Sarny coraz częściej zaglądają na ludzkie podwórka i wędrują w okolice miasta. Tym razem dzikie zwierzę zostało zaobserwowane w samym centrum Radomia. Jak wynikało ze zgłoszenia, wyraźnie zdezorientowana sarna biegała w panice nieopodal ulicy. Służby zdecydowały się ją uśpić. Dyżurny Straży Miejskiej w Radomiu otrzymał w minioną środę zgłoszenie dotyczące dzikiego zwierzęcia. Zgłaszający twierdził, że po terenie X Liceum Ogólnokształcącego imienia Stanisława Konarskiego przy ulicy Prażmowskiego biega mocno przestraszona sarna.
Z roku na rok wybór prezentu z okazji przyjęcia pierwszej Komunii Świętej staje się coraz bardziej skomplikowany. Wydawać by się mogło, że z biegiem lat niektórzy zapominają, jakie przesłanie niesie ze sobą przyjęcie kościelnego sakramentu. Okazuje się, że nie jest tak w przypadku wszystkich dzieci. Pewna dziewczynka z Bydgoszczy wpadła na wspaniały pomysł, o co poprosić gości uroczystości. Zamiast kwiatów, bombonierek czy kopert z pieniędzmi, zebrała paczkę dla lokalnego schroniska.O tym, że dzieciom podchodzącym do Komunii Świętej nie wystarczają już prezenty w postaci ponadczasowych pamiątek czy drobnych upominków i zabawek, mówi się już od pewnego czasu. Podczas gdy sklepy prześcigają się w przygotowywaniu coraz to kosztowniejszych ofert podarunkowych, pewna kilkuletnia dziewczynka zaskoczyła wszystkich swoją dojrzałą decyzją.
"Śmierdząca sprawa" - takimi słowami leśnicy zatytułowali niedawny wpis opublikowany na mediach społecznościowych. Dotyczył on znaleziska w głębi lasu, gdzie w utworzonym przez bobry rozlewisku odkryto rozkładające się szczątki bydła. Makabryczne znalezisko brutalnie udowadnia, że Polacy w dalszym ciągu szukają podstępnych rozwiązań, by uniknąć opłat za wywiezienie zwierzęcych odpadów. Mimo prowadzonych kampanii społecznych nie brakuje amatorów pozbywania się domowych odpadów czy zepsutych sprzętów na łonie natury. Śmieci to dla naszych lasów prawdziwa plaga, lecz najwidoczniej kary nie odstraszają sprawców zanieczyszczania środowiska.
Fundacja Na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt EX LEGE udostępniła na Facebooku porażające zdjęcia. Kolejny raz doszło do znęcania się nad psem, który cierpiał latami. Skiper, bo o nim mowa chodził z wielkim guzem umieszczonym za przednimi łapami. Ten był wielkości dyni! Pies przykuł uwagę spacerowicza, który postanowił wezwać pomoc. Gdyby nie telefon, nie wiadomo, ile czasu żyłby jeszcze olbrzym.
Sceny jak z filmu sensacyjnego na ulicach Oleśnicy. Policja podjęła pościg za srebrnym volkswagenem golf na na trzebnickich numerach rejestracyjnych. Po niebezpiecznych manewrach za kółkiem kierujący pojazdem oraz pasażer rzucili się do pieszej ucieczki. Jak się okazało, razem z dwoma mężczyznami w samochodzie jechał pies, którego porzucono wraz z autem.W niedzielny wieczór w województwie dolnośląskim miał miejsce policyjny pościg za kierowcą srebrnego volkswagena golfa. Mężczyzna nie zatrzymał się do rutynowej kontroli.
Słoneczna pogoda sprzyja pieszym wycieczkom i aktywnościom na świeżym powietrzu. Nie należy jednak zapominać o zagrożeniu, jakie czyha na nas w leśnej gęstwinie. Wysokie temperatury wybudziły zwierzęta z zimowego snu. Żmije zygzakowate opuściły kryjówki.Na przestrzeni ostatnich tygodni leśne szlaki oraz parkowe alejki zapełniły się od spacerowiczów i rowerzystów. Coraz więcej osób planuje wiosenny wypad na łono natury. Tymczasem leśnicy ostrzegają, by w tym szczególnym okresie mieć się na baczności.
Nietypowa interwencja w Wiśle. Jedna z mieszkanek zadzwoniła na policję z prośbą o pomoc. Kobieta usłyszała przy potoku niepokojące dźwięki. Na początku myślała, że to płacz dziecka, jednak prawda była zupełnie inna.Choć mieszkanka Wisły pomyliła się, dzięki jej zachowaniu udało się uratować życie niewinnej istoty.
Kolejny raz ktoś zabawił się w pana życia i śmierci. Tym razem suka wraz z młodymi została porzucona w lesie pod Łuktą. Przerażony pies został wyrzucony w małym kartonie, który nie ochraniał przed żadnymi warunkami atmosferycznymi.Suczka wraz z młodymi została wyrzucona w lesie. Pseudowłaściciel nie chcąc, aby pies poradził sobie na wolności, do szyi przywiązał mu sznur.
Sąsiedzi byli w szoku widzą, co pewien 80-latek wyprawia w stosunku do swojego psa. Zdecydowali się zaalarmować organizację pro zwierzęcą. Podejrzewali, że niewielkich rozmiarów suczka przeżywa piekło u swojego opiekuna.Pies został interwencyjnie odebrany dzięki OTOZ Animals Inspektorat Warszawa. Czujni sąsiedzi nie byli obojętni na los psa, któremu działa się krzywda.
Wrocławska Ekostraż informuje na Facebooku o interwencji ws. kolejnego zwierzęcia wymagającego pomocy. Tym razem z rzeki w okolicach Kłodzka wyłowiono małego bobra, który został opuszczony przez swoją rodzinę. Na niewielkich rozmiarów boberka topiącego się w nurcie rzeki natrafiła grupka osób. Osłabiony maluch nie potrafił samodzielnie wydostać się na brzeg, dlatego w trakcie nieudolnych prób przedostania się w bezpieczne miejsce znikał pod powierzchnią wody.
Funkcjonariusze Służby Celnej na polsko-ukraińskim przejściu granicznym odnotowali nietypowy przemyt. W trakcie kontroli natrafili na kierowcę autokaru jadącego z Ukrainy do Polski, który zadeklarował, że przewozi blisko 14 kg przynęty na ryby. Rzeczywistość okazała się być zgoła inna i daleka od prawdy. Funkcjonariusze Służby Celnej przeprowadzili rutynową kontrolę busa na ukraińskich numerach rejestracyjnych, który przekraczał polsko-ukraińską granicę w Hrebennem (woj. Lubelskie). W jej trakcie znaleziono zwierzęta, które ukryte były w workach w jednym z bagaży.
Na parapecie jednego z budynków mieszkalnych na warszawskim Śródmieściu niecodzienną wizytę złożył dużych rozmiarów ptak. Nie był to jednak przerośnięty gołąb, jakich pełno w stolicy Polski. Jedynym w swoim rodzaju gościem okazał się być paw, który swoją obecnością zaskoczył przechodniów. W miniony czwartek, tuż po godzinie 19 do Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie wpłynęło nietypowe zgłoszenie. Dotyczyło ono pawia znajdującego się na parapecie budynku mieszkalnego zlokalizowanego przy ul. Nowy Świat 41.
Ptasia grypa szaleje na Mazowszu! Bieżąca sytuacja jest bardzo niepokojąca, bowiem od 24 marca br. potwierdzono już ponad 108 ognisk. W związku z tym 7 maja w Ciechanowie odbyło się posiedzenie Mazowieckiego Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego w Delegaturze MUW. Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwiłł zaapelował kolejny raz do samorządów o aktywne włączenie się w poszukiwanie grzebowiska, które pozwoli zatrzymać rozprzestrzenianie się choroby.Obecnie ogniska ptasiej grypy w Mazowieckim występują w 8 powiatach. Najgorsza sytuacja jest w żuromińskim i mławskim.
W ubiegłym roku zaniepokojeni mieszkańcy jednej z kamienic w Chrzanowie poinformowali Policję o duszącym fetorze oraz niecichnących dźwiękach, które wydobywały się zza ściany. Funkcjonariusze byli zmuszeni użyć siły, aby dostać się do mieszkania. W środku zastali obraz pełen rozpaczy, przypominający zwierzęcy cmentarz. Po blisko 10 miesiącach od ujawnienia wstrząsającej sprawy zapadł wyrok w sprawie przeciwko ich właścicielki, dziś 68-letniej Heleny R., prezeski Towarzystwa Ochrony Przyrody INNI. Pamiętna interwencja Policji oraz obrońców praw zwierząt miała miejsce 9 sierpnia 2020 roku. Jak relacjonują, w całym mieszkaniu znaleźli porozrzucane szczątki padłych zwierząt, sierść oraz kości, których ilościowo nie dało się zliczyć. Natychmiast udali się pod kolejny adres, pod którym mogła przebywać właścicielka mieszkania. Tam zastali równie upiorny widok.
Niebezpieczna sytuacja w samym centrum Poznania. Strażnicy miejscy zauważyli psa biegającego po ruchliwym skrzyżowaniu. Zwierzę stwarzało zagrożenie dla siebie i innych. Właściciel psa nie wymigał się od mandatu. Za niedopilnowanie podopiecznego przyjdzie mu teraz słono zapłacić.Do zdarzenia doszło w rejonie skrzyżowania ulicy Słowiańskiej z Gronową. Podczas interwencji drogowej strażnicy Referatu Północ dostrzegli wolno biegającego psa. Średniej wielkości zwierzę wtargnęło na środek ruchliwej ulicy, usiłując przebiec na drugą stronę.
W poniedziałek, 3 maja członkowie Ogólnopolskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami z oddziałem w Zielonej Górze zrelacjonowali na mediach społecznościowych interwencję w sprawie skrajnie zaniedbanej krowy. Zwierzę było tak słabe, że nie mogło wstać o własnych siłach. Jego cierpieniu z obojętnością przyglądał się hodowca.Na Dolnym Śląsku rozgrywał się istny horror zwierząt gospodarskich. Balbinka, bo takie imię otrzymała odebrana interwencyjnie młoda krowa, została potraktowana przez swojego właściciela w najokrutniejszy sposób. Wszystko dlatego, że nie była zdolna do rozrodu.
Nowo narodzone kociątko zostało uratowane dzięki ogromnej empatii i ludzkiej wrażliwość jaką wykazali się strażnicy miejscy. Maleńkiego mruczka przewieziono na komendę, gdzie w przerwie od obowiązków pracownicy sprawowali nad nim opiekę. Jak zadecydowano, uroczy pupil zostanie z nimi na dłużej.Wspaniałą akcję strażników miejskich zrelacjonowano na mediach społecznościowych. Jak wynika z wpisu, wczorajszego ranka (tj. we wtorek, 4 maja) kotek został zauważony przez strażników miejskich na ulicy Mazowieckiej w Krakowie.
Na jednym z bydgoskich cmentarzy kręci się pies o biszkoptowym umaszczeniu przypominający husky'ego. Regularnie pojawia się przy nagrobku, Odwiedzający nekropolię przypuszczają, że zwierzak opłakuje swojego zmarłego właściciela, który pochowany jest w tym miejscu.Wzruszającą historię psa z bydgoskiego cmentarza jako pierwsza opublikowała "Gazeta Pomorska". Jak wynika z relacji niektórych mieszkańców Bydgoszczy, wierny pupil od dwóch lat nie potrafi pogodzić się ze śmiercią właściciela i stale wraca na jego grób.
Do Ekostraży trafił nowy podopieczny. Przedstawiciele dolnośląskiej organizacji pożytku publicznego zajmującej się humanitarną ochroną zwierząt informują, że wczoraj, tj. 3 marca otrzymali dramatyczne zgłoszenie ws. rannego dziczka. "Niosę na rękach zakrwawionego młodego dzika - pomóżcie" - tak brzmiała wiadomość wysłana przez osobę, która natrafiła na konające zwierzę. Inspektorzy Ekostraży nie byli w stanie jej zignorować. Od razu wsiedli za kierownicę i ruszyli pod wskazany adres.
Jak informuje Obywatelska Gmina Łubianka, przed domem jednego z sołtysów w województwie kujawsko-pomorskim zastano bardzo przykry widok. Mowa o padłej sarnie, której ciało w stanie zaawansowanego rozkładu leży nietknięte zaledwie kilka kroków od publicznej ławki. Dlaczego przez tak długi czas nikt nie zareagował w tej sprawie?Przed kilkoma dniami obok podwórka sołtysa doszło do tragicznego zdarzenia, którego konsekwencje zaniepokoiły przechodniów. Swoimi obawami postanowili podzielić się poprzez nieoficjalną stronę mieszkańców gminy Łubianka.
"Pieskie życie" - to tytuł piosenki, jaką nagrali uczniowie z Gdańska i Gdyni na rzecz czworonożnych podopiecznych lokalnego schroniska. Młodzi aktywiści pragną zwrócić uwagę społeczeństwa na los psich seniorów, którzy na skraju życia nie zawsze otrzymują szansę na doświadczenie miłości i troski ze strony człowieka. Trwający ponad sześć minut utwór porusza kwestie porzucania i adopcji starszych psów, które zwykle nie cieszą się dużym zainteresowaniem schroniskowych gości. Z różnych przyczyn tracą swój dotychczasowy dom i są skazane czekać, aż ktoś zlituje się nad ich losem i wreszcie wyciągnie do nich pomocną dłoń.
Dla pewnego właściciela psa z Żor tegoroczna majówka z pewnością nie należała do udanych. W pierwszy dzień długiego weekendu do jego drzwi zapukali mundurowi oraz inspektorzy organizacji prozwierzęcej celem interwencyjnego odebrania zaniedbanego zwierzęcia. Za doprowadzenie jej do tak fatalnego stanu czekają go spore konsekwencje. W sobotę, 1 maja żorscy policjanci wraz z przedstawicielami Pet Patrol Rybnik wspólnie przeprowadzili interwencję. Zapukali do drzwi 40-letniego mężczyzny.
Policjanci ze świętochłowickiej komendy zainterweniowali w sprawie hodowli zwierząt należącej do 53-letniego mieszkańca Rudy Śląskiej. Mężczyzna urządził sobie w ogródku zagrodę dla psów, koni, kucy, a nawet świnki wietnamskiej. Zaniedbane, brudne i stłoczone zwierzęta trzymane były w fatalnych warunkach. Czy hodowca odpowie za swoje czyny?Śledczy, zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej uzyskali informację, że na jednym z ogródków w Świętochłowicach dochodzi do zaniedbywania zwierzęta. Funkcjonariusze w asyście służb weterynaryjnych oraz przedstawicieli Urzędu Miasta wkroczyli na teren posesji, a ich oczom ukazał się widok wywołujący dreszcze.
W środę, 28 kwietnia w Cudzynowicach koło Kazimierzy Wielkiej pewna miłośniczka zwierząt natknęła się na reklamówkę pozostawioną nieopodal ścieżki rowerowej. Kobieta zastygła z przerażenia, kiedy dostrzegła, że w środku plastikowej siatki znajduje się martwy pies.O traumatycznym zdarzeniu poinformowała fundacja prozwierzęca Psia Bezdomność na mediach społecznościowych. Przedstawiciele organizacji opublikowali wpis, w którym zamieszczono zdjęcia martwej suczki, najprawdopodobniej kundelka.
Niecodzienna interwencja w Poznaniu. Policjant jadący na służbę do Tarnowa Podgórnego nagle zauważył na drodze małe zwierzę. Mundurowy wstrzymał ruch, aby odłowić malucha.Do zdarzenia doszło w minioną sobotę 24 kwietnia . Małe zwierzę spacerowało po ulicy Dąbrowskiego w Poznaniu.
Niedawna tragedia wstrząsnęła mieszkańcami Równa na Podkarpaciu. W potoku sięgającym zaledwie do kostek znaleziono ciało młodego mężczyzny. Jak ustalono, zwłoki należą do 27-letniego Andrzeja, który wyszedł na spacer z psem. Jak dotąd okoliczności jego śmiercią pozostają nierozwikłaną zagadką. Wyłącznie czworonożny Ricco wie, co przytrafiło się jego ukochanemu panu.
Bezpańskie zwierzęta i ich opiekunka znaleźli się w katastrofalnej sytuacji. Pani Sylwia, założycielka fundacji RUNA informuje, że pozostał zaledwie miesiąc, nim obecna siedziba azylu zostanie zlikwidowana. Wiadomość, która roznosi się po mediach społecznościowych jest dramatyczna. Czas ucieka, a pieniędzy na pomoc czworonożnym podopiecznym wciąż brakuje. Niebawem ponad 80 stworzeń może stracić swoją bezpieczną przystań - tak głosi komunikat opublikowany na mediach społecznościowych. Pani Sylwia, która poświęciła wszystko, by zajmować się chorymi i niechcianymi zwierzętami, sama znalazła się w potrzebie.
43-latek został zatrzymany przez stróżów prawa z Komisariatu Policji z Kamiennej Góry i Lubawki (woj. dolnośląskie). Mężczyzna poszukiwany listem gończym nie zatrzymał się do kontroli drogowej. W pijackim szale uciekał przed policjantami i niemal wjechał do rzeki. Jak się wkrótce okazało, w bagażniku zamiast substancji psychoaktywnych czy broni przewoził... swojego psa.Policyjny pościg ulicami Dolnego Śląska rozegrał się w niedzielę, 25 kwietnia. Bazując na zdobytych operacyjnie informacjach, funkcjonariusze postanowili zatrzymać do kontroli samochód osobowy marki BMW, którego kierowca miał być osobą poszukiwaną.