Turyści spacerujący szlakiem turystycznym w Nadleśnictwie Lwówek Śląski weszli w sam środek polowania. Po drodze natrafili na makabryczne znalezisko w postaci zastrzelonych zwierząt. W ocenie leśników spacerowicze w ogóle nie powinni znaleźć się w tej części lasu.Niebezpieczna sytuacja rozegrała się w niedzielę (7 listopada) w samo południe. Podczas, gdy na szlaku znajdującym się zaledwie 4 km Jeleniej Góry spacerowali turyści, myśliwi urządzali polowanie na zwierzynę.
W mediach społecznościowych pojawiło się wymowne nagranie z fotopułapki umiejscowionej na północnym skraju Puszczy Augustowskiej. Ukazuje ono dzikie zwierzęta interesujące się przedmiotami pozostawionymi przez turystów. Leśnicy Wigierskiego Parku Narodowego wykorzystali ten fragment, aby zwrócić uwagę na wciąż obecny problem śmiecenia w lasach.Przedstawiciele jednego z największych parków narodowych w Polsce apelują do osób lubujących się w odpoczynku na świeżym powietrzu o zachowanie czystości oraz zabieranie śmieci ze sobą. Dzikie wysypiska śmieci w lesie niosą poważne zagrożenia dla środowiska naturalnego i leśnych mieszkańców.
Pracownicy Lasów Państwowych ostrzegają przez niebezpieczeństwem. W lesie koło Krzystkowic (woj. lubuskie) nadleśniczy znaleźli groźną pułapkę. Szpikulce z wbitymi gwoździami stanowią zagrożenie dla zwierząt, spacerowiczów czy rowerzystów. Trzeba uważnie patrzeć pod nogi.O niebezpieczeństwie czyhającym na czworonogi i miłośników przyrody poinformowano za pośrednictwem mediów społecznościowych. Jak dotąd odnaleziono dwa gwoździe, ale niewykluczone, że może być ich więcej.
Pracownicy Stacji Badawczej PAN w Popielnie pogrążyli się w smutku. Ulubieniec naukowców oraz odwiedzających, który przyszedł na świat w ramach eksperymentu naukowego, odszedł przed kilkoma dniami. Mowa o Brutusie, niezwykłej hybrydzie trójgatunkowej.Znany rezydent stacji badawczej w Popielnie (woj. warmińsko-mazurskie) właśnie zakończył swój żywot. Brutus, który przyszedł na świat w 1999 roku w Parku Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie w wyniku eksperymentu naukowego, odszedł do wieczności.
Inwazja przybyszów zza oceanu dotarła do Polski. W ostatnim czasie w rezerwacie Skarpa Ursynowska oraz w powiecie starachowickim potwierdzono obecność szopów praczy. Chociaż to zwierzątko o słodkim pyszczku wygląda niepozornie, stanowi prawdziwe zagrożenie dla rodzimej flory i fauny.Szop pracz to średniej wielkości ssak należący do rodziny szopowatych. Występuje naturalnie w Ameryce Północnej, a do Europy został sprowadzony jako zwierzę futerkowe. W Polsce pojawił się w latach 90. Zwierzęta te można zauważyć w ogrodach, rezerwatach przyrody oraz w pobliżu zbiorników wodnych. Czy powinniśmy się bać zwierzęcych przybyszów z dalekich krain?