W obwodzie irkuckim na Syberii odnaleziono ciało zaginionego myśliwego. 62-letni mężczyzna nie wrócił z polowania na niedźwiedzie w rejonie Tulunsky. Okazuje się, że chwilę po tym, gdy zastrzelił drapieżnika, sam zginął w przerażających okolicznościach.
Internet obiegło wstrząsające nagranie z jednego z zakładów w Jakucji - wschodniej części Syberii. Tamtejsi górnicy postanowili w wyjątkowo okrutny sposób zabić niedźwiedzia, który szukał pożywienia w pobliżu kopalni. Zastawili na niego pułapkę, a swój wyczyn uwiecznili na filmie.W czwartek 9 czerwca w rosyjskich mediach społecznościowych opublikowano nagranie przedstawiające akt bestialstwa w najczystszej postaci. Rosyjscy pracownicy chcieli pozbyć się niedźwiedzia, który utracił lęk przed człowiekiem i zaczął zbliżać się do ludzkich osad. Dla stuprocentowej gwarancji powodzenia "misji" użyli materiałów wybuchowych.
Ukryta kamera zarejestrowała niedźwiadka, który zażywał kąpieli w ogromnej kałuży. Urocze zwierzę nie było jednak samo. W łapach trzymał zabawkowego misia. Niedźwiedź z filmiku to Tamarack, który miał za sobą bardzo trudne przeżycia. Jak widać, teraz jest już spokojny wraz ze swoim małym przyjacielem.W zeszłym roku samiec imieniem Tamarack został uratowany ze strefy pożaru w północnej Kalifornii. Osierocony niedźwiadek stracił nie tylko rodzinę, ale także jego łapy uległy poparzeniu. Po tym wydarzeniu przebywał w ośrodku opieki nad dziką przyrodą, gdzie dochodził do siebie. Ku zaskoczeniu pracowników placówki zwierzak postanowił się usamodzielnić i uciekł na wolność.
Turyści odwiedzający bieszczadzkie lasy najedli się strachu. W okolicy pojawił się niedźwiedź, którego najwidoczniej zdenerwowały tłumy spacerowiczów. Zwierzę dało upust swojemu gniewowi, rycząc i warcząc w kierunku ludzi. Zawiadomiono straż leśną.
Orientarium w Łodzi ledwo zostało otworzone, a już doszło do pierwszego nieszczęśliwego wypadku. Jedna ze zwiedzających wpadła do wybiegu dla niedźwiedzi i wylądowała w fosie z wodą. W trakcie upadku zahaczyła zahaczyła jeszcze o elektryczne ogrodzenie. Jak do tego doszło? Wielkie otwarcie Orientarium w Łodzi odbyło 29 kwietnia 2022, a do miejscowości zjechały się tłumy miłośników dzikich zwierząt. Zaledwie dwa tygodnie później doszło do wypadku, podczas którego młoda kobieta omal nie spotkała się z niedźwiedziem malajskim.
Nie tak dawno cała Polska zainteresowała się losami niedźwiadka, którego widziano przebiegającego przez nartostradę z Kasprowego Wierchu do Kuźnic. Okazuje się, że jego historia doczekała się szczęśliwego zakończenia. Zwierzę jest już bezpieczne. Przeszło dwa tygodnie temu media obiegły doniesienia o młodym niedźwiadku, którego płacz niesie się po Tatrach. "Tygodnik Podhalański" jako pierwszy poinformował o jego samotnej tułaczce, publikując poruszające nagrania, na których maluch rozpaczliwie szuka i nawołuje swoją mamę.
Badania terenowe przeprowadzone po słowackiej stronie Tatr ujawniły, że przedstawiciel chronionego gatunku poniósł śmierć. Lawina zasypała legowisko śpiącego niedźwiedzia. Zwierzę nie miało szans, by przetrwać. Przyrodnicy TANAP-u, słowackiego odpowiednika Tatrzańskiego Parku Narodowego przypadkowo znaleźli jamę niedźwiedzia. Zamiast śpiącego przedstawiciela chronionego gatunku, pracownicy parku znaleźli jedynie szczątki.
W jednym z ogródków na terenie Kanady doszło do zaskakującego zdarzenia z udziałem dzikich zwierząt. Spragnione wrażeń niedźwiedzie urządziły sobie zapasy na trampolinie ogrodowej, która posłużyła im za ring.Jedna z mieszkanek kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej, czyli prowincji położonej w zachodniej części kraju bardzo się zdziwiła, gdy pewnego razu wyjrzała przez okno. Na jej posesji znajdowali się nieproszeni goście, którzy urządzili sobie sparing. Zdumiona kobieta postanowiła nagrać walkę i wrzucić ją do sieci.
Emily Wagner pozwoliła niespełna 4-letniej córeczce na zabawę na podwórku. Wszyscy przebiegało w jak najlepszym porządku, kiedy nagle kobieta usłyszała przerażający krzyk dziecka. Dziewczynka znalazła się kilka metrów od olbrzymiego drapieżnika. Zainterweniował pitbull należący do rodziny.Sytuacja, jaka spotkała Emily Wagner z Long Valley w stanie New Jersey, jest tak przerażająca, że aż ciężko uwierzyć, że w ogóle miała miejsce. Mama 3,5-letniej Harper wyraziła zgodę, by dziewczynka pobawiła się na trawie przed domem. Nie spodziewała się, że tego środowego poranka na osiedlu zjawi się niedźwiedź, który już wcześniej widziany był w okolicy.
Od soboty w okolicach Kasprowego Wierchu w Tatrach widywany jest samotny niedźwiadek, który desperacko nawołuje swoją mamę. W najbliższym otoczeniu nigdzie nie widać dorosłej samicy. Przyrodnicy podejrzewają, że niedźwiedzica może nie żyć."Tygodnik Podhalański" przekazał, że w okolicy stacji na Myślenickich Turniach słychać przeraźliwy płacz. Na filmiku widać, jak mały niedźwiedź biega po śniegu i płacze, najprawdopodobniej szukając swojej matki.
Niedźwiedzica, która przed kilkoma dniami goniła turystów po słowackiej stronie Tatr, została zastrzelona. Służby poinformowały, że zwierzę przez nieodpowiedzialne zachowanie turystów zatraciło instynktowny lęk przed człowiekiem i stanowiło zagrożenie dla otoczenia.Jak informują strażnicy słowackiej Państwowej Ochrony Przyrody, 4-letnia niedźwiedzica, która w ostatnim czasie zaczęła zagrażać bezpieczeństwu zwiedzających Park Narodowy, została zastrzelona. Wina za śmierć zwierzęcia leży po stronie nieodpowiedzialnych turystów.
Wybudzone z zimowego snu niedźwiedzie już rozpoczęły wędrówki po Tatrach w poszukiwaniu jedzenia. Kamera zarejestrowała groźny incydent, podczas którego rodzina turystów stanęła oko w oko z jednym z osobników. Mało brakowało, by doszło do tragedii.Niedźwiedzie już nie śpią i wyruszyły na wiosenny żer. Drapieżniki te były już widziane zarówno po polskiej, jak i po słowackiej stronie, dlatego przyrodnicy apelują o ostrożność. Spotkanie z tym stworzeniem może być bardzo niebezpiecznym przeżyciem, o czym przekonała się pewna rodzina z dziećmi.
Dwie świnie o imieniu Hamlet i Mary dały niezapomnianą nauczkę niedźwiedziowi, który włamał się na ich wybieg. Chociaż intruz nie miał wobec nich złowrogich intencji, musiał ratować się ucieczką. Finał niezapowiedzianej wizyty uwiecznił monitoring.Przed rokiem Rebecca Shaw adoptowała dwie świnie domowe - Hamleta i Mary. Chociaż zwierzęta te mają łagodne usposobienie i nie przejawiają agresji wobec innych zwierząt, swoim zaskakującym zachowaniem wobec nieproszonego gościa podbiły serca internautów.
Niedźwiedzie występują w parkach dość powszechnie, żyją tam od tysięcy lat. Te wielkie drapieżniki budują obecnie zapasy tłuszczu, który pomoże im przetrwać sen zimowy. Zwierzęta te rzadko atakują ludzi, zazwyczaj unikają uczęszczanych ścieżek. Szukając pożywienia potrafią jednak zapuszczać się bliżej miejsc odwiedzanych regularnie przez człowieka. Jeśli jednak dochodzi do incydentów z udziałem napadających na turystów zwierząt, ich ofiary są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Mimo swoich rozmiarów te ssaki są bardzo szybkie i zwinne. Już jedno uderzenie masywnej łapy może skutkować śmiertelnymi obrażeniami.
Baribal to najpospolitszy amerykański niedźwiedź, a zarazem najmniejszy. Rozmiar nadrabia zręcznością – umie pływać i wspinać się na drzewa. Je niemal wszystko, ale ludzi nie atakuje. Dowiedz się, jaki jest i jak żyje baribal.
To musiał być jeden z najdziwniejszych telefonów do elektrowni. Mieszkańcy miasteczka Willcox w stanie Arizona (USA) domagali się natychmiastowego wyłączenia prądu. Powód, który podawali, był bardzo nietypowy.Telefon odebrał Werner Neubauer, zarządca lokalnej sieci elektrycznej z ramienia firmy dostarczającej energię. Najwyraźniej domagano się od niego wyłączenia prądu w Willcox, by ratować... niedźwiedzia.
Niedźwiedź to jeden z symboli rosyjskiej przyrody, a nawet do pewnego stopnia tamtejszej kultury, zwłaszcza tej z prowincji, ukształtowanej blisko dzikiej przyrody. Niestety, Rosjanie lubią oglądać niedźwiedzie z bliska, w cyrkach.Cyrkowe niedźwiedzie prowadza najczęściej smutne, pełne wyzysku i przemocy życia. Gdy cyrk bankrutuje, zwierzęta zostają nierzadko porzucone, a przecież nie potrafią już odnaleźć się wśród dzikiej przyrody. Taki los spotkał Archiego.
Joseph Deel postanowił spędzić miły dzień na łonie przyrody. Udał się ze znajomymi do lasu w pobliżu miasteczka Gatlinburg w stanie Tennessee (USA). Gdy wrócił do auta, czekał na niego nieproszony pasażer.Całe zdarzenie zostało nagrane i opublikowane w Sieci. Gdyby nie to, trudno byłoby uwierzyć w historię Josepha.
Do przerażających wydarzeń doszło w Rosji, w Parku Narodowym Ergaki na Syberii. To piękne miejsce stało się areną krwawej walki o przetrwanie.Czterech mężczyzn wybrało się na biwak do Parku Ergaki, słynącego z dziewiczej tajgi, dzikiej przyrody i wielu zwierząt, w tym potężnych niedźwiedzi.
Słyszeliście kiedyś dźwięki wydawane przez niedźwiedzie? Jeśli nie, to już śpieszymy z odpowiedzią. Okazuje się, że te drapieżne ssaki potrafią nie tylko ryczeć, ale również wydawać z siebie odgłosy przypominające szum, kiedy są zadowolone. Lepiej nadstawcie uważnie uszu! YouTube pełen jest wspaniałych filmików z domowymi i wolno żyjącymi zwierzakami, które można oglądać godzinami. Dzięki specjalistycznym fotopułapkom możemy obserwować, co dzieje się na łonie dzikiej natury, a nawet podsłuchać co poniektórych mieszkańców lasów.
Mieszkaniec Północnej Kalifornii skontaktował się z funkcjonariuszami ds. dzikiej przyrody, twierdząc, że znalazł dwa niedźwiadki nieopodal autostrady. Jego historia nie przekonała oficerów. Wówczas mężczyzna przyznał, że w istocie wykradł zwierzęta z gawry. Amerykańskie media donoszą o skandalicznym incydencie, który miał miejsce w marcu 2019 roku. Kalifornijski Departament Ryb i Dzikiej Przyrody zrelacjonował, że otrzymał wówczas zgłoszenie ws. dwóch młodych niedźwiedzi, które rzekomo miały oddalić się do gawry i spacerować samotnie wzdłuż autostrady.
Przedstawiciel zagrożonego wyginięciem gatunku z rodziny łasicowatych został uchwycony na zdjęciu. Fotografię wykonano na terenie parku Yellowstone. W tym regionie występuje tylko 7 osobników. 5 marca przewodnik McNeil Lyons wybrał się z dwójką turystów na przejażdżkę po parku narodowym Yellowstone. Około 11:38 na zaśnieżonej drodze pojawiło się zwierz, którego skóra pokryta była długim, gęstym futrem o brązowoczarnym odcieniu.
Niedźwiedzica o imieniu Fifi przez wiele lat żyła w cyrku, gdzie nie mogła liczyć na przyzwoitą opiekę i znosiła okrutne traktowanie ze strony treserów. Dzięki interwencji pro-zwierzęcej organizacji stworzenie wreszcie wróciło na łono natury. Niezwykła przemiana wzrusza do łez. Tak, jak w przypadku tysięcy innych zwierząt wykorzystywanych w celach rozrywkowych, historia niedźwiedzicy Fifi rozpoczęła się od przyjazdu do przydrożnego zoo, pełniące również funkcję cyrku, gdzie rozpoczęła tresurę. Choć nadal była młodym niedźwiadkiem, nie mogła liczyć na taryfę ulgową.
Badania terenowe przeprowadzone w okolicy Teleśnicy (powiat bieszczadzki) ujawniły, że kolejny przedstawiciel niedźwiedzi w Polsce poniósł śmierć. Znaleziono martwe, skrajnie wychudzone zwierzę. Niewykluczone, że to rodzeństwo słynnego niedźwiadka Ady, który trafił na leczenie do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Przemyślu.Przeszło miesiąc temu, 10 stycznia cała Polska bacznie śledziła akcję ratunkową około rocznego niedźwiadka ocalonego przed wilkami. Nieporadny i wyraźnie osłabiony drapieżnik, któremu nadano imię Ada, został w ostatniej chwili zabezpieczony przez leśniczych z Ustrzyk Dolnych i przetransportowany do ośrodka rehabilitacyjnego w Przemyślu.Tymczasem dwa dni po znalezieniu Ady pracownicy Stowarzyszenia Park Ochrony Bieszczadzkiej Fauny - we współpracy z z Instytutem Ochrony Przyrody PAN i w porozumieniu z Nadleśnictwem Ustrzyki Dolne oraz Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Rzeszowie dokonali kolejnego odkrycia. W trakcie badań terenowych, których celem było zebranie informacji o bytujących na tym obszarze niedźwiedziach i śladów biologicznych, natrafiano na ciało martwego niedźwiadka w podobnym wieku.
Goście ogrodu zoologicznego w Taszkencie, stolicy Uzbekistanu stali się świadkami mrożącego krew w żyłach zdarzenia. Na ich oczach kobieta wrzuciła swoją 3-letnią córeczkę do wybiegu dla niedźwiedzia kaukaskiego. Zwierzę jednak nie zaatakowało dziecka. Jego reakcja zachwyciła zwiedzających. Kierownictwo uzbeckiego ogrodu zoologicznego poinformowało o szokującym zdarzeniu za pośrednictwem mediów społecznościowych. W piątek, 28 stycznia w godzinach popołudniowych kobieta, która przyprowadziła do ZOO swoją 3-letnią córkę, zafundowała swojemu dziecku życiową traumę.
Mieszkaniec Florydy nie wahał się ani chwili, kiedy zobaczył, jak niedźwiedź wspinający się na taras przymierza się do ataku na jego psa. Mężczyzna stanął oko w oko z drapieżnikiem i gołymi rękoma odepchnął go od czworonogów. Niewiarygodne zdarzenie nagrały kamery z domowego monitoringu.Do zdarzenia doszło 19 stycznia w miejscowości Daytona Beach, znajdującym się w amerykańskim stanie Floryda. Na nagraniu z monitoringu można dostrzec, jak mężczyzna o imieniu Walter stoi na werandzie przed domem. Wtem za jego plecami pojawia się groźny drapieżnik.
Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, który przyjął pod swoją opiekę ocalonego niedźwiadka z Teleśnicy, przekazał smutną wiadomość. W nocy z 19/20 stycznia weterynarze zmuszeni byli uśpić zwierzę. Niedźwiadek "Ada" walczył ponad tydzień.W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o akcji ratunkowej około rocznego niedźwiadka, który odłączył się od matki. Zwierzę zataczało się i ciągnęło za sobą tylne łapy, a jego śladem podążały polujące wilki. Drapieżnik został w ostatniej chwili ocalony przez leśniczych z Ustrzyk Dolnych, a następnie przekazany pod opiekę ekspertów z przemyskiego ośrodka rehabilitacyjnego.
Osłabiony niedźwiadek z Bieszczad trafił do przemyskiego ośrodka rehabilitacji, po tym, jak odłączył się od matki lub został przez nią porzucony. Nie wszyscy przyjęli tę wieść z optymizmem i ulgą. Środowisko naukowe oraz dyrekcja poznańskiego ZOO krytykuje ingerencję w prawa natury, zauważając, że próba przywrócenia zwierzęcia do naturalnego środowiska może zakończyć się porażką.W miniony poniedziałek polskie media obiegła informacja o bieszczadzkim niedźwiadku, który odłączył się od matki i znalazł się w niebezpieczeństwie. Tropem rannego zwierzęcia ruszyły dwa polujące wilki. Dzięki błyskawicznym działaniom młody drapieżnik został uratowany, a następnie przewieziony do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, gdzie nazwano go Ada.