Lady Godiva to starsza kotka, które została znaleziona na ulicach Hutchinson w stanie Minnesota. U zwierzęcia stwierdzono poważne problemy zdrowotne, najprawdopodobniej na skutek wieloletniego bytowania poza domem. Schronisko dla zwierząt Hart of Minnesota odkryło, że kot ma wszczepiony mikroczip. Pracownicy oczekiwali, że właściciele przyjmą nowinę o znalezienia zwierzaka z ulgą, jednak słysząc głos w słuchawce telefonu, mocno się zawiedli. Kto nie lubi historii z happy endem? Niestety, cytując Trudi Canavan, szczęśliwe zakończenie to luksus na jaki może pozwolić sobie fikcja. Mimo iż starsza kotka posiadała mikrochip, została odrzucona przez swoich opiekunów.
Strychnina i arszenik, nawet rycyna, insulina i potas - wszystko może nas zabić, a sytuacja mająca miejsce w Kolumbii pokazuje, że nawet łowienie ryb może okazać się śmiertelnie niebezpieczne. 24-letni rybak udał się do lekarza, ponieważ miał trudności z oddychaniem. Specjalista zajrzał w jego gardło i nie wierzył własnym oczom. W przełyku mężczyzny znajdowało się wciąż żywe zwierzę. Do zaskakujących wydarzeń doszło w Kolumbii. Miłośnik wędkarstwa nie spodziewał się, że zwykły wypad na ryby zakończy się dla niego problemami z oddychaniem i wizytą w szpitalu. Interwencję medyczną nagrano, a następnie udostępniono w sieci. Trudno się dziwić, że wzbudziła duże zainteresowanie wśród internatów.
Milly, a właściwie Midred, to kotka, która zdecydowanie różni się od swoich rówieśników. Kociak od urodzenia cierpi na poważne problemy neurologiczne, z którymi nie każdy weterynarz był sobie w stanie poradzić. Na szczęście trafił pod skrzydła organizacji Baby Kitten Rescue, gdzie rozkochała w sobie wszystkich pracowników i pod ich okiem walczy o lepsze życie. To jednak nie koniec historii.Milly urodziła się z rzadką wadą genetyczną, która doprowadziła do nietypowego ukształtowania się czaszki zwierzęcia oraz nieco dziwacznego wyglądu przedniej łapki. Na szczęście profesjonalna opieka weterynaryjna pozwoliła zwierzęciu odzyskać zdrowie.
Milo to kot, który trafił do rodziny zastępczej, kiedy był jeszcze maleńkim kociątkiem. Najprawdopodobniej został odrzucony przez matkę, a przez to, że nie potrafił samodzielnie zdobyć pożywienia, był przeraźliwie głody i zmarznięty. Na szczęście trafił we właściwe ręce. Nawet po osiągnięciu dojrzałości mruczek nadal odwdzięcza się swoim opiekunom za okazaną miłość i troskę.Początek przygód osieroconego kotka miał miejsce w siedzibie fundacji Chatons Orphelins Montreal, gdzie wolontariusze zapewnili mu odpowiednie warunki do rozwoju i odzyskania sił. Pomimo upływu czasu kocurek pozostaje wdzięczny i nieustannie chce im podziękować za okazaną pomoc.
W Australii przyszedł na świat wyjątkowy przedstawiciel rasy bydła holsztyno-fryzyjskiej. Malec od razu zwrócił na siebie uwagę hodowców, ponieważ wzór na jego boku układał się w nietypowy kształt. W związku z tym zdecydowali, że ciele nie zostanie sprzedane, a zrobią z niego ekologiczną “kosiarkę”. Instrumentalne podejście właścicieli gospodarstwa do zwierzęcia nie przypadło części internautów do gustu.Cielę urodziło się na farmie Barry'ego Costera, który od lat zajmuje się hodowlą najliczniejszej, najpopularniejszej i najbardziej mlecznej rasa bydła na świecie. Jednak to pierwszy raz, gdy nowo narodzona krowa miała tak wyjątkowe umaszczenie. Wraz z żoną szybko zdecydowali, że nie zamierzają się z nią żegnać. Spójrzcie tylko na tego malca, usta same układają się w uśmiech.
Elizabeth to użytkowniczka TikToka, która na jednym z udostępnionych nagrań pokazała jaką metamorfozę przeszedł należący do niej kot perski. Na ujęciach tuż po obcięciu przydługiego futerka trudno go rozpoznać. Nikt nie ma wątpliwości, że rutynowe rozczesanie i podcięcie sierści nie poszło zgodnie z planem.Koty perskie mają długą sierść, która wymaga zdecydowanie więcej pielęgnacji, niż w przypadku mruczków o krótkim futerku. Niestety zaniedbana często się plącze, tworząc bolesne dla zwierzaka kołtuny. Chcąc doprowadzić swojego pupila do porządku, Elizabeth zafundowała mu czesanie i strzyżenie, jednak nie spodziewała się, że misja ta zakończy się tak ogromnym niepowodzeniem.
Amerykanka Rosie Brown podczas swojej nieobecności w domu zatrudniła kobietę, która miała być idealną opiekunką dla psów. Ustaliła, że prócz ich karmienia, będzie wyprowadzała je na długie spacery i bawiła się z nimi. Jednak, aby móc sprawdzić, czy wywiązała się ze swoich obowiązków, zostawiła włączoną ukrytą kamerę. Trudno uwierzyć, że to, co później zobaczyła, działo się naprawdę.W popularnej w Stanach Zjednoczonych aplikacji “Wag!”, gdzie swoje usługi oferują opiekunowie do psów, z których korzystają właściciele podczas swojej nieobecności, Casey Brengle, z którą zostały pupile Rosie, cieszyła się bardzo dobrą opinią. W związku z tym kobieta postanowiła jej zaufać i powierzyć opiekę nad Penny i Daisy, gdy pojechała na wesele do kuzyna.
Malissa Sergent Lewis nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła na drodze podczas trasy do pracy. W pewnej chwili dostrzegła, że czarny worek leżący obok pobocza się rusza. Od razu wcisnęła hamulec, a kiedy podeszła bliżej, wszystko stało się jasne. Ktoś zapakował do torby szczeniaka i wyrzucił go prosto na ulicę.W rozmowie z serwisem The Dodo kobieta zdradziła, że zazwyczaj jeździ do pracy inną drogą, jednak tego dnia była wyjątkowo spóźniona do szkoły, w której uczy. W związku z tym wybrała skrót prowadzący przez leśną okolicę. Wszystko wskazuje na to, że stało się tak nie bez powodu, ponieważ czekał tam na nią uroczy szczeniak.
Mieszkająca w Australii kobieta dokonała szokującego odkrycia we własnej sypialni. W trakcie zmiany pościeli zorientowała się, że w łóżku w najlepsze wyleguje się jadowity wąż. Prawdopodobnie dwumetrowy gad wszedł do jej domu, by poszukać schronienia przed panującym na zewnątrz upałem. Spanikowana zupełnie nie wiedziała, jak zachować się w takiej sytuacji. W Australii, gdzie jadowite węże i pająki są spotykane niemal na porządku dziennym, bywa, że łapacze tych zwierząt mają dosłownie ręce pełne roboty. Tak było również w ostatnim czasie podczas przechodzącej przez kraj fali upałów. Gady próbowały znaleźć schronienie w klimatyzowanych pomieszczeniach. Jak się okazuje, jednemu z nich udało się to całkiem dobrze.
Pasażerowie pociągu dostrzegli, jak pies zeskoczył z peronu i wbiegł prosto na tory kolejowe. Zwierzę najprawdopodobniej uciekło właścicielowi, jednak było mocno przerażone, więc schowało się pod jeden ze stojących na stacji pociągów. Co gorsza, nie był we stanie samodzielnie uciec z torów.Cała akcja rozegrała się na torach kolejowych pomiędzy Dartford a London Victoria. Podróżnym udało się dostrzec małego psa, który jak później się okazało, uciekł właścicielowi, jednak był mocno wystraszony całą sytuacją.
Abby to starsza, schorowana sunia, która została znaleziona na ulicy w opłakanym stanie. Aby przeżyć w tych trudnych okolicznościach, była zmuszona jeść wyrzucone przez ludzi resztki jedzenia i śmieci. W końcu zajęło się nią jedno ze schronisk w Luizjanie, jednak widząc jej straszny stan, poprosili o pomoc specjalistów. Dziś zachwyca metamorfozą.Była przeraźliwie chuda, jej kości przykrywała jedynie cienka warstwa skóry, sierść niemal cała wypadła, miała anemię, infekcję ucha i złamaną tylną łapkę - tak można opisać Abby w momencie, kiedy trafiła pod opiekę schroniska dla bezdomnych zwierząt. Wolontariusze wprost mówili, że dziwią się, że przetrwała w takim stanie.
Steve Jenkins i Derek Walter byli przekonani, że pod ich opiekę trafiła mikroświnka. Uroczy malec rozkochiwał w sobie każdego, kto tylko na niego spojrzał. Jednak z czasem zwierzę zaczęło coraz bardziej rosnąć i przybierać na wadze. Wtedy zaczęły pojawiać się pytania, czy aby na pewno mają do czynienia z wersją miniaturową.Choć w Polsce niewiele osób decyduje się na hodowlę świnki miniaturki w domu, za granicą dużo częściej można spotkać się z takim przypadkiem. Steve Jenkins i Derek Walter to mieszkańcy Toronto w Kanadzie, którzy uwielbiają zwierzęta. Dlatego też chętnie skorzystali z oferty przyjaciółki dotyczącej adopcji mikroświnki.
Andrea Whiteside z Lancaster miała już dość sąsiadki, która nie sprzątała po swoim psie. Zwierzę podczas niemal każdego spaceru załatwiało swoje potrzeby fizjologiczne przed jej domem. 53-latka wpadła na sprytny plan, jak w dosadny sposób zakomunikować właścicielce czworonoga, że do jej obowiązków należy zbieranie kup po pupilu.Obowiązek sprzątania odchodów psa dotyczy wszystkich mieszkańców osiedla, którzy mają psy. W praktyce wciąż niewiele osób to robi. Nie ma się co dziwić, że Andreę wyraźnie denerwowało zachowanie sąsiadki, która notorycznie ignorowała fakt, że pies załatwia się na jej trawniku.
Nina to sześciomiesięczna kotka, która w środku nocy wyczuła niebezpieczeństwo. Głośno miaucząc, starała się obudzić swoich opiekunów. Choć na początku myśleli, że kociak chce się z nimi bawić, po chwili okazało się, że w ten sposób ostrzega ich przed pożarem, który właśnie wybuchł w ich domu. Niestety ta historia nie dla wszystkich ma szczęśliwe zakończenie.Allysę John-Hall obudziło w nocy głośne miauczenie półrocznego kociątka. Chociaż kobieta położyła się z powrotem do łóżka, niebawem poczuła zapach dymu. Wtedy już była przekonana, że musi natychmiast obudzić resztę domowników.
Kamery w dzielnicy Villa Luro w Buenos Aires zarejestrowały, jak kobieta wyrzuciła psa na śmietnik. Najprawdopodobniej nie była świadoma, że monitoring zarejestruje jej karygodne zachowanie. Nie przewidziała także, że w pewnej chwili sytuacja obróci się o sto osiemdziesiąt stopni. Aż trudno w to uwierzyć, jak zakończyła się historia porzuconej suczki.“Kto porzuca zwierzę, podlega karze pozbawienia wolności do 3 lat lub do 5 lat, jeśli przestępstwo popełnione zostało ze szczególnym okrucieństwem” - stanowi polskie prawo, a dokładniej Ustawa o ochronie zwierząt z 1997 roku. Czy penalizacja spełnia swoją rolę i odwodzi właścicieli zwierzaków od pomysłu pozostawiania ich na pastwę losu? Niekoniecznie. Mimo że ludziom kochającym zwierzęta zachowanie, jakie zaprezentowała ta kobieta, nie mieści się w głowach, niestety takie przypadki zdarzają się na całym świecie.
Adopcja czworonoga powinna być przemyślaną, dojrzałą decyzją, jednak tak nie stało się w tym przypadku. Chcąc zrobić mężowi niespodziankę, kobieta kupiła szczenię owczarka niemieckiego. Pech chciał, że u mężczyzny zdiagnozowano silną alergię. Kiedy doszło do niej, że mężczyzna nie przestanie kichać, uświadomiła sobie, że musi oddać go w dobre ręce. Męża, nie psa.Wydawałoby się, że niemal każdy lubi niespodzianki, dlatego kobieta o imieniu Sonali zdecydowała, że zaskoczy swojego męża i pewnego dnia wróci do domu ze szczeniakiem. Maleńki owczarek niemiecki był przeuroczym stworzeniem, jednak nie wszystko poszło zgodnie z jej planem. Okazało się, że jej ukochany jest uczulony psy.
Para Amerykanów nie spodziewała się, że relaks w jacuzzi przerwie im spotkanie z dzikim zwierzęciem. Puma zakradła się do niczego niespodziewającego się mężczyzny i złapał go za głowę. Małżeństwo podniosło alarm, oślepiając drapieżnika latarką. O zaistniałej sytuacji poinformowano odpowiednie służby, które szybko zjawiły się na miejscu zdarzenia.O całej sprawie poinformowała stacja telewizyjna CBS News. Do niebezpiecznych zdarzeń doszło w sobotni wieczór w stanie Kolorado. Małżeństwo znajdowało się w wynajętym domku, w którym jednym z udogodnień była właśnie wanna z hydromasażem. Jednak jak się później okazało, ich plan na spędzenie miłego wieczoru nie do końca przebiegł tak, jak oboje tego oczekiwali.
Alyssa DeHart, działająca na rzecz porzuconych zwierząt, zobaczyła bezpańskiego kota, kręcącego się po okolicy w Gainesville na Florydzie. Wszystko wskazywało na to, że jest bezdomny. Kobieta doskonale zdawała sobie sprawę, że po zmroku temperatura zdecydowanie się obniży, w związku z czym nie mogła pozwolić na to, by mruczek zamarzł. Miał tylko przenocować jedną noc, a został na zawsze.Pręgowany kotek najwyraźniej sam szukał kogoś, kto w końcu się nim zajmie i da mu kochający dom. Spośród setek mijanych przechodniów tylko Alyssa zainteresowała się jego losem.
Hank to kot, który podbił serca internautów z całego świata. Jego opiekunka uwielbia nagrywać, jak jej pupil zachowuje się w różnych sytuacjach, a zgromadzone materiały udostępnia później w sieci. Dzięki temu mruczek doczekał się wielu fanów, którzy z niecierpliwością czekają na kolejne relacje.Mimo że Hank nie cieszy się dobrym zdrowiem, a zanim trafił do swojej opiekunki los zdecydowanie go nie oszczędzał, jest bardzo pociesznym kotem. Niektórzy internauci uważają nawet, że jego zachowania zupełnie przypominają te przypisane ludziom.
Mimo że posiadacze kotów zazwyczaj twierdzą, że to ich pupil jest bezapelacyjnie najpiękniejszym zwierzęciem, trzeba przyznać, że czarno-biały kociak z Japonii ma w sobie coś wyjątkowego. Niewątpliwie uroku dodaje mu plamka na nosku, która układa się w bardzo znajomy kształt. Fotograf mijający go na ulicy w ułamku sekundy podjął decyzję o adopcji.Na Twitterze ukazało się zdjęcie małego kota, które udostępnił pewien internauta z Japonii. Nie byłoby w nim nic aż tak nadzwyczajnego, gdyby nie charakterystyczna czarna plamka na białym nosku, która ułożona jest w niepowtarzalnym kształcie. Spróbujcie zgadnąć, co przedstawia futerko w innym kolorze!
Mieszkaniec Brighton w Anglii nie spodziewał się, że zwykły spacer z psami może zakończyć się w tak nieoczekiwany sposób. W pewnym momencie zobaczył dziurę w ziemi. Gdy podszedł bliżej, okazało się, że w niewielkim otworze utknęła przerażona owca, która nie mogła z niego wyjść o własnych siłach. Trudno sobie wyobrazić zdziwienie mężczyzny, który spacerując z psami po okolicznej polance, dostrzegł niewielkich rozmiarów otwór w ziemi, a w nim głowę owcy. Unieruchomione zwierzę patrzyło na niego przerażonymi, błagającymi o pomoc oczami.
Rodzina, która zapozowała do zdjęcia na wakacjach w Meksyku, nie spodziewała się, że ich fotografia będzie tak wyjątkowa. Bezdomny piesek, który biegał w pobliżu, postanowił w pewnej chwili skraść całe show. Taka pamiątka jest naprawdę wyjątkowa. Nie ma się co dziwić, że podbiła również serca internautów z całego świata.Chema i jego rodzina w końcu udali się na upragnione wakacje do Meksyku. Jak na prawdziwych turystów przystało, bardzo chętnie robili sobie zdjęcia z każdym ważniejszym obiektem w ich lokalizacji. Nie spodziewali się jednak, że w pewnym momencie dołączy do nich bezpański piesek. Jego mina mówi sama za siebie.
Mężczyzna i jego pies wybrali się na wspólny spacer, jak zawsze mieli to w zwyczaju. Tym razem obrali trasę na plaży w Bretanii we Francji. Nic nie wskazywało na to, że podczas przechadzki na świeżym powietrzu może dojść do ogromnej tragedii. Całą sytuację udało się nagrać, a następnie umieścić w sieci ku przestrodze.Panująca tego dnia pogoda była wprost idealna na spacer. Świeciło słońce, niebo było niemal bezchmurne, a więc nie ma się co dziwić, że mężczyzna i jego pies z nagrania wybrali się, aby korzystać z takich warunków. Nie spodziewali się, że ich wejście na plaże może zakończyć się w tak niebezpieczny sposób.
Właściciele sklepu zauważyli kociątko w pobliżu śmietnika ustawionego nieopodal ich biznesu. Widok zwierzaczka tak mocno chwycił ich z serca, że postanowili poprosić o pomoc w jego schwytaniu organizację Here Kitty Kitty Rescue. Wtedy jeszcze nie zdawali sobie sprawy, że za porzuconym malcem kryje się zasmucająca historia.Pomimo iż istnieją liczne organizacje prowadzące hotele dla zwierząt, wiele psów i kotów z dnia na dzień tracą dachy nad głową. Na szczęście istnieją ludzie, którzy nie mogą przejść obojętnie obok cierpienia bezbronnych stworzeń. Dzięki przychylności losu właśnie na takich trafił maleńki kotek, którego jedynie główka wystawała spod śmietnika ustawionego nieopodal sklepu.
Szczególnym odkryciem ostatnich miesięcy jest zwierzę, które przywodzi na myśl krzyżówkę kota oraz lisa. Dotąd legendarny "kotolis” funkcjonował jedynie w legendach. Niedawno jednak naukowcom udało się schwytać owego drapieżnika. Zgodnie z obserwacjami i badaniami uznali go za nowy gatunek. To niepodważalny dowód na to, że natura nieustannie potrafi zaskakiwać.Jeszcze do niedawna “kotolisy” funkcjonowały tylko w ludowych podaniach powtarzanych przez mieszkańców Korsyki. Nieznane stworzenia określano jako “ghjattuvolpe”. Istoty te miały mieć cechy drapieżników i atakować głównie owce i kozy z okolicznych zagród. Teraz istnieją niepodważalne dowody na to, że drapieżnik, który pod osłoną nocy wykradał zwierzęta, wykracza poza mitologię pasterską.
Pewna kobieta zorientowała się, że ktoś ukradł należącego do niej kota brytyjskiego o imieniu Mantou. Kiedy policja zignorowała zgłoszenie o kradzieży zwierzęcia, kobieta postanowiła odnaleźć go na własną rękę. Sygnał z nadajnika GPS na kociej obroży doprowadził ją do kryjówki handlarzy zwierzętami na mięso.
Tegoroczna gala rozdania Oscarów nie obyła się bez skandalu, jednak mało kto mógłby przypuszczać, że wszystko rozegra się o osła. Miłośnikom zwierząt zdecydowanie nie spodobał się motyw wprowadzenia żywego zwierzęcia na scenę, a w sprawie zdecydował się zabrać głos także polski aktor Maciej Stuhr. Artysta nie gryzł się w język i dosadnie powiedział, co sądzi o takim zachowaniu.Większość internautów zdecydowanie popiera postawę Macieja Stuhra, który skrytykował wystąpienie żywego osła na tegorocznej gali oscarowej. Mimo że zwierzę miało nawiązywać do jednej z produkcji, parada po czerwonym dywanie zdecydowanie przysporzyła mu wiele stresu.
W sieci ukazało się nagranie, na którym widać, jak Kanadyjczyk znajduje przy drodze przymarznięte do podłoża kotki. Mężczyzna nie miał przy sobie żadnego specjalistycznego sprzętu, jednak do głowy przyszedł mu pewien niekonwencjonalny sposób, aby je uratować. Nie miał pewności, że to się uda, jednak dla dobra przerażonych maluchów był w stanie spróbować.Trudno uwierzyć w to, że ktoś wyrzucił te małe kotki. Tym bardziej że temperatura od dłuższego czasu utrzymywała się poniżej zera. Na szczęście przejeżdżający obok pracownik firmy naftowej dostrzegł je, a ich los nie był mu obojętny. Od razu postanowił rozpocząć akcję ratunkową.