Tego typu zdarzenia zawsze wzbudzają w nas gniew nie tylko ze względu na cierpienie niewinnych zwierząt, ale i na ciche przyzwolenie społeczeństwa na przemoc wobec słabszych stworzeń. Sytuacja, do której doszło w jednym z toruńskich mieszkań, jest nie do pomyślenia.
Funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej w Medyce ujawnili na granicy nielegalny przewóz wyjątkowo uroczych zwierzaków. Co zaskakujące, kierowca wpadł przez ich wrodzoną ciekawość świata i nieodpartą chęć zapoznania się ze strażnikami granicznymi.Około 2-miesięczne maluchy znajdowały się w jednym z pojazdów na ukraińskich numerach seryjnych. Niebywałe, do czego posunął się obywatel Ukrainy, aby wwieźć je na teren Polski.
Tego poranka mieszkanka Krakowa z pewnością nie zapomni na długo. Podczas przechadzki łąkami w pobliżu ulic Zdunów i Obozowej nagle została zaatakowana przez dzika. Rozjuszone zwierzę nie czekało ani chwili i od razu ruszyło pędem w jej stronę, a przerażona kobieta wraz z niewielkim psem musiała ratować się ucieczką.
Starsza mieszkanka Łodzi padła ofiarą zuchwałej kradzieży. Nieznany sprawca zabrał jej 12-letniego jamnika o imieniu Kora. Kobieta po stracie najbliższego przyjaciela jest pogrążona w rozpaczy i prosi o pomoc.
Konrad Kuźmiński stał się bohaterem reportażu "Polska na łańcuchu" przeprowadzanego przez dziennikarzy serwisu informacyjnego "Onet". W trakcie wywiadu nawiązującego do materiału filmowego opowiedział o wstrząsających sposobach traktowania zwierząt przez ludzi. Prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt ujawnił, że oprawcą słabszych istot potrafi być każdy - nawet osoby, które swoją wysoką pozycją w społeczeństwie nie wzbudzają podejrzeń.
Jak poinformowano w zgłoszeniu strażaków z OSP KSRG w Wierzbicy, w poniedziałek, 5 kwietnia, około godz. 20 spokój mieszkańców wsi w województwie lubelskim został niespodziewanie zachwiany. Wieczorową porą po ulicy miało błąkać się dzikie zwierzę, które atakuje i prycha na bezbronnych ludzi.
Przed polskim bokserem występującym w kategorii junior ciężkiej szykuje się poważna walka. Już za miesiąc "Szpila" stanie na ringu w Rzeszowie, aby pojedynkować się z Łukaszem Różańskim. Zanim jednak dojdzie do tego spotkania, czeka go seria wyczerpujących treningów oraz... planowanie przyszłości swojej rodziny.
Do niebezpiecznej kolizji na drodze doszło we wtorek, 6 kwietnia w Zegrzu na drodze krajowej numer 61, kilkaset metrów za mostem nad Zalewem Zegrzyńskim. Reporterzy TVN Warszawa informują, że powodem wypadku było zderzenie samochodu osobowego z dzikim zwierzęciem.
W miniony wtorek były polityk miał przywiązać zwierzę sznurkiem do haka samochodowego, wsiąść do pojazdu, a następnie dodać gazu. Głowa czworonoga miała znajdować się przy samej rurze wydechowej, a ciasno zawiązany supeł na szyi uniemożliwiał oswobodzenie się w trakcie szalonego pościgu za autem. Tak wynika z nagrania jadącego za nim kierowcy oraz relacji świadków.
W Niedzielę Wielkanocną na Podkarpaciu doszło do śmiertelnego potrącenia czworonoga. Na moście w Sieniawie kierowca pojazdu uderzył w psa i nawet się nie zatrzymał, by powiadomić o tym fakcie odpowiednie służby. Uciekł z miejsca zdarzenia, pozostawiając zwierzę na pewną śmierć.
Do makabrycznego zdarzenia doszło w minioną środę, 31 marca w godzinach popołudniowych w województwie kujawsko-pomorskim. W Kaczawce, zaledwie sto metrów od głównej drogi, jeden z przechodniów natrafił na porzucone zwierzę, które w męczarniach oczekiwało najgorszego. Leżało w worku przysypanym gruzem.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Gazetę Wyborczą, potwierdzono piąty i szósty przypadek wścieklizny pod Warszawą. Tym razem zarażone wirusem zwierzęta wykryto w miejscowości Malcanów w gminie Wiązowna w powiecie otwockim oraz w miejscowości Zabieżki w gminie Celestynów w powiecie otwockim.
Pani Karolina Wilk postanowiła założyć zrzutkę pieniężną na pomoc dla pana Wiesława. Jak napisała wielokrotnie spotykała go na spacerze z pieskiem. Mężczyzna potrafił przez kilka godzin siedzieć na ławce, gdzie głaskał, przytulał, bawił się z pieskiem. - Gdyby nie ich wzajemna miłość, troska i oddanie, pewnie nie zwróciłabym na Pana Wiesława uwagi. Pan Wiesław nie rzucał się w oczy, nikogo nie zaczepiał i zawsze był ubrany tak samo. Podejrzewałam, że może być niezbyt zamożny, ale upewniłam się dopiero jakiś czas temu zobaczywszy go przeszukującego kosz na śmieci (pieska przywiązał w tym czasie pod daszkiem aby nie zmókł ). Wtedy bardzo się spieszyłam i nie zagadałam do niego, ale wkrótce naprawiłam swój błąd - napisała.
Do tragicznego wypadku doszło w Nowych Gołuszowicach (woj. opolskie) niedaleko granicy z Czechami 4 kwietnia w Niedzielę Wielkanocną.
Polski zawodnik mieszanych sztuk walki wagi półciężkiej znany jest ze swojej miłości i szacunku do zwierząt. "Cieszyński Książę" uwielbia psy i sam zajmuje się jednym czworonogiem, który często gości na zdjęciach publikowanych na mediach społecznościowych.
W kwietniu 2021 roku media obiegł film z udziałem pewnego przestraszonego maleństwa. Dopiero co się urodził, a już narozrabiał. Chodzi oczywiście o tatrzańskiego niedźwiadka. Zwierzaki najwidoczniej nie mogły się doczekać tego, co czeka je poza dobrze znanym legowiskiem, dlatego wykorzystały nieuwagę swojej mamy, by samodzielnie rozejrzeć się po okolicy. Z jakim skutkiem?
Jak już informowaliśmy, w tym tygodniu Waldemar B. został zatrzymany ws. zabicia zwierzęcia. Były senator Prawa i Sprawiedliwości wykazał się absolutnie skandalicznym brakiem odpowiedzialności i okrucieństwem wobec własnego psa.
Pracownicy Urzędu Miasta w Aleksandrowie Łódzkim poszukują odpowiedzialnych opiekunów dla czterech szczeniąt, które zimą porzucono na mrozie. Od czasu szokującego odkrycia minęło już kilka tygodni, w ciągu których czworonogi zdążyły podrosnąć i zakwalifikować się do adopcji.
To już potwierdzone. 61-letni Waldemar B., były senator Prawa i Sprawiedliwości i znany na Kaszubach lokalny polityk usłyszał w gdańskiej prokuraturze zarzut znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. W czwartek został on zatrzymany przez funkcjonariuszy.
Właściciel niewielkiego czworonoga rasy yorkshire terier pogrążył się w rozpaczy po tym, jak jego podopieczny zniknął sprzed osiedlowego sklepu. Jak ujawniło nagranie pochodzące z monitoringu, 44-letni mieszkaniec Śląska skusił się na cudzą własność i ukradkiem przywłaszczył sobie czworonoga zwanego powszechnie yorkiem.
W czwartek, 1 kwietnia do organizacji Przyjaciół Zwierząt wpłynęło zawiadomienie w sprawie zaniedbanego kota mieszkającego w budzie. Opisana sytuacja wydawała się tak absurdalna, że aktywiści nie mogli w nią uwierzyć. Podejrzewali, że ktoś stroi sobie z nich żarty z okazji Prima Aprilis. Niestety, kiedy przybyli pod wskazany adres, wcale nie było im do śmiechu.
Zatrzymanie 61-letniego Waldemara B. potwierdziła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Jeśli podejrzenia potwierdzą się, polityk zostanie oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami, za co grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Dziennikarzom portalu interia.pl udało się skontaktować z byłym senatorem PiS, którego poproszono o komentarz w tej sprawie. B. nie czuje jakby zrobił coś złego, jednocześnie potwierdza przywiązanie czworonoga do haka.
O adopcji szczeniaka przez wójta gminy Żelazków Sylwiusza Jakubowskiego zrobiło się bardzo głośno w mediach. Kiedy pracownicy schroniska podzielili się szczęśliwą nowiną, wylała się na nich lawina krytyki.Mieszkańcy zarzucili placówce oddanie zwierzaka w złe ręce. Przypomnieli pracownikom głośne wydarzenia z udziałem wójta, m.in. zatrzymanie mężczyzny podczas I Kaliskiego Marszu Równości za "szarpanie się z funkcjonariuszami", gdzie u wójta stwierdzono prawie 2 promile alkoholu czy wtargnięcie na scenę podczas pożegnania kierowniczki oddziału Dworek Marii Dąbrowskiej w Russowie i bełkotanie do mikrofonu. Wtedy u włodarza gminy stwierdzono ponad 2 promile w wydychanym powietrzu.
Drastyczne sceny z udziałem niewinnego psa rozegrały się w miejscowości Rekownica. Świadek zdarzenia nagrał jak kierowca przyczepia psa do haka samochodowego, po czym ciągnie za sobą. Z początku zwierzę próbowało biec za autem, jednak wycieńczone padło. Były senator PiS miał ciągnąć je po asfalcie. Mężczyzna przyznaje się od zaczepienia psa, ale w momencie kiedy zwierzak upada, samochód miał się zatrzymać. - Zahaczyłem go na smyczy o hak, oczywiście. Tylko tyle. Żeby doprowadzić go do domu. Pies się przewrócił, to natychmiast się zatrzymałem i go odpiąłem – mówił Waldemar B. w rozmowie z portalem Interia.
- Babcia zmarła, myśmy mieszkanie sprzątali i mówię Panu. Przecież widać, że skorupka jest normalna. To nie jest żaden plastik - przekonywał klient pracownika lombardu.