Trwa protest przeciw wykorzystywaniu koni. Dorożkarzom puściły nerwy
Od wielu dni aktywiści z grupy "Wio z Krakowa" protestują na Rynku Głównym przeciw wykorzystywaniu koni jako atrakcji turystycznej. Jak twierdzą, dorożkarze zmuszają zwierzęta do pracy ponad siły. Pokazują dowody w postaci fotografii, uniesionych na transparentach, ukazujących zabiedzone zwierzęta.
Nie może dziwić, że protest wzbudził gwałtowne reakcje wśród dorożkarzy. Skala wulgarności zaskoczyła jednak nawet samych aktywistów.
Dorożkarze przekroczyli kolejne granice
- Czy to efekt palącego słońca, że dorożkarze i dorożkarki przekroczyli dziś kolejne granice? - pytają aktywiści w poście opublikowanym na Facebooku, relacjonującym przebieg protestów. - Komentarze w rodzaju "Zwal se konia!" okraszone rechotem i solidną porcją k**w. Do tego chamskie zaczepki i komentarze nt. wyglądu aktywistów. Tak teraz wygląda tzw. kultura dorożkarska.
Jak twierdzą aktywiści, dorożkarze nie ograniczyli się tylko do słów, ale przeszli i do czynów, a raczej rękoczynów. Jeden z dorożkarzy miał popychać protestujących i próbować zabrać jednemu z aktywistów kamerę.
- Jeśli w obecności tłumu turystów i policjantów zabezpieczających legalny protest dorożkarze zachowywali się właśnie tak, to jak traktują konie, kiedy nie ma widowni, a zwierzaki, wedle ich mniemania, trzeba zdyscyplinować?
Wcześniej dorożkarze nasyłali na aktywistów miejscowych pijaczków, którzy mieli odpierać ich argumenty. Pomysł oczywiście okazał się przeciwskuteczny.
- Następnym razem podeślijcie kogoś trzeźwego, bo "zaorać waszych kolegów pijaczków to rozrywka równie słaba, co ich "argumenty" - piszą aktywiści na Facebooku.
Agresja wynika z poczucia winy?
Agresja dorożkarzy wynika zdaniem aktywistów z prostego faktu, że protest zmusza przewoźników do przestrzeganie przepisów.
- Na własne uszy słyszałam wczoraj, jak jedna pani tłumaczyła rozczarowanej rodzinie, że może zabrać do dorożki tylko regulaminowe 4 osoby, bo my stoimy i wszystko nagrywamy - mówi jedna z aktywistek Wio z Krakowa w rozmowie z portalem Gazeta Krakowska.
Aktywistka dodaje też, że protestujący nikogo nie prowokują, a jedynie stoją z planszami, na których są zdjęcia i hasła. Jeśli dorożkarzom puszczają nerwy, to dlatego, że zdają sobie sprawę ze słuszności postulatów protestujących.
Protest członków grupy Wio z Krakowa trwa. Jak twierdzą aktywiści, nie przerwą protestu, póki nie osiągną konkretnie zmiany przepisów. Przypominają, że poprzednie protesty odniosły szybki skutek, np. zaczęto częściej poić konie.
Oby i tym razem determinacja wolontariuszy okazała się silniejsza od wulgaryzmów i przyniosła dalsze regulacje branży dorożkarskiej, korzystniejsze dla koni, a nie dla żądnych rozrywki ich kosztem turystów.
Zobaczcie relację i zdjęcia z protestów:
Źródło: Gazeta Krakowska, Facebook.com @wiozkrakowa
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
8 milionów ludzi na świecie cierpi na chorobę Chagasa. Jak można się nią zarazić?
Smutne wieści z Tajwanu. 154 koty straciły życie, głos zabrała pani prezydent
Indie: kamery ochrony nagrały atak lampart na psa. Cała wioska gotowa do walki z drapieżnikiem