Jesteśmy przekonani, że żaden miłośnik zwierząt nie przeszedłby obok takiego malca w potrzebie. Podobnie uczynił właściciel psa rasy border collie, kiedy ten podczas spaceru znalazł w trawie maleńkiego kotka, który głośno piszczał. Rudzielec był zdany sam na siebie, a gołym okiem było od razu widać, że z jego łapkami jest coś nie tak.
Kiedy pracownicy azylu dla zwierząt po raz pierwszy zobaczyli tego bezdomnego kociaka błąkającego się na zewnątrz, martwili się o jego los. Mruczek miał problemy z poruszaniem. Wiedzieli, że prawdopodobnie nigdy nie odzyska pełnej sprawności. Nie spisano go jednak na straty. Dzięki pomocy dobrych ludzi, którzy dali mu szansę, dzielny kociak pokazał, że dla niego żadne przeszkody nie istnieją.
Pani Józefa Krawczyk całe swoje życie poświęciła zwierzętom w potrzebie, co z czasem przerodziło się w potrzebę stworzenia dla swoich podopiecznych bezpiecznej przystani. Tak powstała Fundacja Koci Dom. Niestety, życie pisze różne scenariusze i nie zawsze dokonujemy właściwych wyborów. Po tym, jak oszukał ją mąż i straciła dach nad głową, ponownie była zmuszona do wyprowadzki. Razem z gromadą kotów i dwójką psów seniorów poszukują wsparcia. “Jeśli nie zdarzy się cud, za parę miesięcy kilkadziesiąt zwierząt wyląduje na ulicy lub trafi do schroniska” - martwi się założycielka fundacji, której przyszło zamieszkać w malutkim domku bez toalety.
Siecią wstrząsnęła historia kotki pomalowanej niebieską farbą olejną. Toksyczna skorupa pokrywała ciało bezbronnego zwierzęcia, uniemożliwiając mu swobodne poruszanie. Akt okrucieństwa został udokumentowany przez dobrych ludzi, którzy się nią zaopiekowali. Kierowani empatią i życzliwością odmienili los poszkodowanego zwierzęcia.
Ciężarna kotka szwendała się po ulicach, szukając domu dla siebie i dzieci. Zanim udało jej się osiągnąć cel, zdążyła urodzić. Razem z sześciorgiem pociech nie miała miejsca do życia. Miała szczęście – dobry człowiek postanowił przygarnąć futrzastą rodzinę pod swój dach. Świeżo upieczona mama nie mogła uwierzyć, że w końcu będzie miała miejsce do życia. Postanowiła odwdzięczyć się w najpiękniejszy sposób za dobro, którego doświadczyła.
Do Ekostraży dotarło dramatyczne zgłoszenie. Poinformowano ich o kilkudniowym miocie kociąt znalezionym martwym. Świadkowie mówili, że ocalało jedno zwierzę. “Trzeba się spieszyć. Jedziemy” – opisuje pilną akcję ratunkową organizacja. Na miejscu zastano koszmarny widok. Trzy martwe kocięta miały na ciele rozległe rany. Jeden maluszek przeraźliwie płakał, był poważnie ranny i potrzebował pomocy. Rozpoczęła się walka z czasem.
Życie pisze czasem niewiarygodne scenariusze. 5-letni kot Shadow pewnego dnia wyszedł z domu i nie wrócił. Szukano go latami, aż w końcu rodzina pogodziła się ze stratą ukochanego pupila. Kiedy po 11 latach od zaginięcia zadzwoniła do nich klinika weterynaryjna, osłupieli. Nie mogli uwierzyć własnym uszom, ich zaginiony kot był cały i zdrowy. Gdy usłyszeli radosne nowiny, chcieli się z nim jak najszybciej zobaczyć, ale niestety. Usłyszeli, że spotkanie z kotem jest niemożliwe.
Jak poznać, że kot ma chorobę sierocą? Proces wczesnej socjalizacji zwierząt jest niesamowicie istotny z perspektywy ich dalszego rozwoju. Zaburzenia kontaktu kocięta z mamą w pierwszych tygodniach życia mogą doprowadzić do wykształcenia powtarzalnych zachowań, które mogą być niebezpieczne. Jak objawia się choroba sieroca u kota? Czy chorobę sierocą można leczyć?
Pewnego dnia mieszkaniec Austrii zorientował się, że po powrocie do domu kot wyglądał inaczej. Na jego ciele znalazł gołą skórę w miejscu, gdzie jeszcze przed wyjściem miał futerko. Nie myśląc o tym zbyt wiele, uznał, że to egzema. Kiedy następnego ranka spojrzał na skórę z bliska, zorientował się, że patrzy na świeżą ranę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że była zszyta szwami, a kot zniknął jedynie na chwilę w przydomowym ogródku.
Zagadki, które wymagają od rozwiązującej je osoby nieszablonowego myślenia, budzą wiele emocji wśród dorosłych, a niekiedy potrafią nawet skłócić dysputujących ze sobą internautów. Jeżeli uważasz się za osobę spostrzegawczą, ten podchwytliwy test powinien przypaść Ci do gustu. Ilustracja przedstawia kota oraz trzy rozmawiające ze sobą kobiety. Tylko jedna z nich jest właścicielem zwierzaka. Czy udzielisz prawidłowej odpowiedzi za pierwszym podejściem?
Maleńką znaleziono na ulicy. Przestraszona kotka szukała pomocy człowieka, podczas gdy obok leżał jej martwy brat. Zwierzę wodziło za przechodniami wzrokiem i błagało o pomoc. W końcu jej prośby zostały wysłuchane. Teraz czeka ją wyczerpujące leczenie. Niestety jej stan szybko się pogarsza. Kotka potrzebuje specjalistycznej pomocy weterynarza.
Wystarczyła chwila nieuwagi, a kotka znalazła się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Zaczęło się od omdlenia, a skończyło na zatrzymaniu krążenia. Przez pół godziny weterynarze ratowali kotkę Bellę i chociaż szansę na powodzenia ocenili na niespełna pięć procent, to wystarczyło, żeby dawali z siebie wszystko. Po 26 minutach bez znaku życia, kotka wróciła zza Tęczowego Mostu. Na tamten świat prawie wysłała ją niepozorna domowa roślina.
Weterynarze z kliniki My Pet's Animal Hospital podzielili się nagraniem z zabiegu, jaki przeprowadzono na kocim pacjencie, który trafił do nich z guzkiem na pyszczku. Zmiana na nosie okazała się jednak czymś znacznie poważniejszym. Medycy nie wahali się ani przez chwilę. Jeden z nich wziął w dłoń pęsetę i próbował wyciągnąć przerażającą zawartość nozdrza. To nagranie nie jest dla ludzi o słabych nerwach – nawet pod doświadczonym weterynarzem mogą ugiąć się nogi, kiedy “obcy” wychodzi na powierzchnię.
Do policjantów w Zabłudowie (woj. podlaskie) trafiło zgłoszenie od kobiety, która poinformowała, że sąsiad zastrzelił z broni jej kota. Na miejsce udał się patrol, który miał za zadanie rozeznać się w sprawie i zająć mężczyzną. Tam na jaw wyszło więcej przewinień, które oskarżony miał za uszami.
Urocze wideo szturmem wzięło Twittera. Poznajcie Gingera – rudego kota, który wie, jak zarządzać ludźmi. Chociaż zwierzę ma problemy ze wzrokiem, nie przeszkadza mu to w wojażach. Mieszkańcy jego budynku przyzwyczaili się do obecności mruczka i chętnie nawiązują ze zwierzęciem pogawędki. Okazuje się, że kot nie ma najmniejszych problemów z komunikacją – dokładnie wie, jak osiągnąć to, co chce. Na viralowym nagraniu widać na przykład, jak komunikuje współpasażerom, na które piętro chce się dostać windą.
Słupskie schronisko zyskało nowych podopiecznych - miot kociąt pozostawionych w torbie nieopodal wejścia do placówki. Pracownicy poinformowali, że obiekt jest monitorowany i zagrozili, że zgłoszą sprawę na policję. Taka postawa wywołała sprzeciw internautów. “Nie nadajecie się do tej pracy”, “Lepiej w torbie pod schronisko niż w torbie do lasu” - to tylko niektóre z krytycznych opinii przewijających się w sekcji komentarzy pod wpisem.
Maci Raney miała jechać tylko na zakupy spożywcze, a wróciła z Ciasteczkiem. Zbłąkany kotek ukryty w krzakach przeraźliwie miauczał, a ona nie mogła przejść obok zwierzęcia w potrzebie. “System dystrybucji kotów”, jak żartobliwie go nazwała, postanowił wybrać kobietę do pełnienia roli mamy zbłąkanego kociątka. Z chęcią zaakceptowała przeznaczenie, nie wiedząc jeszcze, co ją czeka.
Po osiedlu błąkały się bezpańskie koty, a pewien mieszkaniec często im pomagał. Znał wszystkie mruczki, które snuły się po ulicach, więc kiedy jeden ze znajomych kotów przez noc diametralnie zmienił swój wygląd, uczynny miłośnik zwierząt wiedział, co musi zrobić. Natychmiast ruszył na poszukiwania.
Tofik walczy o życie. Zaledwie 8-tygodniowe kocię mierzy się z długą listą problemów zdrowotnych. Powiększona wątroba, zmiany w trzustce, pasożyty i wodobrzusze nie pozwalają mu normalnie funkcjonować. Konieczne jest dalsze leczenie, ale koszty opieki weterynaryjnej rosną w zastraszającym tempie.
Koty są przystosowane ewolucyjnie do ukrywania złego samopoczucia. Gdyby zdradzały oznaki choroby czy bólu, stałyby się łatwym kąskiem dla drapieżników. Dlatego mruczki z łatwością ukrywają nawet bardzo poważne problemy zdrowotne. To ogromna przeszkoda dla właścicieli, którzy nie wiedzą, że ich zwierzę źle się czuje. Pomoc weterynaryjna może zostać przez to udzielona zbyt późno. Dlatego warto wiedzieć, jak poznać, że z kotem dzieje się coś złego. Okazuje się, że kolor wymiotów zdradza wiele na temat zdrowia mruczków.
Los bywa okrutny, nawet dla maleńkich bezbronnych istot. Ten kotek został znaleziony w magazynie przez kobietę, która nie mogła pozostać obojętna na jego niedolę. Od razu zorientowała się, że nie jest to kocię jak każde inne. Maluszek nie miał łapek, a kiedy chciał przemieścić się z miejsca na miejsce, musiał się czołgać.
Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach informuje o wynikach kolejnych badań w kierunku grypy H5N1 wśród kotów. Tym razem zakażenie potwierdzono u 30 z 59 zbadanych zwierząt. Jeden z pozytywnych wyników nie należał jednak do kota domowego. Okazuje się, że chorować mogą też inne zwierzęta.
Zajmująca się grządkami kobieta usłyszała pochodzące z jednej z donic dźwięki. Kiedy zajrzała do środka, osłupiała. Coś się ruszało. Potrzebna była natychmiastowa pomoc, szóstka niewinnych stworzeń mogła nie przeżyć bez jej pomocy. To się nazywa być w dobrym miejscu w dobrym czasie.
“Bandyci pozbawieni jakichkolwiek ludzkich uczuć są wśród nas” - tymi słowami rozpoczęto wpis udostępniony przez Biłgorajskie Stowarzyszenie Opieki nad Zwierzętami "Podaj Łapę". Na pewną śmierć skazana byłaby kotka, którą uwiązano sznurkiem za szyję do torowiska, gdyby nie grupka dzieci przechodząca w pobliżu torów kolejowych. Kto chciał w ten sposób pozbawić zwierzęcia życia? Tego jeszcze nie ustalono.
Czym jest prawdziwe szczęście? Pojęcie to ma niejednolitą definicję. Dla jednych może być to dobre samopoczucie połączone ze świadomością tego, że odmieniliśmy czyjś los na lepsze, dla innych ocena naszego życia jako udanego i wartościowego. A może poczucie bliskości i wsparcia ze strony rodziny i przyjaciół? Kiedy przebywająca w hospicjum Carol Heizman została poproszona o dokończenie tej myśli, zapalona miłośniczka kotów nie musiała się dwa razy zastanawiać.
Mogłoby się wydawać, że spacer z psem wokół osiedla nie może zakończyć się niczym nadzwyczajnym. Okazuje się jednak, że kobieta, która wyszła ze swoim pupilem, przeżyła prawdziwe chwile grozy. Na Facebooku DOGS udostępniono nagranie, gdzie dokładnie widać moment, w którym rzuciło się na nich dwóch “napastników”. Gdyby nie ono, mało kto uwierzyłby, że to wydarzyło się naprawdę.
Nina Galy podzieliła się w swoich social mediach zatrważającą historią, jaka spotkała ją w ostatnim czasie podczas podróży na Bali. Tiktokerka planowała przedostać się tam samolotem ze Stanów Zjednoczonych wraz ze swoim kotem. Jak się okazało, nie wszystko poszło zgodnie z jej planem, a wyprawa na wakacje zakończyła się “traumą” dla niej i jej pupila.
Kociak miał szczęście, że trafił na ludzi dobrej woli. Kulił się pod ścianą budynku, niezdolny do poruszenia się. Jego łapkę przeszywał ostry ból, potrzebował opieki weterynaryjnej. Wycieńczone, chude ciało było na skraju wyczerpania. Musiał wytrzymać jeszcze trochę, bo pomoc była w drodze.