Makabra pod Gnieznem. Znaleźli zwłoki w worku z zaciśniętą obrożą, wyniki sekcji ujawniono dopiero teraz
Wiele ludzi znęcających się nad zwierzętami nigdy nie ponosi żadnych konsekwencji prawnych związanych z popełnionym przestępstwem. Na szczęście są aktywiści, którzy starają się to zmienić. Kilka miesięcy temu w Trzemesznie znaleziono zwłoki zamknięte w worku. Na szyi psa była zaciśnięta smycz. O zdarzeniu poinformowano policję, która zabezpieczyła zwłoki jako dowód w sprawie. Dzięki zaangażowaniu przedstawicieli Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami udało się ustalić, kto popełnił to przestępstwo.
W lesie znaleziono martwego psa w worku
Ta drastyczna historia rozpoczęła się kilka miesięcy temu, 15 marca br. W miejscowości Trzemeszno znaleziono psie zwłoki zawinięte w worek. Na szyi czworonoga była zaciśnięta smycz. Natychmiast po znalezieniu ciała, na miejsce zdarzenia wezwano policję. Funkcjonariusze oficjalnie wykonali swoje obowiązki. Znalezione zwłoki zabezpieczono jako dowód w sprawie.
Przedstawiciele Gnieźnieńskiego Oddziału Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami złożyli zgłoszenie o podejrzeniu przestępstwa i wystąpili w tej sprawie jako strona pokrzywdzona. W międzyczasie udało im się ustalić kilka faktów, które mogły być potraktowane jako kolejne przesłanki o tym, że suczka zginęła w wyniku popełnienia przestępstwa.
Kociak urodził się z poważną wadą. Choć nogi odmówiły posłuszeństwa, dla niego przeszkody nie istniejąAktywiści zajmujący się ochroną praw zwierząt zrobili wszystko, żeby morderca psa stanął przed sądem
Wszelkie działania w tej sprawie były pokrywane ze środków zebranych przez Gnieźnieński TOZ, które składały się głównie z datków od prywatnych darczyńców.
Dochodzenie długo stało w miejscu. Ostatecznie okazało się, że po przeprowadzeniu wewnętrznych oględzin zwłok ustalono, że nie doszło do popełnienia przestępstwa, a zwierzę nie zginęło z rąk osób trzecich.
Strona pokrzywdzona, korzystając ze swoich praw, zaapelowała o przeprowadzenie niezależnej sekcji zwłok. Została ona wykonana przez profesjonalistów z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Bydgoszczy. Na wyniki sekcji zwłok psa czekano kilka miesięcy i dopiero teraz zostały upublicznione.
Znaleziono dowody i oprawców zamordowanego psa
Na podstawie wyników sekcji przeprowadzonej przez zewnętrzną instytucję, stwierdzono jednoznacznie, że suczka o imieniu Haidi zginęła w wyniku uduszenia za sprawą działania osób trzecich.
Aktywistom udało się, dzięki prowadzeniu własnego śledztwa, ustalić kto był właścicielem zamordowanej suczki. To mieszkańcy wsi znajdującej się na terenie gminy Witkowo. Okazało się, że na miejscu przestępstwa znaleziono materiał dowodowy, który był własnością opiekunów zwierzęcia.
Na podstawie wszystkich zgromadzonych dowodów, właścicielom Haidi postawiono zarzuty bestialskiego znęcania się nad zwierzętami. Kobieta i mężczyzna oskarżeni o łamanie prawa nie przyznają się do winy. Za popełnione czyny grozi im kara w postaci pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat.
- Wiemy, że Haidi była radosnym, młodym psiaczkiem i miała wcześniej dobre życie... Miała do momentu, kiedy na Jej drodze nie stanęli oprawcy... Teraz na drodze oprawców stanęliśmy my i stoczymy batalię sądową. Sprawiliśmy, że oprawcom postawiono zarzuty i zrobimy wszystko by ponieśli surową karę - czytamy we wpisie zamieszczonym przez aktywistów na Facebooku.
Źródło: facebook.com/Gniezno.TOZ