Odnaleziono martwego niedźwiadka. Czy to rodzina słynnego Ady?
Badania terenowe przeprowadzone w okolicy Teleśnicy (powiat bieszczadzki) ujawniły, że kolejny przedstawiciel niedźwiedzi w Polsce poniósł śmierć. Znaleziono martwe, skrajnie wychudzone zwierzę. Niewykluczone, że to rodzeństwo słynnego niedźwiadka Ady, który trafił na leczenie do ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt w Przemyślu.
Przeszło miesiąc temu, 10 stycznia cała Polska bacznie śledziła akcję ratunkową około rocznego niedźwiadka ocalonego przed wilkami. Nieporadny i wyraźnie osłabiony drapieżnik, któremu nadano imię Ada, został w ostatniej chwili zabezpieczony przez leśniczych z Ustrzyk Dolnych i przetransportowany do ośrodka rehabilitacyjnego w Przemyślu.
Tymczasem dwa dni po znalezieniu Ady pracownicy Stowarzyszenia Park Ochrony Bieszczadzkiej Fauny - we współpracy z z Instytutem Ochrony Przyrody PAN i w porozumieniu z Nadleśnictwem Ustrzyki Dolne oraz Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Rzeszowie dokonali kolejnego odkrycia. W trakcie badań terenowych, których celem było zebranie informacji o bytujących na tym obszarze niedźwiedziach i śladów biologicznych, natrafiano na ciało martwego niedźwiadka w podobnym wieku.
Martwy niedźwiadek znaleziony w Bieszczadach
Pracownicy Parku Ochrony Bieszczadzkiej Fauny zdecydowali o nie upublicznianiu informacji od razu - aż do teraz. Obawiano się, że na miejsce mogą zjechać osoby ciekawskie, natomiast w wystosowanym komunikacie podkreślono, że okres zimowego odpoczynku jest dla niedźwiedzi bardzo ważny, dlatego zwierzęta nie powinny być w tym czasie niepokojone.
- Odkryliśmy też w pobliżu gawrę, w której przypuszczalnie przebywała niedźwiedzica z młodym, być może matka martwego niedźwiadka. Od razu wyznaczono też strefę ochronną wokół gawry i wyłączono ten teren z prac leśnych - mówi "Wyborczej" Robert Gatzka, biolog z Parku Ochrony Bieszczadzkiej Fauny.
Ze wstępnych ustaleń wynika, iż śmierć zwierzęcia nastąpiła przed 6 stycznia, ponieważ wcześniej nie występowały opady śniegu, a w chwili jego znalezienia był on przysypany białym puchem. Ponadto, niedźwiadek był skrajnie wychudzony, ważył zaledwie 11 kg.
- To w przypadku rocznego zwierzęcia jest ogromną niedowagą, ponieważ w tym wieku powinien ważyć już około 30 kg. To wychudzenie raczej nie wynikało z niedożywienia, ale z jakiejś choroby, to jest jednak jeszcze do ustalenia - podkreśla Gatzka.
W celu ustalenia dokładnej przyczyny zgonu, ciało niedźwiadka zostanie poddane dalszym badaniom w Instytucie Ochrony Przyrody PAN.
Martwy niedźwiadek może być rodzeństwem Ady
Po odkryciu martwego osobnika w zbliżonym wieku zaczęto się zastanawiać, czy mógł być on rodzeństwem niedźwiadka Ady. Osoby zaangażowane w badania terenowe przekazały, że od miejsca jego znalezienia odchodziły tropy niedźwiedzicy z młodym, które prowadziły do zasiedlonej niedźwiedziej gawry. - Te tropy niedźwiedzicy odkryliśmy niecały kilometr w linii prostej od miejsca, w którym znaleziono niedźwiadka Adę. Niewykluczone więc, że to była jego matka i rodzeństwo, ale to tylko hipoteza. To jest w stanie potwierdzić dopiero badania genetyczne, które zostaną przeprowadzone w najbliższym czasie - wyjaśnia "Wyborczej" Robert Gatzka, biolog z Parku Ochrony Bieszczadzkiej Fauny.
Czy obowiązek niesienia pomocy powinien obowiązywać w każdym przypadku?
Decyzja o ratowaniu dzikiego stworzenia budziła dużo kontrowersji wśród środowiska naukowego i finalnie doprowadziła do polaryzacji opinii. Chociaż lekarze weterynarii zapewniali, że podejmą próbę przywrócenia Ady do naturalnego środowiska, dr Robert Maślak z Uniwersytetu Wrocławskiego, zoolog zajmujący się badaniem niedźwiedzi oraz Ewa Zgrabczyńska otwarcie potępiali ingerencję w prawa natury.
Dyrektorka poznańskiego ZOO od początku powątpiewała w słuszność ratowania zwierząt za wszelką cenę, zauważając, że śmiertelność młodych niedźwiedzi w pierwszym roku życia sięga pięćdziesięciu procent. Jej zdaniem decyzja o przekazaniu zwierzęcia do leczenia oraz przyzwyczajaniu go do ludzkich zapachów i nieznanych bodźców była nieuzasadniona, a nawet uczyniła więcej zła niż dobra. - Niedźwiedź, który poznał zapach człowieka i zapach karmy przez niego serwowanej, już zawsze do tego człowieka będzie wracał. Będzie stanowił realne zagrożenie dla ludzi, więc zostanie albo zastrzelony, albo odłowiony i zamknięty na resztę życia w niewoli - mówiła Ewa Zgrabczyńska w rozmowie z "Wyborczą".
Historia Ady miała jednak inne, choć równie przykre zakończenie. Lekarzom weterynarii nie udało się wyleczyć anaplazmozy - ogólnoustrojowej choroby zakaźnej przenoszonej przez kleszcze. Niedźwiadek został uśpiony.
Źródło: facebook/Park Ochrony Bieszczadzkiej Fauny, wyborcza.pl
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami