Weterynarz skanuje chip znalezionego psa i dzwoni do rodziny. Nigdy nie zapomni, co usłyszał w słuchawce
Weterynarz z Florydy postanowił zeskanować chip znalezionego na poboczu psa rasy chihuahua, którym zaopiekował się po wypadku. Nie spodziewając się zbyt wiele, zadzwonił pod znaleziony numer telefonu. To, co usłyszał w słuchawce, przeszło jego najśmielsze oczekiwania.
Po drugiej stronie znajdowali się właściciele Alexa mieszkający 360 km od schroniska, w którym przebywał ich pupil. Losy, które spotkały czworonoga, to gotowy scenariusz filmowy.
Chihuahua uległ wypadkowi. Zostawiono go na poboczu, żeby skonał
W Stanach Zjednoczonych na Florydzie pewien człowiek znalazł porzuconego psa rasy chihuahua. Piesek był w opłakanym stanie, który sugerował, że został uległ wypadkowi z udziałem nadjeżdżającego z dużą szybkością pojazdu. Sprawca wypadku porzucił go na poboczu.
Na szczęście zwierzakiem zaopiekowano się i trafił do pobliskiego schroniska. Odkąd tylko tam się znalazł, wolontariusze nie mieli wątpliwości – nie był to bezpański pies, który większość życia spędził na ulicy. Musiał należeć wcześniej do rodziny, która otoczyła go troską i nauczyła, jak zachowywać się w domu. Zdradziło go miłe usposobienie względem nowo poznanych osób.
Natychmiast postanowiono zbadać zwierzę w poszukiwaniu elektronicznego chipa. I tak odkryto, że pies nazywa się Alex, a jego rodzina mieszka w Neapolu na Florydzie. Po wykonaniu telefonu, wolontariuszom przekazano całą historię dotyczącą pupila.
Targi rzeczy dla zwierząt Meet my Buddies odbędą się już 20 i 21 maja w centrum Warszawy - musicie tam być!Tęsknota za starszym bratem
Alex został adoptowany w wieku dwóch miesięcy. Żył z rodziną Stone'ów, wychowując się z dwójką ich dzieci i starszym psem o imieniu Thunder (ang. piorun). Psy bardzo się zżyły i wykształciły silną, braterską więź. Problem pojawił się, gdy starszy brat Alexa musiał zamieszkać w domu babci.
Zrozpaczony i przepełniony tęsknotą pies pewnego dnia wykopał pod ogrodzeniem dziurę, przez którą uciekł w poszukiwaniu Thundera. Mimo długich poszukiwań, rodzina nie mogła go znaleźć. Ich ukochany pies znalazł się dopiero po 6 latach.
Telefon, który na zawsze odmienił ich życie
Przełom w poszukiwaniu Alexa nastąpił w Walentynki. 14 lutego rodzina Stone'ów odebrała połączenie przychodzące z nieznanego numeru. Po drugiej stronie słuchawki odezwał się głos wolontariusza, który przekazał im wspaniałą wiadomość – ich pies żył i był gotowy, aby wrócić do swojego rodzinnego domu.
Rodzina martwiła się, że pies po tych wszystkich latach nie będzie ich pamiętał. Było jednak inaczej. Pierwsze spotkanie po rozłące przebiegło wzruszająco. Alex od razu rzucił się pędem w stronę swoich bliskich, merdając z radością ogonkiem. Wszyscy byli zachwyceni. Rodzina, wolontariusze i sam Alex nie posiadali się ze szczęścia i ulgi. Wisienką na torcie było spotkanie ze starszym bratem – Thunderem.
Nikt nie wie, gdzie dokładnie Alex podziewał się przez tyle lat. Wiadomo natomiast, że psia przyjaźń przetrwa długie lata rozłąki i kilometry dzielące zwierzę z jego ludzkimi opiekunami.
Źródło: facebook, wamiz.es