owady, które jeszcze do niedawna w Polsce nie pojawiały się wcale lub występowały tylko sporadycznie. Od kilku dobrych lat pluskwiaki nie gardzą polskim słońcem. Najlepiej wygrzewa im się konkretnym gatunku drzewa liściastego.
W ostatnim czasie leśnicy z Tatrzańskiego Parku Narodowego natknęli się na gigantyczne dziury w drzewach, które wyglądają jakby wyszły spod ręki wandali. Nic bardziej mylnego. W rzeczywistości to robota pewnego płochliwego zwierzęcia. Jaki ptak jest ich autorem i gdzie najczęściej można je znaleźć? Niewątpliwie precyzyjnie wydrążona w drzewie dziupla o kwadratowym bądź prostokątnym kształcie może wydawać się czymś zaskakującym i rzadko spotykanym w polskich lasach. Jesteśmy przekonani, że niektórzy mogliby nawet pomyśleć, że to sprawka człowieka. Okazuje się jednak, że za całym zamieszaniem stroi płochliwe stworzenie, które w Polsce objęto ochroną gatunkową ścisłą.
Udając się do lasu na przełomie lutego i marca lepiej patrzeć, gdzie stawiamy swoje kroki. Rozpoczyna się coroczna wymiana poroża u jeleniowatych. Zrzuty te często stanowią wyzwanie dla poszukiwaczy, którzy właśnie w tym celu wybierają się na wędrówki. Jedni zbierają go dla przyjemności, inni dla pieniędzy, aczkolwiek wszyscy, którzy pragną zabrać taki skarb do domu, muszą wiedzieć, że obowiązkowe jest przestrzeganie kilku zasad. Poroże jeleni przez niektórych jest traktowane jako idealna ozdoba w domu, inni natomiast szukają go w lasach, aby sprzedać i nieco się wzbogacić. Niezależnie od motywacji, przed zabraniem zrzutu z naturalnego środowiska nie złamać żadnej z zasad wyznaczonej przez leśników. Konsekwencje mogą być tragiczne, czego dowodem była głośna sprawa z 2021 roku, kiedy to zbieracze poroża zagonili jelenie na kruchą taflę lodu.
Po sądeckich lasach przechadza się puma - przynajmniej takiego zdania jest mieszkaniec wsi Binczarowa w gminie Grybów. Aby uwiarygodnić swoją historię, podzielił się z internautami zdjęciem niewystępującego w Polsce drapieżnego kota. Informacja bardzo szybko rozeszła się po mediach społecznościowych, dlatego w tropienie "pumy" zaangażowali się leśnicy.Czy to możliwe, że w Nadleśnictwie Nawojowa w Beskidzie Sądceckim bytuje duży kot, który w żadnym wypadku nie należy do rodzimej fauny? "Mieszkaniec Binczarowej widział zwierzę przypominające pumę. Na wszelki wypadek prosimy uważać" - taki komunikat możemy przeczytać na facebookowym profilu Ochotniczej Straży Pożarnej Florynka.
Potrafisz rozpoznać czyje to ślady? Zimowe spacery po lesie to świetna okazja do zabawienia się w tropicieli i poszukania na śniegu odcisków łap, racic i kopyt zamieszkujących ich zwierząt. Wyzwanie internautom rzucili również leśnicy z Nadleśnictwa Gromnik. Jesteśmy przekonani, że mało kto zgadnie, do kogo należą ślady na udostępnionych przez nich zdjęciu.Zazwyczaj zwierzęta zamieszkujące polskie lasy w zupełności nie garną się do tego, by nawiązywać kontakt ze spacerowiczami. Dlatego niezwykle ważne jest, by nie zakłócać ich spokoju swoją obecnością. Jednak na pokrytych śnieżnym puchem dróżkach zdecydowanie łatwiej zauważyć ślady, które po sobie zostawiają. Mogą to być zarówno odciski łap, jak i odchody czy ślady po legowisku.
W jednym z polskich lasów kamera uchwyciła prawdziwego giganta. Potężny łoś został zarejestrowany w okolicach Kraśnika. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to majestatyczne, kilkusetkilogramowe zwierzę może poruszać się z prędkością nawet 60 km/h, co czyni go istnym taranem. Ten olbrzym najwyraźniej miał jednak ważniejsze sprawy na porożu. W okresie zimowym wiele zwierząt wpada w stan letargu — i nie chodzi jedynie o słynny sen zimowy. Natura zwalnia, zbierając energię przed wymagającą wiosną. Jest jednak stworzenie, które najwyraźniej doskonale odnajduje się podczas chłodniejszych miesięcy.
Leśnicy z Nadleśnictwa Hajnówka ostrzegają, że w tamtejszych latach należy zachować szczególną ostrożność. Wszystko przez największego ssaka żyjącego w Puszczy Białowieskiej. Niedawno udało się uwiecznić na zdjęciach ślady, które świadczą o jego obecności.Zimą żubry żyjące na wolności w Polsce tworzą stada, które zazwyczaj przemieszczają się w okolicach miejsc, gdzie są dokarmiane. Leśnicy pokazali ślady, które świadczą o ich aktywności w poszczególnych miejscach. Najczęściej dostrzeżemy je wiosną i na początku lata, jednak ciepła jak na styczeń pogoda może nieco przyspieszyć ten proces.
Leśnicy z Nadleśnictwa Baligród (woj. podkarpackie) poinformowali, że fotopułapkom udało się zarejestrować niewidzianego od dwóch lat ducha Bieszczadów. Piękny żbik zjawił się w tamtejszych lasach i z gracją przechadzał się przed ukrytymi kamerami. Jego widokiem zachwyceni są także internauci.Żbiki to jeden z naszych dwóch polskich przedstawicieli kotowatych, który wyglądem przypomina kota domowego i często jest z nim mylony. Ciekawostką jest, że w środowisku przyrodniczym nazywane są duchami Bieszczadów. Nie ma się co dziwić, że leśnicy z Podkarpacia zaczęli z wytęsknieniem wyglądać przedstawicieli tego gatunku na swoich terenach, ponieważ nie udało się dojrzeć żadnego z nich przez około dwa lata. Jest to w głównej mierze spowodowane faktem, że prowadzą bardzo skryty tryb życia.
Wataha wilków napadła na samicę łosia z młodym. Niestety w ferworze walki i nagłym przyrośnie adrenaliny klępa nieumiejętnie broni swoje potomstwo i popełnia pomyłkę. To, co zarejestrowała fotopułapka jest doskonałym dowodem na to, że natura bywa bezlitosna. Pod zaledwie kilkusekundowym nagraniem pojawiło się wiele komentarzy wstrząśniętych internautów.Fotopułapki to najskuteczniejsze narzędzie do walki z zaśmiecającymi lasy i tereny zielone, jednakże zamontowane w lasach kamery pozwalają również zaobserwować naturalne zachowania dziko żyjących zwierząt. Dzięki nim można dowiedzieć się wielu fascynujących ciekawostek z ich życia. To także dobry sposób, aby nakryć dzikie stworzenia podczas wybryków. Tym razem, nie będzie to zabawne wideo, na którym niedźwiedź zajada się jabłkami, lecz przykład desperackiej walki klępy z drapieżnikami w obronie potomstwa. Atak ze strony watahy głodnych wilków był dla niej niemałym zaskoczeniem.
Umiejscowiona w sadzie fotopułapka przyłapała bieszczadzkie niedźwiedzie, które oddały się nocnemu obżarstwu. Jak powszechnie wiadomo, zwierzęta te przygotowują się do okresu zimowej hibernacji, dlatego gromadzenie zapasu tłuszczu jest obecnie ich priorytetem. Nagranie cieszy się w sieci dużą popularnością, a pod nim nie brakuje licznych komentarzy internautów.Fotopułapki często pozwalają nam zaobserwować zachowanie dzikich zwierząt w naturalnym dla nich środowisku, bez konieczności bezpośredniej ingerencji w ich prywatność. Tym razem niedźwiedzie zostały przyłapane na wyjadaniu owoców z sadu. Jabłka okazały się na tyle pożywne, że po posiłku zwierzęta musiały odpocząć i zebrać siły na dalszą drogę.
W sieci pojawił się "łańcuszek" z nieprawdziwą informacją, przez którą mogą ucierpieć wolno żyjące stworzenia. Lasy Państwowe wystosowały specjalny apel, w którym przekonują, że dynia nie jest odpowiednim pożywieniem dla zwierząt leśnych. W przeciwnym razie czekają je przykre konsekwencje.Przełom października i listopada to okres, w którym wprost królują dynie. Wykorzystuje się je zwłaszcza do dekoracji halloweenowych, które po kilku dniach znikają z naszych domów i ogrodów. Wtedy pojawia się pytanie, gdzie należy je wyrzucić. Niektórzy z myślą o zwierzętach pozostawiają je w lecie. Tymczasem leśnicy apelują o zaprzestanie takowych praktyk. Powodów jest co najmniej kilka.
W sieci pojawiło się nagranie z okolic Strzelec Krajeńskich, którego autorzy widzieli niecodzienne zjawisko na własne oczy. Podczas przejazdu samochodem ukazał im się "porcelanowy" daniel. Internauci są zachwyceni majestatycznym zwierzęciem, choć swoje ubarwienie zawdzięcza ono rzadkiej przypadłości.Daniele to ssaki z rodziny jeleniowatych, które całkiem często można spotkać wędrując po polskich lasach. Najczęściej poruszają się w stadach, lecz samce z wiekiem stają się indywidualistami i odłączają się od grupy. Wraz z końcem lata łączą się w grupy z samicami, aby rozpocząć okres godowy. Właściwe bekowisko trwa od października od listopada.
Jeżeli kiedykolwiek zdarzyło ci się zaobserwować duże ślady w ogrodzie lub na łąkach czy w lasach, nie musisz się dłużej zastanawiać, kto je po sobie zostawił. Leśnicy rozwiązali zagadkę, publikując ostrzeżenie w internetowym wpisie. Lepiej mieć się na baczności, bowiem ślady świadczą o obecności drapieżników.Choć w powiecie tatrzańskim niedźwiedzie nie pojawiają się po raz pierwszy, władze zwróciły się do mieszkańców i turystów, aby zachowali szczególną ostrożność. Jeśli zobaczysz ślady należące do drapieżników w swojej okolicy, musisz być czujny i zastosować się do kilku podstawowych zasad ostrożności.
Leśnicy z Nadleśnictwa Wałbrzych udostępnili fotografie dokumentujące wyjątkowe zjawisko. W mediach społecznościowych sprawę skomentowali następująco - "Mamy dowód na latające jelenie". Nie pozostaje nic innego, jak uważać na głowę podczas spaceru w lesie. Nadleśnictwo z Wałbrzycha na swoim facebookowym profilu pochwaliło się niespotykanym widokiem, które zarejestrował jeden z turystów wędrujący po tamtych terenach. Aby w nie uwierzyć, trzeba zobaczyć je na własne oczy.
W Kanadzie udało się nagrać zwierzę, jakiego nigdy wcześniej nie zaobserwowano. Niespotykany jak dotąd czarny ryś kanadyjski jest pierwszym w historii, którego udało się uchwycić na filmie. W zależności od pory roku, futro tych stworzeń jest rudobrązowe, szare lub szarobrązowe. Czemu zarejestrowany osobnik zawdzięcza swoje nietypowe ubarwienie?Rysie to drapieżne ssaki z rodziny kotowatych, dawniej zwany ostrowidzem. Ich gatunki występują w lasach Europy, Azji i Ameryki Północnej. Zazwyczaj samce są większe i cięższe od samic, a ich charakterystycznym wyróżnikiem są krótkie ogony i szpiczaste uszy zakończone pędzelkami ciemnych włosów.Ujrzenie rysia w lesie to rzecz wielkiego przypadku i szczęścia, jednakże spotkanie osobnika o czarnym umaszczeniu to już prawdziwy fenomen, który można porównać do głównej wygranej w Totolotku.
Wszyscy grzybiarze, którzy tak licznie wyruszają do lasów jesienią, muszą patrzeć pod nogi. W lasach i na łąkach w ostatnich latach można natknąć się na żmije zygzakowate. W przypadku takiego spotkania gada nie wolno lekceważyć. Na własnej skórze przekonała się o tym pani Magda.Żmije zygzakowate, których jad stanowi niebezpieczeństwo dla zdrowia człowieka, można spotkać w lasach, na łąkach oraz torfowiskach. Zwierzęta te lubią ciepło, a więc chętnie wygrzewają się na piaszczystych drogach i kamieniach. W odróżnieniu od innych węży, oczy żmii mają pionowe źrenice. Charakteryzuje je szarobrązowy kolor skóry, a na ich grzbiecie wyróżnia się ciemniejszy wzór przypominający zygzak.
Do strażaków w Tarnowskich Górach wpłynęło niecodzienne wezwanie. Zawiadomiono ich, że niezidentyfikowane zwierzę utknęło na jednej z tamtejszych posesji. Jak określili naoczni świadkowie, przypominało krzyżówkę szczura z bobrem.Trudno nie zauważyć, że praca strażaka wiąże się z ryzykiem, aczkolwiek gaszenie pożarów nie jest jego jedynym obowiązkiem. Poza ratowanie zdrowia i życia innych ludzi, strażacy często niosą pomoc uwięzionym zwierzętom. Na swoim koncie mają wiele osobników należących do rozmaitych gatunków. Zdarza się jednak, że mają do czynienia z istotami, które rzadko można spotkać na co dzień.
Jesień to pora roku, która nieodmiennie kojarzy się nam z wędrówkami, zarówno w poszukiwaniu grzybów, jak i pożywienia oraz schronienia na zimę w przypadku wolno żyjących zwierząt. Mieszkanka powiatu bieszczadzkiego, która wybrała się na zbiory, stanęła oko w oko z niedźwiedziem. Tego, że grzybobranie zakłóci drapieżnik, nie mogła przewidzieć.O tym, że las jest naturalnym środowiskiem do życia dla niedźwiedzi, koniecznie powinni pamiętać wszyscy miłośnicy leśnych spacerów, wędrówek po górach, a także grzybiarze. W tym przypadku nie można zapomnieć o zakazie zbliżania się do dzikich zwierząt, a jeśli już napotkamy je na naszej drodze, należy bezpiecznie udać się w przeciwnym kierunku.
Wszyscy miłośnicy obserwowania leśnych zwierząt mają prawdziwy powód do zadowolenia. Otóż podczas wyprawy na grzyby można się wsłuchać w niebywałe odgłosy przyrody. Kamera przyłapała leśnych adoratorów i już wiadomo, że rozpoczął się doroczny rytuał z udziałem jeleni w roli głównej. Jak wyglądają ich zaloty?Rykowisko to ważny okres w życiu każdego miłośnika leśnej fauny. Na ten czas z niecierpliwością wyczekują także same dziko żyjące zwierzęta. To nic innego, jak okres godowy jeleni. Wtedy samce donośnymi odgłosami, które już nie raz wystraszyły turystów i grzybiarzy, przekazują samicom, że przyszła pora na gody.
Kobieta, która zbierała grzyby w lesie między Bolesławicami, a Zębowem (woj. pomorskie) natrafiła na kartonowe pudełko, zaklejone taśmą. Bynajmniej nie było ono puste. W środku znajdowało się sześcioro szczeniąt, które nie miały dopływu powietrza. Nadszedł czas na grzybobranie. Miłośnicy poszukiwań darów jesieni tłumnie ruszyli na łąki i do lasów, rozglądając się za najlepszymi i największymi okazami. Spacery w okolicznościach przyrody mogą jednak przerodzić się w dramatyczną akcję ratunkową. Przekonała się o tym pewna kobieta, która w miniony piątek zamiast wynieść pełen koszyk grzybów, wzięła w objęcia sześć porzuconych szczeniąt.
Ostatnio w mediach społecznościowych pojawił się niezwykły film, na którym uchwycono codzienność dzikich zwierząt zamieszkujących Nadleśnictwo Lutówko. Leśnikowi udało się spotkać wilczą rodzinę, która wybrała się na spacer. Na widok małych wilczków nietrudno o zachwyt. Choć wilki należą do jednych z najniebezpieczniejszych zwierząt w Europie, ich widok w naturalnym środowisku najczęściej wywołuje u nas pozytywne emocje. Zakładając oczywiście, że nie stajemy z drapieżnikiem oko w oko.
Fotograf przyrody Robert Martinez, korzystając z fotopułapki, uchwycił niedawno dwa niedźwiedzie w kalifornijskim Parku Narodowym Angeles. Zwierzęta wymieniają czułości przy świetle księżyca, a ich widok przywodzi na myśl parę kochanków. W świecie zwierząt pełno jest przykładów romantyzmu i rytuałów miłosnych. Mimo, iż u wielu gatunków nie ma miejsca na monogamiczne związki, a jej przedstawiciele wcale nie potrzebują stałego partnera, by oddawać się miłosnym uciechom, to dzięki kamerom ukrytym w lesie jesteśmy w stanie podpatrywać zadziwiające interakcje pomiędzy osobnikami w trakcie zalotów i godów.
Niedźwiedź nie jest co prawda tak popularnym leśnym zwierzęciem jak dzik, ale w niektórych regionach Polski, głównie w Bieszczadach, można na niego natrafić względnie często. Przekonał się o tym jeden z sadowników, który co prawda sam się ze stworzeniem nie spotkał, ale pośrednio go wyżywił. Jak do tego doszło?Nadleśnictwo Baligród opublikowało w swoich mediach społecznościowych filmik z ukrytej kamery, na której widać, co robi drapieżnik. Choć filmik sam w sobie jest dosyć uroczy, nie brakuje osób, które martwią się o dzikie stworzenie.
W miejscowości Teleśnica, na ternie gminy Ustrzyki Dolne doszło do wypadku z udziałem dzikiego zwierzęcia. Młody jeleń stracił równowagę i wpadł z kamiennego urwiska do wody. Służby natychmiast popłynęły łodzią motorową do wyznaczonego punktu. "Żyjemy w Bieszczadach, a tutaj można spodziewać się wszystkiego... Tak też było w ostatnich dniach czerwca" - tymi słowami rozpoczęli wpis pracownicy Fundacji Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt.
Leśnicy z Nadleśnictwa Gołąbki opublikowali za pośrednictwem mediów społecznościowych nagranie, które opatrzono ostrzeżeniem. Nie przedstawiono ono jednak drastycznych scen, lecz zapierający dech w piersiach pojedynek bażantów. "Zwiastun ciepłych dni" - oceniają eksperci.Lato tuż, tuż, a wraz z nim wiele fascynujących zjawisk w świecie flory i fauny. Jedno z nich udało się uchwycić na terenie Nadleśnictwa Gołąbki, które ponoć zwiastuje rychłe nadejście ciepłych dni. W rolach głównych dwaj pierzaści wojownicy.
Grzyby to przysmak, za którym przepadają nie tylko ludzie, ale ich smakoszami jest też wiele gatunków zwierząt. Z tego względu dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego zwraca się z apelem do turystów o podzielenie się darami lasu z żyjącymi tam stworzeniami.Grzybobranie to obok wielkiego grillowania, nasz drugi sport narodowy. Już od kwietnia w lasach liściastych można znaleźć majówki wiosenne i smardze, natomiast początek lata to czas, kiedy można zobaczyć czarki austriackie, maślaki pstry i sitarz, podgrzybki złotawe i zajączki, kurki, koźlarze i wiele innych ciekawych organizmów. Wszyscy grzybiarze powinni jednak pamiętać o tym, że grzybów nie wolno zbierać w niektórych częściach lasu - m.in. na obszarach chronionych, czyli w rezerwatach i parkach narodowych. Nie zaszkodzi jednak, by pozostawić je również w przydomowych ogródkach.
Małżeństwo z Seattle poznało nowego futrzanego przyjaciela podczas wędrówki po Teneriffe Falls w pobliżu North Bend w stanie Waszyngton. Pies dołączył do pary na czas wspinaczki. Po przeczytaniu wiadomości na jego identyfikatorze, stało się jasne, skąd pochodzi. 40-letni Scott Brown i jego żona mieli właśnie wyruszyć w pieszą wyprawę do zamarzniętego wodospadu, kiedy ich uwagę zwróciło zwierzę stojące przy wejściu na szlak. W oddali dostrzegli puszystego czarnego psa, który wyglądem przypominał niedźwiadka.
Turyści odwiedzający bieszczadzkie lasy najedli się strachu. W okolicy pojawił się niedźwiedź, którego najwidoczniej zdenerwowały tłumy spacerowiczów. Zwierzę dało upust swojemu gniewowi, rycząc i warcząc w kierunku ludzi. Zawiadomiono straż leśną.