Handlarz zbożem wystawił na targu przerażoną suczkę. Trzymał ją do rozrodu do czasu, gdy się "zepsuła"
Rynek pseudo rasowych psów cieszy się dużym zainteresowaniem. Ludzie, którzy nie weryfikują źródeł, z których pochodzą ich pupile, bardzo często szybko przekonują się, że tanie szczenięta są obarczone wadami genetycznymi oraz nie są przystosowane do życia z człowiekiem. Ma to związek z niekontrolowanym rozmnażaniem zwierząt oraz utrzymywaniem ich w nieludzkich warunkach. Pewien rolnik z okolic Półtuska zarabiał w ten sposób przez co najmniej 10 lat. Mężczyzna rozmnażał suczkę rasy pekińczyk, której szczenięta cieszyły się ogromnym zainteresowaniem na okolicznym targu, a ich matka cierpiała przez całe życie, zamknięta w oborze. Okazało się, że pseudo hodowca nawet nie musiał ukrywać się ze swoim bestialskim podejściem do “hodowli” psów.
Na targu w Półtusku do kupienia był zaniedbany pies
Kilka miesięcy temu, na targu w Półtusku, pewien mężczyzna wystawił na sprzedaż suczkę rasy pekińczyk. Zwierzę było wystraszone i bardzo zaniedbane. Już na pierwszy rzut oka widać było, że czworonóg potrzebuje leczenia weterynaryjnego.
Właściciel pekinki przyjeżdżał z nią na targ regularnie. Potrzeba było co najmniej czternastu dni, żeby ktoś w końcu zareagował i przejął opiekę nad cierpiącym zwierzęciem.
Rolnik żądał za umierającego psa 300 złotych. Kwotę tą zapłaciła mu aktywistka z Pionkowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, która następnie zajęła się ratowaniem zdrowia i życia cierpiącej suczki.
Dał się oszukać weterynarzowi bez uprawnień. Wpadł w rozpacz, gdy obejrzał film z operacji swojego psaSchorowana pekinka była prawdziwą żyłą złota
Rolnik z okolic Półtuska traktował schorowaną pekinkę jak maszynkę do produkowania szczeniąt. Suczka obecnie ma około 10 lat. Przez całe swoje życie urodziła mnóstwo szczeniąt, które przez te wszystkie lata regularnie pojawiały się na targu.
Szczenięta od cierpiącej matki cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, ponieważ były dużo tańsze od pekińczyków pochodzących z legalnych hodowli. Kosztowały jedynie kilkaset złotych za sztukę.
Jak się okazuje, przez te wszystkie lata, nigdy nie brakowało chętnych, którzy byli gotowi zapłacić za zwierzęta pochodzące z wątpliwego źródła. Brak dokumentów nie był przeszkodą do tego, żeby zdobyć pupila upatrzonej rasy za niższą cenę.
Szczenięta pekinki schodziły jak świeże bułeczki, a ich matka w tym czasie cierpiała zamknięta w ciemnej oborze, bez dostępu do innych zwierząt, pełnowartościowego pokarmu i opieki weterynaryjnej.
Rolnik chciał sprzedać suczkę, ponieważ nie przynosiła już mu żadnych zysków
Rolnik postanowił wystawić schorowaną suczkę na sprzedaż, zaraz po tym jak zorientował się, że samiczka nie jest w stanie zajść już w ciążę. Stała się dla niego bezużytecznym ciężarem, którego należy jak najszybciej się pozbyć.
Mężczyzna nie zamierzał zaopiekować się zwierzęciem, które przez długie lata gwarantowało mu łatwy dochód. Chciał ostatni raz zarobić na starej suczce.
Wieloletnie zaniedbania sprawiły, że proces leczenia pekinki okazał się być nie tylko długotrwały, ale również bardzo kosztowny. Aktywiści z Pionkowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami robią wszystko, aby suczka mogła spędzić jesień życia w komfortowych warunkach i bez bólu.
Niestety, kończą się środki, które są przeznaczone na opiekę nad suczką. Dlatego każdy, komu zależy na podarowaniu dręczonej latami samiczce, kilku szczęśliwych chwil, może pomóc w opiece nad nią, wpłacając dowolną kwotę na zbiórkę, którą można znaleźć <TUTAJ>.
Źródło: zrzutka.pl, facebook.com/PionkiTOZ