"Dziki problem" powraca. Mieszkańcy lasów zadomowili się w większości polskich miast i nie mają zamiaru schodzić nikomu z drogi. Przekonał się o tym mieszkaniec Olsztyna, który podczas spaceru z psami natknął się na lochę z młodymi.Straż miejska oraz pracownicy magistratów wspólnie załamują ręce, nie mogąc zapanować nad sytuacją. Dziki grasują w miastach, wsiach i na nadmorskich plażach, wywołując popłoch wśród mieszkańców i urlopowiczów.
Zaczął się sezon wakacyjno-urlopowy, a co za tym idzie, zdecydowana większość Polaków będzie chciała nacieszyć się urokami lata nad Bałtykiem Jednakże, pozostaje ważna kwestia - jak zorganizować wyjazd nad morze, mając pod opieką czworonoga? Zostawianie psów w domu to już przeszłość! Oto pigułka wiedzy na temat przygotowań oraz właściwego zachowania podczas wypadu z pupilem.Coraz więcej opiekunów psów decyduje się, aby zabrać swoich podopiecznych na wspólne wakacje nad morzem. Jeśli należysz do tego grona i tegoroczny urlop planujesz spędzić na piaszczystej plaży w towarzystwie pupila, to koniecznie musisz pamiętać o kilku rzeczach. Poniżej znajdziesz absolutny niezbędnik wiedzy o wspólnych wakacjach z psem.
Wystarczyła jedna burza, aby kolejne miasta w północnej Polsce znalazły się pod wodą. Strażacy od blisko doby nieprzerwanie walczą ze skutkami żywiołu. Ulicami Szczecina oraz okolicznych miejscowościach wciąż płyną potoki, a wraz z nimi... zwierzęta. Kilka godzin temu na mediach społecznościowych pojawiło się fascynujące nagranie, które mogło wprawić niejedną osobę w osłupienie. Mowa o filmie autorstwa Anny Modrzejewskiej- Lipnickiej, dokumentującym całkiem zabawny efekt podtopień.
Pan Zdzisław Penke wyszedł do pracy w dobrym nastroju. Na co dzień stróżował w składzie opału w Jeleniej Górze. Nie przeczuwał, że to będzie jego ostatnia warta.Żona pana Zdzisława, Czesława, zaniepokoiła się, gdy mąż uparcie nie odbierał telefonów. W końcu sama pofatygowała się do składu opału, by odebrać męża z pracy. To, co zobaczyła na miejscu, śnij jej się do dziś w najgorszych koszmarach.
Tydzień temu zakończyła się wędrówka Michała Janika w ramach akcji “Łapy w górę”. Czechowiczanin przeszedł Główny Szlak Sudecki oraz Główny Szlak Beskidzki, pokonując tym samym 1096 kilometrów. Wszystko to w szczytnym celu - aby znaleźć czworonogom ze schroniska kochające domy.Trasa ze Świeradowa Zdroju do Wołosatego to 1096 kilometrów przy 38 000 metrów przewyższenia. Michał Janik pokonał tę trasę, wspierając tym samym jedno ze śląskich schronisk.
Pani Kamila Kołosowska, motornicza wrocławskiego MPK, została okrzyknięta lokalną bohaterką. W trakcie pracy wykazała się dużą spostrzegawczością, sercem i zimną krwią, ratując zwierzę, które zostało zaatakowane przez wronę. Jak dowiadujemy się z oficjalnego komunikatu wystosowanego przez MPK Wrocław, Pani Kamila kierowała tramwajem w okolicach Ronda Reagana, kiedy zauważyła na torowisku rannego ptaka. Błyskawicznie zainterweniowała.
Oddział Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi po raz kolejny ruszył na pomoc potrzebującym stworzeniom, którym krzywdę wyrządził człowiek. Tym razem widok, jaki strażnicy zastali w niewielkim zagajniku, sprawił, że w oczach stanęły im łzy.Informacja dotycząca porzuconego czworonoga została przekazana służbom w ubiegły poniedziałek. Świadek zdarzenia poinstruował strażników, tłumacząc, że zwierzę znajduje się przy ul. Morskiej 4.
W minioną sobotę, tj. 26 czerwca we wsi Piotrkówko (woj. kujawsko-pomorskie) doszło do katastrofy budowlanej, w wyniku której ucierpiała ptasia rodzina. W ciągu kilku sekund bocianie gniazdo runęło z łoskotem na ziemię wraz z przebywającymi w środku trzema pisklętami. Do wypadku doszło najprawdopodobniej w nocy z piątku na sobotę. Wiedząc, że w gnieździe znajdują się pisklęta, mieszkańcy niezwłocznie skontaktowali się z Centrum Zarządzania Kryzysowego w Bydgoszczy.
Przerażająca dola psa Atosa, którego skrajnie zaniedbał właściciel, w dodatku ksiądz, to przykład tego, przez co muszą przechodzić zwierzęta w Polsce. Na szczęście nie wszyscy są obojętni. Fundacja Ex Lege z Lublina rzuciła wyzwanie ludzkiej bezduszności i o sprawiedliwość dla Atosa walczyła w sądzie.Wszystko zaczęło się w sierpniu 2018 r. Atos dogorywał na ziemi przed kościołem. Był wychudzony, skołtuniony, w fatalnym stanie. Ludzie przechodzili nad nim obojętnie. W końcu Atos był psem księdza Marka, to więc jego sprawa, nie ich.
W ostatnim czasie dyżurny Straży Miejskiej w Elblągu odebrał telefon od starszej zaniepokojonej kobiety. Seniorka bardzo martwiła się stanem zdrowia swojego kota, jednak nie mogła dodzwonić się do weterynarza. Na miejsce natychmiast wysłano patrol. Jak podkreślają strażnicy miejscy z Elbląga, ochrona spokoju i porządku w miejscach publicznych nie jest ich jedynym obowiązkiem. Praca ta wiąże się przede wszystkim z niesieniem pomocy elblążanom, a to tyczy się również ich pupili.
Dziko żyjące zwierzęta coraz częściej oswajają się z obecnością człowieka, a tym samym chętniej wychodzą nam naprzeciw podczas spacerów górskimi szlakami, zaułkami i podwórkami. Tym razem pewna turystka stanęła oko w oko ze sławną małą wilczycą, którą pod koniec maja omyłkowo wyniesiono z lasu. Nawet zapierające dech krajobrazy górskich szczytów nie równały się z widokiem, na jaki przypadkiem natknęła się pani Małgorzata Lisińska z mężem. Jak zrelacjonowała we wpisie na Facebooku, do spotkania doszło w ubiegłą sobotę podczas wspinaczki na Rysiankę.
Od wtorku gigantyczne opady deszczu pustoszą stolicę Wielkopolski. Wielogodzinna ulewa wyrządziła ogrom szkód na terenie poznańskiego ZOO. Przewidywania meteorologów na najbliższe dni napawają jeszcze większym niepokojem. Zwierzęta znalazły się w kryzysowej sytuacji i pilnie potrzebują pomocy.Od początku tygodnia wiele polskich miast znalazło się pod wodą. Burza nie oszczędziła nikogo. Zalała samochody, ulice, chodniki, naruszyła dachy i instalacje budynków, a także podtopiła szpitale oraz miejski ogród zoologiczny.
Sytuacja w nadmorskich miejscowościach wymknęła się spod kontroli. Na plażach w Mielnie można zaobserwować niewyobrażalne sceny. Chodzi o grasujące stada dzików, które nic sobie nie robią z obecności odpoczywających na plaży ludzi i na ich oczach plądrują śmietniki. Czego możemy spodziewać się podczas wakacji nad polskim morzem? Wszechobecnych tłumów, muzyki disco polo dobiegającej z sąsiedniego koca, kapryśnej pogody, czy może powalających ceny w smażalniach ryb? Od niedawna na tej niezaszczytnej liście nadbałtyckich "atrakcji" pojawiło się obcowanie z dzikami, które bez cienia strachu spacerują wśród urlopowiczów.
Zaledwie przed dwoma dniami Warszawskie Zoo ogłosiło niezwykłą wiadomość: w stołecznej hodowli na świat przyszła antylopa bongo, ekstremalnie rzadkie i wyjątkowe zwierzę. O niezwykłych narodzinach opowiedziała nam Anna Tadra z Działu Marketingu Warszawskiego Zoo, która śledzi każdy krok uroczej małej antylopy.Świat Zwierząt: Kiedy urodziła się najmłodsza warszawska antylopa?Anna Tadra: Nasza najmłodsza antylopka przyszła na świat 15 czerwca po godz. 20.00. Poród przebiegł bardzo sprawnie i mama natychmiast przystąpiła do opieki nad swoją córeczką. Wylizała ją dokładnie i nakarmiła mlekiem.bongoMała antylopa bongo ma wyjątkowo duże uszy, co nadaje jej uroczy wygląd. Fot. Marcin Jezierski, Warszawskie ZOO.Świat Zwierząt: Czemu informacja o narodzinach zwierzątka została ogłoszona dopiero po tygodniu?Anna Tadra: Mama i jej córka potrzebowały czasu na odpoczynek i stworzenie więzi. Zarówno małe antylopy, jak i ich mamy, potrzebują spokoju i odpoczynku przez kilka dni od narodzin. Teraz jednak najmłodsza antylopa jest już na tyle odważna, że po niespełna tygodniu wyszła na swój pierwszy spacer. Można ją zobaczyć na wybiegu przy Żyrafiarni, gdzie pod czujnym okiem mamy Valkyrii poznaje świat. Świat Zwierząt: Ile antylop bongo ma Warszawskie Zoo?Anna Tadra: W Warszawskim ZOO mieszka „rodzynek” samiec Franek i cztery dorosłe samice antylop bongo o imionach Valkyria, Chilli, Maliki i Hela, a także mała Molly – córka Fanka i Chilli i jej niedawno urodzona siostrzyczka, która jeszcze nie ma imienia. Rodzicami naszej najmłodszej antylopy są Franek i Valkyria. Świat Zwierząt: Antylopy bongo to chyba bardzo rzadkie zwierzęta?Anna Tadra: Tak, zgadza się. W Afryce mieszkają dwa podgatunki bongo leśnego: bongo nizinne i bongo górskie. Oba podgatunki są zagrożone wyginięciem, a mieszkające w Warszawskim ZOO bongo górskie mają status krytycznie zagrożonego wyginięciem podgatunku (oznaczenie CR, czyli criticaly endangered w systemie Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody). W naturze żyje ich zaledwie ok. 80 osobników. Świat Zwierząt: Skąd antylopy bongo właściwie wzięły się w Warszawie? Anna Tadra: Hodowlę antylop bongo Warszawskie ZOO rozpoczęło w 1994 r., jako pierwszy ogród zoologiczny w Polsce. Wtedy to do stolicy przyjechała pierwsza samica Tima. Hodowla zwierząt jest ściśle koordynowana przez Europejskie Stowarzyszenie Ogrodów Zoologicznych i Akwariów (EAZA) w ramach Europejskiego Programu Hodowli Zwierząt Zagrożonych Wyginięciem (EEP). Świat Zwierząt: W takim razie Warszawskie Zoo chyba może być dumne z narodzin nowej antylopy?Jesteśmy niezwykle dumni, tym bardziej, że to już druga samiczka bongo urodzona w tym roku. Jej narodziny to duży sukces hodowlany Warszawskiego ZOO w skali całego kraju i ważny dla świata, ponieważ ten zagrożony podgatunek jest rzadko spotykany w europejskich ogrodach zoologicznych.Narodziny obu antylopek znakomicie wpisują się w hasło tegorocznego Tygodnia Misji Ogrodów Zoologicznych i Akwariów: „Są maluszki, jest nadzieja!”. Nadzieja na to, że ten gatunek przetrwa dzięki młodym przychodzącym na świat w ogrodach zoologicznychŚwiat Zwierząt: Jak właściwie nazywa się najmłodsza warszawska antylopa bongo?Anna Tadra: Żartobliwie nazywamy ją "boNgini", bo jest bosko piękna, ale oficjalnie nie ma jeszcze imienia. Trwa głosowanie, internauci do 28 czerwca mogą wybierać imię na fanpage Warszawskiego ZOO spośród czterech imion wskazanych przez opiekunów, a są to: Maggie, Melody, Moderna i Milka. Póki co faworytką jest Melody, ale głosowanie cały czas trwa. Serdecznie zapraszamy każdego do wzięcia udziału w zabawie.bongini"BoNgini" nie ma jeszcze imienia, trwa internetowe głosowanie. Fot. Marcin Jezierski, Warszawskie ZOO. Świat Zwierząt: Co mówią opiekunowie o jeszcze bezimiennej antylopce. Jaka jest "boNgini"? Anna Tadra: Malutka jest bardzo nieśmiała, jest zupełnym przeciwieństwem swojej ciekawskiej siostry Molly, która urodziła się w Dzień Ziemi, 22 kwietnia tego roku tego roku. Jednak powoli przekonuje się do otaczającego ją świata. W bezdeszczowe dni można już ją zobaczyć na wybiegu, gdzie najchętniej ucina sobie drzemki w fosie, z zacienionym miejscu. Z czasem wyrośnie na wyjątkowo piękną antylopę bongo. Świat Zwierząt: Co wyróżnia antylopy bongo spośród innych antylop? Anna Tadra: To największe antylopy Afryki. Są niezwykle piękne, ale płochliwe. Tuż po narodzinach charakteryzują je bardzo duże uszy, co można zobaczyć u "boNgini", przez co wyglądają przeuroczo. Bongo jest niezwykle atrakcyjnie ubarwioną antylopą. Wierzch ciała i boki mają intensywny kasztanowy odcień, za to na brzuchu i nogach sierść jest ciemna. Po bokach ciała malowniczo rysują się wąskie, pionowe paski w białym kolorze, które składają się momentami niczym harmonijka.bongoBoki "boNgini" pokrywają śliczne białe paski. Fot. Marcin Jezierski, Warszawskie ZOO. Świat Zwierząt: Bardzo dziękujemy za rozmowę. Mamy nadzieję, że najmłodsza warszawska antylopa bongo będzie się zdrowo chować, a internauci wybiorą jej godne imię. Anna Tadra: Dziękuję również i zapraszam wszystkich fanów zwierząt na spacery po Warszawskim ZOO i poznawanie bliżej mieszkańców stołecznego ogrodu.
To wystraszone cielę zdecydowało się wykonać jednocześnie desperacki i śmiertelnie niebezpieczny skok ku nowemu życiu. W trakcie przewozu wyskoczyło z transportu! Opłacało się zaryzykować, gdyż dzisiaj krówka ma szczęście mieszkać w azylu tworzonym w Kępicach przez Stowarzyszenie BUBA Pomocna dla Zwierząt. Telefon, jaki otrzymali w poniedziałek miasteczcy aktywiści, z pewnością postawiłby na równe nogi niejedną osobę. Zgłoszenie dotyczyło rannego zwierzęcia leżącego na poboczu drogi, które pilnie potrzebowało pomocy. Oto historia krówki Buni, której determinacja potrafi wzruszyć do łez nawet największego twardziela.
Prezydent Andrzej Duda razem z żoną Agatą Kornhauser-Dudą zjawili się w poniedziałek w Nadleśnictwie Jabłonna niedaleko stolicy i wzięli udział w akcji wielkiego sprzątania lasu. Sieć obiegły wypowiedzi pary prezydenckiej, zachęcające do wspólnej mobilizacji i regularnego sprzątania otaczającej nas przyrody.
Ruch na ulicy Puławskiej w Warszawie został tymczasowo wstrzymany. Powodem było niezidentyfikowane zwierzę, które leżało bezwładnie na samym środku środkowego pasa i nie mogło się ruszyć. Niewidziane nigdy wcześniej "stworzenie" trafiło na inspektorów Fundacji Animal Rescue Poland, który bezzwłocznie się nim zajęli. Czy pamiętacie jeszcze głośną interwencję na jednym z krakowskich osiedli, która dotyczyła monstrum czyhającego tuż pod oknami przerażonych mieszkańców? Chodzi oczywiście o sławetnego laguna, czyli rogalik z ciasta francuskiego, którego widok pobudził wyobraźnię zgłaszającej. Zdaniem zaniepokojonej kobiety mrożący krew w żyłach wypiek do złudzenia przypominał legwana. Niedawna interwencja w Warszawie udowadnia, że historia lubi się powtarzać, a straszliwe laguny zaczęły migrować ku północy Polski.
Organizacja EKOSTRAŻ znów ma ręce pełne roboty. Tym razem zostali wezwani późną nocą do Pawłowa Trzebnickiego (woj. dolnośląskie), gdzie doszło do kolizji z młodym zwierzęciem. Kierująca pojazdem zachowała zimną krew i nie uciekła przed odpowiedzialnością.Spacerujące słabo oświetloną ulicą lisiątko spotkał potworny niefart. Maluch został potrącony, doznając poważnych obrażeń.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, do jakich potworności są zdolni, dopóki nie da im się do tego sposobności. Przekonali się o tym inspektorzy dolnośląskiej organizacji pożytku publicznego EKOSTRAŻ. Otrzymali oni zgłoszenie dotyczące psa trzymanego w dramatycznych warunkach na jednej z najbogatszych wsi pod Wrocławiem. Po przybyciu na miejsce ujrzano zaledwie 5-kilogramowego pupila, który pozostawał bez schronienia na opuszczonej po śmierci pana posesji. Trząsł się ze strachu, kuląc na prowizorycznym posłaniu.
Inspektorzy olsztyńskiego oddziału OTOZ Animals zostali zawiadomieni o młodym psie, którego właścicielka wyjechała, pozostawiając zwierzę samo na posesji. Rodzina nie garnęła się do pomocy, skazując suczkę na niewyobrażalne cierpienie i samotność.Na mediach społecznościowych pojawił się wpis dotyczący interwencji ws. mieszańca husky'ego syberyjskiego oraz owczarka niemieckiego. Zdjęcia, jakie aktywiści wykonali po wejściu na posesję, trudno wyrzucić z pamięci.
Na jednym ze szlaków w Niżnych Tatrach doszło do dramatycznego odkrycia. Słowacy znaleźli ciało 57-letniego człowieka. Ślady na jego ciele jasno wskazują, że został zaatakowany przez niedźwiedzia.Tragedia najprawdopodobniej wydarzyła się w poniedziałek 14 czerwca. Jeden z mieszkańców Liptowskiej Łużnej wybrał się na rzadko uczęszczany szlak i przypadkiem natknął się na rozszarpane zwłoki turysty.
To musiał być przerażający dzień dla grupki dzieci, które w miejscowości Jabłkowo (woj. wielkopolskie) wspólnie się bawiły. W krzakach znajdujących się tuż obok placu zabaw znaleziono pięć kociąt. Niestety, żaden z nich nie przeżył.Informacja dotycząca traumatycznego wydarzenia została opublikowana na Facebooku przez zszokowaną internautkę. Jak poinformowała pani Mirosława Kucner, makabryczne zdarzenie miało miejsce w gminie Skoki.
W ostatnim czasie jeden z wędkarzy, łowiących ryby w Zalewie Zemboczyckim, pochwalił się nie lada wyczynem. Na jego wędkę złapał się nadzwyczajnie wielki okaz, który błyskawicznie wywołał falę pochwał wśród zebranych na brzegu.14 czerwca na mediach społecznościowych pojawiło się zdjęcie, które potrafi przyprawić każdego miłośnika wędkarstwa o istny zawrót głowy. Wpis szybko obiegł internetowe fora wędkarskie, zdobywając ogromny rozgłos.
Dramat w Pyskowicach. Właściciel 4-letniej suczki poinformował na mediach społecznościowych, że w wyniku nieszczęśliwego wypadku w salonie groomerskim, stracił swoją podopieczną. Tosia odeszła w niewyobrażalnych męczarniach. Sprawą zajmie się policja.Pan Igor Szymański opisał okoliczności zdarzenia na Facebooku. Jak wynika z jego wpisu, sytuacja miała miejsce 7 czerwca. Mężczyzna przyprowadził swoją pupilkę do salonu psiej urody Reksio w Pyskowicach i poprosił o standardowy zabieg w postaci strzyżenia i uczesania.
Jak zwykle przy okazji wielkich imprez sportowych, tak i teraz, gdy trwa Euro 2021, tradycją jest obstawianie wyników meczów przez zwierzęta o rzekomych zdolnościach parapsychicznych. W tym roku przebieg rozgrywek wielkiego turnieju ocenia mruczek z Petersburga. Czy jego zdaniem Polska ma szansę na wygraną?Śnieżnobiały głuchy kot Achilles stał się wyrocznią tegorocznego Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. W przeszłości zaszczytna posada piłkarskiego eksperta przypadała m.in. ośmiornicy o imieniu Paul czy słoniowi Leonowi. Kto zatem dziś zakosztuje zwycięstwa w ocenie kociaka?
Dziki coraz mniej boją się miasta. Tym razem mieszkańcy lasu wywołali ogromne poruszenie pod Urzędem Miasta w Szczecinie. Zaskoczeni ich widokiem mieszkańcy ustawili się przed budynkiem magistratu, skąd krzyczeli i nawoływali zwierzęta. Co odważniejsi śmiałkowie chwycili za telefony, aby udokumentować nadzwyczajne sceny z udziałem dzikiego stada. W sobotni wieczór mieszkańcy Szczecina, którzy spacerowali w pobliżu magistratu, przecierali oczy z niedowierzania. Środkiem miasta kroczyła gromada dzików, w skład której wchodziły dwa dorosłe osobniki oraz cztery młode.
Po blisko miesiącu skrzętnego ukrywania prawdy, zarząd Miejskiego Ogrodu Zoologicznego w Płocku wreszcie podzielił się ważną informacją ze światem. Na mediach społecznościowych ujawniono, że niedawno urodziły się tam bliźniacze kocięta. Opiekunowie zwierząt zamieszkujących ZOO w Płocku przekazali w zeszły piątek wyjątkowo dobre wieści. Do grona ich podopiecznych dołączyły dwie pantery śnieżne, będące pierwszym przychówkiem panterzej pary – samicy Basiry i samca Dextera.
Przez Polskę przewala się fala upałów. Policja już apelowała do wszystkich rodziców i właścicieli psów, by nie zostawiali dzieci ani czworonogów w samochodach na słońcu, bo to dla nich śmiertelnie niebezpieczne. Czy sytuacja, do której doszło w Gnieźnie, świadczy o tym, że Polacy wzięli sobie apel Policji do serc?W Gnieźnie przy ul. Św. Wojciecha stanął kamper. Początkowo nie budził niczyjego zainteresowania, a czasem jednak przechodnie dostrzegli, że w środku siedzą dwa psy, a kierowcy nigdzie nie widać.