Właściciele kotów muszą się zmierzyć z ciężką próbą zrozumienia zachowań mruczków. Nasz pupil, wiedziony instynktem, potrafi robić dziwne rzeczy. Obok ugniatania łapkami, jednym z charakterystycznych zachowań mruczków jest tzw. “barankowanie”. Co kryje się za tą nazwą? Czym jest barankowanie i co oznacza, kiedy kot ociera się o Ciebie pyszczkiem?
Mruczek nie potrafi skakać, jego kończyny odmawiają mu posłuszeństwa. Porusza się inaczej niż inne koty, świat odkrywa nieco powolniej. Mimo rzadkiego schorzenia udało mu się przezwyciężyć wszelkie trudności i zacząć cieszyć się życiem. Wystarczyła do tego pomoc ludzi o wielkim sercu dla zwierząt.
Czarno-biała kotka potrzebowała pomocy. Jej rozrywający krzyk słyszeli wszyscy w okolicy. Miauczała, płakała, próbowała zwrócić na siebie uwagę człowieka. Chociaż całe życie spędziła na ulicy, teraz potrzebowała komfortu domowego zacisza. Rozpaczliwie próbowała dostać się do środka, a kiedy została wpuszczona pod dach nieznajomej kobiety, od razu stało się jasne, dlaczego tak jej na tym zależało.
Poppy jako mała kotka wraz z siostrą trafiła do schroniska dla kotów, gdzie razem czekały na adopcję. Pracownicy ośrodka szybko zorientowali się, że kociątko potrzebuje drogiej operacji. Nie mogła się wypróżniać, co niosło za sobą przykre konsekwencje zdrowotne – mogło doprowadzić do infekcji, a nawet do śmierci. Żeby cieszyć się pełnią życia potrzebowała drogiego zabiegu, jednak ratownicy wiedzieli, że jest warta każdej ceny.
Czy kot może zostać tajnym agentem? Historia burego kocura z Nowego Jorku pokazuje, że nic nie stoi temu na przeszkodzie. Fred został współpracownikiem policji i wziął udział w akcji rozbicia siatki fałszywych lekarzy weterynarii. Ameryka oszalała na jego punkcie, jednak kociak długo nie nacieszył się uznaniem w elitarnym środowisku służb specjalnych. Spektakularną karierę w życiu publicznym przerwała nagła śmierć mruczka.
Koty często wracają do domu, przynosząc nam drobne podarunki. Od zdechłych myszy, poprzez liście, skończywszy na częściach garderoby. Kotka imieniem Luna postanowiła wręczyć właścicielce podarek, którego nigdy nie zapomni. Nie powinna narzekać, bowiem mało kto dostaje od mruczków tak cenne prezenty.
Nie każdy właściciel zwierzęcia traktuje je jak żyjącą, czującą istotę. W przypadku tej kotki, trafiła ona na właściciela, który nie powinien posiadać zwierząt. Kiedy zabrano ją do weterynarza, okazało się, że bez operacji nie przeżyje. Zamiast zapłacić lub zrobić zbiórkę pieniędzy, właściciel wolał pozbyć się problemu i ją uśpić. Na szczęście weterynarz miał inne plany.
Pod skrzydła fundacji Friends of Life Rescue Network trafiło rude kociątko, które borykało się z bardzo nietypowym problemem. Przypadek tego małego pacjenta był na tyle wyjątkowy, że zainteresowała się nim prezes, Jacqueline Santiago. Kobieta postanowiła, że dołoży wszelkich starań, aby malec wyrósł na zdrowego, w pełni sprawnego kota. Okazało się, że cały proces będzie ogromnym wyzwaniem, nawet dla świetnie wykwalifikowanych specjalistów. Na szczęście ekipa fundacji miała już doświadczenie w pracy z takimi zwierzętami.
Kilka dni temu weterynarze zaczęli donosić o nowym zagrożeniu. W klinikach coraz częściej pojawiają się koty cierpiące na tajemniczą chorobę o nieznanej etiologii. W krótkim czasie w całej Polsce zmarło kilkadziesiąt mruczków. Nie wiadomo, z czym mamy do czynienia i jak skutecznie leczyć koty wykazujące charakterystyczne objawy. Główny Lekarz Weterynarii zabrał głos i wykluczył jedną z możliwych teorii.
Obecność zwierząt wśród schorowanych ludzi może mieć wielką moc. Koty, które przechadzały się po terenie hospicjum Steere House każdego dnia poprawiały nastroje pacjentów. Niektóre z nich były bardzo towarzyskie i same upominały się o pieszczoty. Inne, tak jak kot Oscar, wolały spędzać czas w samotności. Niemniej u mruczka objawił się dar do przewidywania rychłej śmierci pacjentów. W trakcie zatrudnienia w hospicjum "przepowiedział" ponad 100 zgonów. W czym tkwi jego sekret?
Koty są bardzo inteligentnymi zwierzętami, aczkolwiek wiele z nich na co dzień nieszczególnie ma ochotę to okazywać. Zazwyczaj mruczący spryciarze ograniczają się do proszenia o dodatkową porcję smaczków poprzez podawanie łapy, czy miauczenie na komendę. Bohater tej historii o imieniu Gizmo posunął się o krok dalej. Kocur z przyjemnością uczy się nowych sztuczek, a nowo nabyte umiejętności ma w zwyczaju wykorzystywać w codziennym życiu. Niestety sąsiedzi jego właścicieli nie są z tego powodu zadowoleni.
Koty lubią eksplorować nowe tereny. Te, które mają możliwość swobodnego przemieszczania się, wędrują czasami w miejsca, gdzie może być dla nich niebezpiecznie. Tak było w przypadku mruczka, któremu nadano przydomek Miracle, czyli "cud". Przechadzka, na którą się udał, zakończyła się ogromnym stresem i kilkoma mrożącymi krew w żyłach chwilami. Gdyby nie wsparcie ludzi wrażliwych na los zwierząt, cała historia mogłaby skończyć się tragicznie.
Opiekunka fundacji St. Francis Animal Rescue, Kristen Sterner pewnego dnia dostała informację o rudym kocie, który potrzebował dachu nad głową. Kobieta nie musiała się długo zastanawiać. Postanowiła pomóc zwierzakowi w potrzebie. Szybko okazało się, że przygarnięty kocur z nawiązką oddaje całe dobro, które dostał od Kristen. Mickey, bo takie imię dostał przygarnięty futrzak, zachowywał się bardzo nietypowo jak na kociego samca. Jego czułość wobec innych istot zachwycała każdego, kot miał okazję go poznać.
Ari to kocia piękność pochodząca z Białegostoku. Jako kociątko błąkała się po ulicy, póki nie została znaleziona przez dzieci bawiące się na placu zabaw. Niestety dalsza wędrówka w dorosłość okazała się bardzo wyboistą i krętą drogą. U zwierzęcia zdiagnozowano padaczkę, ale na tym problemy zdrowotne się nie skończyły. Nagle, jak grom z jasnego nieba, uderzenie obuchem, padła kolejna diagnoza. Zamiast bawić się włóczką i korzystać z młodości, kotka jest zmuszona stoczyć jedną z najcięższych walk. Stawka jest wysoka, a każdy dzień może być tym ostatnim.
Bycie matką to ogromne wyzwanie. Na własnej skórze przekonała się o tym kotka rasy sfinks o imieniu Zayda. Samiczka dobrze zniosła całą ciążę. Okazało się jednak, że poród nie przebiegł zgodnie z założeniami. Na szczęście młoda mama mogła liczyć na wsparcie swoich właścicieli. Dzięki szybkiej reakcji uniknęli prawdziwej tragedii.Na pierwszy rzut oka wszystko wydawało się być w porządku. Urodzone kociątko było silne i aktywne. Jednak zachowanie Zayda'y było bardzo niepokojące.
W ubiegły weekend po południu, dyżurny Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego PSP dostał informacje o dość nietypowym problemie. Potrzebna była pomoc dla zwierzęcia, które wspięło się na drzewo, ale jak się okazało, nie jest w stanie z niego zejść. Nie byłoby w tym nic niesamowitego, gdyby nie fakt, że wcale nie chodziło o kota. Na miejscu szybko pojawili się pracownicy Straży Pożarnej. Czworonóg był uwięziony na wysokości dwudziestu metrów.
Jedną z najgorszych rzeczy, jaka może przydarzyć się domowemu pupilowi, jest choroba. Obecnie, na terenie Polski w ciągu kilku dni odnotowano co najmniej kilkanaście przypadków kotów, które nagle zaczęły mieć problemy oddechowo-neurologiczne. Objawy bardzo szybko się nasilają, a lekarze weterynarii nie wiedzą, jak temu zaradzić.Eksperci apelują o uważne przyglądanie się swoim zwierzakom. W razie potrzeby należy pilnie skonsultować dany przypadek ze specjalistą.
Zachowywała się jak idealna kotka w schronisku, jednak co chwilę oddawano ją z powrotem. Monica miała problemy, z którymi nie chcieli zmierzyć się nowi właściciele. Dlatego za każdym razem niedługo po adopcji wracała do schroniska.Pracownicy mieli jeden cel – znaleźć dla niej idealny dom. Chociaż była przecudowną kotką, nie nadawała się do mieszkania z większością ludzi. Szukali długo, ale w końcu im się udało. Monica miała trafić do nowej rodziny, gdzie będzie mogła żyć swobodnie i gdzie w końcu się odnajdzie.
Niektóre zwierzaki nie mają łatwego życia. Pomimo młodego wieku, kotka Coco, musiała znieść bardzo drastyczną historię. Niestety, wiele jej cierpień wynikało z winy ludzi. W pewnym momencie spotkała jednak kogoś, kto postanowił odmienić jej los. Gdyby nie przypadkowe spotkanie, losy Coco mogłyby potoczyć się najgorszą możliwą ścieżką. Na szczęście, kotka w pewnym momencie wyczerpała pulę pechowych zdarzeń.
Kierowca ciężarówki, przejeżdżający w okolicach San Diego ostatnio przeżył jeden z najbardziej wyjątkowych dni w pracy. Jego uważność na otoczenie oraz szybka reakcja sprawiły, że uratował życie maleńkiemu stworzeniu.Czasami zwykłe sytuacje prowadzą do niezwykłych odkryć. Dokładnie tak było w tym przypadku. Choć na pozór nie działo się nic wartego ponadprzeciętnej uwagi, prawda okazała się zupełnie inna…
Obudziło ją miauczenie. Myślała, że kot znowu chce, żeby jgo nakarmiła, ale zachowywał się dziwnie. Mruczek nie przestawał na nią miauczeć i prosić, żeby podążała za nim. Kiedy w końcu weszła do stodoły, do której kierował ją kot, jej oczom ukazał się niecodzienny widok.Opiekowała się czterema kotami, które zamieszkiwały stodołę na jej farmie. Zapewniała im dach nad głową i jedzenie. Chociaż nie była miłośniczką kotów, w końcu skradły jej serce. Miała karmić je tymczasowo, dopóki sąsiedzi nie wrócą z wakacji, ale skończyło się tak, że przygarnęła je na stałe.
Kot Pepsi został porzucony, bo jego rodzina wolała od niego dwa psy. Nie liczyły się długie lata spędzone razem ani wykształcona w tym czasie więź. 19-letni koci senior trafił do schroniska, gdzie jako starsze zwierzę nie miał realnych szans na adopcję.Czekał na nowy dom w ośrodku Cats Protection w Glasgow w Szkocji. Mimo podeszłego wieku i marnych perspektyw, na znalezienie nowej rodziny, mruczek rozkochał w sobie personel schroniska. Po latach spędzonych z poprzednią rodziną, która się go pozbyła, mieli nadzieję, że ktoś jeszcze ją przygarnie.
Pasażerowie samolotu nie spodziewali się, że ich spokojną podróż zakłóci rudy, jednooki mruczek. Swoim pojawieniem się wywołał niemałe zamieszanie. Cała załoga samolotu skupiła się na schwytaniu kota, który swobodnie biegał po kabinie ekonomicznej. Personel miał twardy orzech do zgryzienia, a współpasażerowie – solidną dawkę śmiechu.Całe zamieszanie wywołał mały, jednooki rudzielec. Stewardessy biegały po kabinie, sprawdzając, czy komuś nie uciekł kot. Nie wiedziały, skąd wziął się mruczący pasażer na gapę.
Braveman latami włóczył się po Bronksie. Prawdopodobnie tam właśnie mieszkali właściciele, którzy wyrzucili go z domu. Życie na ulicy go nie oszczędzało. Stał się letargiczny i słaby, jego małe ciało toczyły liczne choroby. W końcu ktoś postanowił podać mu pomocną dłoń. Miał zostać uratowany i znaleźć nową, kochającą rodzinę.Chociaż nie mieli doświadczenia we wspólnym wychowywaniu kotów, podjęli się tego zadania. Miłośniczka kotów Polina musiała długo przekonywać narzeczonego, żeby zgodził się na adopcję mruczka. Nadal niepewny swojego stosunku do kotów, mężczyzna w końcu zgodził się, ale było jasne, że chce mieć ze zwierzakiem jak najmniej do czynienia.
Nie myślała, że reakcja kota będzie tak intensywna. Kiedy dziewczynka wymyśliła plan, nie spodziewała się, że drobny żart wzbudzi w mruczku takie emocje. Reakcja zwierzęcia może i ją rozbawiła, ale kotu na pewno nie było do śmiechu.Chciała przetestować, jak kot zareaguje na jej nowe przebranie. Chociaż wiedziała, że może wzbudzić w mruczku emocje, nie spodziewała się, że zareaguje tak gwałtownie. Zachował się niczym prawdziwa drama queen, jak na kota przystało.
Kiedy do jej okna zapukała kotka, myślała, że chce po prostu coś do jedzenia. Nie spodziewała się, że było to błaganie o pomoc. Musiała wpuścić ją do środka, nie miała innego wyboru. Nie wybaczyłaby sobie, gdyby zrobiła inaczej.Wiedziała, że w okno stuka zawsze Kiwi, jej kotka, która na co dzień mieszka w stodole. Spodziewała się, że chce jedzenia albo chwili zabawy. Nie myślała, że tym razem chodzi o coś poważnego. Kiedy zobaczyła, co ma w pysku, wiedziała, że musi wpuścić ją do środka.
Istnieje przekonanie, iż to koty wybierają sobie właścicieli, a niekoniecznie człowiek pupila. O prawdziwości tego przesłania przekonała się mieszkanka Japonii, która w drodze na zakupy zauważyła biało-czarnego kota ukrywającego się pod samochodem. Chociaż zwierzę było już dorosłe, z łatwością można było pomylić je z kocięciem. Ważący niespełna 2 kilogramy mruczek nie miał zamiaru uciekać i desperacko domagał się uwagi nieznajomej.Koty wywołują zainteresowanie i zachwyt wśród Japończyków, o czym świadczy chociażby fenomen kocich kawiarni, butików z akcesoriami dla futrzastych milusińskich czy sklepów zoologicznych specjalizujących się w sprzedaży rasowych zwierząt. Niestety te bezdomne nie zawsze mogą liczyć na podobną troskę i opiekuńczość ze strony przechodniów.
Zwierzęta często nie potrafią okazać bólu tak, żeby właściciel był w stanie to dostrzec. Co więcej, wiele psów wykazuje jakiekolwiek objawy choroby dopiero w jej zaawansowanym stadium. Dlatego nie warto czekać, aż coś w zachowaniu czy wyglądzie naszego psa, kota czy królika wzbudzi nasz niepokój. Zdecydowanie lepiej zapobiegać niż leczyć. Czworonogi mogą cierpieć na wiele różnorodnych schorzeń. Niektóre z nich mogą być proste do wyleczenia, inne mogą okazać się ogromnym wyzwaniem. Jednak każde będzie wiązało się z mniejszymi konsekwencjami, jeżeli zostanie szybko zauważone.