Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Inne zwierzęta > Potrącili ciężarną sarnę. Z jej brzucha wypadły na ulicę bliźniaki, "Są obrazy, których nigdy się nie zapomni"
Kamila Sabatowska
Kamila Sabatowska 07.06.2023 12:09

Potrącili ciężarną sarnę. Z jej brzucha wypadły na ulicę bliźniaki, "Są obrazy, których nigdy się nie zapomni"

zabita sarna
facebook/Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi"

Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi" w swoich social mediach podzieliło się historią i drastycznymi zdjęciami, potrąconej przez samochód, ciężarnej sarny. Uderzenie było tak mocne, że zwierzę wylądowało w rowie. Jednak siła spowodowała, że rozerwały się jego powłoki brzuszne, a na drogę wypadły dwa maluchy.

Sprawcy oddalili się z miejsca zdarzenia, jednak los zwierząt nie pozostał obojętny nadjeżdżającym rowerzystom. Ostrzegamy, że zdjęcia załączone do artykułu zdecydowanie nie nadają się dla osób szczególnie wrażliwych na krzywdę zwierząt oraz drastyczne sceny.

O sarnie poinformowali rowerzyści

Do Opolskiego Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt “Avi” dotarły mrożące krew w żyłach wieści. Rowerzyści zauważyli, że na drodze leży potrącona przez auto sarna. Niestety sprawca zdarzenia oddaliła się z miejsca wypadku bez udzielenia jej pomocy, lub chociażby zawiadomienia odpowiednich służb.

Zgodnie z informacjami udostępnionymi w social mediach ratowników, dowiadujemy się, że na miejsce niezwłocznie udała się weterynarz Patrycja Krawiec. Zdecydowanie jednak nie spodziewała się tego, co zastanie na miejscu.

Para adoptowała psa ze schroniska. Personel osłupiał, gdy po 45 minutach słyszy znajomy głos w słuchawce

Siła uderzenia musiała być ogromna

Siła, z jaką auto uderzyło w ciężarną sarnę, była tak ogromna, że jej powłoki brzuszne po prostu się rozerwały. Przez dziurę w brzuchu zwierzęcia, na ulicę wypadły dwie maleńkie sarenki. Niestety stan ich mamy był tak krytyczny, że nie udało się jej uratować. Tak samo stało się w przypadku jednego z malców.

- Jedno odeszło na miejscu, drugie ostatkami sił trzymało się życia - czytamy we wpisie na Facebooku.

Wtedy rozpoczęła się walka o życie cudem ocalałego koźlęta. Niewątpliwie lekarka od razu zdała sobie sprawę, że czeka ją prawdziwe wyzwanie.

"Właśnie teraz mija pierwsza doba jego życia"

Koźlę przewieziono do kliniki weterynaryjnej, gdzie zajęli się nim specjaliści. Po wstępnych badaniach okazało się, że ma złamaną kość udową, poranioną główkę oraz wszystkie kończyny. Lekarki dały z siebie wszystko, a po dobie pod ich opieką, malec zaczął samodzielnie pić pierwsze porcje mleka.

Na szczęście temperatura jego ciała utrzymuje się w normie, a stan jest stabilny. Z każdym kolejnym dniem staje się silniejszy i uczy się życia na świecie, na którym pojawił się zbyt wcześnie i w przerażających okolicznościach.

źródło: facebook/Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt "Avi"

Pitbull służył za żywą przynętę, życie bez cierpienia nie istniało. Tak zareagował, gdy dostał własny kocyk
pies rasy pitbull
Bub to pitbull, który nie ma za sobą łatwej przeszłości. Służył za żywą przynętę podczas walk psów. Na szczęście trafił na człowieka o dobrym sercu i u jego boku zrozumiał, jak pięknym uczuciem jest miłość opiekuna. W nowym domu niemal codziennie stara się okazać swoją wdzięczność, czym jeszcze bardziej skrada serce swojego właściciela.Choć pitbulle są owiane złą sławą, niektórzy przedstawiciele tej rasy skrupulatnie udowadniają, że wszystko zależy od ułożenia i traktowania przez ludzi. Bub miał wiele szczęścia, że po trudnych przeżyciach trafił pod opiekę osoby, która zmieniła jego życie o sto osiemdziesiąt stopni.
Czytaj dalej
Gdy sięgała po buty, z szafki dobiegł głośny syk i trzask. Kobieta krzyknęła i aż odskoczyła z przerażenia
Nietoperz w bucie
Wakacje jeszcze się nie rozpoczęły, ale wiele osób już teraz udaje się na wymarzony urlop, zarówno do egzotycznych krajów, jak i na Mazury czy nad Bałtyk. Przed powrotem warto jednak sprawdzić, czy do naszej walizki nie zapakował się pasażer na gapę. Mieszkanka Świdnika była święcie przekonana, że przywiozła do domu gada. W szafce na buty ujawniono natomiast zupełnie inne stworzenie.Już teraz warto przypomnieć podróżnikom i urlopowiczom, by uważali na swoje bagaże, a pod nieobecność w domu nie pozostawili otwartych okien. Bywa, że dzikie zwierzęta będą szukały bezpiecznego azylu w naszych czterech ścianach.
Czytaj dalej