Formacja zajmująca się między innymi gaszeniem pożarów. W Polsce istnieją dwie gałęzie formacji - ochotnicza i państwowa.
Dramatyczny wypadek we Wrocławiu. Pies biegający luzem na spacerze przypadkiem znalazł się na torach kolejowych. Pociąg relacji Wrocław — Poznań nadjechał niespodziewanie szybko. Opiekun, aby ratować życie swojego pupila, wbiegł pod pociąg, sam narażając się na niebezpieczeństwo.
Tylko dzięki szybkiej pomocy strażaków udało się uratować uwięzionego czworonoga. Bezbronne zwierzę nieopodal swojego domu wpadło w pułapkę kłusowników. Skowyt rannego psa obudził niemal wszystkich mieszkańców. Policja poszukuje sprawcy nielegalnego procederu, przez który ranne zostało niewinne stworzenie.
Zagubione i przerażone zwierzę utknęło na wysokości. Czarny pies wdrapał się na półkę skalną, która wisiała 17 metrów nad ziemią. Stworzenie nie potrafiło zejść samodzielnie. Właściciel kamieniołomu musiał wezwać odpowiednie służby na pomoc.
Strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej wykazali się nie lada odwagą. Przeprowadzili niebezpieczną akcję ratunkową, aby uratować zwierzę, które znalazło się w potrzasku. Rwąca rzeka zagrażała jego życiu. Dzikie zwierzę trafiło w pułapkę przez nieodpowiedzialnego człowieka. Gdyby nie strażacy sytuacja mogłaby się zakończyć tragicznie.
Dramatyczne chwile rozegrały się w Łuszczanowicach w gminie Kleszczów. Na jednej z posesji wybuchł pożar. W płomieniach zginęły zwierzęta, które właściciel trzymał w budynku. Jedynie część z nich udało się uratować. 29-letni mężczyzna, który próbował ratować swoich podopiecznych, wylądował w szpitalu z poparzeniami.
Heroiczna walka o życie psa, który znalazł się w niemałych tarapatach po wejściu do lisiej nory, dobiegła końca po 6 godzinach. Właściciele zwierzęcia przez długi czas szukali pomocy, wsłuchując się w słabnący oddech pupila. Odbili się jednak od drzwi. Wsparciem okazała się lokalna społeczność. Obywatelska postawa mieszkańców województwa pomorskiego ocaliła życie psa.
Dwa owczarki niemieckie wpadły do rzeki Bystrzycy w okolicy zapory wodnej. Przerażone zwierzęta nie potrafiły same wyjść na zewnątrz. Wezwani na miejsce zdarzenia strażacy podjęli działania mające na celu wydostanie psów na brzeg. Okoliczności wypadku pozostają niejasne. Niepokoi fakt, że czworonogów nikt tam nie szukał.
O tragicznym w skutkach pożarze, który wybuch w Przemyślu poinformowała Ochotnicza Straż Pożarna w Bolestraszycach. Ogień trawił budynek pod osłoną nocy i choć na miejscu szybko pojawiły się służby ratownicze, niestety nie wszystkich udało się uratować. Na miejscu działało aż 6 zastępów straży pożarnej.
We wtorek 1 sierpnia w Złotniczkach w powiecie poznańskim przeprowadzono bohaterską akcję ratunkową. Chociaż do akcji wykorzystano ciężkie maszyny, w tym specjalistyczny sprzęt do poszukiwania ludzi pod gruzami, wcale nie chodziło o ludzkie życie. Ratunek trzech psów, które utknęły głęboko pod ziemią w rurze melioracyjnej, został potraktowany z największą powagą.
W miejscowości Skrzynka (woj. wielkopolskie) wieczorem 23 lipca br. doszło to mrożących krew w żyłach wydarzeń. Trzy młode konie uciekły z zagrody i nie zważając na zagrożenie, wbiegły prosto w znajdujące się nieopodal bagno. Na miejsce szybko zjechały się okoliczne oddział straży pożarnej, by jak najszybciej pomóc zwierzętom w potrzasku. Jednak akcja ratunkowa nie była taka łatwa.
Ochotnicza Straż Pożarna Boguszów za pośrednictwem social mediów poinformowała o interwencji, w jakiej brała udział. 9 lipca br. jednostka została wezwana do domu w miejscowości Boguszów-Gorce (pow. wałbrzyski), do którego wpełzła żmija. Niestety to jeszcze nie koniec złych wieści. Gad ukąsił przebywające w nim dziecko.
Negro to pies, który wraz ze swoim opiekunem pracuje w jednostce straży pożarnej. Od jakiegoś czasu czworonóg kichał znacznie częściej, niż zdarzało mu się to wcześniej. Wraz ze swoim panem udał się do lekarzy weterynarii, aby ci sprawdzili, co powoduje u zwierzaka takie objawy. Okazało się, że to, co go spotkało, może przydarzyć się każdemu pupilowi, zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim.
Strażacy z Komendy Powiatowej PSP w Kędzierzynie-Koźlu brali ostatnio udział w interwencji, która tym razem nie polegała na ugaszeniu pożaru. Otóż mundurowi zostali wezwani na pomoc kotu. Mruczek zapędził się w nie lada tarapaty, a gdyby nie pomoc mundurowych, aż strach pomyśleć, jak mogłoby się to zakończyć.
Od minionego poniedziałku na granicy Turcji oraz Syrii wciąż trwa akcja ratownicza. Ratownicy w asyście specjalnie wyszkolonych psów przekopują gruzowiska, aby uwolnić kolejne ofiary niewyobrażalnej katastrofy. Wśród ocalałych znalazł się Kerem Cetin. Tkwiąc pod zawalonym budynkiem student nalegał, aby w pierwszej kolejności pomóc jego ukochanemu kotu. Chociaż od pierwszego wstrząsu minął już przeszło tydzień, w niektórych regionach Syrii oraz Turcji ludzie oraz zwierzęta wciąż pozostają uwięzieni pod gruzami budynków. Nagranie, które ukazuje moment wydobycia żywego kota przez ratowników, jest kolejnym, które uwidacznia skalę tragedii, jaka nawiedziła kraje Bliskiego Wschodu.
W ostatnim czasie strażacy z Komendy Miejskiej PSP w Zamościu mieli do wykonania dość nietypową interwencję. Mieszkańcy budynku wielorodzinnego skarżyli się na dziwne dźwięki rozchodzące się po całym budynku. Aby przekonać się, kto lub co je wydaje, ratownicy rozkuli ścianę. Okazało się, że do kanału instalacyjnego bloki wpadł kot i zaklinował się między rurami.Koty są prawdziwymi mistrzami w znajdowaniu kryjówek – to bez dwóch zdań potwierdzi każdy, kto choć raz opiekował się mruczkiem. Bywa, że jego odnalezienie stanowi nawet problem dla samego opiekuna. Zwierzęta nie mają świadomości, że nie każde miejsce jest dla nich bezpieczne. O tym na własnej skórze przekonał się kotek, którego ratować musieli strażacy z Zamościa.
Do strażaków w Tarnowskich Górach wpłynęło niecodzienne wezwanie. Zawiadomiono ich, że niezidentyfikowane zwierzę utknęło na jednej z tamtejszych posesji. Jak określili naoczni świadkowie, przypominało krzyżówkę szczura z bobrem.Trudno nie zauważyć, że praca strażaka wiąże się z ryzykiem, aczkolwiek gaszenie pożarów nie jest jego jedynym obowiązkiem. Poza ratowanie zdrowia i życia innych ludzi, strażacy często niosą pomoc uwięzionym zwierzętom. Na swoim koncie mają wiele osobników należących do rozmaitych gatunków. Zdarza się jednak, że mają do czynienia z istotami, które rzadko można spotkać na co dzień.
Psa spacerującego po parapecie na szóstym piętrze budynku zauważyła przechodząca pod blokiem przypadkowa osoba. Kobieta zadzwoniła do Animal Patrol Straży Miejskiej w Łodzi. Po wejściu do mieszkania strażacy nikogo tam nie zastali.W piątek, 15 lipca w bloku mieszkalnym przy ul. Wolborskiej w Łodzi doszło do mrożącej krew w żyłach sytuacji. Właściciele wyjechali na urlop, pozostawiając swojego psa pod opieką innej osoby. Ta wyszła z domu i zostawiła otwarte okno.
Kilkutygodniowy kociak został uwięziony pod kontenerem na używaną odzież. Jego rozpaczliwe miauczenie jako pierwsi usłyszeli policjanci z Radziejowa. Funkcjonariusze nie wahali się nawet przez moment. Skąd maluch wziął się akurat w tym miejscu? Do niecodziennej interwencji doszło w miejscowości Nowa Wieś (gmina Piotrków Kujawski). Przeraźliwym miauczeniem wzywał pomocy mały kotek, który nieopatrznie wszedł pod metalowy kontener odzieżowy.
Mieszkańcy Bytowa zauważyli, że jednym z balkonów pobliskiego bloku mieszkalnego znajduje się uwięziony pies i to w dodatku bez dostępu do jedzenia i wody. Zwierzę szczekało, próbując przykuć uwagę przechodniów. Dramat zwierzęcia trwał co najmniej dwa dni.W ciągu ostatnich dni przez Polskę przeszła fala upałów, sięgających nawet 30 stopni Celsjusza w cieniu. Mało kto był w stanie wytrzymać dłużej na zewnątrz, aczkolwiek wysoka temperatura nie dała do myślenia mieszkańcowi Bytowa, który zostawił swojego pupila na rozgrzanym balkonie bez dostępu do wody.
W miejscowości Żabowo (woj. zachodniopomorskie) straż pożarna została wezwana do śpiącego na szczycie latarni szopa pracza. Wylegujący się na wysokości zwierzak wzbudzał niepokój mieszkańców, którzy bali się, że zwierzę spadnie. Dziki śpioch nie zareagował optymistycznie na pobudkę.Jeden z mieszkańców Żabowa zauważył, że "coś" znajduje się na przydrożnej latarni. Po dokładnym przyjrzeniu okazało się, że był to przedstawiciel rodziny szopowatych o charakterystycznej masce bandyty.
Strażacy ze Straży Pożarnej Sacramento przeprowadzili akcję gaszenia pożaru, podczas której znaleźli bezpańskiego szczeniaczka. Maluch cudem przeżył, ale odniósł obrażenia od ognia. Na szczęście błyskawicznie znalazł zastępczego opiekuna - i to nie byle kogo!Straż pożarna często podejmuje inicjatywy daleko wykraczające poza zakres ich obowiązków służbowych, ściśle związanych z ratownictwem. Oddział z Sacramento postanowił wyręczyć pracowników schroniska w poszukiwaniach domu tymczasowego dla uratowanego szczeniaczka. Strażacy znaleźli mu kochającego opiekuna na własną rękę.
Zarząd Transportu Miejskiego w Niemczech poinformował o tymczasowym wstrzymaniu kursowania linii tramwajowej nr 18 w kierunku Bonn. W jednym z wagonów pasażerowie zaobserwowali 18 niebieskich ropuch. Ich barwa sugerowała, że mogą być śmiertelnie trujące. Osoby podróżujące tramwajem nr 18 na trasie Kolonia-Bonn przeżyły chwile grozy. Podczas przejażdżki środkiem transportu zbiorowego zauważyli oni 18 ropuch o jaskrawoniebieskim kolorze skaczących między ich stopami. Na miejsce natychmiast wezwano straż pożarną.
Jak poinformowano w zgłoszeniu strażaków z OSP KSRG w Wierzbicy, w poniedziałek, 5 kwietnia, około godz. 20 spokój mieszkańców wsi w województwie lubelskim został niespodziewanie zachwiany. Wieczorową porą po ulicy miało błąkać się dzikie zwierzę, które atakuje i prycha na bezbronnych ludzi.
Jak relacjonują w mediach społecznościowych druhowie ochotnicy, do pożaru w Borysławicach Zamkowych w gminie Grzegorzew (woj. wielkopolskie) doszło w sobotę, 3 kwietnia około godziny 15. Zapaleniu uległa ściółka w kurniku, a płomienie błyskawicznie rozniosły się po budynku gospodarczym o powierzchni 1000 metrów kwadratowych.
Psie szczekanie może stać się koszmarem dla właścicieli i wszystkich osób znajdujących się w pobliżu uporczywego czworonoga. Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy hałaśliwego zachowania zwierzęcia nie powinno się ignorować, ponieważ może stać za nim ważny przekaz.
W poniedziałek, 1 marca przed godziną 10 strażacy zostali poinformowani o wypadku, jaki zdarzył się na jednej z pobliskich posesji. W gminie Goraj (woj. lubelskie) pewien czworonóg miał nadzwyczajnego pecha i przypadkiem znalazł się na samym dnie około 10 metrowej studni. Z przyjętego zgłoszenia wynikało, że pies nadal żyje i wymaga natychmiastowej pomocy ze strony profesjonalnych ratowników.
Do dramatycznej interwencji strażaków doszło na rozlewiskach Odry w okolicy Siekierek. Ratownicy otrzymali zgłoszenie dotyczące dwóch dzików, które wpadły do wody i nie potrafiły się samodzielnie wydostać na brzeg.
Do ataku rozwścieczonego zwierzęcia na lokatorów doszło w miejscowości Kępno w województwie wielkopolskim. Tamtejsza jednostka straży pożarnej otrzymała wezwanie od przerażonych opiekunów domowego kota z prośbą o ratunek.