Tatry są najwyższym pasmem w łańcuchu Karpat. Są częścią Łańcucha w Tatrzańskiego, w Centralnych Karpatach Zachodnich.
Piękna pogoda i długi weekend zachęciły turystów do górskich wędrówek po Tatrach. Tłumy licznie ściągały do schronisk, by odpocząć, posilić się i ruszyć w dalszą wędrówkę. Jednakże takiego miłośnika gór na Hali Gąsienicowej nikt się nie spodziewaj. Co więcej, nigdy nie powinien się tam sam pojawić. Póki co niewiele wiadomo o losie psa.
Niedźwiedzie to bardzo ciekawskie zwierzęta. Szczególną chęć odkrywania nowych terenów mają młode osobniki. Ich matki, z troski o prawidłowy rozwój potomstwa, pozwalają na to. Dzięki temu, w okresie odchowu młodych niedźwiedzi jest duża szansa na spotkanie z tymi niesamowitymi istotami. To szczęście mieli kierowcy, którzy kilka dni temu przejeżdżali jedną z dróg położoną na terenie Tatr. Chwilowo była ona nieprzejezdna, ponieważ dwa niedźwiadki postanowiły się na niej pobawić. Niestety, całkiem możliwe, że cała historia zakończyła się tragicznie.
Przechodząca przez Polskę fala upałów daje o sobie znać nie tylko ludziom. Choć niektórzy uwielbiają taką temperaturę, niemal wszędzie pojawiają się informacje o skutkach, jakie może nieść za sobą eksplorowanie się w najcieplejszych momentach dnia na słońcu. Okazuje się, że żar z nieba jest niekomfortowy nie tylko dla nas. Ten niedźwiedź znalazł jednak sposób na chwilę wytchnienia. Wszystko działo się na oczach zainteresowanych sytuacją turystów.
Okazuje się, że Tatry jeszcze przed pełnią sezonu zimowego zachęciły do spacerów nie tylko turystów, ale także dzikie zwierzęta. Niedźwiedź wpadł z wizytą do schroniska w Murowańcu. Całe zajście udało się nagrać jednej z turystek. Bliskie spotkanie z drapieżnikiem nie wróży niczego dobrego.Nierzadko zdarza się, że w schroniskach górskich pojawiają się niezapowiedziani goście. Często chodzi nie o turystów, ale zwierzynę, która podczas wędrówki natrafia na obszar przeznaczony dla ludzi. Zdaniem ekspertów, takie sytuacji mogą zdarzać się coraz częściej.
Na jednym z najchętniej odwiedzanych szlaków turystycznych w Tatrach zaobserwowano małego niedźwiedzia. Sieć obiegło zdjęcie przedstawiające zwierzę przekraczające ścieżkę oraz stojących w pobliżu turystów. Nawet nie zdawali sobie sprawy, jak ogromne mieli szczęście, gdyż w pobliżu czaiła się niedźwiedzica. Tatry to obok Bieszczadów jedyne w Polsce góry z pozostałościami dzikiej przyrody, gdzie występują nadal trzy największe drapieżniki: ryś, wilk i niedźwiedź brunatny. Młodego osobnika tego ostatniego gatunku zaobserwowano ostatnio na szlaku turystycznym w Dolinie Kościeliskiej.
Niedźwiedź zaatakował turystę po słowackiej stronie Tatr, a przerażające zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamerę. Zachowanie turysty jest doskonałym przykładem tego, czego nie powinno się robić, gdy spotka się na swojej drodze drapieżnika.Niedźwiedź jest największym drapieżnikiem występującym na terenie Tatr, zarówno po polskiej, jak i słowackiej stronie. Można go zaobserwować w każdym piętrze roślinnym, jednak najlepszym sposobem radzenia sobie ze spotkaniem niedźwiedzia jest po prostu go nie mieć. Najgorszym pomysłem jest podążanie śladami drapieżników i lekceważenie zagrożenia. Na własnej skórze przekonał się o tym pewien słowacki turysta, który został zaatakowany podczas górskiej przechadzki.
Grzyby to przysmak, za którym przepadają nie tylko ludzie, ale ich smakoszami jest też wiele gatunków zwierząt. Z tego względu dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego zwraca się z apelem do turystów o podzielenie się darami lasu z żyjącymi tam stworzeniami.Grzybobranie to obok wielkiego grillowania, nasz drugi sport narodowy. Już od kwietnia w lasach liściastych można znaleźć majówki wiosenne i smardze, natomiast początek lata to czas, kiedy można zobaczyć czarki austriackie, maślaki pstry i sitarz, podgrzybki złotawe i zajączki, kurki, koźlarze i wiele innych ciekawych organizmów. Wszyscy grzybiarze powinni jednak pamiętać o tym, że grzybów nie wolno zbierać w niektórych częściach lasu - m.in. na obszarach chronionych, czyli w rezerwatach i parkach narodowych. Nie zaszkodzi jednak, by pozostawić je również w przydomowych ogródkach.
Leśniczy Tatrzańskiego Parku Narodowego Grzegorz Bryniarski przekazał smutną wiadomość za pośrednictwem mediów społecznościowych. Słynny bóbr znad Morskiego Oka, który jako pierwszy przezimował w rejonie wysokogórskim w Polsce, nie żyje. Jego ciało znalazł jeden z turystów.
Nie tak dawno cała Polska zainteresowała się losami niedźwiadka, którego widziano przebiegającego przez nartostradę z Kasprowego Wierchu do Kuźnic. Okazuje się, że jego historia doczekała się szczęśliwego zakończenia. Zwierzę jest już bezpieczne. Przeszło dwa tygodnie temu media obiegły doniesienia o młodym niedźwiadku, którego płacz niesie się po Tatrach. "Tygodnik Podhalański" jako pierwszy poinformował o jego samotnej tułaczce, publikując poruszające nagrania, na których maluch rozpaczliwie szuka i nawołuje swoją mamę.
Badania terenowe przeprowadzone po słowackiej stronie Tatr ujawniły, że przedstawiciel chronionego gatunku poniósł śmierć. Lawina zasypała legowisko śpiącego niedźwiedzia. Zwierzę nie miało szans, by przetrwać. Przyrodnicy TANAP-u, słowackiego odpowiednika Tatrzańskiego Parku Narodowego przypadkowo znaleźli jamę niedźwiedzia. Zamiast śpiącego przedstawiciela chronionego gatunku, pracownicy parku znaleźli jedynie szczątki.
Od soboty w okolicach Kasprowego Wierchu w Tatrach widywany jest samotny niedźwiadek, który desperacko nawołuje swoją mamę. W najbliższym otoczeniu nigdzie nie widać dorosłej samicy. Przyrodnicy podejrzewają, że niedźwiedzica może nie żyć."Tygodnik Podhalański" przekazał, że w okolicy stacji na Myślenickich Turniach słychać przeraźliwy płacz. Na filmiku widać, jak mały niedźwiedź biega po śniegu i płacze, najprawdopodobniej szukając swojej matki.
Niedźwiedzica, która przed kilkoma dniami goniła turystów po słowackiej stronie Tatr, została zastrzelona. Służby poinformowały, że zwierzę przez nieodpowiedzialne zachowanie turystów zatraciło instynktowny lęk przed człowiekiem i stanowiło zagrożenie dla otoczenia.Jak informują strażnicy słowackiej Państwowej Ochrony Przyrody, 4-letnia niedźwiedzica, która w ostatnim czasie zaczęła zagrażać bezpieczeństwu zwiedzających Park Narodowy, została zastrzelona. Wina za śmierć zwierzęcia leży po stronie nieodpowiedzialnych turystów.
Wybudzone z zimowego snu niedźwiedzie już rozpoczęły wędrówki po Tatrach w poszukiwaniu jedzenia. Kamera zarejestrowała groźny incydent, podczas którego rodzina turystów stanęła oko w oko z jednym z osobników. Mało brakowało, by doszło do tragedii.Niedźwiedzie już nie śpią i wyruszyły na wiosenny żer. Drapieżniki te były już widziane zarówno po polskiej, jak i po słowackiej stronie, dlatego przyrodnicy apelują o ostrożność. Spotkanie z tym stworzeniem może być bardzo niebezpiecznym przeżyciem, o czym przekonała się pewna rodzina z dziećmi.
W kwietniu 2021 roku media obiegł film z udziałem pewnego przestraszonego maleństwa. Dopiero co się urodził, a już narozrabiał. Chodzi oczywiście o tatrzańskiego niedźwiadka. Zwierzaki najwidoczniej nie mogły się doczekać tego, co czeka je poza dobrze znanym legowiskiem, dlatego wykorzystały nieuwagę swojej mamy, by samodzielnie rozejrzeć się po okolicy. Z jakim skutkiem?
O zamknięciu szlaków TPN poinformował na swojej stronie internetowej i w mediach społecznościowych. Pomimo zamieszczenia informacji 1 kwietnia zaznaczono, że nie jest to żart. Rejon turystyczny został zamknięty z powodów turystycznych, dokładnie przez niedźwiedzie, które wyszły z gawry.
W ostatnim czasie w miejscowości Szaflary nieopodal Zakopanego doszło do bardzo niebezpiecznej sytuacji na drodze. Koń zaprzęgnięty do wozu galopował samym środkiem ulicy, a jego śladem podążała góralska bryczka. Do zdarzenia doszło w sobotę wieczorem w miejscowości Szaflary na Podhalu. Wyraźnie przestraszony koń, który ciągnął za sobą wóz, wybiegł na skrzyżowanie ruchliwej ulicy. Nie zatrzymując się na czerwonym świetle, biegł pomiędzy samochodami jak oszalały.
Niedźwiedzie występują w parkach dość powszechnie, żyją tam od tysięcy lat. Te wielkie drapieżniki budują obecnie zapasy tłuszczu, który pomoże im przetrwać sen zimowy. Zwierzęta te rzadko atakują ludzi, zazwyczaj unikają uczęszczanych ścieżek. Szukając pożywienia potrafią jednak zapuszczać się bliżej miejsc odwiedzanych regularnie przez człowieka. Jeśli jednak dochodzi do incydentów z udziałem napadających na turystów zwierząt, ich ofiary są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mimo swoich rozmiarów te ssaki są bardzo szybkie i zwinne. Już jedno uderzenie masywnej łapy może skutkować śmiertelnymi obrażeniami.
Z pewnością nikt z nas nie spodziewa się czołowego spotkania z prawdziwym niedźwiedziem podczas wizyty w restauracji. Właśnie taka nietypowa sytuacja przytrafiła się pracownikom hotelu w Tatrach. Głodny niedźwiadek zakradł się do środka w poszukiwaniu pożywienia.Niecodzienne zdarzenie miało miejsce w jednym z hoteli w Nowym Smokowcu w słowackich Wysokich Tatrach. Młody niedźwiadek bez cienia strachu wślizgnął się niezauważenie do wnętrza budynku i natychmiast skierował swe kroki w stronę restauracji przeznaczonej dla gości.
Zespół interwencyjny z Państwowej Ochrony Przyrody Republiki Słowackiej pochwycił kolejnego niedźwiedzia, który wtargnął do turystycznego miasteczka u podnóża Tatr Wysokich. W wyniku zaistniałej sytuacji postanowiono uśpić, a następnie zabić zwierzę, a jego młode przekazać w ręce pracowników ZOO. Jak argumentowano podjętą decyzję?Jak poinformowały słowackie Ministerstwo Środowiska, niedźwiedzica wielokrotnie zbliżała się do osad ludzkich w miasteczku Stary Smokowiec w Wysokich Tatrach. Pomimo ogromnych wysiłków ekologów, aby oduczyć ją zbliżania się do ludzi, samica za każdym razem wracała w okolice popularnej wśród turystów miejscowości.
W niedzielny wieczór sieć obiegło niesamowite zdjęcie przedstawiające dwójkę turystów niosących przez las ślepego psa. Starsze zwierzę zostało znalezione w pobliżu szlaku. Młodzi ludzie porzucili swoje dotychczasowe plany, aby udzielić zwierzakowi pomocy.Sosnowiecki radny Łukasz Litewka opisał w mediach społecznościowych niezwykłą historię z udziałem polskich turystów. Justyna, Jacek, Piotrek i Aga wybrali się w góry. Podczas wędrówki przez zauważyli niewidomego psa, który nie powinien się tam znaleźć.
Turyści przemierzający trasę nad Morskie Oko znaleźli się w niebezpiecznej sytuacji. Para koni ciągnących puste sanie spłoszyła się i nagle zaczęła galopować. Ludzie na widok przestraszonych zwierząt skakali w zaspy.W poniedziałek, 27 grudnia podczas postoju nieopodal Włosienicy dwa okazałe rumaki przestraszyły się i uciekły woźnicy. Zwierzęta same pędziły trasą do Palenicy Białczańskiej, mijając po drodze przerażonych ludzi. Niektórzy musieli uskakiwać w zaspy, aby ratować się przed zwierzętami.
Poszukiwania słynnej kotki Fanty ze schroniska górskiego na Hali Kondratowej dobiegły końca. Zwierzę wróciło do właścicieli po 2 dniach nieobecności, niemniej jednak wraz z kocurem Filemonem musi ich wkrótce opuścić. Powodem jest "życzliwe" pismo, które wpłynęło do Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Wraz z nastaniem w górach warunków zimowych rozpoczął się okres intensywnych działań ratowniczych. W minioną niedzielę ratownicy GOPR interweniowali w Górach Stołowych. Do szczeliny skalnej wpadł niewielkich rozmiarów kundelek.
Podczas wejścia na Giewont turyści zyskali wyjątkowo sympatyczną towarzyszkę. Przybłąkała się do nich spragniona wrażeń kotka. Zdjęcia puchatej miłośniczki wspinaczki zostały opublikowane przez facebookowym profilu "Tatromaniak" i szturmem podbiły Internet.Wydawałoby się, że wspinaczka górska zarezerwowana jest wyłącznie dla ludzie, i co najwyżej, kozic górskich. Pewna kocia ślicznotka udowodniła wszystkim niedowiarkom, że domowe zwierzaki także są stworzone do zdobywania szczytów.
W Zakopanem robi się coraz bardziej tłoczno. Nie chodzi jednak o turystów pragnących odpocząć u podnóża Tatr. Do miasta zawędrowała rodzina drapieżnych ssaków z rodziny niedźwiedziowatych. Ich wyprawa nie była bezcelowa.W czwartek, 4 listopada po godzinie 23:00 na jednej z ulic Zakopanego kamera zarejestrowała pojawienie się niedźwiedziej rodzinki.
Chociaż cierpienie koni wykorzystywanych na trasie do Morskiego Oka nie ma końca, w ostatnim czasie do aktywistów walczącym o poprawę warunków bytowych zwierząt przyłączają się osoby rozpoznawalne w sieci. Tym razem turystów jadących fasiągiem zawstydził niepełnosprawny youtuber na wózku inwalidzkim. O dramatycznej walce o zaprzestanie wykorzystywania koni, w celu ciągnięcia wozów z turystami jest głośno od lat. Organizacje ochrony praw zwierząt apelują o likwidację transportu konnego na trasie do Morskiego Oka i zwracają się do miłośników polskich gór, by nie wsiadali na końskie fasiągi. Niestety, część bardziej leniwych lub mniej świadomych turystów z lubością zasiada w bryczkach, przykładając rękę do bezlitosnego biznesu. Rafał Miszkiel, znany w sieci pod pseudonimem Mroczny Kikut, udowodnił, że korzystanie z tego środka transportu nie jest konieczne.
Niedźwiedzie coraz częściej kręcą się po obrzeżach Zakopanego. W ostatnim czasie tatrzańskie drapieżniki widziane były m.in. Zoniówce i Wyskówkach, dlatego mieszkańcy zaczęli się obawiać, czy nie szukają miejsca na gawrę. W sprawie zabrał głos przedstawiciel Tatrzańskiego Parku Narodowego. W połowie września "Tygodnik Podhalański" przekazał informację dotyczącą niedźwiedzia pojawiającego się przy posesjach na Furmanowej i Ligasówkach w Zakopanem. Miejscowi zauważyli, że zwierzę grasuje w rejonie starego ujęcia wody, a także zapuszcza się w okolice koszy na śmieci w poszukiwaniu łatwego źródła pożywienia.
Dwa młode niedźwiadki zginęły w przeciągu jednej doby po słowackiej stronie Tatr. Jak informuje "Gazeta Wyborcza", do ich śmierci przyczynili się ludzie. Jeden z nich został uśpiony przez lekarza weterynarii, drugi zaś został potrącony przez pociąg. Fatalne wieści napływają od południowo-zachodnich sąsiadów. Na Słowacji życie straciły dwa niedźwiedzie brunatne. Zgubiła je ciekawość i chęć pozyskania pożywienia.