Więźniowie z Zakładu Karnego w Stargardzie postanowili dobrowolnie wesprzeć zwierzęta w potrzebie i zbudować dla nich nowe budy. Jak tłumaczy jeden z pomysłodawców inicjatywy, schronienia dla zwierzaków są formą zadośćuczynienia za wyrządzoną szkodę. W ostatnich tygodniach więźniowie z województwa zachodniopomorskiego mieli ręce pełne roboty. Praca w pocie czoła i godziny spędzone w warsztacie przyniosły rezultaty, o których z dumą poinformował rzecznik prasowy dyrektora okręgowego Służby Więziennej w Szczecinie mjr Sebastian Matuszczak.
Roczna suczka została przywiązana łańcuchem do budy. Właścicielka w ogóle nie interesowała się zwierzęciem. Może poza zadaniem, jakie wyznaczyła psiakowi. Suczka miała bowiem pilnować 12 hektarowego pola, miała być tzw. żywym alarmem. W sprawie suczki interweniowali pracownicy z OTOZ Animals. Nie mogli zostawic psa uwiązanego na lata do budy.zostawić
Czytając relacje z dramatycznych interwencji obrońców zwierząt trudno jest czasami nie uronić łzy, wyobrażając sobie, co przeszło uratowane stworzenie. Tym razem wolontariusze z Fundacji "Futrzaki" opowiedzieli o tym, co spotkało szczeniaczka wyłowionego z moczarów nieopodal stolicy. Zwierzątko tonęło, kurczowo trzymając się kępy na środku bagna.Niewiele brakowało, aby młodziutki piesek bez jednej łapki nie doczekał następnego dnia. W niedzielne popołudnie aktywiści udali się w okolice Wołomina pod Warszawą, gdzie odnaleźli szczeniaka ostatkiem sił wołającego o pomoc.
Trzech chłopców w wieku 13 lat nie przeszło obojętnie obok cierpienia zwierząt. Kiedy nastolatkowie zauważyli próbę pozbycia się czworonoga przez pewną kobietę, o zaistniałej sytuacji powiadomili służby. Mundurowi przyjechali na miejsce i odkryli jeszcze jedną skandaliczną rzecz. Do zdarzenia doszło we wtorek, 13 kwietnia przed godziną 18. Na policję zadzwonił jeden z chłopców, mieszkaniec gminy Szczytno informując, że pod jednym ze sklepów przy ul. Warszawskiej kobieta wyrzuciła psa z auta.
Wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty dotrzymał danego słowa. Polityk przed świętami Wielkanocnymi obiecał dostarczyć kundelka o imieniu Łatek do Sosnowca. Psem zainteresowała się starsza para, jednak nie miała jak przywieźć go do nowego domu z Warszawy. Pomoc zaoferował właśnie wicemarszałek sejmu.Włodzimierz Czarzasty odpowiedział na apel radnego Łukasza Litewki, który szukał transportu dla psa w mediach społecznościowych. Polityk obiecał zawieźć zwierzaka do nowego domu. Zrobił to limuzyną!
Kilka dni temu sołtyska wsi Wirki przywiązała łańcuchem psa do haka, po czym wsiadła za kierownicę. Jej czyn zauważył przypadkowy świadek, który powiadomił odpowiednie służby. Sołtyska wyjawiła policjantom całą prawdę. Wiadomo, dlaczego dopuściła się tak skandalicznego czynu. 59-letnia Teresa M. sołtys wsi Wirki usłyszy zarzut znęcania się nad zwierzętami. Za ciągnięcie psa po asfalcie, który był przywiązany do samochodu grozi jej 5 lat pozbawienia wolności. Dlaczego Teresa M. nie zabrała psa do samochodu?
Skrajnie zaniedbany pies na plebanii. Obrońcy zwierząt postawili proboszczowi ultimatumCo to za "mutant"? Kolejne dziwne zwierzę zaobserwowane, internauci zachodzą w głowę, czym jestArtura Szpilkę rozpiera duma. Jego pies Pumba spodziewa się potomstwa
- Potrzeba transportu Łatka - czy jest tu ktoś, kto jeździ z Wawy do Sosnowca i przewiózłby psinę? Jeden transport da mu kochający dom do końca jego psich dni - napisał Łukasz Litewka na Facebooku.
Robbie Gay przeżył piekło, zanim został adoptowany. Znęcano się nad nim, w wyniku czego chłopiec dwukrotnie trafił do szpitala z urazami mózgu. Dziś tamto życie jest przeszłością, jednak dziecku ciężko o tym zapomnieć. Robbie został adoptowany przez Marię i jej męża Charllesa, którzy dali chłopcu kochający dom.
O adopcji szczeniaka przez wójta gminy Żelazków Sylwiusza Jakubowskiego zrobiło się bardzo głośno w mediach. Kiedy pracownicy schroniska podzielili się szczęśliwą nowiną, wylała się na nich lawina krytyki.Mieszkańcy zarzucili placówce oddanie zwierzaka w złe ręce. Przypomnieli pracownikom głośne wydarzenia z udziałem wójta, m.in. zatrzymanie mężczyzny podczas I Kaliskiego Marszu Równości za "szarpanie się z funkcjonariuszami", gdzie u wójta stwierdzono prawie 2 promile alkoholu czy wtargnięcie na scenę podczas pożegnania kierowniczki oddziału Dworek Marii Dąbrowskiej w Russowie i bełkotanie do mikrofonu. Wtedy u włodarza gminy stwierdzono ponad 2 promile w wydychanym powietrzu.
Jej zdjęcie stało się viralem, a do schroniska zaczęły spływać zapytania o psinkę. Choć nie była szczeniakiem, a jej rasa budzi postrach wśród społeczeństwa, dla wielu osób była najpiękniejszym psem na świecie, który nie powinien mieszkać w schronisku.
Bartosz Żukowski swoją popularność postanowił wykorzystać w dobrym celu. Aktor zaangażował się w pomaganie braciom mniejszym, prężnie działa w "Pogotowiu dla Zwierząt". Jego ostatnie nagranie dla organizacji wywołało niemałe zamieszanie. Choć wiele osób skupiło się na wyglądzie aktora, nie wszystkim umknął problem, który starano się poruszyć. Serialowy Walduś próbował zaapelować o pomoc dla zwierząt, które to są w okrutny sposób traktowane przez człowieka.
Aktywiści z organizacji Hope Fot Paws otrzymali zgłoszenie o psie, bojącym się wyjść z ukrycia. Nie wahając się ani chwili, podjechali pod wskazany adres. Na miejscu znaleźli przerażoną suczkę, która od 9 lat nie ruszała się z miejsca. Jej właściciel został deportowany z kraju. Suczka została na miejscu.
Zwierzęta w przytuliskach często wyją, wspinają się na kraty i zaczepiają odwiedzających, a inne wręcz przeciwnie - wbijają się w najdalszy kąt boksu i trzęsą ze strachu, robiąc wszystko, byleby tylko nie utrzymywać z nikim kontaktu wzrokowego. Taki widok bez wątpienia budzi w ludziach współczucie i potrzebę niesienia pomocy.
Puszek trafił do Schroniska dla bezdomnych zwierząt w Zielonej Górze. Mieszka tam od niedawna, jednak od razu widać, że to nie jest miejsce dla niego (ani dla żadnego innego zwierzęcia). Pies jest nie tylko samotny, ale i zrozpaczony obecną sytuacją. Pilnie potrzebuje schronienia.
W ostatnim czasie na fanpage’u Biura Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt - Urząd Miasta Kalisza pojawił się wpis dotyczący adopcji szczenięcia przez Sylwiusza Jakubowskiego. Informacja wywołała niemałe poruszenie w sieci. Komentarze pod zdjęciem natychmiast zapełniły się od niepochlebnych opinii użytkowników na temat decyzji pracowników przytułku dla zwierząt o wydaniu zwierzęcia w ręce wójta słynącego z pijaństwa i zatargów z prawem.
Opiekunowie schroniska marzą o tym, że najbardziej potrzebujące zwierzęta odnajdą bezpieczne domy. W szczególnie złej sytuacji są zwierzęta, które zmagają się z problemami behawioralnymi. Jak zaznaczają pracownicy, nagła zmiana otoczenia na obce i odseparowanie od dotychczasowych oddanych opiekunów mogą sprawić, że cały czas poświęcony na terapię pójdzie na marne.
Rodzina wyznała, że oddaje psa do schroniska, ponieważ spodziewa się dziecka. Wolontariusze nie rozumieli tej decyzji, tym bardziej, gdy okazało się, że będzie to ich piąta pociecha. Freshly wychowywał się wraz z dziećmi pary i nigdy żadnemu nie zrobił krzywdy. Miał do czynienia z maluchami, wiedział, że nie można ich gryźć, szarpać czy na nich szczekać, a jednak zdecydowano o oddaniu go do schroniska.
Psy są przetrzymywane w okropnych warunkach. Zwierzęta są zaniedbane i wychudzone. Do dyspozycji mają niewiele przestrzeni, są bowiem przykute łańcuchami do drzew. Widok, z jakim można się spotkać w pseudohodowli zwierząt pod Opolem Lubelskim chwyta za serce. O sprawie zrobiło się głośno za sprawą potencjalnego klienta "hodowcy". Mężczyzna zrobił zdjęcia, które wstrząsnęły internautami.
Bernardyn trafił do schroniska w Nebrasce. Umieścił go tam hodowca psów, Cosmo - bo tak na imię ma przeuroczy psiak - nie miał pojęcia dlaczego został oddany. W przytulisku dla zwierząt, pies znalazł opiekę, był dobrze karmiony, miał dostęp do opieki weterynaryjnej oraz spacerniaka. Jak podają lokalne media, wydawał się naprawdę zadowolony, jednak pracownicy ośrodka wiedzieli, że Cosmo zasługuje na lepszy los.
Przedstawiciele miejskiego schroniska w Tychach wystosowali dramatyczny apel. Przedstawiciele przytuliska dla zwierząt proszą, aby zwracać szczególną uwagę na swoich pupili podczas spacerów. W kilku miejscach w mieście ktoś porozrzucał kawałki kiełbasy, które nafaszerował żyletkami. Jak informują lokalne media, jeden z psów ledwo uszedł z życiem po spożyciu takiego "przysmaku". Opiekun psa uratował go w ostatniej chwili.
Żadnej kradzieży nie można usprawiedliwić, jednak to, co spotkało podopiecznych fundacji "Futrzaki", jest tym bardziej nie do wybaczenia. Wolontariusze, których wspólnym priorytetem jest niesienie pomocy niechcianym i porzuconym czworonogom, z przykrością poinformowali, że wczorajszego dnia ktoś ukradł miesięczny zapas karmy przeznaczony dla bezdomnych psów i kotów.
Dorosła suczka oraz jej kilkutygodniowy szczeniak, od momentu, gdy trafili do schroniska w Teksasie, nie opuszczali swojego boku choćby na krok. Można powiedzieć, że miały szczęście w nieszczęściu, ponieważ z jednej strony mogły znaleźć nowych właścicieli, zaś z drugiej miejsce to słynęło niestety z bardzo przykrej praktyki, jaką jest masowe usypianie niechcianych zwierząt.
Suczka rezydująca dotychczas w schronisku dla bezpańskich zwierząt w amerykańskiej miejscowości Mission jest bez wątpienia obdarzona emocjonalną duszą. Gdy Marshmallow trafiła do schroniska, była zaniedbana i wychudzona, a ponadto okazało się, że nie słyszy. Mimo wszystkich okropnych traum z przeszłości oraz przeciwności losu wkrótce jednak udowodniła, że z pewnością zasługuje na kochających właścicieli, którzy docenią jej niebywałą wrażliwość.
Suczka nigdy nie zaznała choćby widoku świata zewnętrznego, nie mówiąc już o miłości i zwykłej uprzejmości. Ratownicy znaleźli ją w piwnicy szopy, zamkniętą w za ciasnej, brudnej klatce. Ratownicy Humane Society of the United States uratowali nie tylko ją, ale również 150 innych zwierząt (w tym psy, koty i kozy), przechowywanych w równie urągających warunkach.
Pies z nagrania wprawdzie przyciągał uwagę odwiedzających schronisko, jednak nikt nie zainteresował się nim na tyle, by zabrać go do domu. Wolontariusze z ciężkim sercem wiedzieli, że jeśli Benny nie znajdzie wkrótce właściciela, czeka go eutanazja. Na szczęście pewna rodzina w końcu przygarnęła psa, a jego reakcja na wieść, że opuszcza schronisko rozjaśni wam dzień!
Pewnego dnia nieznany nikomu owczarek belgijski przywędrował do niewielkiego francuskiego miasteczka. Żaden z okolicznych mieszkańców go nie rozpoznawał, dlatego zgodnie uznano, że zwierzę zapewne przybłąkało się z okolicy i wkrótce samo wróci do domu. Nie wiedzieli jednak, że prawda jest zupełnie inna.