Kilka godzin po narodzinach osierocony źrebak został znaleziony przez rolnika i przewieziony do sanktuarium dla koni. Aby maluch nie czuł się samotny, w ramach pocieszenia dostał dużego pluszowego misia. Pracownicy stadniny nigdy nie zapomną jego reakcji. Kilka lat temu do brytyjskiego Sanktuarium dla Klaczy i Źrebiąt w Devon trafiła końska sierotka, która została odrzucona tuż po narodzinach. Zwierzę wędrowało po Parku Narodowym Dartmoor w poszukiwaniu klaczy, która zastąpiłaby mu matkę. Niestety bezskutecznie.
Wśród najczęściej pojawiających się w snach zwierząt wymieniane są konie. Te piękne, majestatyczne i rozumne stworzenia kojarzą się ze spokojem i odpoczynkiem, co wcale nie oznacza, że są zwiastunem szczęścia. Co oznacza pojawienie się konia w naszym śnie? Odpowiedzi jest co najmniej kilka.Niektórzy zawsze pamiętają sny ze szczegółami, inni kojarzą niewiele. Zdarzają się i tacy, co mają poczucie, że w zasadzie nic im się nie śni. Pamięć marzeń sennych minionej nocy nie tylko przekłada się na odczuwanie uczucie satysfakcji z przypomnienia sobie fascynujących obrazów pojawiających się w naszej podświadomości. Pozwala także precyzyjniej zinterpretować symbolikę senną oraz poznać znaczenie snów, często powiązanych z sytuacją życiową śniącego.
W mediach społecznościowych rozprzestrzeniło się bardzo emocjonalne wideo z jednego ze szpitali w Brazylii. Koń terapeutyczny o imieniu Paçoca złożył wizytę sparaliżowanemu pacjentowi. Spotkaniu towarzyszyły silne emocje, łzy i uśmiech.Poznajcie klacz o imieniu Paçoca, która zasiliła szeregi organizacji charytatywnej Coletivo Inclusão. Zwierzę znane z przyjaznego usposobienia i doskonałej intuicji ma bardzo ważną misję - pomaganie osobom o szczególnych potrzebach.
Pewien kierowca natknął się na źrebię, które utknęło na moście, a klacz bezradnie się temu przyglądała. Na szczęście mężczyzna znalazł się w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie i zrobił to, co uczyniłby każdy człowiek o szlachetnym sercu. Czasem tak niewiele potrzeba, by pomóc drugiemu człowiekowi czy zwierzęciu w tarapatach. Przekonał się o tym pewien mężczyzna brazylijskiego pochodzenia, który jadąc wiejską drogą, niespodziewanie natknął się na młodego konia w niebezpieczeństwie.
Zwierzęta, podobnie do ludzi, doświadczają straty i rozpaczliwie szukają miłości, czego przykładem jest historia źrebięcia, który został osierocony, mając zaledwie 9 dni. Maluch czuł się samotny, dopóki w jego życiu nie pojawił się niespodziewany przyjaciel.Kilka lat temu Karla Swindle, właścicielka stadniny S & K Quarter Horses w Fayette w stanie Alabama, przeżyła największą radość, a zarazem przyjęła najboleśniejszy cios, jaki może wyobrazić sobie hodowca koni. Powikłania po porodzie odebrały jej ukochaną podopieczną.
Pewien turysta przysiągł, że nigdy nie wróci do stolicy Wielkiej Brytanii po tym, jak jego macocha naraziła się gwardziście królewskiemu. Wartownik nawrzeszczał na kobietę, która zignorowała zakaz dotykania koni i pozwoliła sobie na zbyt wiele. Horse Guards to zabytkowy budynek w Westminster, dzielnicy środkowego Londynu, mieszczący się pomiędzy Whitehall i Horse Guards Parade. Pierwotnie stanowił wejście do Pałacu Whitehall, a później Pałacu św. Jakuba i z tego powodu nadal jest uroczyście strzeżony przez żołnierzy Pułku Konnej Kawalerii Domowej.Dla wielu turystów pamiątkowa fotografia z brytyjskim wartownikiem nieruchomo siedzącym na koniu stanowi obowiązkowy punkt wizyty w stolicy Wielkiej Brytanii. Niestety, część z nich nie stosuje się do zasad, jakich należy przestrzegać podczas wspólnego zdjęcia, co może skończyć się awanturą i wrzaskami.
W Siewierodoniecku trwają zaciekłe walki o kontrolę nad miastem. W wyniku nieustannego ostrzału i bombardowania życie straciły konie z klubu jeździeckiego "Wirtuoz". Na Facebooku zamieszczono post wraz z fotografiami zwierząt, które zginęły w ataku.Nie cichną echa brutalnych zbrodni, jakich dopuścili się rosyjscy żołnierze podczas inwazji na Ukrainę. Jak informuje agencja Ukrinform prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że sytuacja w obwodzie ługańskim jest bardzo ciężka, gdyż wojska rosyjskie nasiliły ofensywę mającą na celu wyparcie sił ukraińskich z kluczowych rejonów. Z najnowszych informacji wynika, że w tymże rejonie miała miejsce kolejna zbrodnia wojska Władimira Putina. Jej ofiarami padły zwierzęta zamieszkujące stadninę koni klubu jeździeckiego w Siewierodoniecku.
Temperatura w całym kraju sięga nawet 30 stopni Celsjusza, dlatego na czas upałów dorożki mają zniknąć z krakowskiego rynku. Co natomiast z trasą nad Morskie Oko? Okazuje się, że tamtejsze konie wożące turystów nie mogą liczyć na specjalne traktowanie. Żar leje się z nieba, a mieszkańcy Polski oraz zagraniczni turyści za wszelką cenę szukają ochłody. Panująca spiekota potrwa jeszcze przez najbliższe tygodnie, stąd w trosce o zdrowie koni wprowadzono zakaz przejazdu dorożek przez Rynek Główny w Krakowie. Równocześnie podobna ulga nie przysługuje zwierzętom wykorzystywanym w transporcie konnym na drodze do Morskiego Oka. Pracownicy Tatrzańskiego Parku Narodowego nie mają zamiaru wstrzymywać pracy koni.
Klacz o imieniu Queen Uniek załamała się, gdy wydała na świat martwe źrebię. Jej właścicielka Yvonne wiedziała, że niedoszła mama bardzo cierpi, dlatego szukała sposobu, by ją pocieszyć. Dzięki telefonowi do przyjaciółki na farmę sprowadzono źrebaka, który stracił matkę. Matczyny instynkt klaczy natychmiast wziął górę. Utrata dziecka to tragedia dla każdego rodzica, po której nic nie jest już takie samo. Przedwczesne porody dotyczą nie tylko ludzi. Nierzadko konie doświadczają spontanicznej aborcji, czyli poronienia bądź wydają na świat martwe źrebięta.
Koń wiele wycierpiał znajdując się na farmie we wschodnim Durham w Anglii. W 2018 roku wolontariusze z British Horse Scoiety otrzymali zgłoszenie o tragicznie zaniedbanym zwierzęciu. Zgłaszający myśleli, że nic nie można dla niego zrobić, sądzili, że co najwyżej godziny dzielą go od śmierci. Mimo to, wolontariusze od razu ruszyli do akcji. Nie mogli pozwolić na to, by zwierzę odeszło w takich warunkach. Gdy dojechali na miejsce okazało się, że istnieją duże szanse na uratowanie czworonoga.
To była wspólna akcja Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) i Fundacji KTOŚ Dla Koni. Aktywiści weszli na teren gospodarstwa Agroland w Jeleniej Górze i przejęli dwa kuce. Właściciele twierdzą, że nastąpiła kradzież.Gospodarstwo Agroland cieszy się sporą popularnością wśród bywalców. Właścicielka posiada dwa kucyki w zaawansowanym wieku. Niestety, zwierzęta cierpią na szereg chorób.
Mało kto wie, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji zatrudnia nie tylko ludzi, ale i zwierzęta, i to całe mnóstwo. Obrady komisji sejmowej przypieczętowały los 1200 psów i 60 koni.- Choć technologia rozwija się w zawrotnym tempie, to jednak wierne i odpowiednio wytrenowane zwierzęta nadal odgrywają ważną rolę w funkcjonowaniu służb porządkowych - powiedział na posiedzeniu komisji sejmowej wiceminister Błażej Poboży. - Często są wręcz niezastąpione i tylko dzięki nim możliwe jest ratowanie ludzkiego zdrowia i życia.
Janine Guido nie przypuszczała, co ją czeka, gdy bladym świtem odebrała telefon od spanikowanego oficera policji stanowej. To, co zdarzyło się w ciągu kilku kolejnych dni i nocy, może przejść do historii ratowania zwierząt w amerykańskim stanie Pensylwania.- To wygląda naprawdę źle, Janine - mówił policjant przez telefon. - Wszędzie są martwe zwierzęta.Janine nie czekała, tylko wskoczyła w buty, chwyciła kubek kawy i wybiegła z domu.
Wezwany na miejsce zdarzenia weterynarz musiał doznać silnego wstrząsu. Całe pastwisko zasłane było ciałami martwych koni. Większość już nie żyła, niektóre były konające. Co mogło być przyczyną takiej tragedii?Martwych i konających koni było tak dużo, że lekarz weterynarii wezwał na pomoc straż pożarną. Członkowie OSP w Trzęśniewie szybko przybyli do miejscowości Tury w gminie Kościelec.
W poniedziałek rosyjscy żołnierze podpalili stadninę koni w Hostomelu pod Kijowem. Na Twitterze pojawiły się zdjęcia dokumentujące skutki barbarzyńskiego ataku. Większość zwierząt nie ocalała z pożaru.Mija kolejny dzień inwazji na Ukrainę. Chociaż Rosja nadal zaprzecza, jakoby celowała w ludność cywilną, w rzeczywistości wojsko Władimira Putina nie oszczędza nikogo. Bez skrupułów i z zimną krwią morduje kobiety, dzieci oraz zwierzęta.
Koń z całą pewnością nie jest zwierzęciem, które nadaje się do trzymania w domu. Jednak chyba nie dla wszystkich jest to takie oczywiste. Jednego z mieszkańców osiedla w Chełmie trzymał kucyka w niewielkim mieszkaniu. Interweniowała Straż Miejska. W miniony piątek, 7 stycznia strażnicy miejscy otrzymali zgłoszenie od zaniepokojonego mieszkańca bloku przy ulicy Wojsławieckiej w Chełmie dotyczące konia trzymanego w mieszkaniu o metrażu nie większym niż 40 metrów kwadratowych.
Kiedy ogiery - Arthur i Max - wkroczyły w jesień życia, zostały porzucone przez właściciela. Konie były tak bardzo osłabione, że ledwo mogły stać o własnych siłach. Przyczyna fatalnego stanu zdrowia tkwiła w kilkudziesięciu latach przymusowej pracy. Cindy Daigre, założycielka sanktuarium dla koni w Tennessee, udała się na aukcję, podczas której ujrzała dwa starsze rumaki - Arthura i Maxa. Nikt inny nie chciał się nimi zajmować z powodu licznych dolegliwości zdrowotnych.
Turyści przemierzający trasę nad Morskie Oko znaleźli się w niebezpiecznej sytuacji. Para koni ciągnących puste sanie spłoszyła się i nagle zaczęła galopować. Ludzie na widok przestraszonych zwierząt skakali w zaspy.W poniedziałek, 27 grudnia podczas postoju nieopodal Włosienicy dwa okazałe rumaki przestraszyły się i uciekły woźnicy. Zwierzęta same pędziły trasą do Palenicy Białczańskiej, mijając po drodze przerażonych ludzi. Niektórzy musieli uskakiwać w zaspy, aby ratować się przed zwierzętami.
Na świecie wciąż nie brakuje ludzi, którzy chcą nieść bezinteresowną pomoc słabszym i poszkodowanym. Do takich osób bez wątpienia można zaliczyć nastolatkę Kelsey, która uratowała wychudzonego konia. Dziewczyna znalazła ledwo żywe zwierzę w trawie podczas jazdy samochodem z mamą. Dzięki zaangażowaniu Kelsey i jej mamy koń otrzymał nowe życie.Znaleziony przez nastolatkę koń był skrajnie wychudzony i pobity. Gdyby nie dziewczyna i jej mama, zwierzę najprawdopodobniej nie przeżyłoby. Teraz dzięki kobietom koń o imieniu Sunny może od nowa cieszyć się życiem.
Ciężarna klacz została uratowana przez organizację prozwierzęcą, która nie pozwoliła, by trafiła do rzeźni. Wkrótce po odzyskaniu wolności oźrebiła się. Nagranie przedstawiające jej pierwsze spotkanie z dzieckiem rozczuli Cię do łez!Amerykańska organizacja prozwierzęca Crossfire Equine Rescue z Teksasu zajmuje się ratowaniem koni przeznaczonych na ubój. Jednym ze zwierząt, któremu dali szansę na długie i szczęśliwe życie była ciężarna klacz Fancy.
Chociaż cierpienie koni wykorzystywanych na trasie do Morskiego Oka nie ma końca, w ostatnim czasie do aktywistów walczącym o poprawę warunków bytowych zwierząt przyłączają się osoby rozpoznawalne w sieci. Tym razem turystów jadących fasiągiem zawstydził niepełnosprawny youtuber na wózku inwalidzkim. O dramatycznej walce o zaprzestanie wykorzystywania koni, w celu ciągnięcia wozów z turystami jest głośno od lat. Organizacje ochrony praw zwierząt apelują o likwidację transportu konnego na trasie do Morskiego Oka i zwracają się do miłośników polskich gór, by nie wsiadali na końskie fasiągi. Niestety, część bardziej leniwych lub mniej świadomych turystów z lubością zasiada w bryczkach, przykładając rękę do bezlitosnego biznesu. Rafał Miszkiel, znany w sieci pod pseudonimem Mroczny Kikut, udowodnił, że korzystanie z tego środka transportu nie jest konieczne.
Wiosną 2020 roku dzika zebra przemieszczająca się po terenie Parku Narodowego East Tsavo w Kenii odłączyła się od stada i zabłąkała na miejscową farmę. Po pewnym czasie pracownicy parku zauważyli, że samica wróciła z młodym. Unikalny wygląd potomka od razu zdradził, kto może być jego ojcem.Zebra stała się honorowym członkiem stada bydła i spędziła na farmie kilka tygodni. Pracownicy Wildlife Fund David Sheldrick nie chcieli jednak, aby dzikie zwierzę sprawiało problemy społeczności graniczącej z parkiem narodowym.
Mieszkańcy Lublina nie mogli uwierzyć w to, co zobaczyli. Ulicami Śródmieścia galopował spłoszony koń. Zwierzę stwarzało zagrożenie dla siebie, przechodniów oraz uczestników ruchu drogowego, dlatego w pogoń za nim rzucili się funkcjonariusze policji. W poniedziałkowy poranek osoby spacerujące centrum Lublina nie potrzebowały kawy, aby rozbudzić się z ekspresowym tempie. Około godziny 10 na ulicach można było zauważyć pędzącego ze strachu konia.
Ciemne chmury nad Paardenrusthuis - holenderską stadniną koni w wieku emerytalnym. W ciągu jednej doby padło aż 7 zwierząt, u których dotąd nie wykazano poważniejszych dolegliwości zdrowotnych. Wezwany na miejsce zdarzenia weterynarz ujawnił, co było powodem masowej śmierci koni. 64-letni Jack Ogier, właściciel stadniny Paardenrusthuis w holenderskim Maarheeze, w jednej chwili stracił 7 podopiecznych. Jak relacjonuje w rozmowie z telewizją Omroep Brabant, tragedii zwiastowała "wielka kula ognia", która niespodziewanie pojawiła się nad pastwiskiem.
Niedawno do sieci trafiło nagranie ukazujące konie pracujące na trasie do Morskiego Oka. Chód jednego z nich daje powody do zmartwień. Ekolodzy i aktywiści na rzecz ochrony praw zwierząt przekonują, że to znęcanie się nad zwierzęciem z szczególnym okrucieństwem.Chociaż od lat powszechnie wiadomo, że ciągnięcie wozów zapełnionych turystami nie jest zdrowe dla koni, wciąż wielu turystów korzysta z usług dorożkarzy. Bryczki w dalszym ciągu uginają się pod ciężarem pasażerów.
Na Ukrainie trafią mistrzostwa głuchoniemych w piłce nożnej. Mecz między gospodarzami a drużyną z Włoch, rozegrany w Połtawie nad Worsklą, dostarczył zawodnikom i kibicom niemałych emocji, choć nie koniecznie takich, jakich się spodziewali. Rozgrywkę trzeba było przerywać aż dwa razy, wszystko jest na nagraniu.Do pierwszego incydentu doszło w 41. minucie rozgrywki. Gracze zorientowali się, że nie są na boisku sami. Przez murawę przemknęły... dwa psiaki.
Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt ruszyło z kopyta i postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Ruszyła Obywatelska Inicjatywa Uchwałodawcza, której celem jest wprowadzenie zakazu funkcjonowania dorożek konnych w Krakowie.KSOZ już od czterech lat zabiega o wprowadzenie takiego zakazu. Skoro jednak władze Krakowa nie kwapią się ze spełnieniem postulatów obrońców zwierząt, ci stworzyli własny projekt uchwały i uzasadnienie do niego.
Na firmę "Dakota" posypały się gromy po udostępnieniu wpisu z udziałem najmłodszych entuzjastów jeździectwa. Firma oferująca naukę jazdy konnej pozwoliła dzieciom pomalować kredkami jednego z wierzchowców. Pomysł nie przypadł internautom do gustu. Jak dowiadujemy się z oficjalnego profilu na Facebooku, DAKOTA.S jest firmą oferującą szeroki wachlarz usług w zakresie jazdy konnej. Oprócz podstawowych zajęć, w ramach atrakcji dzieci mogą wejść do stajni i pomalować wybrane konie kredkami.