W jej ciele znajduje się kilkadziesiąt śrutów. "Ile cierpienia jest w stanie wytrzymać zwierzę"?
Inspektorzy z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt ponownie zadają sobie pytanie, do czego jeszcze będzie w stanie posunąć się człowiek względem bezbronnego zwierzęcia. Po ich opiekę trafiła sunia, która jak się okazało oprócz widocznego, dużego guza na łapie, cierpiała jeszcze z innego powodu. Miłośnicy zwierząt łapią się za głowy, a pracownicy DIOZ dopatrują się już tendencji.
Sunia chorowała na nowotwór złośliwy łapy
Po opiekę Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt trafiła suczka z ogromnym guzem na przedniej łapie. Okazało się, że to nowotwór złośliwy, który najwyraźniej nie robił większego wrażenia na jej ówczesnym właścicielu, skoro nie zdecydował się na jego leczenie.
Stan psa był poważny na tyle, że weterynarze współpracujący z ośrodkiem nie zwlekali z podjęciem koniecznych środków. Jednak podczas wykonywania rentgena, na jaw wyszła zatrważający los, jaki spotkał sunię. Aż trudno uwierzyć w to, co musiała się z nią dziać.
TYLE zapłacisz za świąteczną i nocną wizytę u weterynarza. Rachunek za samo wejście do gabinetu zwala z nógW ciele schorowanej suni znajduje się ponad 30 śrutów
Inspektorzy DIOZ oraz internauci, do których dotarła ta wiadomość, zamarli, gdy na jaw wyszło, że w ciele suni znajduje się ponad 30 śrutów. Wszystko wskazuje na to, że ktoś zrobił sobie z niej żywy cel i strzelał do niej z wiatrówki.
- Zaburzeni psychopaci nie czerpią jednak przyjemności z jednorazowego strzału, tylko makabrycznego dziurawienia ciał zwierząt, nawet 30! pociskami - nie szczędzą gorzkich słów inspektorzy w swoich social mediach.
Śrut znajdował się również w guzie na łapie powstałym w wyniku nowotworu oraz pyszczku. Oprawcy nie dość, że nie pomogli zwierzakowi, który cierpiał, dołożyli mu jeszcze bólu. Miłośnicy zwierząt nie są w stanie uwierzyć w bezduszność ludzi, czemu nietrudno się dziwić.
To kolejny taki przypadek
Lekarze weterynarii uznali, że w związku z postępującym nowotworem nie ma innego wyjścia, jak amputacja łapy suczki. Pies jest już po zabiegu i dochodzi do siebie pod czujną opieką inspektorów z DIOZ. Niemniej jednak to nie pierwszy tak poważny przypadek zwierzęcia, które dzięki nim zyskało zdrowie, ale i szczęśliwe życie.
- Jak wiele cierpienia ze strony człowieka jest znieść zwierzę? - zastanawia się Konrad Kuźmiński, opowiadając o stanie suczki. - Życie zwierząt w Polsce, w szczególności na obszarach wiejskich, nie należy do najprostszych. (…) W DIOZ co drugie, co trzecie zwierzę ma w sobie jakiś pocisk.
Na potwierdzenie tych słów inspektorzy zamieścili zdjęcie kolejnego psa, który pojawił się w ośrodku w czasie tworzenia wpisu. Zwierzę również zostało postrzelone, tym razem na wylot. Jest w krytycznym stanie, jednak nikt nie poddaje się w walce o jego życie.
źródło: instagram/diozpl