Owczarek niemiecki w sędziwym wieku przez dwa dni leżał na trawniku przy domu. Nie mógł sam wstać, nogi odmawiały mu posłuszeństwa. Chociaż właściciel był w domu, udawał, że nie słyszy błagającego szczekania. W końcu zlitowali się nad nim sąsiedzi, którzy dali mu jedzenie i wodę. Zadzwonili po inspektorów OTOZ Animals w Olsztynie, którzy przeprowadzili interwencję. Przebieg odbioru zwierzęcia ukazuje bezduszność człowieka, który powinien dbać o psiego staruszka. Ratownicy przytaczają słowa jego oprawcy.
Dzieci znęcające się nad zwierzętami nie zawsze zdają sobie sprawę ze szkodliwości swoich czynów. Odpowiedzialni za ich wychowanie są opiekunowie prawni, którzy powinni uczyć młode pokolenie szacunku do żywych istot. Niestety, wielu nieletnich oprawców czworonogów wychowuje się wśród dorosłych, którzy w ich zachowaniu nie widzą nic złego. To prowadzi do prawdziwych dramatów. Pewnej kobiecie rok temu odebrano zwierzęta po tym, jak znęcała się nad nimi jej dziewięcioletnia córka. Już po kilku miesiącach dziecko dostało kolejnego psa. Historia zatoczyła koło.
W Polsce można natknąć się zarówno na nastoletnich oprawców zwierząt, jak i na seniorów, którzy latami znęcają się nad swoim pupilem. Kolejną ofiarą nieludzkiego traktowania był Dżeki. Stary pies, który wył z bólu tak głośno, że sąsiedzi nie byli w stanie dłużej tego ignorować. Po zgłoszeniu sprawy do inspektoratu OTOZ Animal w Gorzowie Wielkopolskim na jaw wyszło, że czworonóg męczył się latami. Był głodzony, bity oraz nieleczony, pomimo tego, że cierpi na poważną chorobę, której nie da się nie zauważyć. Ponadto, jego dotychczasowy właściciel uważa, że nie zrobił nic złego.
Sierpień bieżącego roku to w Polsce miesiąc cierpienia wielu niewinnych istot. Do makabrycznych czynów znęcania się nad zwierzętami doszło już między innymi w Poznaniu oraz w Olsztynie. Co więcej, przez nieuważnych kierowców, na drogach giną gatunki zagrożone wyginięciem. Okazuje się, że to nie koniec złych wiadomości. Kolejne straszne wieści przychodzą z Wrocławia. Kilka dni temu znaleziono tam worek dryfujący po Odrze. W środku było ukryte ciało. W sprawę została zaangażowana policja.
Białystok to kolejne miasto, w którym z całą pewnością żyją zwierzęta katowane przez swoich opiekunów. Co gorsza, oprawcy są przekonani, że nie robią nic złego. Są na to dowody w mediach społecznościowych w postaci nagrania przedstawiającego nieletniego, który znęca się nad swoim psem. Po serii ciosów nastolatek, jak gdyby nigdy nic, zaczął kontynuować spacer. Inspektorzy ds. ochrony praw zwierząt w asyście policji skonfrontowali się z rodzicami chłopaka, ale póki co, nie mogą liczyć na współpracę z państwowymi organami.
Bestialskie traktowanie zwierząt, pomimo powszechnego wstrętu do ludzi znęcających się nad czworonogami, trwa w najlepsze. Okrucieństwo przybiera różne formy. Tym razem pecha miał młody zwierzak, który został zamknięty w kartonowym pudle i wyrzucony w środku lasu w okolicach Kortowa, jednej z dzielnic Olsztyna. Znalazła go kobieta, która wybrała się na grzyby. Gdyby zignorowała zaklejony karton, historia prawdopodobnie zakończyłaby się tragicznie. Dzięki reakcji kobiety jest szansa na uratowanie niewinnego stworzenia.
Wycieńczone szczeniaki czy zaniedbane szopy oraz ptactwo to historie, które już miały miejsce na ulicach miejscowości turystycznych. Wykorzystywanie zwierząt jako atrakcji może być prawdziwą żyłą złota, a jak się okazuje, właściciele istot pełniących funkcję żywych maskotek często niespecjalnie przejmują się ich dobrostanem. Kolejny tego typu proceder miał miejsce w tym sezonie wakacyjnym, w Gdańsku. Tym razem ucierpiały egzotyczne gady. W sprawie interweniowali przedstawiciele prawa. Właścicielom zwierząt grożą poważne konsekwencje, jeden z nich stanie przed sądem.
W Polsce, za znęcanie się za zwierzętami można zostać ukaranym karą pozbawienia wolności. Kilka miesięcy temu, w Kołobrzegu, ktoś skatował zwierzę podlegające częściowej ochronie. Póki co, nie udało się ustalić szczegółów zdarzenia, ale wiadomo, że w sprawę zamieszany jest mężczyzna, którego twarz udało się nagrać w sierpniu bieżącego roku na miejskim monitoringu. Lokalna policja prosi o pomoc każdego, kto może pomóc w ustaleniu tożsamości człowieka podejrzanego o znęcanie się nad zwierzętami.
Bestialskie traktowanie czworonogów to coś, czego wciąż dopuszcza się wielu ludzi. Wyjątkowo okrutny przypadek znęcania się nad zwierzętami miał miejsce w zeszłym tygodniu w centrum Poznania. Przypadkowi przechodnie na ulicy Podgórnej znaleźli martwego szczeniaka, który został wyrzucony przez okno z mieszkania na czwartym piętrze. Po kilku dniach udało się ustalić szczegóły zdarzenia. Już wiadomo, że oprawczynią zwierzęcia była jego właścicielka - 27-letnia kobieta.
Mieszkańcy jednego z olsztyńskich osiedli usłyszeli donośny skowyt za ścianą. Nie wahali się ani przez chwilę i ruszyli na pomoc maltretowanemu zwierzęciu. Złapali za słuchawkę i zadzwonili na policję, która natychmiast przyjechała na miejsce. W sąsiednim mieszkaniu od miesięcy dochodziło do znęcania nad kilkumiesięcznym kundelkiem Leonem. “Gdyby nie interwencja sąsiadów-zwierzolubów, mogło go już nie być na tym świecie” – pisze schronisko. Doświadczony przez los pies szuka domu na całe życie.
Inspektorzy z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt ponownie zadają sobie pytanie, do czego jeszcze będzie w stanie posunąć się człowiek względem bezbronnego zwierzęcia. Po ich opiekę trafiła sunia, która jak się okazało oprócz widocznego, dużego guza na łapie, cierpiała jeszcze z innego powodu. Miłośnicy zwierząt łapią się za głowy, a pracownicy DIOZ dopatrują się już tendencji.
Ostatnimi lasy pseudohodowle psów i kotów stały się zmorą naszego kraju. Godzimy się na okrucieństwo wobec zwierząt, idąc za modą i trendami, a dobitnym świadectwem win części społeczeństwa jest historia Pirata, znajdującego się pod opieką Fundacji Centaurus. Podczas interwencji zwierzak kulił się w ramionach aktywistów, spozierając na nich jednym okiem. Stan zapalny wskazuje, że drugie najprawdopodobniej zostało mu wydłubane.
Wojna Rosji z Ukrainą na przestrzeni minionych miesięcy zebrała śmiertelne żniwo. Wśród niewinnych ofiar są nie tylko ludzie, ale również zwierzęta. Niektóre z nich zginęły w wyniku nalotów bombowych, inne konają z głodu w okupowanych miejscowościach. Mało tego, rozważano też wykorzystanie psów jako żywej broni. Z kolei małe tygrysiątko uprowadzone z ukraińskiego zoo zostało wywiezione przez Rosjan, w celu uczynienia z niego moskiewskiej zabawki dla urzędników. Niestety, kocię nie wytrzymało warunków, w których przyszło mu żyć.
Kobieta wybrała się na grzyby, nie zapomni tego do końca życia. Mieszkanka gminy Nasielsk w województwie mazowieckim dokonała w lesie makabrycznego odkrycia. Na jednym z drzew wisiało bezwładne ciało. Zmaltretowane zwierzę nadal miało otwarte oczy, chociaż nie było w nich już życia. Policja wszczęła śledztwo. Za informacje na temat sadysty oferowana jest nagroda.
Jakie niebezpieczeństwo może spotkać tzw. kota wychodzącego? Lista jest długa: poza dosyć oczywistym ryzykiem związanym z wypadkami komunikacyjnymi, istnieje możliwość skrzyżowania dróg z groźnym człowiekiem. Padło na kocura imieniem Bambo, który doczłapał do domu ciężko ranny. Zwyrodnialcy wsadzili mu do pyszczka petardę i odpalili.
Rynek pseudo rasowych psów cieszy się dużym zainteresowaniem. Ludzie, którzy nie weryfikują źródeł, z których pochodzą ich pupile, bardzo często szybko przekonują się, że tanie szczenięta są obarczone wadami genetycznymi oraz nie są przystosowane do życia z człowiekiem. Ma to związek z niekontrolowanym rozmnażaniem zwierząt oraz utrzymywaniem ich w nieludzkich warunkach. Pewien rolnik z okolic Półtuska zarabiał w ten sposób przez co najmniej 10 lat. Mężczyzna rozmnażał suczkę rasy pekińczyk, której szczenięta cieszyły się ogromnym zainteresowaniem na okolicznym targu, a ich matka cierpiała przez całe życie, zamknięta w oborze. Okazało się, że pseudo hodowca nawet nie musiał ukrywać się ze swoim bestialskim podejściem do “hodowli” psów.
Wydawać by się mogło, że pies zamknięty we własnym domu będzie zupełnie bezpieczny. Okazuje się, że niekoniecznie. Na własnej skórze przekonał się o tym 16-miesięczny jamnik o imieniu Twiglet. Czworonóg, gdy był sam w mieszkaniu, został zaskoczony przez obcego mężczyznę uzbrojonego w młotek. Zwierzak za wszelką cenę usiłował uciec od oprawcy, ale niestety, nie udało mu się to. Twiglet został porwany. Całe zdarzenie zostało nagrane przez monitoring, który właściciele psa mieli w zwyczaju włączać po wyjściu do pracy. Okazało się, że przestępca postanowił wykorzystać jamnika do zarobienia pieniędzy.
Każdego dnia w Polsce znajdowane są bezdomne kocięta. Wiele z nich, to potomstwo zwierząt właścicielskich, które są porzucane przez nieodpowiedzialnych opiekunów chcących uniknąć problemów oraz kosztów związanych z wychowaniem maluchów. Niestety, wielu sprawców tego typu działań nie ponosi żadnej odpowiedzialności karnej za popełnione czyny. W zeszłym tygodniu w Leżajsku znaleziono sześć kilkudniowych kociąt zostawionych na polu w kartonowym pudełku.
Wiele ludzi znęcających się nad zwierzętami nigdy nie ponosi żadnych konsekwencji prawnych związanych z popełnionym przestępstwem. Na szczęście są aktywiści, którzy starają się to zmienić. Kilka miesięcy temu w Trzemesznie znaleziono zwłoki zamknięte w worku. Na szyi psa była zaciśnięta smycz. O zdarzeniu poinformowano policję, która zabezpieczyła zwłoki jako dowód w sprawie. Dzięki zaangażowaniu przedstawicieli Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami udało się ustalić, kto popełnił to przestępstwo.
Buldogi francuskie to jedna z najbardziej delikatnych ras psów na świecie. Ze względu na liczne deformacje ciała, zwierzęta te mają problemy z oddychaniem, poruszaniem się oraz porodami. Wiele ciężarnych suk nie jest w stanie urodzić szczeniąt w sposób naturalny i konieczne jest przeprowadzenie cięcia cesarskiego. Tak było w przypadku buldożki o imieniu Lyli. Suczka miała przejść profesjonalny zabieg przeprowadzony przez lekarza weterynarii. Niestety, jak się okazało, jej właściciele zostali oszukani, a cała historia zakończyła się tragicznie. Lyli odeszła na stole operacyjnym. Jej cierpienia zostały nagrane i udostępnione w Internecie.
Jak daleko może posunąć się jeszcze ludzka znieczulica? To pytanie zadają sobie nie tylko inspektorzy, którzy wzięli udział w odebraniu od właścicieli psa z ogromnym, gnijącym i rozpadającym się guzem w pyszczku, ale także wszyscy miłośnicy zwierząt wrażliwi na krzywdę niewinnych stworzeń. Choć trudno w to uwierzyć, ludzie nie reagowali widok cierpiącego czworonoga, który ewidentnie wymagał pomocy specjalistów. Na szczęście w końcu trafił w dobre ręce i pod opiekę weterynarzy.
Jednym z najbardziej cenionych łupów, według psów, są parówki. Doskonale wie o tym każdy właściciel czworonoga. Wie o tym też ktoś, komu zależy na skrzywdzeniu psów. Na poznańskiej Wildzie, na terenie często odwiedzanym przez właścicieli czworonogów, znaleziono kawałki parówek, w których ukryto gwoździe. Niestety, jedno zwierzę nabrało się na pułapkę, w wyniku czego wylądowało w klinice weterynaryjnej.
Na terenie gminy Żnin, we wsi Nakło, rolnicy wykorzystali psy w charakterze żywego alarmu. Zwierzęta były przywiązane do palika w szczerym polu. Ich zadaniem było pilnowanie ziemniaków oraz karpi, utrzymywanych w prowizorycznym stawie. Podobno obecność czworonogów pomagała w płoszeniu lisów. Zwierzęta nie miały dostępu do budy oraz czystej wody a karmione były śrutą dla świń. Aktywiści z Fundacji Pańska Łaska udało się odebrać i zabezpieczyć zaniedbane psy, ale interwencja należało do wyjątkowo trudnych. Właściciele wykazywali się agresja i nie chcieli oddać zwierząt, twierdząc, że są ich własnością, z którą mogą robić co chcą.
Psy, w porównaniu do ludzi, są zdecydowanie bardziej wrażliwe na wysoką temperaturę. Dlatego w okresie letnim należy uważnie je obserwować i pod żadnym pozorem nie zostawiać ich w szybko nagrzewających się przestrzeniach, na przykład w aucie. Nawet piętnaście minut spędzone w nagrzewającym się samochodzie, może stać się bezpośrednią przyczyną śmierci psa. Niestety, pomimo licznych kampanii uświadamiających, wielu właścicieli wciąż popełnia ten błąd. Na jednym z parkingów w Las Vegas znaleziono auto, w którym zamknięte było aż 9 psów. Historia zakończyła się tragicznie.
Aktywiści z Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, kilka dni temu otrzymali drastyczny film, na którym mężczyzna zapędza małego psa w róg pomieszczenia, po czym wymachuje w jego kierunku kosą. Zwierzę było przerażone i usiłowało się bronić. Filmik, przed udostępnieniem go aktywistom, przez kilka tygodni krążył pomiędzy różnymi ludźmi. W końcu ktoś postanowił zgłosić tę sprawę do osób zajmujących się ochroną praw zwierząt. Inspektorom udało się ustalić, kto jest właścicielem katowanego zwierzęcia. Udali się pod wskazany adres, ale nie mieli pewności, czy zwierzę jeszcze żyje.
Znęcanie się nad zwierzętami może przybierać różne formy. Niektórym wystarczy kilka szczeknięć, aby chcieć pozbyć się psa. Inni decydują się na unieruchomienie cierpiących staruszków. Każda tego typu historia porusza i prowokuje do zadawania pytań typu: “Dlaczego ktoś jest zdolny do takich czynów?”. Jednak okazuje się, że można być zdecydowanie bardziej okrutnym. Na własnej skórze doświadczyła tego suczka w typie pitbulla, która za sprawą człowieka, dosłownie płonęła żywcem. Znaleziono ją podpaloną, biegnącą po ulicach Memphis w Stanach Zjednoczonych.
Gdzie leży cienka granica człowieczeństwa w podejściu do słabszych i wymagających naszej opieki istot? Czy można nazwać człowiekiem kogoś, kto zabił czworonożnego przyjaciela rodziny na oczach dzieci, po czym zwłoki zakopał na działce? Oficjalnie rodzina stwierdziła że pies uciekł. Tylko dzięki determinacji członków Fundacji Ochrony Zwierząt "Pańska Łaska” udało się ustalić szczegóły tego bestialskiego mordu.
Jeździsz na co dzień samochodem? Zapewne często zdarza Ci się obserwować nie do końca zrozumiałe, a czasem i niebezpieczne sytuacje z udziałem innych kierowców, rowerzystów czy pieszych. Za sprawą wideo-rejestratorów wiele z nich nie umyka czujnemu oku kamery i dzięki temu ma szansę trafić do sieci. Niedawno ogromne kontrowersje wywołała fotografia przedstawiająca nietypowy sposób przewozu zwierząt domowych… poza kabiną pojazdu. O dziwo w niektórych zakątkach świata jest on w w zupełności legalny.