Pewien filmik przedstawiający idącego konia podzielił internautów na dwie grupy. Okazało się, że była to iluzja optyczna. To, co zobaczysz, zależy od tego, którą półkulę mózgu masz lepiej rozwiniętą. Sprawdź, czy możesz określić się mianem analityka, czy raczej bliżej Ci do typowego artysty.
O tragicznym w skutkach pożarze, który wybuch w Przemyślu poinformowała Ochotnicza Straż Pożarna w Bolestraszycach. Ogień trawił budynek pod osłoną nocy i choć na miejscu szybko pojawiły się służby ratownicze, niestety nie wszystkich udało się uratować. Na miejscu działało aż 6 zastępów straży pożarnej.
Eksplorowanie malowniczych terenów przyrodniczych z roku na rok cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Widokiem, który często przyciąga mnóstwo zwiedzających, są zwierzęta pasące się na stromych zboczach. Ludzie zwiedzający, traktują te praktyki jako atrakcje. Niestety, okazuje się, że nachalne tłumy, swoim zachowaniem mogą doprowadzić do tragedii. W wyniku nieszczęśliwych zbiegów okoliczności zginęło nowo narodzone źrebię.
Fundacja Viva! opublikowała raport, który wstrząśnie turystami. Trzystustronicowa publikacja dotycząca losu koni ze szlaku nad Morskie Oko rozprawia się z mitami, które od lat kreują fiakrzy, wspierani przez Tatrzański Park Narodowy. Fundacja zdradza losy zwierząt, które przepracowane, nie nadawały się już do pracy. Śledzi konie, które od stycznia 2012 roku przewinęły się na szlaku i dochodzi do szokujących wniosków – aż 61% z nich trafiło do rzeźni, pomimo wpisanej w papierach kategorii “nie do uboju” u części zwierząt.
Koń ciągnął powóz w centrum miasta, kiedy ugięły się pod nim nogi i runął na ziemię. Dorożkarzom nie przeszkadzał spływający z nieba upał, liczyła się tylko dochodowa praca zwierzęcia, które było u skraju wytrzymania. Nie miało nawet chwili odpoczynku na rozgrzanym asfalcie. Woźnica chciał, żeby jak najszybciej wstał i wracał do roboty.
Koń Kazik całe życie pracował, żeby zaspokoić potrzeby ludzi – najpierw w sporcie, potem w rekreacji. Chociaż latami spełniał wszelkie ich zachcianki, nie wystarczyło to, żeby czekała go godna emerytura. Kiedy przestał być ludziom potrzebny, natychmiast się go pozbyli. Swoje życie ma zakończyć w rzeźni. “Jak można być na tyle chciwym i okrutnym, aby żerować na istocie, która nie może się obronić?” – dziwi się właścicielka Fundacji Koniki Moniki.
Pies rasy amstaff uciekł właścicielowi i rzucił się w pościg za koniem policyjnym. Spanikowany 12-latek próbował go dogonić, wszystkiemu przyglądali się policjanci. Przestraszony wierzchowiec zaczął uciekać. Nie powstrzymało to jednak agresywnego psa. Incydent zarejestrował przechodzień, który nagrał go telefonem.
Strażacy z Brzegów niedaleko Bukowiny Tatrzańskiej (woj. małopolskie) dostali niecodzienne wezwanie. Ich pomocy nie potrzebował człowiek ani kotek, który utknął na drzewie, a… koń, który wpadł do studni. Wyciągnięcie kilkusetkilogramowego zwierzęcia nie było prostym zadaniem. Na ratunek została wezwana koparka.
Rudolf to 20-letni wałach, który do Polski trafił zza granicy. Nie przyjechał tu jednak, żeby zyskać nowe życie. Po lekkim podtuczeniu ma trafić do rzeźni. Prezeska Fundacji Koniki Moniki protestuje przeciwko skazaniu zwierzęcia na okrutną śmierć i dostaje ultimatum. Albo dostarczy pieniądze, albo konia czeka koniec. “Bez Was Rudolf umrze, a cała nasza praca pójdzie na marne".
Żar leje się z nieba, a temperatury przekraczają 30℃. Kiedy ludzie szukają schronienia przed gorącem, konie ciągnące dorożki dla uciechy ludzi pracują godzinami w pełnym słońcu. Aktywiści walczący o prawa zwierząt próbują zwalczać patologie w polskich miastach. Czy krakowskie władze ugięły się pod ich presją? Pojawiła się decyzja w sprawie koni zaprzężonych do dorożek na Rynku w Krakowie.
Miłośników zwierząt nic nie boli tak jak cierpienie niewinnych, bezbronnych istot. Niektóre z nich z błaganiem patrzą w stronę człowieka, licząc, że pomoże im i nie dopuści, by musiały pożegnać się z tym światem, choć są na nim tak krótko. Dokładnie tak jest w przypadku źrebaka, który urodził się przedwcześnie kilkanaście dni temu. Na jego widok, aż łzy same napływają do oczu. Lekarze nie mają wątpliwości, że przed nimi trudna walka.
W miejscowości Skrzynka (woj. wielkopolskie) wieczorem 23 lipca br. doszło to mrożących krew w żyłach wydarzeń. Trzy młode konie uciekły z zagrody i nie zważając na zagrożenie, wbiegły prosto w znajdujące się nieopodal bagno. Na miejsce szybko zjechały się okoliczne oddział straży pożarnej, by jak najszybciej pomóc zwierzętom w potrzasku. Jednak akcja ratunkowa nie była taka łatwa.
W wyniku wycieńczenia umarł kolejny koń. Woził ludzi w środku letniego dnia, mimo zakazów władz. Biegał po rozgrzanym asfalcie w pełnym słońcu, ciągnąc grupę leniwych turystów. Runął na ziemię na środku ulicy i już nie wstał. Tej tragedii można było zapobiec, ale ludzie nie byli jeszcze gotowi na rozmowę o okrucieństwie wobec zwierząt.
Wolontariusze dostali ultimatum: albo wykupią osła, albo trafi do ubojni. Zaczął się wyścig z czasem, zostało kilkanaście godzin do ostatecznego terminu. Osiołek Boluś ma szansę na nowe życie, ale potrzebne są pieniądze. Kwota nie jest zawrotna, wystarczyłoby, żeby każdy czytelnik wpłacił złotówkę.
Sierżant Teresa Adamkiewicz z Ogniwa Konnego miała wypadek podczas służby. Młodą policjantkę poturbował koń. Jej stan jest poważny, a aktualnie przebywa w śpiączce farmakologicznej. O pomoc dla niej prosi nie tylko najbliższa rodzina, ale również koledzy z pracy. W tym celu zorganizowali specjalne wydarzenie.
Konie są uważane za jedne z najbardziej majestatycznych stworzeń, które żyją na naszej planecie. Ich wielkość, wrodzona gracja i piękno sprawiają, że tymi zwierzętami zachwycają się nawet ci, którzy na co dzień nie zwracają zbyt dużej uwagi na zwierzęta. Jednak są wśród tych kopytnych stworzeń rasy, które swoim wyglądem nie przypominają ziemskich istot. Najpiękniejsza odmiana jest w niektórych miejscach na świecie nazywana “niebiańską”. Przedstawiamy wysoce szlachetną rasę gorącokrwistego konia z Turkmenistanu - Akhal-Teke.
Nazwali ją Trzecia, bo do handlarza przyjechała z dwoma końmi, których nie udało się uratować. Zwiedziła pół świata, urodziła gromadkę źrebiąt, których nie dane było jej wychować. Była krzywdzona przez ludzi, zmuszano ją do ciągnięcia sań i bryczek. Do Polski przybyła, żeby zginąć. Handlarz postawił im ultimatum – albo zapłacą, albo koń trafi do rzeźni. To znana Fundacji Centaurus praktyka. Zadatek już zapłacili. W krótkim czasie muszą zebrać jeszcze 5 tysięcy złotych, żeby pokryć koszty odkupienia konia. Zegar tyka, a zwierząt, które potrzebują pomocy jest wiele. Chociaż kwota nie jest zawrotna, jako mała fundacja muszą wybierać, które zwierzęta ocalić, a które będą skazane na śmierć.
Problem umęczonych koni, które pokonują trasę na Morskie Oko z bryczkami załadowanymi turystami, powraca co sezon jak bumerang. Choć wiele organizacji pro-zwierzęcych walczy o poprawę ich losu, osób chętnych na przejażdżki wciąż nie brakuje. Redaktorka Interii wybrała się w góry, aby spytać turystów, co sprawia, że decydują się na skorzystanie z oferty fiakrów. Niektóre odpowiedzi sprawiają, że można złapać się za głowę.Niejednokrotnie odpowiednie instytucje przeprowadziły już badania, z których jasno wynikało, że koniec ciągnące bryczki są przeciążane. Wręcz odwrotnie sprawę przedstawiają właściciele zwierząt, a nawet Tatrzański Park Narodowy.
Ptyś to młody konik polski, na którego natknęła się założycielka Fundacji “Koniki Moniki”. Kiedy zobaczyła go po raz pierwszy, stał w ciemnym boksie u handlarza. Gołym okiem było widać, że nigdy nie poznał, czym jest miłość ze strony człowieka. Wydawać by się mogło, że pogodził się już ze swoim losem, jakim jeśli nic nie zrobi kobieta, jest śmierć.Koń ma zaledwie kilka lat, przed nim wydawać by się mogło jeszcze wiele czasu, w którym mógłby zrozumieć, że nie wszyscy ludzie są tak bezduszni. Istnieje tylko jedno “ale”, potrzeba pieniędzy, aby wykupić go i zapobiec oddaniu do rzeźni.
Widzom oglądającym relację z koronacji króla Karola III mógł umknąć pewien niepokojący szczegół. Zmierzając do Opactwa Westminsterskiego, jeden z koni, najprawdopodobniej spłoszony hałasem, salwami armatnimi i dużą liczbą ludzi, wymknął się spod kontroli gwardzisty. Przerażone zwierzę wpadło w bariery i znajdujący się za nimi tłum.Przygotowania do koronacji króla Karola III trwały od kilku miesięcy. Zaangażowanych było tysiące ludzi i zwierząt, w tym uwielbiane przez brytyjską arystokrację konie. Próby nie uchroniły jednak przed drobnymi wpadkami.
Tegoroczna majówka przyciągnęła tłumy w polskie góry. Niestety niektórzy turyści, zamiast samodzielnie pokonywać wyznaczone szlaki, a wśród nich ten prowadzący nad Morskie Oko, decydują się skorzystać z bryczek konnych. Choć korzystanie z usług górali jest ganione od lat, gdyż sposób, w jaki traktują zwierzęta pozostawia wiele od życzenia, haniebny proceder trwa w najlepsze. Tłumy nadal ustawiają się w gigantyczne kolejki. Kontrowersje wokół bryczek konnych wykorzystywanych do transportu turystów na szlakach górskich nie milkną od lat. Niestety niektórzy turyści wciąż nie widzą nic złego w wysiłku ponad miarę, jaki nierzadko towarzyszy tym zwierzętom. Trasa na Morskie Oko jest jedną z najczęściej przez nich pokonywanych z niemałym obciążeniem.
Smutne wieści przekazali policjanci z jednostki K-9 w Warszawie. Do wieczności odszedł jeden z koni pełniących tam służbę. Posejdon brał udział w wielu akcjach i był wspaniałym zwierzęciem, o czym można przekonać się z ubolewających komentarzy pod pożegnalnym postem. Aż trudno powstrzymać łzy.Posejdon odszedł 18 kwietnia br. Te tragiczne wieści przekazali za pośrednictwem social mediów policjanci z jednostki, w której służył. Sekcja komentarzy pod pożegnalnym wpisem zapełnia się wyrazami współczucia i rozpaczy płynącymi zarówno od innych funkcjonariuszy, jak i miłośników koni.
Skrępowany łańcuchem koń nie był w stanie samodzielnie się podnieść. Stalowe ogniwa okaleczyły tylne nogi zwierzęcia, powodując niemały ból. Jego męki na szczęście szybko się skończyły, gdy pewien weterynarz zdecydował się mu pomóc. Dzikie zwierzę zostało uwolnione, a mężczyzna otrzymał niezapomniane podziękowania!W pewnych częściach Rumunii popularną praktyką było pętanie dziko żyjących koni łańcuchami, aby utrudnić im ucieczkę. Takie postępowanie sprawia, że miłośnikom zwierząt kraje się serce — jest to przecież niepotrzebne powodowanie cierpienia, które nierzadko kończy się śmiercią rannych osobników. Ta historia miała jednak szczęśliwe zakończenie, gdy do akcji wkroczyła organizacja Four Paws International.
Czy konie potrafią zachować delikatność w kontaktach z dziećmi? W sieci pojawiło się nagranie, na którym widać, jak zachowało się zwierzę, kiedy zdało sobie sprawę, że tuż obok niego w wózku znajduje się maluch. Nie da się ukryć, że mała istota wzbudziła jego zainteresowanie, dlatego też postanowił przyjrzeć jej się bliżej. Na szczęście mamie udało się nagrać całą sytuację.TikTok to aplikacja, na której nie brakuje zabawnych filmików, a nierzadko w roli głównej występują w nich zwierzęta. Tym razem internauci mogli obserwować interakcję pomiędzy koniem a dzieckiem odpoczywającym w wózku. Delikatny olbrzym zrobiłby wszystko by powąchać maluszka.
5-letnia Elise Frew zapragnęła mieć pamiątkowe zdjęcie z koniem, który skradł jej serce podczas wakacji na Florydzie. Choć kilkulatka doskonale odnajduje się przed aparatem, całe show skrada zwierzę na drugim planie. Ani dziewczynka, ani jej rodzice nie spodziewali się, że zwierzę zapozuje do fotografii z szerokim uśmiechem. Pamiątkowe zdjęcie z koniem wykonane podczas wycieczki na wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych miało być jedynie miłym wspomnieniem i pamiątką do oglądania w rodzinnym gronie. Finalnie nieoczekiwany rezultat okazało się hitem w sieci. Urocza kilkulatka zupełnie nie zdawała sobie sprawy z tego, co wyrabia zwierzak tuż za jej plecami.
Do tragicznego wydarzenia doszło 7 stycznia br. w warszawskiej stadninie konie Huculski Raj w Białołęce. Cała drewniana konstrukcja momentalnie zajęła się ogniem, a na miejscu przez kilka godzin działały zastępy straży pożarnej. Niestety aż 8 koni straciło życie w płomieniach.Budynek stadniny Huculski Raj na Białołęce przy ulicy Orneckiej stanął w płomieniach około godziny 15. Gdy na miejsce dotarły służby ratownicze, pożar był już mocno zaawansowany. Do tego czasu właścicielowi udało się wyprowadzić z niego jedno zwierzę.
Okres około świąteczny jest szczególny także, jeśli chodzi o branie pod opiekę zwierzaków. Nie bez powodu niektóre schroniska wstrzymują w tym czasie adopcje. Wszystko dlatego, żeby z żywych stworzeń czekających na nowy, kochający dom nie czynić nietrafionych prezentów. Takim niestety stał się koń Kulfon.Chociaż pod choinkę najczęściej trafiają kocięta i szczenięta, pewna rodzina zdecydowała się spełnić marzenie kilkuletniej córeczki i zakupić dla niej konia. Niestety tak, jak w przypadku tysięcy innych puszystych czworonogów, żywa istota po raz kolejny okazała się nietrafionym prezentem. Trudno uwierzyć w to, jak dziewczynka zareagowała na swój bożonarodzeniowy podarunek.
W mediach społecznościowych zamieszczono zdjęcie z podchwytliwym pytaniem, co przedstawia. Wbrew pozorom to nie grzyb, a część ciała zwierzęcia. Dyskusji nie podlega fakt, że Matka Natura potrafi przybierać zdumiewające formy. Uwaga, od teraz słodkie źrebaczki mogą już nigdy nie być dla was takie same!Jesteśmy przekonani, że długo zastawialibyście się, co przedstawia tajemnicze zdjęcie. Odpowiedź na to pytanie może namieszać w głowach wszystkich miłośników zwierząt, jednakże z przyrodniczego punktu widzenia wszystko dzieje się z konkretnego powodu i ma logiczne uzasadnienie. Zasada ta obowiązuje także w kontekście budowy kopyt nowo narodzonych źrebaków.