Zbierało się na burzę, kiedy wolontariusz udzielający się na rzecz serbskiego schroniska jechał samochodem do siedziby organizacji. W pewnym momencie dostrzegł ruch na poboczu. Ze spalonych słońcem pól kukurydzy wyjrzała na niego para szczenięcych oczek. To, co stało się po chwili, wzruszyło internautów do łez. Pracownicy schroniska Dog Rescue Shelter, mieszczącego się na terenie gminy Mladenovac, każdego dnia ratują życie bezpańskich i niechcianych zwierząt w Serbii. Tym razem jeden z nich próbował dojechać do siedziby przed pierwszymi kroplami deszczu, kiedy jego uwagę zwrócił maluch kulący się na poboczu drogi.
Jak donosi zarząd Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt we Wrocławiu, późną nocą z 14 na 15 czerwca został skradziony ze schroniska jeden z czworonożnych podopiecznych. W komunikacie zaznaczono, że sprawcy doskonale wiedzieli, jak ominąć monitoring. Wrocławskie schronisko dla zwierząt przy ulicy Ślazowej zwraca się z prośbą o pomoc w ustaleniu pobytu psa, który został skradziony z placówki.
Inspektorzy olsztyńskiego oddziału OTOZ Animals zostali zawiadomieni o młodym psie, którego właścicielka wyjechała, pozostawiając zwierzę samo na posesji. Rodzina nie garnęła się do pomocy, skazując suczkę na niewyobrażalne cierpienie i samotność.Na mediach społecznościowych pojawił się wpis dotyczący interwencji ws. mieszańca husky'ego syberyjskiego oraz owczarka niemieckiego. Zdjęcia, jakie aktywiści wykonali po wejściu na posesję, trudno wyrzucić z pamięci.
Mieszkaniec Łodzi nie przypuszczał, że wyprawa do myjni samochodowej zakończy się rozkładaniem jego auta na części. Okazało się jednak, że pod maską pojazdu ukrył się czworonożny "podróżnik", który mógł narobić sobie i innych nie lada kłopotu. O pomoc w oswobodzeniu futrzaka zwrócono się do fachowców z serwisu samochodowego przy salonie Bursiak. Nie tylko ludzie potrafią docenić samochody. Koty wychodzące i wolno żyjące często szukają schronienia pod maskami pojazdów, narażając się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Tym razem pewien mały mruczek miał olbrzymie szczęście w nieszczęściu.
Wolontariusze i pracownicy Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Koninie przekazali oburzającą informację. Dotyczy ono włamania na teren placówki, w wyniku którego zniknęły wszystkie pieniądze z pogotowia kasowego. Nieznani sprawcy kradzieży wybrali karygodny sposób na szybkie wzbogacenie się kosztem potrzebujących stworzeń. Złodzieje z Wielkopolski i okolic przechodzą samych siebie, wymyślając coraz to nowsze metody rabunków. Bandyci włamali się do schroniska w Koninie pod osłoną nocy i zabrali wszystkie środki przeznaczone na leczenie i opiekę nad czworonożnymi podopiecznymi, a także odrestaurowanie placówki.
Na śmietniku przy ulicy Wiączyńskiej w Łodzi zauważono kosz na brudną bieliznę, który z pozoru stał pusty. Całe szczęście pewien przechodzień postanowił zaufać swojej intuicji i zajrzeć do jego wnętrza. Widok, jaki zastał w środku, sprawia, że oczy zachodzą łzami. W koszu kryła się przestraszona rodzina.Nieznany sprawca dopuścił się karygodnego czynu na jednym z łódzkich osiedli. Bez najmniejszych skrupułów pozbył się sześciu domowych pupili - dwóch karmiących matek oraz czterech kilkutygodniowych kociąt. Wystawił je przed blok w koszu na bieliznę, jak gdyby nigdy nic.
Pewna młoda para, zanim powiedziała sobie sakramentalne "tak", poprosiła gości ceremonii o coś innego niż kwiaty, zestawy garnków i inne drogie upominki. Chodziło o konkretny prezent, który uszczęśliwiłby podopiecznych lokalnego schroniska dla bezdomnych zwierząt.Pewna młoda para postanowiła świętować swój wielki dzień w nietypowy sposób. W zaproszeniach do gości dokładnie zaznaczyli, jakie podarki sprawiają im największą radość. Co zadziwiające, zakochani woleli zrzec się kosztownych prezentów na rzecz pomocy zwierzętom.
Całe Waltham Abbey w hrabstwie Essex żyło ostatnio dramatem kociej mamy i ich dzieci. Małe kotki zagubiły się w rurach pod szklarnią. Nie było sposobu, by je wyciągnąć. Mieszkańcy słyszeli tylko piski przerażonych kociąt, które nie umiały znaleźć wyjścia z labiryntu.Bezpańska kotka urodziła trzy kocięta wśród główek kapusty w szklarni w Waltham Abbey. Kiedy przyjechali wolontariusze z organizacji The Scratching Post, zajmującej się znajdowaniem domów dla zwierząt, udało się umieścić w boksie kotkę i jedno młode. Niestety, dwa kocięta w panice pognały do szklarni i wskoczyły do rury. Znalazły się w potrzasku - mrocznym labiryncie.
Trudno szukać usprawiedliwienia dla faktu porzucenia zwierzęcia. O ile niezdolność do ich utrzymania można jeszcze zrozumieć, tak chęć rewanżu na byłym partnerze, rodzinie czy znajomym słusznie powinna wywoływać oburzenie. Sposób, w jaki pewna kobieta zachowała się po porzucenia psa w schronisku, sprawił, że internauci wpadli w furię i postanowili ją odszukać.Zdarzenie miało miejsce w Nowej Południowej Walii w Australii. Kobieta pod osłoną nocy zaprowadziła psa do lokalnego schroniska dla bezdomnych zwierząt i zostawiła go w jednej z klatek. Przed powrotem do domu postanowiła zrobić sobie pamiątkową fotkę.
24 maja br. miało miejsce skandaliczne włamanie do azylu dla bezdomnych zwierząt w województwie dolnośląskim. Mężczyzna uchwycony na nagraniu z monitoringu związał jednego z psów i przerzucił go przez płot. Co więcej, wykazał się skrajnym brakiem odpowiedzialności, zabierając ze sobą dwójkę dzieci. O zdarzeniu poinformowała na mediach społecznościowych fundacja Oleśnickie Bidy, która prowadzi azyl dla bezdomnych zwierząt w Oleśnicy niedaleko Wrocławia. Do wpisu dołączono fragmenty nagrania dokumentującego całe zajście.
Biały szczeniak bezradnie skomlał i płakał przed supermarketem, wyglądając z kartonowego pudła. Ludzie po prostu mijali go z obojętną miną, przejmując się wyłącznie własnymi problemami. Nikt się przy nim nie zatrzymał, aż do momentu, gdy u jego boku zjawił się wyjątkowy człowiek.Zwierzęta, takie jak porzucony szczeniaczek, nie mają łatwego życia. Nie w każdym europejskim państwie bezpańskie zwierzęta mogą liczyć na traktowanie z szacunkiem oraz pomoc ze strony dobrodusznych przechodniów czy urzędników. Nierzadko są traktowane jak intruzy i niepotrzebny kłopot, którym nie należy się zbytnio przejmować.
W poniedziałek, 17 maja o godzinie 17 inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami otrzymali niepokojące zgłoszenie. Osoba zwracająca się do nich o pomoc informowała, że w jednym z domów przebywają dwa psy. Rozpaczliwe szczekanie dobiegało zza zamkniętych drzwi.Z uzyskanych informacji wynikało, że zwierzęta mogą być od dłuższego czasu uwięzione w budynku. Inspektorzy natychmiast ruszyli pod wskazany adres, chcąc zwrócić im wolność. Na miejscu nie zastali jednak nikogo.
Nie mogąc pogodzić się ze stratą ukochanego psa, Steve Greig udał się do lokalnego schroniska w celu wybrania kolejnego podopiecznego. Widok starszych i schorowanych zwierząt poruszył jego serca i skłonił go do podjęcia przełomowej decyzji, która zaskoczyła nawet samych pracowników placówki.Od najmłodszych lat mężczyzna z Denver w Stanach Zjednoczonych kochał i szanował zwierzęta. Co prawda dotychczas miał pod opieką wyłącznie niewielkiego pieska imieniem Wolfgang. W tamtym czasie sądził, że jeden pupil w zupełności mu wystarczy. Dziś uważa zupełnie inaczej.
Biało-rudy kot został zatrzymany przez strażników w momencie popełniania przestępstwa. Mruczek miał wiele na sumieniu, a raczej jego właściciel. Ktoś zatrudnił zwierzę do przemycania narkotyków w więzieniu. Sytuacja miała miejsce w więzieniu Nueva Esperanza w Panamie. Miesiąc temu, 16 kwietnia kot próbował dostarczyć narkotyki pod wskazany mu adres. Został przyłapany na gorącym uczynku!
Z roku na rok wybór prezentu z okazji przyjęcia pierwszej Komunii Świętej staje się coraz bardziej skomplikowany. Wydawać by się mogło, że z biegiem lat niektórzy zapominają, jakie przesłanie niesie ze sobą przyjęcie kościelnego sakramentu. Okazuje się, że nie jest tak w przypadku wszystkich dzieci. Pewna dziewczynka z Bydgoszczy wpadła na wspaniały pomysł, o co poprosić gości uroczystości. Zamiast kwiatów, bombonierek czy kopert z pieniędzmi, zebrała paczkę dla lokalnego schroniska.O tym, że dzieciom podchodzącym do Komunii Świętej nie wystarczają już prezenty w postaci ponadczasowych pamiątek czy drobnych upominków i zabawek, mówi się już od pewnego czasu. Podczas gdy sklepy prześcigają się w przygotowywaniu coraz to kosztowniejszych ofert podarunkowych, pewna kilkuletnia dziewczynka zaskoczyła wszystkich swoją dojrzałą decyzją.
Para wegan usłyszała wyrok za znęcanie się nad zwierzętami. James McKenzie i Megan Price serwowali pupilom bardzo ubogą dietę, w której nie było mięsa. Jedno ze szczeniąt było w tak złym stanie, że należało je uśpić. James i Megan karmili psy komosą, ryżem, makaronem i innymi zbożami. U szczeniąt można było policzyć wszystkie kości, były tak niedożywione.
Ruggles to mały shih-tzu, który został uratowany z pseudohodowli. Zanim trafił do schroniska Cherokee County Animal mieszkał w fatalnych warunkach, nikt nie interesował się jego zdrowiem. Nie wiadomo, czy pies miał zostać sprzedany, czy miał być wykorzystywany do nielegalnego rozmnażania. Organizacji udało się odebrać szczeniaka i zapewnić mu wspaniałe życie, a także znaleźć przyjaciół.W momencie odebrania shih tzu był jeszcze szczenięciem. Był wielkości filiżanki, należało na niego uważać. Tak młody pies powinien być jeszcze przy matce, jednak w hodowli tego nie zapewniono.
Koszmar w Mazowieckim. Pod Sierpcem w miejscowości Rzeszotary-Zawady miała miejsce próba zabicia dwóch czworonogów. Właściciel zakopał szczenięta żywcem. Tylko jednego z nich udało się uratować. Szczenięta odnalazł inny pies, który swoim szczeniakiem zwrócił uwagę swojej rodziny. Właścicielka zwierzęcia z początku myślała, że suczka zobaczyła padalca albo żmiję. Kiedy podeszła bliżej, nie mogła uwierzyć.
Dzięki motywacji członków Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt OTOZ Animals Inspektorat z oddziałem w Zielonej Górze oraz wsparciu tysięcy darczyńców jest szansa na to, iż na Dolnym Śląsku powstanie centrum fizjoterapii dla zwierząt. Miejsce to byłoby pierwszym w Polsce darmowym gabinetem, gdzie psy i koty zmagające się z niepełnosprawnościami i problemami zdrowotnymi mogłyby liczyć na fachową pomoc. Zanim jednak tak się stanie, wymagane jest uzbieranie brakujących środków pieniężnych.Zoofizjoterapia jest jedną z najnowszych działów medycyny weterynaryjnej, który wykorzystuje fizjoterapię w celu poprawy funkcjonowania i ruchomości stawów, oraz mięśni u zwierząt. Niegdyś zwierzęta wymagające rehabilitacji nie mogły liczyć na szansę na normalne życie. Większość musiała zostać uśpiona.
Aktywiści z Fundacji dla Szczeniąt Judyta przekazali smutne informacje. Niespodziewanie zmarł jeden z ich podopiecznych, o którego walczono całymi dniami. Choć nic nie zapowiadało tej tragedii, Pan Tycio odszedł za Tęczowy Most.Pies cierpiał na achalazję przełyku. Pomimo operacji, która zakończyła się sukcesem, zwierzak odszedł.
"Pieskie życie" - to tytuł piosenki, jaką nagrali uczniowie z Gdańska i Gdyni na rzecz czworonożnych podopiecznych lokalnego schroniska. Młodzi aktywiści pragną zwrócić uwagę społeczeństwa na los psich seniorów, którzy na skraju życia nie zawsze otrzymują szansę na doświadczenie miłości i troski ze strony człowieka. Trwający ponad sześć minut utwór porusza kwestie porzucania i adopcji starszych psów, które zwykle nie cieszą się dużym zainteresowaniem schroniskowych gości. Z różnych przyczyn tracą swój dotychczasowy dom i są skazane czekać, aż ktoś zlituje się nad ich losem i wreszcie wyciągnie do nich pomocną dłoń.
Strażnicy Miejscy z Mysłowic (woj. śląskim) postanowili pomóc schroniskowemu psu. Zdecydowali się dać mu to, czego taki zwierzak najbardziej pragnie, czyli opiekę, miłość i szczęśliwy dom. Mundurowi postanowili adoptować zwierzaka. I tak od kilkunastu dni Herman uczy się na strażnika. Strażnicy adoptowali 5-letniego Hermana, który cudem został uratowany od śmierci głodowej. Teraz pies poznaje nowe miejsce, ludzi, z którymi będzie pracować, przygotowuje się też do zawodu.
Niepokojąca sytuacja miała miejsce w... sieci! Pewna kobieta postanowiła sprzedać psa, którego znalazła. Kwota za znajdę wprawiła wszystkich w osłupienie. Kobieta chciała za zwierzaka tysiąc złotych, ale nie to było najgorsze. Sprawa z psem ujrzała światło dzienne, ponieważ właścicielka psa zgłosiła się pod postem, gdzie ktoś poszukiwał zwierzaka do przygarnięcia. Twierdziła, że odnalazła czworonoga w rowie i z chęcią odda go w "promocyjnej cenie".
Bezpańskie zwierzęta i ich opiekunka znaleźli się w katastrofalnej sytuacji. Pani Sylwia, założycielka fundacji RUNA informuje, że pozostał zaledwie miesiąc, nim obecna siedziba azylu zostanie zlikwidowana. Wiadomość, która roznosi się po mediach społecznościowych jest dramatyczna. Czas ucieka, a pieniędzy na pomoc czworonożnym podopiecznym wciąż brakuje. Niebawem ponad 80 stworzeń może stracić swoją bezpieczną przystań - tak głosi komunikat opublikowany na mediach społecznościowych. Pani Sylwia, która poświęciła wszystko, by zajmować się chorymi i niechcianymi zwierzętami, sama znalazła się w potrzebie.
Kaja to urocza suczka, która wiele wycierpiała w swoim życiu. Choć właściciel znęcał się nad nią, gdy tylko miał zły dzień, ona wciąż kocha człowieka. Kaja wiele wycierpiała, ale pora odmienić jej los. - Zniszczona, upodlona wciąż widzi w człowieku dobro. kaja pilnie szuka domu - podano na Facebooku "Psom na Pomoc".
ŁAPA Nyskie Pogotowie Opiekuńczo - Adopcyjne dla Zwierząt informuje o dwóch pieskach porzuconych przy drodze. Szczeniaki cudem uszły z życiem. Są wychodzone i bardzo zarobaczone. Właściciel, który pozbył się zwierząt doskonale wiedział, co robi. Psy zostały odnalezione w lesie pomiędzy Hajdukami A Starym Lasem (woj. opolskie). Znalazła je spacerowiczka. O pomoc zwróciła się do "Łapy", ponieważ inne instytucje miały zawieść.
Gapcio - pies, który mieszkał na podwórku przy minusowych temperaturach od trzech miesięcy próbuje odzyskać wiarę w ludzi. Został interwencyjnie odebrany, jednak lata znęcania się nad nim odbiły się na jego psychice. Opiekunowie yorka wierzą, że dzięki dobrym ludziom, 4-latek będzie jeszcze radosnym psem. Gapcio szuka teraz domu.- Pozostawiony na 14- stopniowym mrozie, w nieocieplonej i dziurawej budzie Gapcio czekał na ratunek! Pies w typie yorka mieszkał w nieocieplonej, dziurawej budzie. Brak wody, jedzenia - na co dzień karmiony był resztkami i najgorszej jakości karmą. Jeden, wielki kołtun - tak można było go określić - tak o psie pisano w styczniu na Facebooku.
Pewien malutki szczeniak został porzucony przez właściciela. Opiekun nie zapewnił mu domu, nie zawiózł psa do schroniska, a postanowił uwiązać go na łańcuchu. Pies był zbyt mały, aby iść z takim ciężarem. Siedział pod ścianą i się nie ruszał. Historia o porzuconym psie dotarła do mężczyzny, który opiekuje się zwierzakami. Postanowił uratować porzuconego szczeniaka. Żadne ze zwierząt nie zasługuje na taki los.