"Zaczął ciężko oddychać, słyszeliśmy to". Pies wpadł do lisiej nory, strażacy kopali do 3 nad ranem
Heroiczna walka o życie psa, który znalazł się w niemałych tarapatach po wejściu do lisiej nory, dobiegła końca po 6 godzinach. Właściciele zwierzęcia przez długi czas szukali pomocy, wsłuchując się w słabnący oddech pupila. Odbili się jednak od drzwi. Wsparciem okazała się lokalna społeczność. Obywatelska postawa mieszkańców województwa pomorskiego ocaliła życie psa.
Wielogodzinna akcja ratunkowa. Pomoc nadeszła w ostatniej chwili
Zwyczajny spacer z psem zakończył się wielogodzinną akcją ratunkową. Ponad 15-letnia suczka weszła do lisiej nory, która okazała się dla niej pułapką bez wyjścia. Właściciele psa przez kilka godzin szukali ratunku dla swojego zwierzęcia. Ich prośby pozostały jednak niezauważone.
Inicjatywę i pomoc wykazali zwykli ludzie, organizując się na grupach facebookowych i przekazując dalej informacje o psie w potrzebie. Apel o pomoc trafił do mieszkańców okolicznych wsi, a także do oddalonego o 60 km Trójmiasta. Ludzie przejęci psią tragedią licznie zareagowali na prośbę o pomoc.
Dowiedziałam się o tej akcji z grupy zaginione/znalezione zwierzęta trójmiasto, gdzie pojawił się komunikat, że pies utknął w lisiej norze - przekazała nam Pani Katarzyna Kamińska, ochotniczka biorąca udział w akcji.
Przybyli na miejsce ochotnicy zorganizowali sprzęt umożliwiający przekopanie terenu. Do akcji włączyli się także Strażacy z OSP w Kamienicy Królewskiej. Mimo wielu rąk do pomocy akcja ratunkowa nie była łatwa.
W łódzkim zoo urodziła się żyrafka. Trudno pogodzić się z tym, jak potraktowała ją matka Zabijanie na licytacji dla WOŚP? Skandaliczna aukcja poruszyła Polaków, poszedł donos do OwsiakaLisia nora okazała się sporym wyzwaniem. Pies z każdą godziną tracił siły
Ponad 40-kilogramowy pies utknął w jednej z wielu lisich nor. Namierzenie psa nie było łatwym zadaniem. Nory wykopane przez lisy okazały się labiryntem nie do przejścia. Początkowo pies głośno szczekał, prosząc o ratunek. Z czasem głośne szczekanie zamieniło się w cichy pisk.
Warunki atmosferyczne były bardzo trudne. Padający śnieg, wiatr i minusowa temperatura. Od samego początku wiedzieliśmy, że nie będzie łatwo. Przekopaliśmy ze strażakami 5 nor. Niektóre miały nawet 2 metry głębokości - relacjonowała naszej redakcji Katarzyna Kamińska uczestniczka akcji.
Pogoda, silny wiatr i opady nie ułatwiły ochotnikom i strażakom zadania. Ochotnicy, którzy brali czynny udział w akcji wydobycia psa spod ziemi, zorganizowali koparkę, dzięki której udało się szybciej dotrzeć do psa. Gdyby nie natychmiastowa pomoc i doskonała organizacja ludzi zwierzę mogłoby nie wyjść z tego cało.
Akcja ratunkowa trwała ponad 6 godzin. Rozpoczęła się o godzinie 21:00, a zakończyła o godzinie 3:00 nad ranem. Suczka spędziła jednak zaklinowana w norze ponad 17 godzin. Dopiero po nagłośnieniu sprawy przez internautów udało się włączyć do pomocy służby ratunkowe. Niemniej dzięki wspólnym działaniom i zaangażowaniu wszystkich uczestników zdarzenie zakończyło się szczęśliwie.
Lokalni bohaterowie nie zawiedli. Siła ludzkich serc uratowała psie życie
Mimo wielkiego zmęczenia radość uczestników była ogromna. Całe zdarzenie zakończyło się dla starszej suczki szczęśliwie. Po wielu godzinach mogła wrócić do domu ze swoimi opiekunami.
Kolejny raz ludzie pokazali, że spontaniczna, obywatelska inicjatywa jest w stanie przenosić góry, a nawet przekopać zimą kilka lisich nor. Bez wsparcia bohaterów szczęśliwe zakończenie nie miałoby w tej historii miejsca.