Przerażony kot wbiegł na pas szybkiego ruchu. Ratownik wyciągnął do niego rękę, wtem rozległ się pisk opon
Koty lubią eksplorować nowe tereny. Te, które mają możliwość swobodnego przemieszczania się, wędrują czasami w miejsca, gdzie może być dla nich niebezpiecznie. Tak było w przypadku mruczka, któremu nadano przydomek Miracle, czyli "cud". Przechadzka, na którą się udał, zakończyła się ogromnym stresem i kilkoma mrożącymi krew w żyłach chwilami. Gdyby nie wsparcie ludzi wrażliwych na los zwierząt, cała historia mogłaby skończyć się tragicznie.
Ratownicy mieli nadzieję, że uda im się szybko złapać kota
Ratownik zwierząt John Debacker pewnego dnia otrzymał zgłoszenie w sprawie kota, który utknął na murku oddzielającym dwa kierunki jednej z nowojorskich autostrad. Od razu jasne było, że sytuacja jest poważna. Grand Central Parkway, bo właśnie tam znajdował się zwierzak, jest bardzo ruchliwą drogą szybkiego ruchu.
Mężczyzna postanowił natychmiast udać się na pomoc zbłąkanemu stworzeniu. Poprosił o wsparcie swoją przyjaciółkę, Karenlynn Stracher. Razem pośpieszyli na miejsce wskazane przez osobę, która zgłosiła problem.
Duet ratowników natychmiast zauważył czworonoga. W każdej chwili mógł pojawić się rozpędzony samochód. John zjechał na krawędź autostrady i uzbrojony w koc, zaczął spokojnym krokiem zbliżać się do kota. Liczył na to, że szybko uda mu się przetransportować czworonoga w bezpieczne miejsce.
Pilne ostrzeżenie dla właścicieli kotów. Panuje tajemnicza choroba, "Jest duża śmiertelność"Podczas akcji ratunkowej wystąpiły komplikacje
Niestety, zwierzę w ostatniej chwili wyczuło “podstęp” i przerażone zaczęło uciekać w poprzek autostrady. Bez szwanku udało mu się czmychnąć przez dwa pasy, po których ciągle przemieszczały się samochodu.
Szczęście zwierzaka wyczerpało się, gdy wszedł na trzeci pas. Kot wpadł pod maskę jednego z przejeżdżających samochodów.
John nie tracił ani chwili. Natychmiast zabrał się do wstrzymania ruchu na całej autostradzie. Kiedy tylko mógł bezpiecznie podejść do zwierzęcia, zabrał je z drogi, owinął w koc i popędził do swojego auta. Wiedział, że kot musi jak najszybciej otrzymać pomoc lekarza weterynarii. Był żywy, ale potrącenie wyglądało poważnie. Mógł mieć połamane kości lub uszkodzone narządy wewnętrzne.
Kot cudem wyszedł z wypadku bez szwanku
John już podczas drogi do lecznicy dla zwierząt widział, że kot jest w zaskakująco dobrym stanie. Wyglądał i zachowywał się normalnie, jakby nic takiego się nie stało.
Lekarz weterynarii, po wykonaniu badań potwierdził przypuszczenia mężczyzny. Choć brzmi to nieprawdopodobnie, kot był w idealnym stanie. Dlatego ratownicy postanowili nazwać do Miracle - po polsku - Cud.
Okazało się jednak, że zwierzak nie był bezdomny. Dzięki chipowi, który miał wszczepiony pod skórą, szybko zlokalizowano jego rodzinę. Właściciele Flamingo, bo tak naprawdę nazywa się sprawca całego zamieszania, do dzisiaj są bardzo wdzięczni parze, która postanowiła uratować ich pupila. Od tego czasu regularnie wysyłają John'owi zdjęcia ocalonego kocura, żeby przypomnieć mu, jak wielkie znaczenie miały jego działania.
Źródło: thedodo.com/, facebook.com/john.debacker