Wyszukaj w serwisie
Psy Koty Inne zwierzęta Nasze ZOO Głosem eksperta Pozostałe quizy
Swiatzwierzat.pl > Psy > Mężczyzna wpada do weterynarza. W głowie się nie mieści, co połknął jego pies, omal nie przypłacił tego życiem
Kamila Sabatowska
Kamila Sabatowska 19.05.2023 16:21

Mężczyzna wpada do weterynarza. W głowie się nie mieści, co połknął jego pies, omal nie przypłacił tego życiem

prześwietlenie psa
facebook/VCA Spooner Veterinary Hospital

Wszyscy opiekunowie psów doskonale zdają sobie sprawę, że niektóre z nich mają tendencję do zjadania rzeczy, które nigdy nie powinny znaleźć się w ich pyszczku. Podobnie stało się w przypadku młodego czworonoga o imieniu Boots. Jego opiekun czym prędzej popędził do weterynarza, by ratować swojego pupila.

Niektórzy uważają, że psy zupełnie jak małe dzieci wymagają stałego nadzoru. Zwłaszcza te młode czworonogi, które dopiero uczą się żyć w otaczającej je rzeczywistości. Na własnej skórze przekonał się o tym właściciel zwierzaka, który połknął coś, co mogło przynieść opłakane skutki.

Szczeniak zjadł coś, czego nie powinien

Boots to uroczy 8-miesięczny psiak, który uwielbia spędzać czas ze swoim opiekunem. W związku z tym, że dopiero uczy się dorosłego życia, jego zachowanie nie zawsze jest do końca przemyślane i racjonalne. Pewnego razu postanowił zjeść coś, co wyraźnie mu zaszkodziło. Widząc, że z psem dzieje się coś złego, mężczyzna popędził z nim do kliniki weterynaryjnej.

Co ciekawe, na pytanie specjalisty, co dzieje się z psem Christian Nunnelee nie potrafił udzielić odpowiedzi. Weterynarz nie miał innego wyjścia, jak natychmiast poddać go szeregowi badań, których wyniki miały pomóc ustalić przyczynę jego niedyspozycji.

Targi rzeczy dla zwierząt Meet my Buddies odbędą się już 20 i 21 maja w centrum Warszawy - musicie tam być!

Zaskakujące, co pokazało prześwietlenie

Po wykonaniu zdjęcia rentgenowskiego okazało się, że pies zjadł nic innego jak łyżkę od zastawy. Co najlepsze jego opiekun nie ma pojęcia, kiedy pupil mógł to zrobić. Zdziwienia nie ukrywał również sam weterynarz, bowiem trudno wyobrazić sobie, że zwierzak połyka część zastawy, która bez problemu dociera do jego brzucha.

Zaskakujące, że zwierzę w gabinecie zupełnie nie dało po sobie poznać, że coś mu dolega. Zachowywało się zupełnie, jakby wszystko było w jak najlepszym porządku. Na szczęście weterynarzom udało się pozbyć łyżki z żołądka Bootsa. Po zabiegu wrócił do domu ze swoim opiekunem, który teraz na pewno bardziej będzie zwracał uwagę, na to, co robi jego pupil.

Boots nie był jedyny

Na Facebooku VCA Spooner Veterinary Hospital pojawiła się historia czworonoga o imieniu Disel, który zrobił dokładnie to samo, co Boots. Pies skończył w gabinecie weterynarza z dokładnie takiego samego powodu. Na całe szczęście jego wybryk również udało się naprawić, bez większych problemów zdrowotnych.

Te historie to jednak ostrzeżenie dla wszystkich właścicieli psów, zwłaszcza tych młodych. Jeśli chcecie mieć pewność, że waszemu pupilowi nie stanie się nic złego, koniecznie nadzorujcie jego poczynania. Te urocze istoty nie zawsze zdają sobie sprawę z zagrożenia, jakie na siebie ściągają!

źródło: wamiz.es; facebook/VCA Spooner Veterinary Hospital

Pokazali, co wyszło z lasu pod Białymstokiem. Mało kto zgadnie, co to za zwierzę, "Zgłupiałam"
zając w Parku Narodowym
Na facebookowym profilu Polskich Parków Narodowych udostępniono zdjęcie, które wywołało niemałe zamieszanie w sieci. Internauci zachodzą w głowę, co znajduje się na fotografii. Pod nią zamieszczono jedynie humorystyczny podpis “misiaczek”. Jesteś w stanie określić, co wyszło z puszczy?Natura potrafi zaskakiwać - to stwierdzenie nie podlega dyskusji. Chociaż szacuje się, że do dziś opisano około 2 mln zwierząt i roślin na Ziemi, to mało kto jest w stanie określić, czym jest tajemnicze stworzenie, które udało się uchwycić na zdjęciu z Puszczy Knyszyńskiej. Spróbuj określić, czym jest enigmatycznie wyglądający “misiaczek”.
Czytaj dalej
Tego już za wiele. Słynna kocia kawiarnia nie chce gościć małych dzieci, rodzice posunęli się za daleko
Dziecko dotyka kota
Kocie kawiarnie cieszą się wciąż dużą popularnością wśród odwiedzających, a zwłaszcza dzieci w wieku szkolnym. “Biały Kot” z Gdyni wprowadził ważną zmianę, przez którą nie wszystkie maluchy będą mogły skorzystać z jej usług. Powód? Chodzi o bezpieczeństwo kocich rezydentów. Pracownicy chcą zadbać o to, by zwierzęta czuły się swobodnie i dobrze w lokalu. Kocia kawiarnia “Biały Kot” nie może narzekać na brak zainteresowania ze strony odwiedzających. Mruczki towarzyszą w niej wszystkim chętnym, którzy rozsiądą się przy jednym ze stolików z ciastem czy kawą. Jednak teraz regulamin uległ zmianie i o tym, czy będzie można skorzystać z jej usług, zadecyduje wiek.
Czytaj dalej