Wstrząsające nagranie postawiło na nogi całą wioskę Panhala w indyjskim dystrykcie Kolhapur. Kamery ochrony przy jednym z budynków uchwyciły bezlitosny atak lamparta na psa.Już od paru dni mieszkańcy wioski Panhala widywali w okolicy lamparta. Krył się wśród gęstych lasów, otaczających wioskę, ale od czasu do czasu dawał się zobaczyć ludziom w pobliżu ich siedzib.
Od wielu dni aktywiści z grupy "Wio z Krakowa" protestują na Rynku Głównym przeciw wykorzystywaniu koni jako atrakcji turystycznej. Jak twierdzą, dorożkarze zmuszają zwierzęta do pracy ponad siły. Pokazują dowody w postaci fotografii, uniesionych na transparentach, ukazujących zabiedzone zwierzęta.Nie może dziwić, że protest wzbudził gwałtowne reakcje wśród dorożkarzy. Skala wulgarności zaskoczyła jednak nawet samych aktywistów.
W powiecie poznańskim doszło do kolejnego ataku dzików. Tym razem ofiarą rozjuszonego odyńca padła kobieta spacerująca z trójką dzieci oraz psem. Zdarzenie zostało zgłoszone odpowiednim służbom, lecz postawa strażniczki miejskiej pozostawia wiele do życzenia.Jak informuje "Głos Wielkopolski", rozżalona czytelniczka podzieliła się z dziennikarzami szczegółami zdarzenia. Anonimowa kobieta twierdzi, że atak miał miejsce około godziny 19 na osiedlu Kwiatowym w Skórzewie.
Bruce Savage wyprowadzał swoją suczkę Hannę wzdłuż brzegu stawu w malowniczym miasteczku Mount Pleasant w Karolinie Północnej (USA). Nie przypuszczał, że za chwilę przeżyje jeden z najstraszniejszych momentów swego życia. Mężczyzna wzniósł oczy ku niebu i podziwiał pięknie podświetlone chmury. Już po chwili obejrzał się na swoją suczkę i spostrzegł, że nigdzie jej nie ma.
Wyspa Montague to dość jałowa, skalista ziemia, gdzie ludzie nie mają czego szukać. Jest jednak rajem dla fok, które lubią pływać w otaczających ją wodach. Gdzie foki, tam i wścibscy fotografowie.Okazuje się, że nie tylko plażowicze nie dają fokom spokoju. Tym razem nurek zszedł głęboko pod wodę, by nakręcić sceny z życia swego ulubionego stada fok. Nie spodziewał się jednak zwrotu akcji!
45-letni Kishore Badra wracał późnym wieczorem do domu w indyjskim stanie Orisa. Nagle poczuł ból w nodze i spojrzał w dół. Gdy przyświecił latarką, kawałek za sobą ujrzał przerażający widok.Na drodze czaił się wąż, uważnie lustrując mężczyznę parą przenikliwych oczu. Miał długie ciało, pokryte żółto-czarnymi pasami. Kishore od razu rozpoznał jadowitego niemrawca.
O tej sprawie pisaliśmy przed paroma dniami. Pan Tomasz Rosłaniec, mieszkaniec gminy Kłoczew (woj. lubelskie) opowiedział wstrząsającą historię o tym, jak został napadnięty przez wilki w czasie grzybobrania. Dziś eksperci podważają jego słowa.Pan Tomasz i jego kolega to jedyni świadkowie zajścia. Mężczyzna ma ponadto na ciele rany, które mają stanowić dowód napaści. Straszna przygoda pana Tomasza trafiła do mediów i stała się niemałą sensacją.
Tragedia na osiedlu Wilda w Poznaniu. Owczarek szkocki zagryzł mniejszego psa na oczach właścicielki. Jak twierdzą okoliczni mieszkańcy, zwierzę już wcześniej bywało agresywne. Poprzedni pupil należący do kobiety również wykazywał podobne skłonności. Sprawę bada policja.Do zdarzenia doszło w ubiegłą niedzielę, a relacja została spisana przez zaniepokojonego świadka. Jak wynika z wpisu opublikowanego na "Nieformalnej Grupie Wildeckiej" na Facebooku, owczarek szkocki o ciemnym umaszczeniu pogryzł na śmierć mniejszego pieska.
Jak donosi "Dzień Dobry Włocławek", w zeszłą niedzielę w godzinach wieczornych doszło do dramatu. Mieszkanka dzielnicy Południe wyszła na spacer z psem. W pewnym momencie zwierzę zostało śmiertelnie pogryzione przez większego od siebie czworonoga. W obawie przed konsekwencjami jego właściciel uciekł.Makabryczne zdarzenie miało miejsce ok. godziny 19 w pobliżu ogrodów działkowych przy ul. Kapitulnej. Jedna z mieszkanek osiedla widziała drastyczne zdarzenie z okna.
Świadkowie awantury nie wierzyli własnym oczom. W bramie stała grupa wyrostków z kijami w rękach. Za nimi trwało jakieś poruszenie, słychać było rozdzierające kwilenie zwierzęcia.Nie ulegało wątpliwości, że na jednym z osiedli w Szczecinku dzieje się coś bardzo niedobrego. W końcu ktoś zadzwonił po Straż Miejską.
Mieszkanka malowniczo położonej wsi Jelonka na Podlasiu przeżyła koszmar, kiedy modliła się nad rodzinnymi grobami na miejscowym cmentarzyku. I nie chodzi to o duchy - zaatakowała ją wielka i wściekła bestia!Najpierw usłyszała porykiwanie i tętent. Kiedy się odwróciła, omal nie zemdlała na widok wielkiego zwierzęcia, biegnącego w jej kierunku!
Pan Tomasz jest zapalonym grzybiarzem i nie ma dla niego większej przyjemności niż przemierzać las w poszukiwaniu ulubionego przysmaku. Nie mógł się spodziewać, że ten dzień zapamięta do końca życia i to bynajmniej nie z powodu grzybów.Pan Tomasz jechał z kolegą samochodem przed podlubelskie lasy w gminie Kłoczew, tuż koło Starego Zadybia, gdzie mieszka. To miało być udane grzybobranie. Pan Tomasz poprosił kierowcę, by zatrzymał się ok. 400 m od domu. Chciał szybko sprawdzić, czy w lesie są grzyby.
Liczba przypadków wścieklizny na Mazowszu rośnie. Bez zorganizowanej akcji szczepień, może być tylko gorzej - ostrzega Wojewódzki Lekarz Weterynarii.Przed paroma dniami Wojewoda Mazowiecki wydał rozporządzenie, regulujące sposoby walki ze wścieklizną na terenie Mazowsza. Restrykcjami objętych zostało szereg powiatów, a także dwie dzielnice Warszawy.
Do skandalicznej interwencji Straży Miejskiej doszło wczoraj wieczorem w Warszawie. Młoda kobieta jechała autobusem ze swoim psem rasy husky. Zwierzę nie miała kagańca, ale wedle najlepszej wiedzy kobiety przepisy nie nakazywały zakładania go psu. Kierowca autobusu miał inne zdanie.Pani Katarzyna już wcześniej jeździła autobusami ze swoim psem husky, dlatego dokładnie zapoznała się z wywieszonym w pojazdach regulaminem. Nie było w nim mowy o tym, że psy muszą nosić kagańce.
Jezioro Leśne to uroczy zakątek Czarnoboru, włączonego niedawno w granice Szczecinka. W czasie wakacji łatwo spotkać tam plażowiczów, korzystających ze słońca, nagrzanego piasku i wody. Tym razem jednak nad jezioro przybył ktoś nieproszony.Dwóch chłopców w wieku 12 i 18 lat kąpało się z Jeziorze Leśnym. To miał być przyjemny dzień, spędzony na zabawie i wypoczynku na łonie natury. Chłopcy nie przeczuwali, że stanie się najgorsze.
Dramatyczny wypadek na terenie gminy Stupsk niedaleko Mławy. 14-letnia dziewczynka z poważnymi obrażeniami klatki piersiowej trafiła do szpitala w Ciechanowie. Nastolatka została pogryziona przez psa, którego nie dopilnowała opiekunka. Policja bada okoliczności zajścia.Do przykrego zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór. Jak poinformowała w środę rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Mławie asp. szt. Anna Pawłowska, dziewczynka została zaatakowana przez agresywnego czworonoga, który uciekł z kojca.
Miejscowość Brihueda w Hiszpanii, nieopodal Guadalajary. Trwają tzw. concursos de recortes, czyli popisy akrobacji z bykiem. To pozornie niegroźna konkurencja: zwierzę nie musi ginąć na końcu.Wszystko jednak zmienia się, kiedy byk najwyraźniej ma już dość skaczących wokół niego machos i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, a raczej na swoje rogi.
8-latek dla zabawy znęcał się nad kotem. Zwierzę we własnym domu stało się obiektem do kopania, przyduszania i rzucania w powietrze. Akty przemocy były dokumentowane przez starszego kolegę chłopca. Teraz zajmie się nim sąd rodzinny.W ostatnim czasie na mediach społecznościowych pojawiło się nagranie dokumentujące znęcanie się nad zwierzętami przez osobę nieletnią. Bulwersujący film został nadesłany do bydgoskiej organizacji na rzecz ochrony praw zwierząt. Aktywiści niezwłocznie powiadomili służby.
Do niewyobrażalnej tragedii doszło w Brisbane w Australii. Media społecznościowe i tradycyjne pełne są wyrazów współczucia, ale i pretensji do osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo.Tak wielki poruszenie wywołać mogło tylko najgorsze: śmierć dziecka. Nowo narodzona dziewczynka dopiero zaczynała poznawać świat i cieszyć się przyrodą. Śmierć przyszła z nieba.
Tuż pod nosem Nowojorczyków i ich kwitnącej metropolii rozwijał się od lat straszliwy proceder. Po żmudnym śledztwie policja uderzyła wreszcie na precyzyjnie wybrane kryjówki gangu. To była największa tego typu operacja w historii stanu Nowy Jork.O sukcesie policyjnej akcji poinformował na konferencji prasowej prokurator okręgowy hrabstwa Suffolk, Tim Sini. Jak mówi, nowojorskiej policji udało się rozbić ogromny gang, zajmujący się organizacją walk psów.
Igrzyska Olimpijskie w Tokio dobiegły końca. Wspaniałe widowisko i święto sportu nie obyło się jednak bez zgrzytów. W ferworze rywalizacji ludzi zapomina się o zwierzętach, które stanowią równoważną część zespołów w niektórych konkurencjach. Skandaliczne zachowanie trenerki koni zostało uwiecznione na wideo.Pięciobój to konkurencja jeździecka. Wymaga od jeźdźca wykonania skoków przez przeszkody na zupełnie obcym koniu. To generuje nerwy i stres, który bywa rozładowywany w fatalny sposób.
Pewien turysta przemierzający park narodowy w Kolorado nie posłuchał głosu rozsądku i postanowił zbliżyć się do blisko 700-kilogramowego łosia, aby go sfilmować. Sprowokowane do ataku zwierzę przeprowadziło natychmiastową szarżę. O mały włos nie doszło do tragedii.Wstrząsające zdarzenie zostało uwiecznione na nagraniu. Widzimy na nim, że turysta nieopatrznie podchodzi w stronę potężnego łosia stojącego tuż za drzewem. Jego gigantyczne poroże jest dosłownie na wyciągnięcie ręki.
Sytuacja, która wprost mrozi krew w żyłach. Środek lasu w odległym parku narodowym, mała grupka ludzi przemierza dzicz, podążając za przewodnikiem. Nagle spomiędzy drzew dochodzą odgłosy walki - porykiwanie, dyszenie, głuche uderzenia. Po chwili z lasu wynurza się niedźwiedź brunatny.Niedźwiedź wygląda na bardzo rozzłoszczonego! Na jego futrze widać ślady po pazurach innego niedźwiedzia. Przed chwilą doszło do potyczki dwóch bestii o terytorium.
Wymiana zdań pomiędzy dwoma rodzinami przerodziła się w szarpaninę. Szokujące nagranie z pekińskiego parku safari obiegło media społecznościowe. Jak relacjonują przedstawiciele placówki, bójka i towarzyszące jej krzyki przestraszyły nawet zwierzęta. W niedzielę, tj. 8 sierpnia br. w chińskim ogrodzie zoologicznym Beijing Wildlife Park wywiązała się ostra awantura pomiędzy zwiedzającymi. Jak widać na opublikowanym w sieci nagraniu, w bijatyce wzięło udział co najmniej sześć osób, w tym kobieta z dzieckiem na rękach.
Przyroda jest wspaniała, piękna i groźna. Technologia pozwala nam podziwiać te epizody z życia zwierząt, których dawniej żaden człowiek nie mógłby zobaczyć. A przynajmniej nie mógłby przeżyć, by o nich opowiedzieć.Tak jest z niezwykłym filmem, opublikowanym na Facebooku, który z miejsca zyskał ogromną popularność. Ukazuje wspaniałe zwierzęta w chwili, gdy są akurat śmiertelnie niebezpieczne.
W czwartkowe popołudnie w Pasażu Chełmskim w Gdańsku rozegrała się makabryczna scena. Kundelek prowadzony na smyczy wyswobodził się z szelek i skoczył na innego czworonoga. Zamiast próbować je rozdzielać, właściciel uciekł się do przemocy. Na oczach zszokowanych świadków zaczął kopać zwierzę i grozić jego opiekunce.Jak twierdzi Pani Malwina, tamtego dnia wracała z synem z przedszkola. Towarzyszył im ukochany czworonóg, który wcześniej odbył wizytę u psiego fryzjera.
Zachary Pate wyprowadzał swojego ukochanego psa Rugera wśród ulic małego miasteczka w stanie Alabama (USA). Ruger to najukochańszy pies pod słońcem: łasi się do każdego, nie gryzie, za to szczeka, gdy się cieszy, czyli często. Nagle stało się niewyobrażalne.Ruger dziabnął własnego pana w łydkę! I to jak, mężczyzna syknął z bólu, złapał się za nogę i zobaczył ślady krwi. Zachary był zaszokowany.
Do mrożących krew w żyłach wydarzeń doszło w Meksyku, w miasteczku Puruándiro w stanie Michoacán. To miał być wesoły, świąteczny dzień, wszyscy zeszli się, by oglądać rodeo. Niestety, święto zmieniło się w koszmar.Meksykanie kochają walki byków i zawody kowbojów. Corrida i rodeo to ich sporty narodowe. Tego dnia całe miasteczko zebrało się na prowizorycznym stadionie, by oglądać zawody w pętaniu byków.