Zdziczała kotka zaczęła rodzić. Dopiero 2 dni później odkryli, że wciąż coś przed nimi ukrywa
Aktywiści z organizacji zajmującej się pomocą dla bezdomnych zwierząt zabrali z ulicy kotkę w zaawansowanej ciąży. Była dzika, nie pozwalała się do siebie zbliżyć. Na szczęście było jej dane urodzić w bezpiecznych warunkach. Przez kilka dni wolontariusze byli przekonani, że zdziczała kotka doczekała się tylko jednego potomka. Jednak po kilku dniach jej sekret wyszedł na jaw. Zaledwie w ciągu tygodnia okazało się, że świeżo upieczona mama ukrywa coś jeszcze.
Kotka żyła na ulicy. Syczała, kiedy ktoś próbował się do niej zbliżyć
Zdziczała kotka w zaawansowanej ciąży została złapana przez aktywistów z lokalnej organizacji zajmującej się pomocą dla bezdomnych zwierząt. Celem tych działań było zapewnienie jej bezpiecznych warunków na wychowanie swojego potomstwa.
Przerażona samiczka kilka dni po tym jak dostała dach nad głową zaczęła rodzić. Na szczęście obyło się bez komplikacji. Kotka doczekała się kocięcia o jasnym kolorze sierści. Bardzo o niego dbała i nie pozwalała nikomu zbliżać się do niego. Była do tego stopnia zaborcza, że kiedy tylko ktoś wchodził do pomieszczenia w którym znajdował się kojec, kotka “witała” go groźnym sykiem. Nie było mowy o wzięciu kociaka na ręce, aby skontrolować jego stan zdrowia.
"Niechlubna tradycja Polaków". Starego, chorego psa zostawili przy śmietniku na parkingu, zapomnieli o jednymKotka miała kilka sekretów. Kolejny wyszedł na jaw po 2 dniach
Dopiero po dwóch dniach opiekunowie zdziczałej kotki zdali sobie sprawę z tego, że została ona mamą bliźniąt a nie jedynaka. Drugi maluch urodził się nieco później i na początku ani razu nie znalazł się w pobliżu wyjścia z kojca.
Pierwszy tydzień przebiegł bez najmniejszych problemów, a rokowania nowo narodzonych kociaków zapowiadały się bardzo obiecująco. Kotka była bardzo troskliwą matką, a z dyskretnych obserwacji za pomocą kamery wynikało, że maluchy są zdrowe i rosną jak na drożdżach.
Niestety, w pewnym momencie coś się zmieniło. Świeżo upieczona mama stała się jeszcze bardziej nerwowa, a kocięta zaczęły rozpaczliwie piszczeć. Nie było innego wyjścia, jak pozwolić specjalistom z zakresu weterynarii na przebadadanie całej kociej rodzinki.
Okazało się, że organizm kotki przestał produkować mleko i w związku z tym konieczne było oddzielenie jej od kociąt. Kocia mama trafiła w bezpieczne miejsce, w którym stopniowo będzie stopniowo nabierać zaufania do ludzi, a tymczasem kocięta pozostały w zwierzęcym przedszkolu.
Kocięta przypominają bliźnięta syjamskie. Są nierozłączne
Kociętami zaopiekowali się doświadczeni wolontariusze. Maluchy dostały na imię Timmie i Stevie. Na szczęście szybko nauczyły się jeść papkę przygotowywaną przez aktywistów.
Małe czworonogi wyglądały niemal identycznie i z każdym mijającym dniem łącząca je więź tylko się umacniała. Dosłownie wszystko robiły razem. Kiedy tylko jedno z nich znajdowało się zbyt daleko, natychmiast zaczynały rozpaczliwie krzyczeć. Wolontariusze przyznali, że zachowywały się zupełnie tak, jakby były ze sobą połączone i nie mogły funkcjonować oddzielnie.
Obecnie Timmie i Stevie szukają domu stałego. Ze względu na wyjątkową więź, która je łączy powinny zostać adoptowane do jednego domu.
Źródło: lovemeow.com