Starsza, ale zdrowa kotka miała kilka "wypadków” podczas korzystania z kuwety. Właściciele postawili na niej krzyżyk
Opiekunowie starszej kotki o imieniu Lulu zgłosili się do kliniki weterynaryjnej z zamiarem poddania zwierzęcia eutanazji. Swoją decyzję tłumaczyli tym, że kot kilkukrotnie załatwił się poza kuwetą. Zamiast zastanowić się na tym, co spowodowało takie zachowanie, właściciele po prostu chcieli pozbyć się problemu. Roszczeniowość nie spotkała się z aprobatą ze strony lekarza.
Lulu to kotka himalajska, czyli przedstawicielka rasy powstałej ze skrzyżowania kotów perskich z syjamskimi. Choć zdecydowanie nie była pierwszej młodości, nawet na stare lata nie miała problemów ze zdrowiem i towarzyszyła swoim opiekunom od dłuższego czasu. Jednak na przestrzeni ostatnich tygodni właściciele zauważyli, że kilka razy zdarzyło jej się załatwić poza kuwetą.
Kotka kilkukrotnie załatwiła się poza kuwetą
Opiekunowie kota zjawili się w klinice weterynaryjnej w określonym celu - zażądali od lekarza uśpienia Lulu. Swój zamiar umotywowali podeszłym wiekiem mruczka oraz podejrzeniem, że najprawdopodobniej zaczynają pojawiać się u niego problemy zdrowotne, na co miały wskazywać dolegliwości związane z utrzymywaniem moczu.
Reakcja lekarza mogła być tylko jedna. Kategorycznie nie wyraził zgody na uśpienie zwierzaka, a co więcej przekonał jego opiekunów, żeby zrzekli się do niego praw.
Tak bardzo walczyli i wierzyli, że uratują Księcia. Doberman nie żyje, ponury komunikatZwierzę trafiło do schroniska
Weterynarz postanowił zająć się kotem. Zafundował jej szereg badań, które tylko potwierdziły jego przypuszczenia. Okazało się, że jej problemy zdrowotne nastąpiły w wyniku choroby układu moczowego. Udało się je zażegnać poprzez zmianę karmy i od tamtej pory Lulu załatwiała się już w kuwecie, tak jak robiła to przez całe swoje życie.
Kotka trafiła do schroniska “Dutchess Country Spca”. Trzeba przyznać, że jest naprawdę piękna, a szczególną uwagę zwracają jej niebieskie, hipnotyzujące oczy. Zarówno lekarz, jak i wszyscy pracownicy placówki mieli nadzieję, że dzięki swojemu przyjaznemu usposobieniu oraz urokowi znajdzie kochający dom, w którym będzie mogła wieść sielskie życie, aż do końca swoich dni.
- Nie miała problemów z kuwetą odkąd tu jest - mówi Lynne Meloccaro ze schroniska, cytowana przez “La Stampa”.
Los uśmiechnął się do Lulu
Lulu nie potrzebowała wiele czasu, aby rozkochać w sobie nie tylko personel, ale także odwiedzających schronisko potencjalnych opiekunów adopcyjnych. Rodzina, która zdecydowała się ją przygarnąć, musiała pokonać aż kilkugodzinną trasę. Zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia, a co najważniejsze, kota odwdzięczyła się im tym samym.
- Nie moglibyśmy być bardziej podekscytowani, że znalazła swój nowy dom, w którym będzie kochana i zadbana - przyznają pracownicy schroniska.
Wszystko wskazuje na to, że historia Lulu nie mogła zakończyć się lepszy sposób. Teraz ma opiekunów, którzy będą z nią już na zawsze.
źródło: lastampa.it