Popularny indyjski youtuber Gaurav Sharma naraził się internautom i środowisku obrońców praw zwierząt. Mężczyzna nakręcił film, na którym widać, jak z uśmiechem na ustach przywiązuje niewielkich rozmiarów psa do balonów nadmuchanym helem. Po kilku sekundach wystraszone zwierzę zaczęło unosić się w powietrzu i "odfruwać" w górę. Skandalicznym wyczynom mężczyzny kibicowała jego matka. Niektórzy twórcy internetowi są w stanie przekroczyć wszelkie granice zdrowego rozsądku i głupoty, aby zyskać sławę. Tym razem skrajnym brakiem odpowiedzialności wykazał się 32-latek, który dla żartu naraził swojego psa na utratę życia i zdrowia.
W jednym z domów wielorodzinnych w Jeleniej Górze wybuchł ogromny pożar. Służby pracujące na miejscu zarządziły bezwzględną ewakuację mieszkańców. W budynku wciąż przebywały cztery osoby, w tym dwójka dzieci i trzy psy. Do zdarzenia doszło 26 maja, około godziny 13:25. Funkcjonariusze Wydziału Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze, którzy jechali na interwencję przy ul. Karola Miarki, dostrzegli gęste kłęby dymu oraz ogień wydobywające się z domu przy ul. Transportowej.
Pewien mieszkaniec Malezji zauważył zdezorientowanego psa biegającego środkiem ulicy, który wyglądał jakby zgubił swoich właścicieli. Mężczyzna ruszył mu na pomoc. Ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, znalazł wiadomość przyczepioną do jego obroży. Treść listu obnażyła prawdę na temat pupila, która wstrząsnęła nim do głębi.Lionel Vytialingam opisał całą sytuację na portalu społecznościowym. Jak wspomina, tamtego pamiętnego dnia pakował zakupy do bagażnika samochodu, kiedy usłyszał dudniące klaksony. Odwrócił się i spostrzegł nietypowy ruch w pobliżu supermarketu. To właśnie wtedy po raz pierwszy zobaczył suczkę Siggy.
W Gubinie (woj. lubuskie) dwóch obcokrajowców żebrało przed wejściem do supermarketów. Prosili klientów o pieniądze, grając na instrumentach. Jednocześnie próbowali wzbudzić w przechodniach litość, wykorzystując do tego małe pieski. Zwierzęta nie miały odpowiednich warunków ani dostępu do wody. Jak podaje portal nowasol.naszemiasto.pl, do zdarzenia doszło 20 maja. Świadek zdarzenia zrelacjonował, że przed wejściem do supermarketu Biedronka przy ul. Miodowej oraz Lidl przy ul. Wyspiańskiego rozstawiły się dwie osoby pochodzenia romskiego, którym towarzyszyły szczenięta.
Podczas wyprawy szlakiem Beskidu Żywieckiego turyści natknęli się na niespełna dwutygodniowe zwierzątko. Sądząc, że jest to porzucone szczenię, zabrali je z lasu i skierowali się do pobliskiej lecznicy dla zwierząt. Dopiero lekarz weterynarii uświadomił ich, jak wielki błąd popełnili. Do fatalnej pomyłki doszło w niedzielę, 23 maja. Na jednej ze ścieżek dostrzeżono samotne zwierzę przypominające wyglądem malutkiego psa. Świadkowie zdarzenia doszli do wniosku, że ktoś najwyraźniej je porzucił.
Trudno szukać usprawiedliwienia dla faktu porzucenia zwierzęcia. O ile niezdolność do ich utrzymania można jeszcze zrozumieć, tak chęć rewanżu na byłym partnerze, rodzinie czy znajomym słusznie powinna wywoływać oburzenie. Sposób, w jaki pewna kobieta zachowała się po porzucenia psa w schronisku, sprawił, że internauci wpadli w furię i postanowili ją odszukać.Zdarzenie miało miejsce w Nowej Południowej Walii w Australii. Kobieta pod osłoną nocy zaprowadziła psa do lokalnego schroniska dla bezdomnych zwierząt i zostawiła go w jednej z klatek. Przed powrotem do domu postanowiła zrobić sobie pamiątkową fotkę.
24 maja br. miało miejsce skandaliczne włamanie do azylu dla bezdomnych zwierząt w województwie dolnośląskim. Mężczyzna uchwycony na nagraniu z monitoringu związał jednego z psów i przerzucił go przez płot. Co więcej, wykazał się skrajnym brakiem odpowiedzialności, zabierając ze sobą dwójkę dzieci. O zdarzeniu poinformowała na mediach społecznościowych fundacja Oleśnickie Bidy, która prowadzi azyl dla bezdomnych zwierząt w Oleśnicy niedaleko Wrocławia. Do wpisu dołączono fragmenty nagrania dokumentującego całe zajście.
Pies policyjny o imieniu Zeus służył w Policji od blisko dekady, zanim ciężko zachorował i nie był w stanie dłużej wykonywać swoich obowiązków. Ból z każdym dniem narastał, dlatego rodzina pupila postanowiła oszczędzić mu dalszego cierpienia i poddać eutanazji. Tuż przed ostatnią wizytą w klinice weterynaryjnej policjanci pożegnali swojego czworonożnego przyjaciela w niezapomniany sposób. W Departamencie Policji w Ridgefield flagę opuszczono do połowy masztu, a nad wejściem rozwieszono czarny materiał. Zeus, owczarek niemiecki służący w oddziale amerykańskiej policji, otrzymał ostatnie pożegnanie. Został uhonorowany niczym pełnoprawny funkcjonariusz.
Warmińsko-mazurscy policjanci zostali powiadomieni o dramacie dwóch czworonogów, które zauważono na pustej posesji. Ich właściciele wyjechali, "zapominając" o obowiązkach względem swoich pupili. Zwierzęta zastano przywiązane krótkimi łańcuchami, z pustymi miskami. Zwierzchnik gminy nie pozostał obojętny na los miejscowych zwierząt i postanowił zainterweniować w ich sprawie.Zgłoszenie w sprawie psów wpłynęło do dzielnicowego z Posterunku Policji w Bisztynku w czwartek, 20 maja. Funkcjonariusze otrzymali pismo wystosowane przez Burmistrza Bisztynka, z którego wynikało, że w jednej z gminnych miejscowości niewłaściwie sprawowana jest opieka nad psami.
Wybierasz się z psem do galerii handlowej, ale obawiasz się, że ochrona nie pozwoli Ci wprowadzić go do środka? Odtąd Twój pupil nie będzie musiał czekać na Ciebie przed sklepem. Właśnie zniesiono zakaz wprowadzania zwierząt do niektórych obiektów handlowych w Polsce. W centrach handlowych należących do EPP czworonogi są mile widziane. Niejeden z nas natknął się na zakaz wprowadzania psów na teren sklepów, punktów usługowych, czy galerii handlowych. W przeciwieństwie do wielu krajów na Zachodzie, w Polsce zwierzak na zakupach wciąż wywołuje kontrowersje. Na szczęście niektórzy przedsiębiorcy i najemny lokali liczą się ze zdaniem właścicieli zwierząt domowych i umożliwiają robienie zakupów czy zjedzenie posiłku razem z pupilem.
Funkcjonariusz policji w asyście strażnika miejskiego ruszył na ratunek psu pozostawionemu w nagrzanym samochodzie. Ledwo oddychające zwierzę spędziło w pojeździe kilkanaście minut, podczas gdy jego właścicielka odbywała wizytę u lekarza.Do zdarzenia doszło w czwartek po południu w centrum Białegostoku. Dyżurny lokalnej komendy otrzymał zgłoszenie dotyczące zwierzęcia zamkniętego wewnątrz pojazdu, którego skomlenie zaniepokoiło przechodniów.
Zapadł kolejny wyrok w sprawie znęcanie się nad zwierzęciem. Usłyszał go mieszkaniec Lublina Marek Sz., który miesiącami utrzymywał czworonoga w stanie skrajnego zaniedbania. Zwierzę było wychudzone i chore. Jedyna możliwą drogą, aby mu ulżyć w cierpieniu, było poddanie go eutanazji.O dramacie cierpiącego zwierzęcia, którym winien zająć się sam właściciel, ale z przyczyn tylko jemu znanych, aktywiści dowiedzieli się w lutym 2020 r.. Skontaktowała się z nimi osoba, która przekonywała, że pies imieniem Lepperek jest w bardzo złym stanie.
Ogün Öztürk, który z zawodu jest weterynarzem, został wezwany do małej wioski w Turcji, aby zająć się chorą krową. Choć nie planował zostać tam długo, nieoczekiwanie zmienił zdanie, gdy ujrzał małą dziewczynkę biegnącą w jego kierunku przez śnieżne zaspy. Dziewczynka ze wszystkich sił starała się pomóc swojemu czworonogowi. Mężczyzna w obawie przed obfitymi opadami śniegu miał wkrótce opuścić wioskę. Plany pokrzyżowało mu nagłe pojawienie się ośmioletniej dziewczynki z chorym szczeniakiem.
Na południu Polski doszło do wypadku drogowego. Z ustaleń policji wynika, że zderzeniu uległy dwa pojazdy. W jednym z aut podróżował pies, którego właścicielka nie dopilnowała środków ostrożności koniecznych przy przewozie zwierzęcia. Czworonóg doznał poważnych obrażeń. Weterynarze nie byli w stanie go uratować. Do zderzenia doszło w środę, tj. 19 maja w Oświęcimiu na ulicy Nideckiego. Pracujący na miejscu policjanci ustalili, że 18-letnia mieszkanka Chełmka, kierująca mini cooperem najechała na tył renault megane, którym kierowała 43-letnia mieszkanka gminy Oświęcim.
Właściciele zwierzaków często muszą mierzyć się z mniej lub bardziej uciążliwymi „wpadkami” swoich podopiecznych. Niektóre z nich sprawiają, że zamiast rozpaczać, płaczemy ze śmiechu. Poznajcie sprytnego psa imieniem Max, który swoim z pozoru niewinnym wybrykiem zyskał przydomek prawdziwego entuzjasty brytyjskiej historii. Max jest przedstawicielem odmiany cockapoo. Jak sama nazwa wskazuje, jest to krzyżówka dwóch ras - cocker spaniela oraz pudla, najczęściej miniaturowego. Kto by się spodziewał, że ten szalony szczeniak jest nie tylko przesłodki, ale również zdolny do obsługi telefonu komórkowego?
W poniedziałek, 17 maja o godzinie 17 inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami otrzymali niepokojące zgłoszenie. Osoba zwracająca się do nich o pomoc informowała, że w jednym z domów przebywają dwa psy. Rozpaczliwe szczekanie dobiegało zza zamkniętych drzwi.Z uzyskanych informacji wynikało, że zwierzęta mogą być od dłuższego czasu uwięzione w budynku. Inspektorzy natychmiast ruszyli pod wskazany adres, chcąc zwrócić im wolność. Na miejscu nie zastali jednak nikogo.
Czy psy mogą wyczuć złą osobę? A może szczekają na kogoś, jeśli po prostu go nie lubią? Naukowcy postanowili zbadać, czy zwierzaki potrafią wyczuć człowieka o złych zamiarach? Badanie Akiko Takaoki mówi samo za siebie.Badacz z Uniwersytetu Kyoto w Japonii do swojego badania zaangażował 34 czworonogi i osoby, które opiekowały się zwierzętami.
77-latka została zaatakowana przez agresywnego psa. Jak wynika z relacji kobiety, jadąc rowerem do domu, nagle podbiegł do niej czworonóg i dotkliwie ugryzł ją w nogę. Całej sytuacji przyglądał się właściciel zwierzęcia, który nie czuł się w obowiązku, by odciągnąć swojego pupila. Do ataku na seniorkę doszło kilka tygodni temu na Podkarpaciu. Mężczyzna, który spacerował ze spuszczonymi luzem trzema psami, nie reagował, gdy jeden z nich wyrwał naprzód i rzucił się z zębami na bezbronną kobietę.
Przejażdżka rowerowa nie zakończyła się najlepiej dla 48-latki. Kobieta, przejeżdżając rowerem przez Jarząbkę w gminie Wąsewo została zaatakowana przez psa. Zwierzak ugryzł rowerzystkę w nogę, na szczęście rana nie była groźna. Mimo wszystko na miejsce została wezwana policja.Kobieta zdecydowała się zawiadomić służby. Policja nie zbagatelizowała zgłoszenia i przyjechała na miejsce w celu ustalenia właściciela zwierzęcia i wyjaśnienia sytuacji.
Pozostawienie psa czy kota w pojeździe, podczas gdy my idziemy na zakupy, nigdy nie jest dobrym pomysłem. Latem samochody szybko się nagrzewają, a temperatura w środku jest wręcz zatrważająca. Zwierzaki szukają schronienia na ziemi auta, w końcu jest tam najchłodniej. Takie sytuacje są bardzo niebezpieczne. Zwierzę walczy o każdy oddech, może zginąć. Niektórzy właściciele pozostawiają zwierzakom uchylone okna, próbując zapewnić im dostęp powietrza. Niestety, tego powietrza często jest za mało. Psy czy koty gotują się w samochodzie...
Berneński pies pasterski na pierwszy rzut oka wydaje się być nieustraszony, ale ma pewien wstydliwy sekret - przeraźliwie boi się chomików! Właścicielka psa postanowiła pomóc mu przełamać lęk w nieco ryzykowny sposób. Efekt? Płaczemy ze śmiechu!Jak radzić sobie z uczuciem lęku i strachu? Eksperci przekonują, że efektowną metodą jest stopniowe wychodzenie z własnej strefy komfortu i pokonywanie swoich słabości. Kierując się tą radą, właścicielka pewnego psiaka nieco przesadziła i zaserwowała mu terapię szokową.
Psy trzymane na podwórkach znalazły się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Jak zaobserwowano na przestrzeni ostatnich miesięcy, rośnie liczba zaginionych czworonogów, które w tajemniczych okolicznościach zniknęły z gospodarstw domowych. Leśniczy ostrzegają, że za serią ataków na pupile stoją nie ludzie, lecz ich leśni kuzyni. Urząd Gminy Płaska (woj. podlaskie) wystosował pilny komunikat ostrzegawczy skierowany przede wszystkim do właścicieli zwierząt domowych i gospodarskich.
Rodzice często montują kamery w pokojach swoich dzieci, aby mieć na nie oko. Dzięki temu wiedzą, czy maluch bezpiecznie śpi, a może próbuje wyjść z łóżeczka, co może zakończyć się upadkiem. Ukryte kamery uspakajają rodziców, którzy boją się o bezpieczeństwo pociech. Czasem nagrywają też chwile, o których dorośli nie mają pojęcia.Kamera w pokoju małej Halle nagrała wyjątkowe chwile, które codziennie mają miejsce, kiedy rodzice pójdą spać. Okazało się, że dziewczynka codziennie przyjmuje psiego gościa.
Mike McCoy z Florydy nie wahał się nawet przez moment. Kiedy aligator porwał jego czworonożnego przyjaciela, mężczyzna ruzcił się na ratunek. Wiedział, że jeśli nic nie zrobi, pies nie przeżyje tego spotkania. Mike McCoy nie chciał tracić zwierzaka. Zwykły spacer zamienił się w walkę o przetrwanie. Dużych rozmiarów aligator porwał do wody 8-miesięcznego labradora o imieniu Jake.
Mimo, iż zwierzęta nie rozumieją przepisów ustanowionych przez ludzi, czasami podświadomie są w stanie wyczuć, jakie zachowania nie powinny być społecznie tolerowane. Pewien kochający porządek labrador nie pozwolił, by kierowca śmiecący na ulicy odjechał bez swojej "zguby". Swoim zaskakującym zachowaniem podbił serca internautów.Ostatnimi czasy pewien ciekawy klip wideo opublikowany na Twitterze wzbudził szczególne zainteresowanie internautów. Można na nim zobaczyć psa, który udziela kierowcy samochodu lekcji, jak stosownie zachowywać się w przestrzeni publicznej.
W sieci pojawiło się nagranie z woj. małopolskiego, na którym pies biegnie za autem. Opublikował je na YouTubie Marcin L., obecny mieszkaniec Olkusza. Jak podaje "Super Express" widać nad nim znęcanie się nad psem, któremu przygląda się mała dziewczynka o imieniu Karina. Przerażone zwierzę próbowało dogonić samochód.Nagranie miało pojawić się na Facebooku na - grupie Olkusz. Mieszkaniec Olkusza pochwalił się nim w sieci, a internauci nie pozostawili na nim suchej nitki.
Pewien użytkownik Twittera podzielił się w sieci ciekawym spostrzeżeniem. Po powrocie ze spaceru przypadkiem zauważył, że opuszki na łapach jego psa przypominają zupełnie inne stworzenie. Czy wiecie o jakie zwierzę chodzi?Mówi się, że dziecięca wyobraźnia nie zna granic i potrafi zdziałać cuda. Użytkownik Twittera o pseudonimie 41Strange udowodnił, że można ją rozwijać także w dorosłym życiu. W jednym z niedawnych wpisów przedstawił nietuzinkowe odkrycie na temat zwierząt.
Pewna właścicielka nie miała innego wyboru, jak samodzielnie ostrzyc pupila w trakcie pandemii. Jednakże próby okiełznania jego bujnej sierści skończyły się tak, jak w przypadku wielu innych samozwańczych psich fryzjerów. Crusty nie był zbyt zadowolony z usługi i przez swoją panią stał się pośmiewiskiem internetu. Metamorfoza fryzury w domowym zaciszu potrafi przerodzić się w katastrofę. Przekonał się o tym niewielki pudelek nazywany Crusty, którego właścicielka zabawiła się w fryzjerkę w prowizorycznym salonie psiej urody.