Powinno beztrosko rosnąć przy swojej mamie, ale los bywa przewrotny. Kociątko nigdy nie przestało walczyć
Do organizacji “One Cat At a Time” trafiło nowo narodzone kocię, które podczas porodu straciło swoją mamę. Na szczęście szaro-biała maleńka istotka nie została bez opieki, a pracownicy ośrodka zajęli się nią najlepiej, jak tylko umieli. Walka o jej przetrwanie od samego początku nie należała do najłatwiejszych.
Choć mała kotka została na tym świecie zupełnie sama, ponieważ na świat przyszła jako jedyna z miotu, jej chęci do życia były ogromne. Mimo że miała bardzo trudny start w życie, pokazała wszystkim, że jest prawdziwą wojowniczką.
Nowonarodzony kot trafił pod opiekę organizacji
Kiedy Mila - ponieważ takie imię otrzymała później kotka - trafiła pod opiekę “One Cat At a Time”, była maleńkim kociakiem, który dopiero co przyszedł na świat. Niestety poród okazał się skomplikowany na tyle, że jej mama go nie przeżyła. Była również jedynym kotkiem w miocie.
Personel doskonale zdawał sobie sprawę, że maluch potrzebuje całodobowej opieki, a bez niej jego los może zakończyć się w najgorszy z możliwych sposobów. Mimo wszystko wszyscy mieli nieodparte wrażenie, że zwierzę jest mocno zmotywowane, aby przetrwać. Jak się później okazało, nie mylili się.
"Chwila nieuwagi wystarczy". Tak się kończy uchylanie okien przy kotach, nagranie ku przestrodze
Zamiast mamy miała pluszową owieczkę
Mila została umieszczona w inkubatorze, który dogrzewał ją, co w normalnych okolicznościach robiłaby jej mama. Aby nie czuła się samotna, jej opiekunowie postanowili, że umieszczą tam również pluszową owcę. To nie była jednak zwykła zabawka, bowiem wydawała dźwięki bijącego serca, by malec czuł się przy niej pewniej. Po chwili kotka wdrapała się na swoją towarzyszkę i zaczęła ugniatać ją drobnymi łapkami.
Ze względu na to, że Mila nie żywiła się mlekiem mamy, jej opiekunowie musieli karmić ją mlekiem bogatym we wszystkie niezbędne składniki odżywcze. To kluczowa kwestia dla prawidłowego rozwoju układu odpornościowego. Na szczęście kotka szybko nauczyła się jeść z butelki.
Mili urosła jak na drożdżach i znalazła kochający dom
Kiedy kotka podrosła i nabrała sił, ratownicy zdecydowali, że może opuścić inkubator. Gdy trafiła na większy wybieg, zabawie, wesołym podskokom i najbardziej uroczym piskom na świecie nie było końca. Najbardziej zaskoczyła wszystkich, kiedy po raz pierwszy spotkała psa. Zupełnie się go nie przestraszyła, a nawet zachowywała się, jakby dorównywała mu wielkością.
W końcu trafiła do kochającej rodziny, która nazwała ją Kimchi. Tam poznała psią starszą siostrę o imieniu Stella. Wystarczył im tydzień, aby pokochały się nad życie. Od tamtej pory uwielbiają wspólne drzemki i zabawę. Teraz kotka wyrosła na zdrowego, dużego mruczka, który może cieszyć się pełnią życia głównie dzięki swojej woli walki.
źródło: lovemeow.com