O dramacie Paula "Pena" Farthinga, byłego brytyjskiego komandosa, pisaliśmy już wcześniej. Mężczyzna prowadził w Afganistanie klinikę dla zwierząt, w której kształcił młodych Afgańczyków i Afganki na weterynarzy. Teraz Paul, jego rodzina, zwierzaki i współpracownicy przechodzą piekło.Po szybkiej ewakuacji amerykańskich wojska Afganistan dostał się w ręce Talibów. Amerykanie zabrali ze sobą cywilów, społeczność międzynarodowa szybko zorganizowała też transport swoich obywateli poza granice ogarniętego pożogą kraju. Jednak dla Paula żadna pomoc nie była jak dotąd wystarczająca.
Katarzyna Dowbor od lat prowadzi program "Nasz Nowy Dom", w którym pomaga Polkom i Polakom stworzyć idealne miejsce do spokojnego, rodzinnego życia. Niestety, tym razem prezenterka przeżyła duże rozczarowanie. Niezapowiedziana wizyta u dawnych uczestników programu odsłoniła straszną prawdę.Tej wizyty Katarzyna Dowbor nie miała w planach. Skoro jednak była w pobliżu z ekipą filmową, nagrywając materiały do innych programów, postanowiła wstąpić do dawnych uczestników swojego programu.
Trudno uwierzyć, że w środku cywilizowanego państwa w XXI wieku mogło dojść do tak przerażającej zbrodni. Trwa śledztwo, mające wyjaśnić jej motywy i okoliczności, ale czy można w jakikolwiek sposób usprawiedliwić to, czego dopuścił się młody Izraelczyk?Izrael, czwartkowy wieczór. Funkcjonariusze policji zostali wezwani na miejsce zdarzenia przez telefon. Świadek miał roztrzęsiony głos i nic dziwnego. Nie chciał uwierzyć, że to, co znalazł, rzeczywiście jest prawdziwe.
W kwietniu w ręce policjantów z Kościerzyna trafiło wstrząsające nagranie. Widać na nim, jak kierowca wlecze za samochodem uwiązanego do zderzaka psa. Śledztwo szybko wykazało, że właścicielem auta jest Waldemar B., senator Prawa i Sprawiedliwości.Mężczyzna trafił na krótko do aresztu. Miał twierdzić, że jego psu nic się nie stało, i rzeczywiście, zwierzę odebrane z posesji Waldemara B. i przekazane do schroniska nie miało poważnych obrażeń. Na tym jednak sprawa się nie skończyła.
Dziś cały świat świętuje Międzynarodowy Dzień Psa. Choć pieski towarzyszą ludziom od tysięcy lat, to swoje międzynarodowe święto mają od niedawna. W tym niezwykłym dniu publikujemy zdjęcia i komentarze, nadesłane do redakcji Świata Zwierząt przez naszych Czytelników w odpowiedzi na nasze pytanie: za co kochacie swoje psy?Międzynarodowy Dzień Psa to święto wymyślone i spopularyzowane przez amerykańską ekspertkę ds. zwierząt domowych, Colleen Paige. Colleen uchodzi za zaklinaczkę psów, znawczynię ich duszy. Doradzała w kwestiach opieki nad czworonogami gwiazdom, a nawet prezydentom. Użyła swej popularności i wpływów, by rozszerzyć ideę święta psów na cały świat.
Pewien mężczyzna z Finlandii spacerował po lesie, kiedy przypadkiem natknął się na tajemniczy dół. Wrodzona ciekawość podpowiadała mu, by zajrzał do jego wnętrza. Całe szczęście, że posłuchał instynktu. W środku znalazł dziko żyjące szczenięta. Któregoś dnia miłośnik pieszych wycieczek udał się na przechadzkę w kierunku lasu. Kiedy znajdował się już blisko, jego uwagę przykuła samotnie wałęsająca się suczka. Sądząc po jej wyglądzie, najprawdopodobniej niedawno została mamą.
Tragiczny wypadek w województwie kujawsko-pomorskim. Jadący na rowerze nastolatek wpadł pod nadjeżdżający samochód. Zdaniem świadków, próbował ominąć na drodze bezpańskiego psa. Medycy byli bezsilni, chłopiec nie miał szans na przeżycie. Do zdarzenia doszło w weekend w miejscowości Popielewo nieopodal Bydgoszczy. 13-letni Piotr M. umówił się z przyjaciółmi na wspólną jazdę na rowerze. Podczas przejażdżki drogę przebiegł mu bezpański pies.
W połowie sierpnia br. pies w typie rasy uznawanej za niebezpieczną zagryzł innego psa. Służby badające okoliczności ataku ustaliły, że właściciel agresora uciekł z miejsca zdarzenia. Co szokujące, po blisko tygodniu mężczyzna stawił się w schronisku i bezproblemowo odebrał zwierzę. Dlaczego pracownicy na to pozwolili? Niedawno informowaliśmy o dramatycznym zdarzeniu przy ulicy Kapitulnej we Włocławku. Wówczas pupil zaatakowany przez dużo większego psa został zagryziony na oczach właścicielki.
Pewien policjant z województwa warmińsko-mazurskiego udowodnił, że obowiązek niesienia pomocy nie ogranicza się wyłącznie do służby. Podczas urlopu wypoczynkowego powiadomił kolegów po fachu o zwierzęciu błąkającym się po jezdni. Na poboczu leżał drugi czworonóg, którego niestety nie udało się uratować na czas.W niedzielę, tj. 22 sierpnia, będący na urlopie wypoczynkowym sierż. szt. Radosław Ben-Rynkiewic z Posterunku Policji w Gietrzwałdzie zauważył niewielkiego czworonoga przechadzającego się po jezdni.
Wstrząsające nagranie postawiło na nogi całą wioskę Panhala w indyjskim dystrykcie Kolhapur. Kamery ochrony przy jednym z budynków uchwyciły bezlitosny atak lamparta na psa.Już od paru dni mieszkańcy wioski Panhala widywali w okolicy lamparta. Krył się wśród gęstych lasów, otaczających wioskę, ale od czasu do czasu dawał się zobaczyć ludziom w pobliżu ich siedzib.
Australijczycy nie mogą uwierzyć w to, jak lokalne władze w stanie Nowa Południowa Walia potraktowały psy ze schroniska. Urzędnicy tłumaczą, że w taki sposób zinterpretowali przepisy dotyczące walki z koronawirusem. Internauci na całym świecie zawrzeli z oburzenia.Psy były bezdomne i miały trafić do schroniska. Trzeba było przewieźć je z hrabstwa Burke w północno-zachodniej części stanu do miejscowości Cobar na południu. Tam zajęliby się nimi wolontariusze, a w końcu rodziny adopcyjne.
Każdy pies lubi jeść. Coraz częściej karmimy nasze czworonogi zbilansowaną karmą lub nawet sami przygotowujemy im surowe posiłki w ramach diety BARF. Często jednak nasze wysiłki nie wystarczają, by zaspokoić psi apetyt.Kiedy pies czuje, że zjadłby coś jeszcze, staje się niezwykle pomysłowy. Inteligentne zwierzęta są w stanie wymyślić najsprytniejsze sposoby otwarcia szafek i dostania się do ukrytej w nich karmy. Czasem pieski uczą się robić miny i figury, mające na celu zmiękczenie serc swych opiekunów.
Jak informują członkowie Fundacji Straż Obrony Praw Zwierząt, pod opieką pracowników schroniska w Borku znalazł się pobity kundelek. Zważając na charakter obrażeń, nie ulega wątpliwości, że brutalny cios w oko wymierzył mu człowiek.Informacja o zwierzęciu w potrzebie napłynęła do aktywistów w ubiegły czwartek (tj. 18.08.2021) późnym wieczorem. Tuż przed północą otrzymali zgłoszenie, które momentalnie postawiło ich na nogi.
Bruce Savage wyprowadzał swoją suczkę Hannę wzdłuż brzegu stawu w malowniczym miasteczku Mount Pleasant w Karolinie Północnej (USA). Nie przypuszczał, że za chwilę przeżyje jeden z najstraszniejszych momentów swego życia. Mężczyzna wzniósł oczy ku niebu i podziwiał pięknie podświetlone chmury. Już po chwili obejrzał się na swoją suczkę i spostrzegł, że nigdzie jej nie ma.
Spokojna wieś w gminie Nowy Kawęczyn ma smutny problem. Od wielu lat przy drogach biegnących przez pobliskie lasy nagminnie porzucane są psy. Tym razem jednak mieszkańcy nie wytrzymali. "To już przesada!" - mówią.Kilku chłopców szło wieczorem w odwiedziny do kolegów. Pokonywali już tę drogę wielokrotnie i nie spodziewali się żadnych niespodzianek. Niestety, miało się okazać, że tego spaceru długo nie zapomną.
Sierżant sztabowy Karol Walosek od lat pełni obowiązki dzielnicowego w Bytomiu. Takiej interwencji jeszcze nigdy jednak nie przeprowadził. To, co zobaczył w tym mieszkaniu, jeszcze długo będzie go prześladować.Zgłoszenie złożyła telefonicznie młoda kobieta. Twierdziła, że przy ulicy Małgorzatki w Bytomiu zwierzęta przetrzymywane są w fatalnych warunkach. Chodziło o suczkę i jej szczenięta. Kobieta bardzo martwiła się ich stanem.
O tej sprawie było głośno w końcu maja. Aktywiści z Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt (DIOZ) odebrali z gospodarstwa pod Kłodzkiem skrajnie zaniedbanego pieska z dużym, krwawiącym guzem nowotworowym nad okiem.Poprzedni właściciele nie interesowali się losem zwierzęcia. Jak twierdzili, nie mieli pieniędzy na jego leczenie, bo byli bezrobotni. Aktywiści uznali, że to żadne wytłumaczenie, bo na alkohol jednak znajdowali pieniądze, i zabrali psa.
Zakaz znęcania się nad zwierzętami nie zniechęca ludzi do podnoszenia ręki na niewinne stworzenia. Pomimo działalności licznych organizacji i fundacji prozwierzęcych, szacuje się, że z roku na rok liczba przestępstw przeciwko zwierzętom rośnie. Jest jednak pewna nadzieja na obniżenie statystyk w postaci surowszych kar dla oprawców.
Jak donosi "Dzień Dobry Włocławek", w zeszłą niedzielę w godzinach wieczornych doszło do dramatu. Mieszkanka dzielnicy Południe wyszła na spacer z psem. W pewnym momencie zwierzę zostało śmiertelnie pogryzione przez większego od siebie czworonoga. W obawie przed konsekwencjami jego właściciel uciekł.Makabryczne zdarzenie miało miejsce ok. godziny 19 w pobliżu ogrodów działkowych przy ul. Kapitulnej. Jedna z mieszkanek osiedla widziała drastyczne zdarzenie z okna.
Suczka Sweetie ("Słodziutka") ma piękne oczy i puchatą, śnieżnobiałą sierść. Należy do rasy pirenejski pies górski, odwagę i czujność ma we krwi. Niestety, nie miała szczęścia do ludzi.Poprzedni właściciele Sweetie mieszkali w stanie Kentucky (USA). Suczkę traktowali jak przedmiot - miała siedzieć pod drzewem i szczekać na obcych. Sweetie całe życie spędziła na krótkim sznurze. Pewnego dnia się zbuntowała.
Policjanci z Komendy Miejskiej Policji w Żorach zastali dramatyczny widok. Wewnątrz samochodu zaparkowanego w nasłonecznionym miejscu znajdował się wycieńczony piesek. Podczas gdy ledwo oddychający czworonóg walczył o życie, jego właściciele rozkoszowali się goframi. W minioną niedzielę ok. godziny 17 funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie ws. psa rasy yorkshire terier zamkniętego w aucie. Termometry wciąż wskazywały ponad 30 stopni Celsjusza, dlatego zwierzę było wystawione na śmiertelne ryzyko.
Mike Davey był na służbie i ścigał nożownika, który gnał przez ciemne ulice miasta Bromyard w Wielkiej Brytanii. W końcu dopadł szaleńca, ale ten ciął go głęboko w rękę, apotem zamachnął się znowu, by zadać śmiertelny cios.Wtedy do akcji wkroczył Bacca, pies policyjny i partnera Mike'a. Bacca rzucił się na nożownika, nie dbając o własne bezpieczeństwo - liczyło się tylko to, by pomóc opiekunowi.
Liczba przypadków wścieklizny na Mazowszu rośnie. Bez zorganizowanej akcji szczepień, może być tylko gorzej - ostrzega Wojewódzki Lekarz Weterynarii.Przed paroma dniami Wojewoda Mazowiecki wydał rozporządzenie, regulujące sposoby walki ze wścieklizną na terenie Mazowsza. Restrykcjami objętych zostało szereg powiatów, a także dwie dzielnice Warszawy.
Chłopiec ma zaledwie 8 lat. Od dawna był dumny z tego, że umie samodzielnie wyprowadzać swojego psa. Niestety, nieostrożność miała w końcu doprowadzić do tragedii.Chłopiec szedł ze swym psem po chodniku wzdłuż ulicy 8-go Marca w Kościerzynie (woj. pomorskie). Kawałek za nim spacerowali jego rodzice. Nagle pies wyrwał się do przodu, a potem w bok.
Aktywiści Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt mają zawsze pełne ręce roboty, a pracy nie ułatwiają im pozwy od poprzednich właścicieli zwierząt, twierdzących, że zostali okradzeni. W tym przypadku było podobnie - pies miał zostać "porwany" przez nawiedzonych działaczy.Osoby zaniedbujące swoje zwierzęta nagminnie twierdzą, że są niewinne i dołożyły wszelkich starań, by zapewnić czworonogom dobre życie. Tymczasem fakty mówią same za siebie.
Cała wieś Kuleje pod Kłobuckiem (woj. śląskie) żyje zbrodnią, jakiej dokonano na podwórku pana Tomasza Biernackiego. Sam mężczyzna nie może otrząsnąć się z szoku. Kto mógł zrobić coś tak strasznego?Pan Tomasz wybrał się na wesele do sąsiadów. Zostawił na podwórku swojego pieska, Reksia. Reksio dobrze czuł się w roli jedynego pana na gospodarstwie, ale na pewno tęsknie wyczekiwał powrotu swego opiekuna.
Rodzinny dramat w Kamieniu Krajeńskim. Policja znalazła zwłoki dwóch zamordowanych osób w starszym wieku oraz domowego pupila. Znany jest już sprawca makabrycznej zbrodni. Funkcjonariusze nie musieli go wcale szukać, sam przyszedł na komisariat, aby opowiedzieć, jakich czynów się dopuścił.Jak ustalili dziennikarze Super Expressu, o dokonaniu przestępstwa miał powiadomić wnuk nieżyjących seniorów, Kamil K. Policjanci potwierdzili, że to on pojawił się na komisariacie policji i z widocznym zniecierpliwieniem powiadomił o zabójstwie dziadków.
Dramatyczny wypadek na terenie gminy Stupsk niedaleko Mławy. 14-letnia dziewczynka z poważnymi obrażeniami klatki piersiowej trafiła do szpitala w Ciechanowie. Nastolatka została pogryziona przez psa, którego nie dopilnowała opiekunka. Policja bada okoliczności zajścia.Do przykrego zdarzenia doszło we wtorkowy wieczór. Jak poinformowała w środę rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Mławie asp. szt. Anna Pawłowska, dziewczynka została zaatakowana przez agresywnego czworonoga, który uciekł z kojca.