Przybył do nich sam, bez mamy i rodzeństwa. Gdy kociak dorósł, nabrał uroczego przyzwyczajenia
Milo to kot, który trafił do rodziny zastępczej, kiedy był jeszcze maleńkim kociątkiem. Najprawdopodobniej został odrzucony przez matkę, a przez to, że nie potrafił samodzielnie zdobyć pożywienia, był przeraźliwie głody i zmarznięty. Na szczęście trafił we właściwe ręce. Nawet po osiągnięciu dojrzałości mruczek nadal odwdzięcza się swoim opiekunom za okazaną miłość i troskę.
Początek przygód osieroconego kotka miał miejsce w siedzibie fundacji Chatons Orphelins Montreal, gdzie wolontariusze zapewnili mu odpowiednie warunki do rozwoju i odzyskania sił. Pomimo upływu czasu kocurek pozostaje wdzięczny i nieustannie chce im podziękować za okazaną pomoc.
Maleńki, porzucony kot trafił pod opiekę organizacji
Milo miał około 3 dni, kiedy trafił do Chatons Orphelins Montreal. Był na tyle mały, że pracujący tam wolontariusze musieli go karmić przy pomocy butelki oraz podawać całą masę leków, dzięki którym mógł wrócić do zdrowia.
- Nazwaliśmy do Milo, był maleńki, ważył zaledwie 102 gramy - piszą w social mediach.
W pobliżu miejsca, gdzie przedstawiciele organizacji znaleźli kocurka, nie było ani jego rodzeństwa, ani mamy, która szukałaby zaginionego młodego. Trudno stwierdzić, co spowodowało, że rodzina go opuściła, lecz najpewniej bez odpowiednio szybkiej pomocy ze strony ludzi nie dałby rady przetrwać na wolności.
- Był cały pokryty brudem - dodają ratownicy.
Ratują zwierzęta z rąk oprawców. Proszą o Twoje 1,5%Maluch dzielnie walczył o swoje życie
Mimo że stan Milo był bardzo ciężki, kotek nie poddawał się i dzielnie walczył o lepsze jutro. Wolontariusze podkreślają, że ani na chwilę nie zniknęła u niego wola życia. Szczególne wrażenie zrobiło na nich pierwsze karmienie kociątka.
- Wypił swoją pierwszą butelkę mleka z takich zapałem, jakby umierał z głodu - wspominają.
Malec z dnia na dzień miał coraz więcej sił, jego brzuszek się zaokrąglał, przybierał na wadze i rósł, jak na drożdżach. Szczególnie przywiązał się do jednej z wolontariuszek, która poświęcała mu najwięcej czasu. Kobieta stworzyła dla niego dom zastępczy. Po kilku tygodniach umiał już samodzielnie jeść z miski, a nawet załatwiać się do kuwety.
Milo uwielbia przebywać w towarzystwie ludzi i kiedy tylko nadarzy się taka okazja, szybko wskakuje im na kolana. Za każdym razem, gdy tylko jego kocia mama zaczynała go głaskać, mruczał wniebogłosy z zadowolenia.
Kot w uroczy sposób odwdzięcza się za uratowanie życia
Kiedy Milo zaczął dorastać, okazało się, że uwielbia aportować przedmioty porozrzucane po domu i przynosić opiekunom. W trakcie eksploracji pomieszczeń brał w pyszczek upatrzoną przez siebie rzecz, po czym szybko biegł do swoich ukochanych ludzi. Następnie wypuszczał przedmiot z ząbków i donośnie miauczał, by zwrócić uwagę na podarunek, jaki dla nich przygotował. Najczęściej były to zabawki, skrawki materiały lub po prostu coś, co mieściło się w jego buzi.
Po czterech miesiącach od znalezienia Milo trafił do stałego domu. Choć zarówno jemu, jak i jego tymczasowej opiekunce na pewno było trudno się pożegnać, znalazł naprawdę wspaniałą rodzinę, gdzie jest szczęśliwy.
źródło: lovemeow.com