Shar pei cudem uratowany z rąk pseudowłaściciela. Jest w opłakanym stanie, wygląda jak sama skóra i kości
Tego typu zdarzenia zawsze wzbudzają w nas gniew nie tylko ze względu na cierpienie niewinnych zwierząt, ale i na ciche przyzwolenie społeczeństwa na przemoc wobec słabszych stworzeń. Sytuacja, do której doszło w jednym z toruńskich mieszkań, jest nie do pomyślenia.
Tylko łut szczęścia uratował życie zaniedbanego shar pei'a
W sobotę, 10 kwietnia Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt otrzymało anonimowe zgłoszenie opatrzone zdjęciami ewidentnie głodzonego psa rasy shar pei. Zwierzę w niczym nie przypominało pięknego pupila z grupy molosów, który wyróżnia się na tle innych czworonogów swoją pofałdowaną skórą.
Zamiast zjawiskowego pupila inspektorzy zastali w pustym mieszkaniu chodzący szkielet. Wycieńczony pies wyglądał jakby ktoś na siłę naciągnął na niego zbyt małą skórę.
Bobik, bo podobno tak wabi się ów biedaczek, był skrajnie zaniedbany i głodzony przez swojego "pana". Pseudoopiekun kompletnie zignorował to, że zwierzę nie ma już nawet siły stawać na nogi o własnych siłach.
Nie wiadomo, czy pies przeżyje
Obrońcy praw zwierząt relacjonują we wpisie na mediach społecznościowych przebieg wstrząsającej interwencji. Jak wynika z zamieszczonego opisu, w chwili wejścia do mieszkania shar pei leżał w kałuży własnego moczu, nie poruszał się i nie reagował na pojawienie się obcych w domu. Czekał, aż ta męczarnia dobiegnie końca.
Zwierzę zostało owinięte w koc i przewiezione do Przychodni Weterynaryjnej Kościuszki w Toruniu. Lekarze niestety nie są dobrej myśli – shar pei ma niedoczynność tarczycy, powiększone serce i kilka innych schorzeń. - Rokowania Bobika są bardzo złe, na chwilę obecną trudno powiedzieć czy na ratunek nie jest za późno - martwią się toruńscy aktywiści.
To jednak nie koniec walki o sprawiedliwość dla pokrzywdzonego zwierzęcia. Internauci domagają się, by pseudowłaściciel Bobika odpowiedział za swoje czyny, dlatego inspektorzy z Torunia obiecują nie odpuścić, dopóki sprawcy nie zostanie wymierzona surowa kara.
- Na miejscu nie zastaliśmy właściciela, co nie znaczy że pozostanie on bezkarny. Obecnie gromadzimy dokumentację i przygotowujemy się do rozpoczęcia jak najszybszego postępowania karnego – relacjonują członkowie towarzystwa na rzecz ochrony praw zwierząt.
AKTUALIZACJA: Niestety, na profilu Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt pojawiła się smutna informacja. Cierpienie Bobika się skończyło, ratunek przyszedł jednak za późno.
Zobacz zdjęcie:
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami!
Próbował przemycić rasowe kocięta przez polską granicę. Ukrył je w ściance busa
Wyższe mandaty dla właścicieli psów od dzisiaj. Jak ustrzec się przed grzywną?
Piękny gest kierowcy. Zatrzymał ruch, aby pomóc zagubionemu psu