Pracownicy schronisk i organizacji działających na rzecz bezbronnych zwierząt podczas swojej kariery zawodowej niewątpliwie wiedzieli już wiele. Jednakże ich miłość do zwierząt i chęć niesienia pomocy jest na tyle silna, że za każdym razem robią, co w ich mocy, aby poprawić los nawet tych osobników, których życie nie oszczędzało od samego początku. Historia opisana poniżej na pewno na długo zapadnie w pamięci każdego, kto brał udział w akcji.
Kilka dni temu kobieta spacerująca z psem wzdłuż polnej drogi, we wsi Wilkowie znajdującej się w województwie dolnośląskim, natknęła się na makabryczny widok. Ktoś wyrzucił w plastikowym worku sześć nowo narodzonych kociąt. Zdarzenie to mocno wstrząsnęło wieloma okolicznymi mieszkańcami, którzy usiłują za wszelką cenę znaleźć człowieka, który skazał niewinne istoty na niewyobrażalne cierpienie.
Rodzeństwo kociąt mieszkało na zimnej ulicy, żyjąc z dnia na dzień i walcząc o każdą dobę. Niedługo po porodzie ich mama je opuściła i zostały zupełnie same. Ludzie próbowali im pomóc, jednak spotykali się z groźnym sykiem. Nie ufały obcym i nie pozwalały podejść im zbyt blisko. Kiedy nadszedł ratunek, nie były zadowolone. Chociaż odmawiały pomocy, ich protesty nie robiły na kobiecie wrażenia.
Szary kociak czekał samotnie, aż ktoś go adoptuje. Został jako ostatni z miotu, nikt nie chciał wziąć go do domu. W ocenie osób zainteresowanych adopcją był zbyt przeciętny. W końcu szukająca zwierzątka para dała mu szansę na lepsze życie. Jeszcze nie wiedzieli, że na ich oczach w kocie dokona się niesamowita przemiana – zarówno wewnętrzna, jak i zewnętrza.
Pewna para, podczas jazdy autostradą dostrzegła na poboczu drogi maleńką rudą kulkę. Okazało się, że to zaledwie kilkudniowe kocię. Młodzi ludzie natychmiast zareagowali. Wzięli malucha ze sobą. Po drodze kupili wszystko, czego potrzebowali, ponieważ przed sobą mieli jeszcze dwa dni podróży. Martwili się o to czy kot, który czeka na nich w domu, zaakceptuje nowego członka rodziny.
Przyniosła je na podwórko jedna z bezpańskich kotek. Dwa małe mruczki miały przed sobą trudne życie. Jeden z nich potrzebował pomocy, by kiedyś móc chodzić i biegać razem z bratem. Jego zdeformowane łapki sprawiały, że nie porusza się tak zwinnie jak inne kocięta. Szczęśliwi znalazcy wiedzieli, że muszą mu pomóc.
Husky o imieniu Banner jest psem asystującym. Czworonóg towarzyszy swojej właścicielce każdego dnia, a w razie potrzeby pomaga jej przetrwać napady lęku wynikające z zespołu stresu pourazowe, na który kobieta cierpi od wielu lat. Pewnego dnia, Banner podczas spaceru zaczął zachowywać się dziwnie. Uparcie ciągnął swoją właścicielkę w głąb lasu. Okazało się, że miał ku temu bardzo ważny powód. Czujność psa uratowała życie kilku istotom.
Porzucanie niechcianych zwierząt to zaskakująco powszechny proceder, w wyniku którego cierpi wiele niewinnych istot. Kolejnymi ofiarami bestialskiego traktowania żywych stworzeń padły trzy kocięta. Zwierzaki zostały znalezione przypadkiem przez grupę nastolatków. Ktoś zamknął je w pudełkach po butach, które zostawił w pełnym słońcu.
Kilka dni temu, pod Pleszewem we wsi Dobra Nadzieja pani Justyna natknęła się na sześć maleńkich istot biegających po ulicy. Wszystko wskazywało na to, że ktoś celowo je tam zostawił. Maluchy w każdej chwili mogły zostać potrącone przez samochód. Na szczęście ich los nie wszystkim pozostał obojętny.
Bezdomna kotka wraz z trzema kociętami została dostrzeżona przez empatycznych ludzi, dzięki którym cała rodzina trafiła pod opiekę organizacji zajmującej się bezdomnymi zwierzętami. Niestety, dla dwóch kociaków było już za późno. Jedynie jeden maluch miał szansę na przeżycie. W jego oczach, choć opuchniętych i zaczerwienionych, wciąż dostrzegalna była wola walki.
Straż pożarna pomaga nie tylko ludziom w potrzebie. Jednym z ich obowiązków jest także świadczenie pomocy bezbronnym zwierzętom, które znalazły się w potrzasku. Kiedy PSP w Rybniku (województwo śląskie) otrzymało telefon w sprawie kociaka, który wpadł do studzienki, natychmiast ruszyli z pomocą.
Rutynowa wizyta na cmentarzu przeistoczyła się w walkę o niewinne istnienia. Kiedy mężczyzna odwiedzał groby rodziców wraz z córkami, usłyszał dochodzący z kosza na śmieci płacz. Nie wahał się ani przez chwilę i ruszył na ratunek bezbronnym maleństwom. Nie mógł uwierzyć, że ktoś był zdolny do takiego bestialstwa.
Bezdomne koty są narażone na mnóstwo niebezpieczeństw. Zdarza się, że nawet najbardziej troskliwej matce nie uda się zapewnić bezpieczeństwa swojemu potomstwu. Tak było w przypadku kociaka o imieniu Barbie. Czworonóg został osierocony, gdy miał zaledwie kilka dni. Rozpaczliwie wołał swoją mamę, która zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Na szczęście maluch został usłyszany przez kobietę, która postanowiła mu pomóc. Nie było pewności, czy maleństwo uda się uratować. Było bardzo wyziębione po samotnie spędzonej nocy.
Koty są zwierzętami, które można spotkać w wielu domach. Pomimo tego, że są to czworonogi uwielbiane przez ogromną grupę ludzi, wciąż wielu opiekunów nie umie poprawnie interpretować ważnych sygnałów, które ich pupile wysyłają im każdego dnia. Niektórych bardzo zastanawia to, dlaczego ich kot nie lubi się przytulać. Okazuje się, że ten gatunek ma zupełnie inne sposoby na okazywanie miłości i zaufanie niż przyjęło się to u ludzi. Dlaczego kot jest niedotykalski? Wyjaśniamy krok po kroku, jakie czynniki wpływają na jego zachowanie.
Ratowanie osieroconych zwierząt jest ogromnym wyzwaniem. Osoby zaangażowane w opiekę nad maluchami muszą liczyć się z pracą o każdej porze dnia i nocy. Kocięta wymagają karmienia i doglądania co kilka godzin. Sprawa staje się jeszcze bardziej skomplikowana, kiedy zwierzę boryka się z problemami zdrowotnymi. Tak było w przypadku Scouta, maleńkiego kociaka, który trafił pod opiekę lokalnej organizacji z zakażoną raną na łapce. Jego stan był tragiczny.
Jazda na gapę, to sposób podróżowania, który kojarzy z środkami transportu publicznego. Jednak okazuje się, że niektórym istotom udaje się podróżować w ten sposób taksówką. Pewien maleńki czworonóg ukrył się we wnętrzu samochodu. Kierowca pojazdu zdał sobie sprawę z tego, że ma ponadprogramowego pasażera dopiero po zakończonym dniu pracy. Okazało się, że zwierzę przejechało w ten sposób co najmniej kilkanaście kilometrów.
Bezgraniczne zaufanie porzuconych zwierząt potrafi zaskoczyć i rozczulić. Okazuje się, że niektóre czworonogi, pomimo tego, że zostały wcześniej skrzywdzone przez ludzi, nie mają oporów przed poszukiwaniem pomocy u innych przedstawicieli naszego gatunku. Pewien maleńki kot, postawił wszystko na jedną kartę. Co więcej, jego zachowanie sprawiło, że rutynowa kontrola drogowa, przebiegła zupełnie inaczej, niż planował to funkcjonariusz policji.
Bezdomnym zwierzętom na schronienie zdarza się wybierać nietypowe miejsca. Niektóre czworonogi decydują się na koczowanie w pobliżu ruchliwych miejsc. Poświęcają spokój na rzecz łatwiejszego dostępu do ludzi, którzy być może zdecydują się im pomóc. Strategia ta czasami bywa skuteczna. Szylkretowa kotka miała w zwyczaju błąkać się w okolicach stacji benzynowej. Nieopodal dużego skrzyżowania natknęła się na nią kobieta, która postanowiła zapewnić jej komfortowe życie. Niestety, nie obyło się bez pewnych komplikacji
Mierzenie się z bezdomnością już od pierwszych tygodni życia jest wyzwaniem, któremu nie każde zwierzę jest w stanie podołać. Kocięta, przez co najmniej pierwsze dwa miesiące po urodzeniu, powinny mieć zapewnioną troskliwą opiekę matki oraz ciepły kąt. Niestety, pewien miot składający się z pięciu kociąt nie miał tyle szczęścia. Grupę maluchów znaleziono na ulicy. Czworonogi były niedożywione i zapchlone. Wszystko wskazywało na to, że straciły swoją matkę. Na szczęście trafiły na ludzi, którzy postanowili im pomóc. Okazało się, że maluchy potrafią odwdzięczyć się za okazaną troskę.
Warto zachować uważność, nawet podczas tras przemierzanych każdego dnia. Jak się okazuje, nigdy nie wiadomo, kiedy na drodze pojawi się ktoś, kto potrzebuje natychmiastowej pomocy. Dzięki czujności pewnego mężczyzny, który w drodze do pracy usłyszał dziwne piski, udało się uratować życie maleńkiej istocie. Czworonóg utknął w mało widocznym miejscu i stał po szyję zanurzony w wodzie. Nie miał możliwości samodzielnego wyswobodzenia się z kłopotów. Na szczęście pomoc przyszła wystarczająco szybko.
Na poboczu drogi w Porębach Kupieńskich (woj. podkarpackie) odnaleziono porzucony karton. Płaczące kocięta zostały wyrzucone jak śmieci. Mają zaledwie 6 tygodni. Właśnie zaczynały swoje życie i gdyby nie pomoc dobrych ludzi, skonałyby niezauważone przy drodze. “Polska. Do kościoła, a potem do rowu” – komentują internauci.
Czy mruczki obdarzone ciemniejszym umaszczeniem przynoszą pecha? Inka to urocza czarna kotka, która przynosi pecha jedynie sobie. Zwierzę od pierwszych tygodni życia musi dzielnie walczyć z każdą przeciwnością losu, a mimo to cały czas jest wystawiane na kolejne próby. Podopieczna Fundacji Cerber Godność dla Zwierząt znów trafiła do kliniki weterynaryjnej z infekcją. Wystarczyło, że otarła pyszczek o miskę.
Właściciele kotów nie zawsze zdają sobie sprawę z tego, że czworonogi swoją mową ciała usiłują przekazać człowiekowi wiele ważnych informacji. Dzięki świadomości istnieniu pewnych mechanizmów, można usłyszeć kocią wersję przekazów typu: “jesteś dla mnie ważny”, “ufam ci” lub “kocham cię”. Jednym z gestów, za którym może kryć się wiele cennych informacji, jest dotykanie człowieka łapką. Koty nie zachowują się tak w stosunku do każdej napotkanej osoby. To, w jaki sposób dotykają Cię swoimi kończynami, może nieść kilka zupełnie różnych komunikatów.
Bezdomna kotka wybrała sobie ich posiadłość. Codziennie kręciła się po okolicy, prosząc o jedzenie i łasząc się do każdej napotkanej osoby, zaś wieczorami w tajemniczy sposób znikała. W końcu mieszkańcy kompleksu postanowili za nią pójść i wówczas wszystko nabrało sensu - na zwierzęciu spoczywała odpowiedzialność za niesamodzielne maluchy. Myśleli już, że wszystko zrozumieli, kiedy… kotka znów zniknęła, zostawiając cały rozgardiasz na ich głowie. Nawet nie przypuszczali, w co dali się wpakować.
Po całym dniu ciężkiej pracy na budowie mężczyzna miał już wracać do domu. Jego plany pokrzyżowało szokujące odkrycie. Dochodzące spod koparki miauczenie nie dawało mu spokoju. Chociaż nikt inny go nie słyszał, wiedział, że nie może tak tego zostawić. Zajrzał do środka ogromnej maszyny, a w silniku tkwił on – drobny kociak wyglądał jak noworodek, jego usta i uszy były wypełnione ziemią. Mężczyzna musiał mu pomóc, chociaż nie było to proste.
Zaginięcie ukochanego zwierzaka to coś, czego obawia się wielu właścicieli czworonogów. Niestety, niektóre osobniki mają chęć poznawania świata zewnętrznego i korzystają z każdej okazji do tego, aby uciec. Zdarza się, że później nie potrafią samodzielnie wrócić do domu. Tak było w przypadku kota pewnej pary. Arianna i jej partner robili wszystko, aby znaleźć swojego pupila. Ich poszukiwania zakończyły się w sposób, którego zupełnie się nie spodziewali. Chociaż nie znaleźli zwierzęcia, którego szukali, nie wrócili do domu z pustymi rękoma.
Czworonogi są w stanie wykazać się ogromną kreatywnością, odwagą i inteligencją po to, żeby zapewnić swojemu potomstwu bezpieczeństwo. Kotka o imieniu Sequoia była bezdomna. Dochowała się licznego miotu, który przyszedł na świat w garażu. Okazało się, że rodzina szybko została odkryta przez właścicieli nieruchomości. Po odkryciu niespodziewanych gości, właściciele garażu postanowili pomóc kociej rodzinie. Matka nie pozwoliła się nikomu zbliżać do kociąt, nie opuszczała ich ani na chwilę. Na jej zaufanie zasłużyła tylko jedna osoba.
W życiu kotki pojawiła się wyjątkowa osoba. Wystarczyło jedna chwila i nieufna kruszyna przepadła. To nie mógł być przypadek – nowa przyjaciółka wyglądała zupełnie jak jej zmarła siostrzyczka. Rzuciła się jej w ramiona i nie chciała już nigdy wypuścić jej z łapek. Nie mogła jej też stracić.