“Bandyci pozbawieni jakichkolwiek ludzkich uczuć są wśród nas” - tymi słowami rozpoczęto wpis udostępniony przez Biłgorajskie Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami "Podaj Łapę". Na pewną śmierć skazana byłaby kotka, którą uwiązano sznurkiem za szyję do torowiska, gdyby nie grupka dzieci przechodząca w pobliżu torów kolejowych. Kto chciał w ten sposób pozbawić zwierzęcia życia? Tego jeszcze nie ustalono.
Od kilku dni widziano, że sparaliżowana sunia siedziała przy drodze. Jedyna pomoc, na którą mogła liczyć, sprowadzała się do telefonu do schroniska. Z bólu wyła wniebogłosy, jednak przechodnie ignorowali jej cierpienie. Nikt nie zatrzymał się, żeby jej pomóc, dopóki nie zjawili się oni.
Niesamowitej przyjaźni między psem i jego właścicielem zagrozili uliczni bandyci. Ofiarą ich ataku padł niewinny pies. Stan zwierzęcia był na tyle poważny, że musiał spędzić półtora miesiąca w klinice weterynaryjnej, przechodząc przez kolejne ryzykowne zabiegi. Kiedy w końcu nadszedł moment wypisu ze szpitala, na psa i jego pana czekała niespodzianka. Oczarowany pupilem personel postanowił w wyjątkowy sposób uczcić zwolnienie podopiecznego.
Negro to pies, który wraz ze swoim opiekunem pracuje w jednostce straży pożarnej. Od jakiegoś czasu czworonóg kichał znacznie częściej, niż zdarzało mu się to wcześniej. Wraz ze swoim panem udał się do lekarzy weterynarii, aby ci sprawdzili, co powoduje u zwierzaka takie objawy. Okazało się, że to, co go spotkało, może przydarzyć się każdemu pupilowi, zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim.
Brunatne plamy pod oczami są szczególnie widoczne u czworonogów z jasną sierścią, ale występują także u pupili z ciemniejszym futrem. Czy jest to jedynie defekt estetyczny, czy może niesie za sobą inne negatywne skutki? Wyjaśniamy, czym spowodowane są ciemne zacieki pod oczami psa i jak można sobie z nimi poradzić.Chociaż może się wydawać, że to tylko niegroźne przebarwienia, prawda jest inna. Ciemne plamy pod oczami psa mogą być sygnałem, że ze zdrowiem pupila dzieje się coś niedobrego. Na szczęście problem można leczyć, a zabranie pupila do lekarza może ulżyć w cierpieniu.
Sterylizacja bezpańskich kotów to jeden z głównych czynników, który pomaga zapobiegać niekontrolowanemu rozmnażaniu się tych zwierząt. Wszystko wskazuje na to, że być może już niebawem dostępny będzie nowy środek antykoncepcyjny dla naszych kocich przyjaciół. Zastrzyk będzie mniej inwazyjną alternatywą dla zabiegu operacyjnego. Szacuje się, że na świecie żyje 600 milionów kotów domowych, z czego osiemdziesiąt procent stanowią koty bezpańskie. Główną metodą pozbawiającą koty zdolności dalszego rozmnażania jest zabieg operacyjny polegający na wycięciu jąder i nasieniowodów u kocurów lub jajników, jajowodów i macicy u kotów. Naukowcy pracują jednak nad nową metodą antykoncepcji. Cel pozostaje ten sam - pozbawienie dziko żyjących kotów możliwości zwiększania swojej populacji.
Minęły już czasy, kiedy psy karmiono resztkami z obiadu właścicieli, a świadomość na temat zdrowej psiej diety jest coraz większa. Zdarza się jednak, że w ramach przekąski dajemy pupilom spróbować ludzkich smakołyków. W niewielkiej ilości większość produktów nie powinna im zaszkodzić, ale na inne powinniśmy uważać. Weterynarze apelują, żeby nigdy nie dawać psu tych popularnych owoców. Mogą doprowadzić do niewydolności nerek, a w najgorszym wypadku nawet do śmierci.Z uwagi na to, że opiekunowie chcą szczęścia czworonożnych przyjaciół, czasem ciężko jest odmówić łaszącemu się psu przekąski. Zdarza się też, że w chwili nieuwagi nasz pupil zdąży pochłonąć solidną porcję ludzkiego jedzenia i gorączkowo próbujemy znaleźć w internecie, czy pora jechać z nim do weterynarza. Lista pokarmów zakazanych dla psów nie kończy się na czekoladzie. Wymieniając produkty szkodliwe dla czworonogów, rzadko wspomina się o tych owocach.
Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi" w swoich social mediach podzieliło się historią i drastycznymi zdjęciami, potrąconej przez samochód, ciężarnej sarny. Uderzenie było tak mocne, że zwierzę wylądowało w rowie. Jednak siła spowodowała, że rozerwały się jego powłoki brzuszne, a na drogę wypadły dwa maluchy.Sprawcy oddalili się z miejsca zdarzenia, jednak los zwierząt nie pozostał obojętny nadjeżdżającym rowerzystom. Ostrzegamy, że zdjęcia załączone do artykułu zdecydowanie nie nadają się dla osób szczególnie wrażliwych na krzywdę zwierząt oraz drastyczne sceny.
Imiona, które opiekunowie wybierają dla swoich czworonożnych przyjaciół, potrafią być nietuzinkowe, choć nie zawsze do końca przemyślane. Dodatkowy problem pojawia się w momencie, gdy pozwalamy innym na wybór przezwiska dla naszego zwierzaka. Użytkownik Reddita podzielił się z internautami historią, jaka spotkała go podczas wizyty u weterynarza z psem. Okazało się, że tata spłatał mu figla, który zaprzepaścił jego szanse na udany podryw. Niektórzy internauci chętnie dzielą się w sieci swoimi przemyśleniami, poruszającymi opisami dotyczącymi napotkanych ludzi, a także przygodami związanymi ze zwierzętami. Dokładnie tak stało się w przypadku nastolatka, który spotkał u weterynarza piękną dziewczynę. Choć ich psy od razu złapały ze sobą kontakt, wtedy jeszcze nie wiedział, że za chwilę spali się przy niej ze wstydu.
Dziko żyjące koty, aby przeżyć muszą mieć schronienie i pożywienie, a o to nie zawsze łatwo. Podczas szabrowania śmietników zdarza im się połknąć przedmioty zagrażające ich zdrowiu, a nawet życiu. Tak też było w przypadku czarnego kota, któremu nadano imię Beastie. Zwierzę widziano z metalowym szpikulcem w pyszczku.Opisana sytuacja miała miejsce w stolicy i największym mieście amerykańskiego stanu Hawaje. Kotek od kilku miesięcy przechodził piekło, dopóki jego drogi nie przecięły się z lokalnymi ratownikami zwierząt.
Nie wszyscy ludzie lubią wizyty u lekarzy, a co dopiero pobieranie krwi. Dokładnie tak samo dzieje się w przypadku zwierząt. Ten pies dostał skierowanie na morfologię, jednak jego reakcja na widok specjalisty ze strzykawką w dłoni jest zaskakująca. Nigdy nie zgadniecie, co zrobił, kiedy poczuł ukłucie igły.Oczywiście nie można mierzyć wszystkich jedną miarą i zarówno wśród ludzi, jak i zwierzą znajdą się osobniki, które mają prawdziwą frajdę z odwiedzin u lekarza. Jeśli jeszcze kiedykolwiek będziecie obawiać się pobierania krwi, koniecznie przypomnijcie sobie tę historię z labradorem w roli głównej!
Weterynarz z Florydy postanowił zeskanować chip znalezionego na poboczu psa rasy chihuahua, którym zaopiekował się po wypadku. Nie spodziewając się zbyt wiele, zadzwonił pod znaleziony numer telefonu. To, co usłyszał w słuchawce, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.Po drugiej stronie znajdowali się właściciele Alexa mieszkający 360 km od schroniska, w którym przebywał ich pupil. Losy, które spotkały czworonoga, to gotowy scenariusz filmowy.
Wszyscy opiekunowie psów doskonale zdają sobie sprawę, że niektóre z nich mają tendencję do zjadania rzeczy, które nigdy nie powinny znaleźć się w ich pyszczku. Podobnie stało się w przypadku młodego czworonoga o imieniu Boots. Jego opiekun czym prędzej popędził do weterynarza, by ratować swojego pupila.Niektórzy uważają, że psy zupełnie jak małe dzieci wymagają stałego nadzoru. Zwłaszcza te młode czworonogi, które dopiero uczą się żyć w otaczającej je rzeczywistości. Na własnej skórze przekonał się o tym właściciel zwierzaka, który połknął coś, co mogło przynieść opłakane skutki.
Suczka rasy yorkshire terrier odbyła wizytę w szpitalu dla zwierząt, gdyż właściciela psa zaalarmowały krwiste upławy u jego podopiecznej. Mimo iż wydzielina pochwowa z domieszką krwi bywa naturalną odpowiedzią organizmu na zachodzące w nim zmiany, towarzyszyły temu inne niepokojące objawy. Weterynarz postawił diagnozę, która wprawiła opiekuna w osłupienie.Przychodnia weterynaryjna Animalcare Veterinary Clinic Rincón de la Victoria w Maladze za pośrednictwem mediów społecznościowych opowiedziała o niedawnym przypadku, z jakim wielokrotnie mieli do czynienia w przeszłości. Post jest przestrogą, by częściej zaglądać do psiej miski oraz interesować się składem karmy, którą podajemy naszym czworonożnym podopiecznych.
Dexter to spaniel, który miał tendencje do zjadania niemal wszystkiego, co tylko znalazło się w zasięgu jego pyszczka. Jego opiekunowie wpadli na pomysł, że aby oduczyć go tej praktyki, kupią mu kaganiec, który skutecznie uniemożliwi mu zjadanie odpadków. Nie przewidzieli tylko jednego.Niektóre psy wprost uwielbiają znajdować odpadki i je zjadać. Niezależnie, czy są w domu, na podwórku, lub na spacerze. Dexter zaliczał się do ich grona. Jego opiekunowie nauczeni doświadczeniem w obawie, że coś, co spożyje, może poważnie zagrozić jego zdrowiu, postanowili założyć mu kaganiec.
W zeszłym roku media obiegła historia o fatalnej pomyłce, którą popełnił weterynarz z Zagnańska (woj. świętokrzyskie). Mężczyzna zjawił się w domu, gdzie starsi opiekunowie mieli pod opieką 5-letnigo psa w typie owczarka niemieckiego o imieniu Stefan. Choć byli przekonani, że ich pupil otrzymuje szczepionkę przeciw wściekliźnie, prawda była zupełnie inna.Teraz 75-letni weterynarz stanął przed sądem i odpowiedział za błąd, który popełnił. Zarzuty, jakie usłyszał, dotyczyły pozbawienia życia zdrowego psa. Wskutek nieuwagi pomylił się i udał pod zły adres. Sposób, w jaki tłumaczył się w sądzie, zaskakuje.
Kat Scott, która mieszka w Queensland w Australii, opowiedziała o tym, jak jej kot Howard wymagał natychmiastowej pomocy weterynaryjnej w wyniku niewyjaśnionym wypadku. Kobieta miała tego samego dnia lecieć do oddalonej o 1300 km części kraju, jednak z uwagi na stan zdrowia zwierzęcia, przegapiła samolot i nie stawiła się na rozmowie o pracę. Osoby mające pod opieką domowego pupila z pewnością zdają sobie sprawę z faktu, że jego utrzymanie bywa często bardzo kosztowne, zwłaszcza w przypadku zwierząt o przewlekłych chorobach czy posiadające pewne rodzaje niepełnosprawności. Niemniej koty to stworzenia o niezależnym charakterze i wrodzonej ciekawości, co niekiedy może prowadzić do różnego rodzaju wypadków.
Smutnego odkrycia dokonano w jednej z paryskich klinik weterynaryjnych. W recepcji „La patte de l'espoir” pojawiła się kobieta trzymająca pojemnik do dań na wynos, po czym rzuciła tackę na ladę i wyszła. W opakowaniu znajdowało się kocię, którego waga nie przekraczała 100 gram. Zwierzątko najprawdopodobniej dopiero co przyszło na świat.Wiele osób cieszy się z posiadania niewysterylizowanej kotki i perspektywy posiadania kociej gromadki. Nie ma co się oszukiwać: kocięta są urocze. Rzeczywistość jest jednak brutalna, a co roku wiosną i wczesnym latem setki kociąt umiera na ulicach bądź zasila grono podopiecznych już i tak przepełnionych schronisk.
W gabinecie weterynaryjnym pojawiła się opiekunka z kotem na rękach, z którym zdecydowanie działo się coś złego. Lekarz dopiero po chwili odkrył przerażającą prawdę, co stał się zwierzakowi. Kiedy zdał sobie sprawę, że ktoś najprawdopodobniej go postrzelił, w social mediach zamieścił apel do wszystkich właścicieli, aby uważali na swoich pupili.Choć trudno w to uwierzyć, wszystko wskazuje na to, że ktoś czerpał satysfakcję ze strzelania do kotów biegających na zewnątrz. Sprawa jest jeszcze bardziej zatrważająca, że do mrożącej krew w żyłach sytuacji doszło w niewielkiej miejscowości, która liczy zaledwie 6 tysięcy mieszkańców.
Praca weterynarza zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych. Choć mogłoby się wydawać, że kotki i pieski to stworzenia, w których towarzystwie można się odprężyć, niektórzy pacjenci w gabinecie są naprawdę wymagający. Zazwyczaj większość specjalistów ma swoje sposoby, dzięki którym łatwiej pracuje im się ze zwierzakami. Dr Thomas Hamilton pokazał, jak potraktował owczarka niemieckiego, który panicznie bał się wizyty.Thomas Hamilton to weterynarz, który ciekawostkami ze swojego gabinetu dzieli się za pośrednictwem profilu na TikToku. Do tej pory zgromadził naprawdę szerokie grono odbiorców z całego świata. Tym razem pokazał, jak poradził sobie z przerażonym owczarkiem niemieckim, który przyszedł do niego na wizytę.
Do organizacji “One Cat At a Time” trafiło nowo narodzone kocię, które podczas porodu straciło swoją mamę. Na szczęście szaro-biała maleńka istotka nie została bez opieki, a pracownicy ośrodka zajęli się nią najlepiej, jak tylko umieli. Walka o jej przetrwanie od samego początku nie należała do najłatwiejszych.Choć mała kotka została na tym świecie zupełnie sama, ponieważ na świat przyszła jako jedyna z miotu, jej chęci do życia były ogromne. Mimo że miała bardzo trudny start w życie, pokazała wszystkim, że jest prawdziwą wojowniczką.
Opiekunowie starszej kotki o imieniu Lulu zgłosili się do kliniki weterynaryjnej z zamiarem poddania zwierzęcia eutanazji. Swoją decyzję tłumaczyli tym, że kot kilkukrotnie załatwił się poza kuwetą. Zamiast zastanowić się na tym, co spowodowało takie zachowanie, właściciele po prostu chcieli pozbyć się problemu. Roszczeniowość nie spotkała się z aprobatą ze strony lekarza. Lulu to kotka himalajska, czyli przedstawicielka rasy powstałej ze skrzyżowania kotów perskich z syjamskimi. Choć zdecydowanie nie była pierwszej młodości, nawet na stare lata nie miała problemów ze zdrowiem i towarzyszyła swoim opiekunom od dłuższego czasu. Jednak na przestrzeni ostatnich tygodni właściciele zauważyli, że kilka razy zdarzyło jej się załatwić poza kuwetą.
Kot Gacek, o którego "usidlenie" batalia ciągnęła się miesiącami, w końcu znalazł się w domu tymczasowym. Na przekór wszystkiemu, mruczek czuje się w nim świetnie i zdecydowanie nie tęskni za życiem w budce na ulicy Kaszubskiej. To jednak nie koniec wielkich zmian w jego życiu. Właśnie przeszedł leczenie u kociego dentysty, a to jeszcze nie wszystko. Fani zauważają kolejną znaczną różnicę w jego wyglądzie.W sieci pojawiła się relacja z gabinetu stomatologicznego dla zwierząt, w którym specjaliści zadbali o uzębienie kota Gacka. Od początku było wiadomo, że to jeden z problemów, jakim specjaliści będą musieli się zająć po jego odłowieniu. Jednak czujni internauci dopatrzyli się jeszcze jednej zmiany.
Pożegnanie z czworonożnym członkiem rodziny, który spędza u boku opiekuna każdy dzień swojego życia, jest niewątpliwie jednym z trudniejszych przeżyć. Niestety, niektóre schorzenia powodują, że stan pupila jest tak ciężki i sprawia mu wiele bólu, że weterynarz zaleca poddanie go eutanazji. Pielęgniarka weterynaryjna wyjawia, dlaczego tak ważne jest, aby właściciele pozostali ze swoimi ukochanymi zwierzętami w ostatnich minutach.Ból i pustkę po stracie czworonoga zrozumie jedynie osoba, która sama jej doświadczyła. Wraz z pupilem odchodzi kawałek serca opiekuna, z czym naprawdę trudno się pogodzić. Choć niektórym wydaje się, że nie są na tyle silni i odporni psychicznie, aby towarzyszyć zwierzakowi w ostatnich chwilach życia, pielęgniarka weterynaryjna Rachel Bean podzieliła się emocjonalnym apelem, w którym wyjawiła, jak najlepiej zachować się w takiej chwili.
Taco to pies, który został adoptowany ze schroniska przez Tess. Po dwóch miesiącach kobieta zauważyła, że na jego pyszczku znajduje się dziwny guzek. Z uwagi na to, że jest asystentką weterynarza, wiedziała, że musi działać od razu. Na jej miejscu nie wszyscy zdawaliby sobie sprawę z powagi sytuacji.Na pyszczku psa pojawiła się czerwona krostka, która nie umknęła uwadze czujnej opiekunki. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że wcześniej jej tam nie było. Doświadczenie w medycynie weterynaryjnej pozwoliło na skierowanie zwierzaka do specjalisty i postawienie prawidłowej diagnozy.
O tym rudym kocie zrobiło się głośno na całym świecie. Mruczek pojawił się pewnego dnia w jednej z klinik weterynaryjnych w Turcji. Okazało się, że zjawił się tam w konkretnym celu. Na szczęście kamery zarejestrowały ten wyjątkowy moment, a później nagranie udostępniono w sieci. Zwierzęta, a w tym szczególnie koty nie raz już zaskoczyły człowieka swoją inteligencją. Podobnie stało się w przypadku tego rudego kocura, który błąkał się ulicami miasta Orhangazi w tureckiej prowincji Bursa. Swoim zachowaniem udowodnił, że mruczki to naprawdę sprytne stworzenia, które starają się radzić sobie w każdej sytuacji.
Droktor Shelby Baden w social mediach znana jako Traveling Dogtor podzieliła się niecodzienną sytuacją, jaka ostatnio spotkała ją w gabinecie weterynaryjnym. Jeden z jej psich pacjentów miał wyraźne problemy z brzuchem, jednak podczas badania na jaw wyszła szokująca prawda o jego stanie. Lekarze musieli działać od razu.Nie da się ukryć, że niektóre psy mają tendencję do zjadania naprawdę dziwnych rzeczy. Jednak w brzuchu tego czworonoga weterynarze znaleźli coś, co spowodowało, że ich buzie same otworzyły się z niedowierzania. Te przedmioty doprowadziły go do bardzo ciężkiego stanu, a gdyby nie szybka reakcja specjalistów, ta historia mogłaby się naprawdę smutno zakończyć.
Ten rudy kotek trafił do kliniki weterynaryjnej Warwick Vet Hospital w Perth w Australii, jednak nikt nie spodziewał się, że tak potoczą się jego losy. Choć na początku był w bardzo ciężkim stanie, finalnie wyrósł na prawdziwego szefa - i to nie w przenośni.Pręgowany rudy maluch otrzymał od personelu kliniki imię Bobby. Walka o jego życie nie należała do najłatwiejszych, a kocię naprawdę cierpiało. Na pewno nikt nie przypuszczał, że postawienie go na nogi wcale nie będzie oznaczało końca ich wspólnej przygody.