Monitoring w postaci fotopułapki uchwycił moment tuż po popełnieniu poważnego przestępstwa. Nagranie pochodzące z kamery ustawionej w lesie miało posłużyć policjantom za cenną wskazówką podczas poszukiwań podpalacza. Wideo przypadkiem obnażyło brutalne poczynania zupełnie innych sprawców grasujących w okolicy. Nie spodziewali się, że zostaną zdemaskowani tak szybko.
Zwierzęta, niestety wciąż stają się ofiarami przemocy, ze strony ludzi i swoich właścicieli. Choć w 2018 roku kary za znęcanie się nad zwierzętami zostały zaostrzone, wciąż słyszy się o tragediach naszych czworonożnych, i nie tylko, przyjaciół. Czy waszym zdaniem, za zabijanie, uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami oprawcom grozić powinno jeszcze więcej?Mówi się, że zwierzęta to najlepsi przyjaciele człowieka, niestety wciąż słyszy się o aktach okrucieństwa, jakie ludzie stosują wobec swoich pupili. Czy kary za znęcanie się nad zwierzętami powinny zostać zwiększone?
Ksiądz Marek J. w pierwszym procesie został uniewinniony, jednak sąd odwoławczy chce przyjrzenia się sprawie ponownie. Kundelek przypominający bernardyna został zauważony przez wolontariuszkę, która wybrała się na mszę do miejscowości Łubki, niedaleko Wojciechowa. Od razu zwróciła uwagę na to, jak zaniedbany i wychudzony jest pies, postanowiła więc zainteresować się sprawą.
Nikodem Olijnyk azyl dla zwierząt prowadził w szopie stojącej na podwórku przy jego bloku. Miał szpaka, cztery króliki i świnkę morską. Wszystkie zwierzęta otoczył wyjątkową opieką i starał się im pomóc. Ale w nocy z 8 na 9 czerwca nieznany sprawca lub sprawcy włamali się do szopy i w okrutny sposób zabili prawie wszystkie zwierzęta. Ocalał tylko jeden czarny królik, który schował się za workiem. O tragedii, która miała miejsce chłopak zawiadomił lokalną fundację, ale nie otrzymał pomocy. Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez media, mundurowi zajęli się sprawą, a ludzie o dobrych sercach postanowili zrzucili się na nowy azyl dla Nikodema. Niestety nad nowym azylem pojawiły się czarne chmury.
"Piątka dla zwierząt" trafiła do Senatu, gdzie zbierane są opinie na jej temat. Zarówno od instytucji, organizacji, ale i od osób prywatnych, które walczą o lepsze życie zależnych od nas pupili. Przez nowelę wiele "polskich burków" może bardzo cierpieć, stąd Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt rusza z akcją #polskabuda, aby pomóc czworonogom, które ustawa dotyka. Czy uda się wpłynąć na Senatorów?
"Piątka dla zwierząt" została przegłosowana. Zdaniem aktywistów organizacji Viva!, nowa ustawa to wielki sukces i krok w kierunku lepszej przyszłości wszystkich zwierząt, zarówno tych gospodarskich, futerkowych, jak i czworonożnych towarzyszy człowieka. O ile ustawa zostanie zatwierdzona przez prezydenta, to większość nowych przepisów wejdzie w życie po 30 dniach od ich ogłoszenia. Niektóre z nich, w tym dotyczące zakazu hodowli zwierząt na futra wejdą w życie dopiero po upływie 12 miesięcy. Wśród podpunktów nowej ustawy znalazł się długo wyczekiwany zakaz hodowli zwierząt futerkowych.
Rolnik szuka żony to program kojarzący osoby mieszkające na wsi, zajmujące się uprawą roli lub hodowlą zwierząt z osobami, które chciałby się z nimi spotkać i nawiązać relację, a także zasmakować życia, którego większość z nich nie miała okazji poznać. Uczestnicy programu hodują głównie bydło i trzodę chlewną. Ale nowy uczestnik 7. edycji, Paweł zaskoczył wszystkich swoim inwentarzem. Widoczne na przedstawiającym go filmie zwierzęta zaintrygowały widzów. Rolnik zainteresował się nimi w czasie swojego pobytu w Danii.
"Piątka dla zwierząt", czyli projekt ustawy zapowiedzianej przez prezesa partii Prawo i Sprawiedliwość Jarosława Kaczyńskiego, który przewiduje diametralne zmiany sytuacji zwierząt w Polsce został poddany debacie. W nocy z 16 na 17 września posłowie dyskutowali nad zaproponowanymi zmianami w polskim prawie. Posłowie sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi ogłosili zakończenie obrad środowego posiedzenia w czwartek o godzinie 7 rano. Nie wszystkie poprawki zostały zaakceptowane, jedno z odrzuconych ograniczeń wywołało szczególny niepokój w aktywistach.
Szczekanie stanowi podstawowy sposób komunikacji psa. Zwierzak potrafi wydawać z siebie dźwięki w różnych tonach, w zależności od tego jakie emocje lub potrzeby wyrażają. Niektóre czworonogi potrafią jednak wydawać z siebie głośne dźwięki przez prawie cały dzień. Niektóre robią to, by wyrazić niezadowolenie z nieobecności właściciela w domu. Potrafią wtedy hałasować przez wiele godzin. Uciążliwe odgłosy były podstawą wielu interwencji policji. Dla podirytowanego sąsiada nie ma różnicy pomiędzy zachowaniem naszego pupila a remontem czy głośną muzyką. Traktuje to po prostu jako zakłócanie swojego spokoju.
Sąsiedzi usłyszeli odgłosy przemocy dochodzące z mieszkania na warszawskiej Woli. Do zdarzenia doszło przy ulicy Żelaznej. Mieszkańcy bloku zaniepokojeni zachowaniem mieszkającego na parterze mężczyzny wezwali policję. Funkcjonariusze powiadomili fundację Pogotowie dla Zwierząt. Gdy wolontariusz i policja dotarli na miejsce, nie zastali nikogo w mieszkaniu, wciąż było jednak słychać popiskiwanie zwierzęcia. Pracownik pogotowia spędził na miejscu 9 godzin, zanim podjęto decyzję o wyłamaniu okna balkonowego i wejściu do mieszkania.
Zdjęcia nie oddają pełni horroru, przez jaki przeszedł niewinny czworonóg. Widoczny na nich pies to 7-letni Kajtek, skrajnie zaniedbany przez swoich byłych "właścicieli". Przywiązali go do ściany wychodka, w którym spędzał większość czasu. Wegetował żywiąc się jedynie podrzucanymi mu przez nich resztkami. Nie wiadomo jak długo trwały cierpienia zwierzaka. Pies przetrzymywany był w wiosce pod Kłodzkiem. Jeśli jego niedola potrwałaby dłużej najprawdopodobniej zmarłby, wciąż przywiązany do ściany.
Psu zamkniętemu w nagrzanym samochodzie grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Zwierzak nie ma jak się ochłodzić, ani gdzie schronić przed temperaturą. Czasem właściciele, wychodząc szybko do sklepu, zostawiają pupila w zaparkowanym aucie z włączoną klimatyzacją i wodą do picia. Jednak w tym wypadku pan psa nie wykazał się choćby odrobiną troski o zwierzę. Na ponad dwie godziny zostawił je w samochodzie, w którym z każdą mijającą chwilą robiło się coraz goręcej. Pokryte grubą sierścią zwierzę nie miało jak uciec przed skwarem.
Truciciel owadów z Osuchowa nie został jeszcze ujęty. Jak donosi Radio Kolor, w tej okolicy zdarzały się już podobne sytuacje na przestrzeni ostatnich lat, a policja szuka winnego.źródło: Radio KolorStraty mogą sięgać aż 150 tysięcy złotych. Okoliczni pszczelarze wyznaczyli 5 tysięcy zł. nagrody za wskazanie truciciela.Pszczoła to owad, który w naszym ekosystemie odgrywa ogromną rolę. Niestety, nie wszyscy zdają się ten fakt szanować, a doniesienia o zniszczeniach pasiek pojawiają się zaskakująco często. Tym razem smutne wiadomości przychodzą z Mazowsza. W nocy z 29 na 30 kwietnia nieznany sprawca oblał trucizną aż 39 uli, w wyniku czego mogło zginąć nawet 1,5 miliona pszczół.– My 3 lata temu straciliśmy 11 rodzin, jeden pan 25, inny 6. To już ponad 100 rodzin, które zostały otrute. To miliony pszczół – cytuje pszczelarkę, która padła ofiarą przestępstwa Radio Kolor.
Choć w czasie epidemii koronawirusa trudno o pozytywne wiadomości, to komunikaty prasowe z ZOO w Łodzi, Zamościu i Wrocławiu napawają wielkim optymizmem. To właśnie w tych miejscach wiosenna atmosfera sprzyjała narodzinom nowych maluchów. W trzech miastach zoologiczna rodzina znacznie się powiększyła.
Pandemia koronawirusa jest uciążliwa nie tylko dla ludzi, ale i dla zwierząt, w tym psów. Wiele z nich ma ograniczone możliwości wychodzenia na dwór przez to, że nie mogą robić tego ich opiekunowie. Spacery ograniczone są więc do minimum. Co robić, żeby były bezpieczne?Zakażenie koronawirusem grozi każdemu. Dlatego najlepszą metodą, by go uniknąć jest zachowanie społecznego dystansu, czyli mówiąc wprost: unikanie wszelkich miejsc, gdzie gromadzą się ludzie. Zakazane są spotkania z udziałem więcej niż dwóch osób, co może być utrudnieniem dla wielu psiarzy, przyzwyczajonych do rozmowy w grupie pod blokiem z sąsiadami czy znajomymi wyprowadzającymi wspólnie psy w parku. Teraz musi wystarczyć jedynie szybkie pozdrowienie i ewentualnie kilka słów - wszystko w odległości co najmniej dwóch metrów. Dlatego warto zastosować kilka rad, które pomogą uniknąć niebezpieczeństwa:
Do tragicznego wypadku doszło w ośrodku jeździeckim KJK Szary w Michałowicach (woj. małopolskie). 23-latka stępowała ze swoim koniem, Hotstarem.W pewny momencie zwierzę spłoszyło się, przypadkowo kopiąc w głowę utalentowaną zawodniczkę. Niestety, stało się najgorsze.
Pies to najlepszy przyjaciel człowieka, ale i drugiego zwierzęcia. Ta historia potwierdza, że psiaki są naprawdę podobne do nas, ludzi. Pies, którego przyjaciel został potrącony przez samochód nie opuszczał go aż do samego końca. Do zdarzenia doszło przy trasie 579 na Błonie, nieopodal Czosnowa pod Warszawą. Pies pilnował ciała swojego zmarłego towarzysza na poboczu drogi. Drugie zwierzę zostało prawdopodobnie potrącone przez samochód. Post, który opisywał całą sytuację wywołał falę komentarzy. Jak zakończyła się ta historia?