W miastach coraz częściej można natknąć się na koty ze ściętym czubkiem ucha. Wiele osób nie rozumie, czemu spacerujący koło nich mruczek zawdzięcza tak osobliwy wygląd. Przycinanie uszu jest wbrew pozorom bardzo popularną praktyką, która ma miejsce już od wielu lat. Czy dalej ma to aż tak powszechne zastosowanie i co dokładnie oznacza? Zapytaliśmy o to kierowniczkę gabinetu weterynaryjnego „Koteria”, lekarza weterynarii Iwonę Kłucinską Petschl.Po co przycina się kotom uszy? Najprościej rzecz ujmując, jest to zabieg przeprowadzany w ramach programu, mającego na celu ograniczenie problemu bezdomności u kotów. Porozmawialiśmy na ten temat z doktor Iwoną Kłucińską-Petschl, która od trzynastu lat współpracuje z "Koterią", czyli specjalnym warszawskim ośrodkiem pomocy opiekunom bezdomnych kotów miejskich.
Właścicielka kotka o imieniu Cheesecake zauważyła, że jego brzuch jest wyraźnie wzdęty. W obawie o życie i zdrowie swojego podopiecznego popędziła prosto do kliniki weterynaryjnej, aby skonsultować swój niepokój ze specjalistą. Po serii badań lekarz z rozbrajającą szczerością zdradził prawdziwą przyczynę dolegliwości. Osoby opiekujące się zwierzętami, zwłaszcza tymi młodymi, często martwią się wszelkimi zmianami w zachowaniu czy wyglądzie ich podopiecznych, zastanawiając się, czy z ich pupilem aby na pewno nie dzieje się nic złego. Tak stało się także w przypadku kotka o imieniu Cheesecake oraz jego opiekunki, która jeszcze przed diagnozą weterynarza brała pod uwagę jeden z najgorszych scenariuszy.
Nagranie, na którym weterynarze usiłują zrobić szczeniakowi zastrzyk, trafiło do sieci i cieszy się dużą popularnością wśród internautów. Reakcja pieska na widok igły może rozbawić do łez. Mimo, iż zwierzak próbował wziąć wszystkich na litość, lekarze skrupulatnie wykonywali swoje obowiązki.Psy mogą cierpieć na różne lęki, te z kolei mogą mieć różne przyczyny. Okazuje się, że igły budzą równie duży strach u zwierząt, co u ludzi. Ten szczeniak, któremu weterynarze usiłowali zrobić zastrzyk, wyraźnie stresował się wizytą w gabinecie. Reakcja czworonożnego pacjenta została nawet uwieczniona na nagraniu.
Lekarz weterynarii Dr Ben Simpson-Vernon ujawnił 4 rasy kotów, jakich nigdy nie chciałby zakupić. Jego lista jest subiektywna i służy jedynie celom edukacyjnym, choć możemy być pewni, że nie każdy miłośnik mruczków spojrzy na nią przychylnym okiem. Pierwsze miejsce w zestawieniu może być dla wielu zaskoczeniem.Dr Ben Simpson-Vernon z Wielkiej Brytanii, szerzej znany z profilu "BenTheVet" na Tiktoku, cieszy się dobrą opinią nie tylko wśród czworonożnych pacjentów, którzy odwiedzają go w gabinecie, ale także wśród internetowej społeczności. Zamieszcza tam materiały z poradami dla właścicieli zwierząt, ale także opowiada historie, które spotkały go w pracy. Niektóre z jego filmów zostały odtworzone już ponad 9 milionów razy.
W sieci pojawiło się nagranie, które było dowodem w sprawie weterynarza oskarżonego o okrucieństwo wobec zwierząt. Mężczyzna najprawdopodobniej myślał, że nikt go nie widzi, a na filmie dokładnie widać, w jaki sposób obchodzi się ze swoim psem. Nie ma się co dziwić, że ten incydent oburzył wielu internautów.Mimo wspólnych działań organizacji prozwierzęcych oraz akcji piętnujących akty okrucieństwa wobec zwierząt, służby niemal codziennie dostają zgłoszenia o nowych przypadkach znęcania się nad psami, kotami i innymi stworzeniami. Właściciele pastwią się nad swoimi pupilami często dla zabawy czy żartu czy siłą egzekwują swoją pozycję w domowej hierarchii. Okrutnym przykładem takiego postępowania jest sprawa weterynarza z Michigan, którego zachowanie nie ma nic wspólnego z niesieniem pomocy zwierzętom.
Koty, tak jak i ludzie, mogą zmagać się z wieloma dokuczliwymi problemami natury estetycznej. Na ich skórze mogą pojawić się czarne kropeczki, powodujące dolegliwości bólowe oraz dyskomfort. Jak rozpoznać i leczyć koci trądzik? Czy można mu w jakiś sposób zapobiec? Koniecznie poznaj szczegóły, zwłaszcza jeśli masz pod opieką mruczka! Koty zmagają się z różnymi dolegliwościami, a niektóre z nich są niemal identyczne do tych, na które cierpią ludzie. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, czy koty mogą mieć zaskórniki czy pryszcze, odpowiedź brzmi: tak. Jedną z najczęściej występujących przypadłości u tych zwierząt jest koci trądzik.
18-letnia przygarnęła dwa osierocone kocięta. Jedno z nich zmarło krótko po narodzinach, zaś drugie otoczyła opieką. Wkrótce wyszło na jaw, że dziewczyna przypadkiem wpuściła do domu rzadkie zwierzę. W ocenie lekarzy weterynarii pupil, którego adoptowała, powinien jak najszybciej wrócić na wolność. Wiele osób decyduje się na adopcję bezdomnych zwierząt, które znaleźli dziełem przypadku. Najczęściej widok porzuconych stworzeń łapie za serce na tyle, że nie mają sumienia się z nimi rozstać. Należy jednak mieć świadomość, że przygarnięcie pupila jest w pewnym sensie loterią. W przypadku młodych zwierząt dopiero z czasem okazuje się, z jakim osobnikiem mamy do czynienia.
W schronisku Mini Cat Town w Stanach Zjednoczonych zawitały dwie nowe podopieczne - Pumpkin i Spice. Zwierzęta od początku nie były w najlepszej kondycji, głównie ze względu na zaawansowaną infekcję oczu oraz górnych dróg oddechowych. Z pomocą opiekunów oszukały przeznaczenie i przeszły spektakularną metamorfozę.Pchły, kleszcze i inne pasożyty to nie jedyne dolegliwości, z jakimi zazwyczaj zmagają się nowi podopieczni schronisk oraz fundacji zajmujących się opieką nad bezpańskimi zwierzętami. Jako najczęstsze choroby u kotów można wymienić m.in. niewydolność nerek, infekcje dróg moczowych, choroby endokrynologiczne czy koci katar. Na ostatnią z nich zapadły dwie młode kotki - Pumpkin i Spice.
W okolicach Puszczy Zielonki niedaleko Poznania pies został ukąszony przez żmiję zygzakowatą. Gdyby nie błyskawiczna interwencja lekarzy weterynarii, mogłoby dojść do tragedii. Jak okazuje się z relacji właścicielki Trjusisa, ukąszenia żmii w okolicy nie należą do rzadkości. Węże, pod warunkiem, że nie są prowokowane, zazwyczaj schodzą nam z drogi i nie stanowią dla człowieka i towarzyszących mu zwierząt większego zagrożenia. Niestety, przypadkowo nadepnięte mogą ukąsić we własnej obronie.
Ze względu na nieuleczalną chorobę, Ellie Buckler musiała uśpić ukochanego psa rasy shar pei o imieniu Baxter. Niestety, nie było innej możliwości. Zanim zabrała go do kliniki weterynaryjnej, dołożyła wszelkich starań, by zapewnić mu najpiękniejszy, ostatni dzień życia.Poruszające nagranie z udziałem psiaka tuż przed tym, jak odszedł za Tęczowy Most rozczuliło nie tylko jego rodzinę, ale i miliony internautów. Przygotujcie chusteczki, bo z pewnością uronicie niejedną łzę.
Właścicielka niespełna rocznego mastifa angielskiego zauważyła na jego ciele pełno śladów, które z początku wzięła za ugryzienia robaków. Kiedy jednak przyjrzała się im z bliska, zdała sobie sprawę, że szczeniak padł ofiarą ludzkiego okrucieństwa. Hayden Howard mieszkała razem z synkiem i szczenięciem rasy mastif angielski o imieniu Jackson w domu jednorodzinnym w Seymour w stanie Indiana. Pewnego sobotniego wieczora zauważyła, że zwierzak miał pełno małych plamek na skórze. Nic nie zwiastowało tego, że czworonóg wkrótce wyląduje na sali operacyjnej.
W stolicy Meksyku ponad milion bezpańskich psów błąka się po ulicach, próbując przetrwać w niesprzyjających warunkach. Kiedy Sharon Dennis zauważyła czworonoga o sierści pokrytej plamami, nie mogła go zignorować. Szok, jakiego doświadczyła na jego widok, popchnął ją do szukania specjalistycznej pomocy.Chociaż miesięcznie do adopcji trafiają tysiące czworonogów, w niektórych rejonach świata schroniska dla bezdomnych zwierząt pękają w szwach. Dla wielu psów oraz kotów nie starcza miejsc w placówkach, dlatego są zmuszone walczyć o przetrwanie na ulicach miast i wsi. Konkurencja o pożywienie i schronienie jest więc wyjątkowo zaciekła.
Właściciele owczarka australijskiego o imieniu Gipsy zgłosili się do kliniki weterynaryjnej z podejrzeniem ciąży u swojej podopiecznej. Wystarczyło jedno badanie, by lekarz nabrał pewności, że suczka wcale nie spodziewa się potomstwa. W zamian miał do przekazania złe wieści. Ciąża u psa to wyjątkowy czas zarówno dla suczki, jak i jej właściciela. Wielu opiekunów zwierząt zauważa ciążę u swojej podopiecznej dopiero w momencie, gdy powiększą się brzuch i sutki, czyli ok. 4-5 tygodni przed porodem. Nic dziwnego. Pierwsze tygodnie stanu „przy nadziei” u czworonogów mijają bezobjawowo. Aby mieć stuprocentowe potwierdzenie, należy udać się do weterynarza na USG.
Elle Nailga postanowiła adoptować szczeniaka, by dotrzymywał towarzystwa jej drugiemu psu - Belli. Krótko potem suczka zaczęła mieć problemy z koordynacją, dlatego podejrzewano u niej zaburzenia widzenia. Dopiero w klinice wyszło na jaw, że opiekunka ma do czynienia ze sprytną symulantką.Właścicielka kundelka o imieniu Bella była zmuszona pracować w godzinach nadliczbowych, dlatego obawiała się, że jej podopiecznej może doskwierać samotność. Aby polepszyć komfort psiego życia, wraz ze swoim partnerem podjęła decyzję o adopcji kolejnego czworonożnego członka rodziny - szczeniaka mopsa, którego nazwała Baguette.
Mieszkanka Bytomia zwęszyła dochodowy biznes, który dał jej przewagę nad konkurencją. 42-latka na jednym z internetowych portali aukcyjnych ogłaszała się, że ma do oddania psy rasowe po okazyjnej cenie. Sprzedająca kłamała nie tylko co do rodowodu, ale także stanu zdrowia zwierząt.Śląska Policja zatrzymali kobietę podejrzaną o oszustwa przy sprzedaży psów. Sprzedawane przez nie szczeniaki miały być psami rasowymi. Szybko jednak wydało się, że oferowane przez nią czworonogi nie tylko nie są rasowe, ale i chore.
W Centrum Weterynaryjnym prowadzonym przez Beatę Chmurę-Musiałę doszło do skandalicznej sytuacji. Lekarka weterynarii zaczęła dostawać telefony z pogróżkami. Finałem była szarpanina między właścicielką pseudohodowli psów, a właścicielką kliniki. Świeżą sprawą zajęła się policja. Jak donoszą dziennikarze Onetu, w miniony piątek jednym z pacjentów Centrum Weterynaryjnym w Przeworsku (woj. podkarpackie) był dopiero co zakupiony pies pochodzący z lokalnej hodowli. U zwierzęcia zdiagnozowano przepuklinę pępkową i zalecono leczenie, ponieważ mogła ona stanowić spore zagrożenie. W trakcie konsultacji lekarka weterynarii wyjaśniła opiekunowi, że wykryta przypadłość jest wadą wrodzoną, o której powinien być poinformowany przez hodowcę. Wówczas nikt nie przypuszczał, że sugestia skłoni właścicielkę hodowli do osobistej wizyty w gabinecie.
Nieznany wirus wywołujący objawy podobne do parwowirozy atakuje i zabija psy. Epidemia niezidentyfikowanej choroby rozprzestrzenia się w amerykańskim stanie Michigan, wywołując panikę wśród właścicieli czworonogów.Jak poinformowali urzędnicy ds. kontroli zwierząt w USA Today, w stanie Michigan odnotowano nagły wzrost zakażeń tajemniczym wirusem wśród zwierząt domowych. Dolegliwość dotyka przede wszystkim szczenięta oraz starsze psy, a główne objawy to letarg, wymioty i krwawa biegunka.
Patrol krakowskiej straży miejskiej eskortował na sygnale do schroniska psa, który pod nieobecność właściciela wypadł bądź wyskoczył z okna na drugim piętrze budynku. Ranne zwierzę zostało znalezione na chodniku w kałuży krwi. Nie wiadomo, czy suczka wróci do właściciela.W piątkowy poranek (tj. 19 sierpnia) na Kazimierzu w Krakowie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami otrzymali informację o ciężko rannym psie, leżącym pod blokiem na chodniku.
W mediach społecznościowych pojawiły się doniesienia, jakoby znany lekarz weterynarii z Poznania znęcał się nad swoimi pacjentami. Post z dołączonym nagraniem wywołał skrajne emocje wśród internautów. Mężczyzna stanowczo zaprzecza oskarżeniom i informuje, że jest to zemsta byłej partnerki, z którą się rozstał.Poznański weterynarz miał usypiać zdrowe zwierzęta i operować bez znieczulenia brudnymi narzędziami - taka informacja pojawiła się 8 sierpnia w mediach społecznościowych wraz ze wstrząsającym nagraniem z gabinetu weterynaryjnego. Świadek udokumentował uchybienia podczas przeprowadzanych zabiegów operacyjnych.
Pies wykąpał się w zatrutej rzece, podczas gdy jego właściciel pływał motorówką po Odrze. Wkrótce zwierzę w ciężkim stanie trafiło do przychodni weterynaryjnej. Z najnowszego wpisu w mediach społecznościowych wynika, że lekarzom udało się ustabilizować stan czworonożnego pacjenta. Od kilku dni głównym tematem debaty publicznej jest zatrucie Odry. Choć w polskim rządzie trwa poszukiwanie winnych za spóźnione działania w sprawie katastrofy ekologicznej, to skażenie rzeki niestety jest faktem. Na miejscu prowadzona jest akcja oczyszczania rzeki ze śniętych ryb.Tymczasem media społecznościowe obiegła informacja o pierwszych ofiarach zbrodni przeciwko przyrodzie. Zatrucie Odry wiąże się przede wszystkim ze śmiercią setek ryb, ale oddziałuje także na inne zwierzęta. Pies o imieniu Filer na własnej skórze przekonał się o tym, jak niebezpieczna może być kąpiel w zanieczyszczonej wodzie.
Dwa koty mieszkające w pobliżu doznały silnego zatrucia pokarmowego w tym samym czasie. Lekarz weterynarii musiał uśpić jedno ze zwierząt, podczas gdy drugie umarło w konwulsjach, zanim doszło do wizyty. Wkrótce mężczyzna z sąsiedztwa przyznał się do trucia okolicznych pupili w wyrachowany sposób. Luna i Bailey to koty, które jeszcze nie tak dawno żyły w dwóch oddzielnych domach w miejscowości Bargoed w Walii. We wrześniu 2021 roku u zwierząt zaobserwowano identyczne objawy, wskazujące na zatrucie toksyczną substancją.
Miał problemy z utrzymaniem równowagi i nieobecne spojrzenie – to nie opis stanu upojonego alkoholem imprezowicza, a odurzonego niedźwiedzia. Zwierzę zemdlało po tym, jak "przedawkowało" miód rododendronowy. Mieszkańcy ruszyli mu z pomocą.Do nieprawdopodobnego zdarzenie doszło 11 sierpnia w miejscowości Düzce w w północno-zachodniej Turcji. Pracownicy parku dostrzegli słaniającego się na nogach i skomlącego drapieżnika o nienaturalnie wytrzeszczonych oczach.
Lekarka weterynarii, dr Whitney Terrell wywołała niemałe zamieszanie w Internecie po tym, jak opublikowała na TikToku film, w którym ujawniła pięć ras psów, których nigdy nie chciałaby mieć. Subiektywna lista nie przypadła do gustu miłośnikom wymienionych czworonogów. Pierwsze miejsce w zestawieniu może być dla wielu zaskoczeniem.Dr Whitney Terrell z Alabamy w Stanach Zjednoczonych jest lekarzem weterynarii specjalizującym się w chorobach i opiece nad zwierzętami towarzyszącymi, czyli głównie psach i kotach. Kobieta prowadzi również konto na TikToku, gdzie ujawnia kulisy swojej pracy. Jej filmy utrzymane są w lekkim, zabawnym tonie, jednak jeden z ostatnio dodanych klipów zapoczątkował zażartą dyskusję.
Mówi się, że koty chodzą własnymi ścieżkami. Często prowadzą swoje niezależne życie i nie każdy kociak lubi się przytulać czy bawić z własnym opiekunem, co wynika z ich instynktów czy temperamentu. Pewna kobieta była zadziwiona, dlaczego jej kot nagle się zmienił i nie opuszczał jej na krok. Przyczynę ustalono dopiero w klinice weterynaryjnej.Julie Paccamonti podzieliła się historią z udziałem mruczącego członka rodziny, która była ogromnym zaskoczeniem nie tylko dla niej, ale również całej rodziny. Z pomocą przyszedł lekarz weterynarii, który rozwiał wszystkie wątpliwości kobiety.
Pewien lekarz weterynarii został poproszony o zbadanie kota, którego znaleziono na ulicy. Weterynarz odetchnął z ulgą, gdy odkrył, że zwierzę ma wszczepiony mikrochip i będzie mógł wrócić pod opiekę swojego właściciela. Ale nie w tym przypadku. Kto z nas nie lubi historii, w których zaginionego zwierzęta po latach rozłąki mają szansę ponownie zobaczyć się ze swoją rodziną? Dzięki rozwojowi technologii i medycyny weterynaryjnej możemy lepiej dbać o bezpieczeństwo swoich podopiecznych, a wszystko za pośrednictwem mikrochipa. Elektroniczny układ scalony wszczepiony w ciało psa czy kota zawiera kluczowe informacje na temat właściciela i pomaga w jego identyfikacji przez potencjalnego znalazcę pupila. Wystarczy jedno przyłożenie czytnika w gabinecie weterynaryjnym, by ustalić tożsamość opiekuna i skontaktować się z nim telefonicznie.
Pia Lozano znalazła psa, który wyglądał jak szkielet obleczony skórą. Zwierzę głodowało i ciężko chorowało, a mimo to nikt inny nie chciał wyciągnąć do niego pomocnej dłoni. Gdy pupil stracił już całą wiarę w ludzi, kobieta obiecała mu, że wszystko będzie dobrze. 23 grudnia 2017 roku Pia Lozano pojechała samochodem do Pilar w Argentynie, by odwiedzić odwiedzić swoją chrześnicę oraz przyjaciół. Będąc w gościnie, matka jej koleżanki opowiedziała jej, że od kilku tygodni po okolicy błąka się szczeniak w bardzo złym stanie. Zaintrygowany tą sprawą Pia zaczęła dopytywać o rzeczonego "psa-kościotrupa".
Andy Richter udostępnił w sieci skan rezonansu magnetycznego mopsa. Słodki pyszczek czworonoga zmienił się na zdjęciu w obraz rodem z sennego koszmaru. Wpis rozbawił internautów i jednocześnie uwidocznił problemy związane z kupowaniem zwierząt ze skrajnym brachycefalizmem. Psy mają złote serca i nieodparty urok, który nie pozwala miłośnikom zwierząt przejść obok nich obojętnie - ale wystarczy włożyć je do aparatury rezonansu magnetycznego, by w ułamku sekundy zmieniły się straszydła. Obraz psiej głowy potrafi wywołać ciarki na plecach! Nie wierzycie? Zobaczcie sami.
Kobieta odwiozła swojego schorowanego psa do kliniki weterynaryjnej, aby został uśpiony. Niestety, nie było innej możliwości, zwierzak bardzo się męczył. Po przeprowadzonej eutanazji otrzymała list od weterynarza. Słowa pocieszenie ogromnie pomogły jej w żałobie.Kiedy pies umiera, nic nie jest już takie samo. Konieczność pożegnania się z pupilem jest niezwykle bolesna, a w przypadku niektórych osób wystarcza, aby właściciel zniechęcił się do kupna kolejnego. Weterynarze codziennie są świadkami rozpaczliwych rozstań między czworonożnymi pacjentami, a ich opiekunami, dlatego wiedzą jak nikt inny, jakie słowa mogą przynieść ukojenie w tych trudnych chwilach.