Młoda Amerykanka przefarbowała swojego psa czerwono, a efektem pochwaliła się na TikToku oraz Instagramie. W odpowiedzi na falę krytyki ze strony internautów wyjaśniła, że decyzja o zmianie wizerunku zwierzęcia została podjęta nie tylko ze względów estetycznych. Chodzi o jego rzekome bezpieczeństwo. Użytkowniczka TikToka ze Stanów Zjednoczonych o imieniu Chloe zdobyła rozgłos, dzięki filmikom z udziałem jej psa Dandeliona. Chociaż większość filmów i zdjęć przedstawiających pirenejskiego psa górskiego przypadła do gustu internautów, tym razem młoda kobieta posunęła się o krok za daleko.
Lekarze weterynarii podzielili się wstrząsającym zdjęciem. Makabryczny obraz przedstawia boksera, który zachorował po zjedzeniu czekolady. Eksperci pragną w ten sposób zwrócić uwagę opiekunów zwierząt na niebezpieczeństwo wynikające z karmienia podopiecznych toksycznymi produktami. Nie od dziś wiadomo, że czekolada jest jednym z najchętniej spożywanych produktów spożywczych, który uwielbia zdecydowana większość społeczeństwa. Ten słodki wyrób cukierniczy stymuluje ośrodkowy układ nerwowy, działając podobnie do kawy, a ponadto jest bogaty w magnez i niacynę, które pełnią rolę w uwalnianiu energii z pożywienia oraz napędzają szare komórki do pracy. Znajduje się w nim także żelazo, które jest niezbędne do prawidłowego funkcjonowania układu krwionośnego. Pomimo licznych zalet, nie można zapomnieć, że czekolada ma też swoje minusy i bywa niebezpieczna, zwłaszcza dla czworonożnych pupili.
Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, który przyjął pod swoją opiekę ocalonego niedźwiadka z Teleśnicy, przekazał smutną wiadomość. W nocy z 19/20 stycznia weterynarze zmuszeni byli uśpić zwierzę. Niedźwiadek "Ada" walczył ponad tydzień.W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o akcji ratunkowej około rocznego niedźwiadka, który odłączył się od matki. Zwierzę zataczało się i ciągnęło za sobą tylne łapy, a jego śladem podążały polujące wilki. Drapieżnik został w ostatniej chwili ocalony przez leśniczych z Ustrzyk Dolnych, a następnie przekazany pod opiekę ekspertów z przemyskiego ośrodka rehabilitacyjnego.
Prosiaczek to pies, który od urodzenia nie widzi ani nie słyszy. Chociaż miał trudne początki, dziś jest wzorem do naśladowania. Właścicielka zwierzaka angażuje się w działalność charytatywną i wraz z nim uczy akceptować swoje słabości i pokonywać wszelkie przeszkody.W 2017 roku mieszkanka Westport Melissa Shapiro, która z zawodu jest lekarzem weterynarii, uczestniczyła w spotkaniu adopcyjnym w schronisku w Westport. Kobieta zauważyła wówczas szczenię o różowawym odcieniu skóry oraz sierści. Tak właśnie rozpoczęła się jej wspólna przygoda z Prosiaczkiem (ang. Piglet).
W niedzielny wieczór sieć obiegło niesamowite zdjęcie przedstawiające dwójkę turystów niosących przez las ślepego psa. Starsze zwierzę zostało znalezione w pobliżu szlaku. Młodzi ludzie porzucili swoje dotychczasowe plany, aby udzielić zwierzakowi pomocy.Sosnowiecki radny Łukasz Litewka opisał w mediach społecznościowych niezwykłą historię z udziałem polskich turystów. Justyna, Jacek, Piotrek i Aga wybrali się w góry. Podczas wędrówki przez zauważyli niewidomego psa, który nie powinien się tam znaleźć.
Wolontariusze Stowarzyszenia Grupy RATUJ, zajmującego się profilaktyką bezdomności i adopcji zwierząt, przekazali druzgocące wieści na temat Kiełbaski. Kotka, która została w bestialski sposób potraktowana przez człowieka, nie żyje.Obcięcie języka, oblewanie kwasem i wieszanie – to tylko niektóre z rzeczy, przez które przeszła znaleziona pod Twardogórą kotka, zanim w połowie grudnia znalazła się pod opieką wrocławskich wolontariuszy. Wcześniej była kotem wolnobytującym, który wpadł w ręce sadystycznego oprawcy zwierząt.
Pewna kobieta szła do pracy w bardzo mroźny dzień, kiedy zauważyła psa leżącego na ziemi. Gdy pochyliła się, by go dotknąć, poczuła, że ciało zwierzęcia jest sztywne z zimna. Zakładając, że jest już za późno, rozpłakała się nad losem psiaka, który musiał umrzeć samotnie. Niespodziewanie pupil poruszył łapką. Fale mrozu i niesprzyjające warunki pogodowe utrudniają życie ludziom i są śmiertelnym zagrożeniem dla zwierząt. W niektórych rejonach świata, m.in. w Rosji i Kazachstanie, sytuacja jest do tego stopnia ekstremalna, że zamarznięte na kość zwierzęta to powszechny widok na ulicach.
Na Instagramie Szymona Hołowni pojawiło się zdjęcie z udziałem jego czworonożnej przyjaciółki. Lider ruchu Polska 2050 opowiedział o długoletniej chorobie zwierzęcia, a przy okazji uchylił rąbka tajemnicy z życia jego starszej córki. Dziennikarz, polityk i prywatnie opiekun zwierząt, Szymon Hołownia w ostatnim czasie powitał na świecie drugie dziecko. Dotychczas oczkiem w jego głowie była córka Maria, pieszczotliwie nazywana "Manią", oraz dwa czworonogi - Żelka oraz Grafit.
Jeden z leśniczych z Nadleśnictwa Ustrzyki Dolne zauważył tropy małego niedźwiedzia tuż przy domach w Teleśnicy. Zwierzę było wycieńczone i znajdowało się w stanie zagrożenia życia, a co gorsza, drogę ucieczki odcięły mu wilki. Gdyby nie nagła interwencja, mogłoby nie przeżyć nocy.Pan Janusz, leśniczy pilnujący porządku w lasach w powiecie bieszczadzkim, znalazł porzuconego przez matkę młodego niedźwiedzia brunatnego. Stworzenie było mocno osłabione i miało problemy z chodzeniem, dlatego mogło paść ofiarą polujących wilków.
Na jednej z lokalnych grup na Facebooku, pani Zuzanna Jóźwiak zamieściła wpis dotyczący jej czworonożnego przyjaciela. Okazało się, że czarny kotek złapał się w kłusowniczą pułapkę. Przypuszcza się, że że wnyki rozstały rozstawione przez właściciela pobliskiej działki ROD. Sprawa zostanie zgłoszona na policję.Do sytuacji doszło w ostatnich dniach. Mruczek należący do mieszkanki Poznania miał potwornego pecha. Podczas spaceru po okolicy wpadł w sidła zastawione przez kłusowników. Na jego łapce zatrzasnęły się potężne, metalowe szczęki.
Inspektorki Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podzieliły się za pośrednictwem mediów społecznościowych historią kundelka o imieniu Reksio, który jako szczeniak złamał sobie łapę. Przez 16 lat właściciel nie poczynił żadnych starań, aby ulżyć zwierzęciu w cierpieniu. Dziś zniekształcona kończyna jest niemożliwa do naprawienia.Spokojna miejscowość położona 40 kilometrów od Krakowa - to właśnie tam udała się pani Joanna i pani Małgorzata, inspektorki lokalnej organizacji prozwierzęcej celem przeprowadzenia inspekcji. Na miejscu zastały tragedię, będącą konsekwencją ludzkiej znieczulicy.
Wolontariuszka sprawująca opiekę nad zaniedbanymi zwierzętami podzieliła się historią przemiany kocurka o imieniu Khalon. Kiedy zwierzę trafiło pod jej dach, było tak wychudzone, że bała się je podnieść, by nie wyrządzić mu krzywdy. Dziś po sterczących żebrach i łysych plamach nie ma nawet śladu.
Już dzisiaj wigilia Bożego Narodzenia. Zanim jednak zasiądziesz przy stole i rozpoczniesz wieczerzę, przypominamy, aby nie częstować zwierzaków świątecznymi potrawami. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że w większości ciast kryje się składnik, którego spożycie przez psa czy kota może zakończyć się tragedią.Większość właścicieli psów czy kotów zdaje sobie rozumieć, że zwierzęta nie powinny jeść czekolady czy tłustych potraw, których nie są w stanie strawić. Zdarza się jednak, że w czasie Bożego Narodzenia opiekunowie serwują swoim podopiecznym ryby, sałatki i inne smakołyki ze świątecznego stołu. Wszystko po to, aby one także poczuły świąteczną atmosferę.
Mieszkańcy Ponieca oraz okolicznych miejscowości, a także ich domowe pupile w ostatnim czasie zaczęli odczuwać niepokojące objawy mogące świadczyć o zatruciu pokarmowym. Przyczyna dolegliwości pozostawała jednak nieznana. O źródle problemu, jakim była skażona woda, dowiedzieli się dopiero po tygodniu.
Życie szczeniaka w typie boksera rozpoczęło się w dramatyczny sposób. Maleństwo urodziło się bez przednich łapek, przez co nie mogło rywalizować z rodzeństwem o mleko matki. Opiekujący się nim weterynarz zasugerował eutanazję, jednak właściciele postanowili nie poddawać się bez walki. Niepełnosprawne szczenię o imieniu Nubby od samego początku miało w życiu pod górkę. Chociaż suczka go nie odrzuciła, jego rodzeństwo odpychało go podczas wyścigu po mleko matki. Obawiano się, że z tego powodu dwunożny zwierzak nie będzie wystarczająco silny, a jego życie stanie się męczarnią.
Rodzina pochodzące z chińskiej prowincji Guangdong postanowiła przygarnąć kota. Dziwnym zbiegiem okoliczności adopcja pupila zbiegła się w czasie z pogorszenie zdrowia u córki. Dziewczynka nagle zaczęła tracić włosy. Okazuje się, że przyczyną choroby była obecność zwierzaka.Tydzień po adopcji kota właściciele zauważyli, że włosy na czubku głowy ich córki w znacznym stopniu się przerzedziły. Wówczas nawet nie przypuszczali, że może mieć to związek z powiększeniem rodziny.
Po kilku miesiącach spędzonych w schronisku shih tzu o imieniu Charlie został adoptowany. Radość niestety nie trwała długo, gdyż po krótkim czasie pupil powrócił do boksu. Powód, dla którego właściciel zdecydował się go oddać, jest absurdalny. Życie w schronisku nie rozpieszcza czworonożnych podopiecznych. Psy będące w średnim oraz zaawansowanym wieku mają najmniejsze szanse na adopcję i zazwyczaj spędzają resztę swoich dni w schroniskowym boksie. Wszyscy mieli nadzieję, że w przypadku Charliego, 7-letniego shih tzu, los będzie łaskawszy. Kiedy na horyzoncie pojawiła się osoba gotowa go przygarnąć, wszyscy trzymali kciuki, aby wiodło mu się w jego nowym domu. Niestety, kilka miesięcy później pupil znów spotkał się z pracownikami schroniska. Co było tego powodem?
Alaskan malamute o imieniu Trojan został okropnie skrzywdzony przez swojego właściciela. Pupil ważący 101,5 kilograma trafił pod opiekę ratowników zwierząt, którzy pomogli mu zrzucić zbędne kilogramy. Jego roczna przemiana udowadnia, że dla chcącego nic trudnego!Poprzedni właściciel Trojana zaniedbał swoje obowiązki i, mówiąc bez ogródek, spasł go do niewyobrażalnych rozmiarów, narażając na szereg chorób i dolegliwości zdrowotnych. Kiedy opieka nad zniedołężniałym czworonogiem stała się zbyt kłopotliwa, jedynym wyjściem okazało się oddanie go do schroniska
Pilny komunikat właśnie obiegł całą Polskę. Powiatowy Lekarz Weterynarii w Tarnowie przestrzega przez karmieniem i zabawą ze zwierzętami wolnożyjącymi. Zauważa, że kontakt z nimi wiąże się z potencjalnym ryzykiem zarażenia wścieklizną oraz wieloma innymi schorzeniami. Rodzice powinni szczególnie uważać na swoje pociechy.Zagrożenie związane z falą przypadków wścieklizny nie dotyczy już wyłącznie Mazowsza. W wielu powiatach na terenie całej Polski ruszają dodatkowe akcje szczepienia lisów, a eksperci ostrzegają, że wchodzenie w bliski kontakt z dziką zwierzyną może nieść ze sobą poważne konsekwencje.
W środowy poranek media obiegła wyjątkowo smutna wieść. Kot, który został uratowany po 10 dniach spędzonych w rurze ciepłowniczej, nie żyje. Fundacja Felineus poinformowała o tragicznym losie podopiecznego we wpisie w mediach społecznościowych. Najsłynniejszy kot z Rzeszowa odszedł za Tęczowy Most. Chociaż tysiące osób trzymało za niego kciuki i do końca miało nadzieję na szczęśliwy finał, spełnił się najgorszy scenariusz.
Poznajcie Kayę, kotkę znalezioną w prowincji Ontario w Kanadzie. Kiedy przyszła na świat, nikt, poza jedną osobą, nie chciał wyciągnąć do niej pomocnej dłoni. Wszystko przez wadę wrodzoną, która nadaje jej pyszczkowi nieco zrzędliwy wyraz. Historia kotki rozpoczęła się w lipcu, kiedy to przypadkowy przechodzień dostrzegł ją na ulicy. Jako 4-tygodniowy kociak była odwodniona, niedożywiona i pokryta pchłami i kleszczami. Obawami napawał również wygląd jej zdeformowanego pyszczka.
Owczarek niemiecki został potrącony i pozostawiony na pewną śmierć w przydrożnym rowie. Konającemu zwierzęciu pomogli policjanci, został odpowiednio zabezpieczony, a następnie przewieziony do kliniki weterynaryjnej. Trwa walka o jego życie.W piątkowy wieczór do policjantów z komisariatu w Gąbinie dotarła informacja o ciężko rannym psie. Zgłaszająca przyznała się do potrącenia zwierzęcia, które miało znajdować się na odcinku drogi Topólno-Konstantynów.
W jednej z kamienic w centrum Legnicy rozgrywał się horror. Starszy pies Reksio był ciągany po schodach i przeciągany siłą poza bramę. Pastwiły się nad nim sadystki w starszym wieku. Na prośbę sąsiadów przedstawiciele organizacji prozwierzęcej EKOSTRAŻ przyjechali odebrać zwierzę.Starszy, cierpiący, zniedołężniały ruchowo piesek był ciągany po schodach niczym kawałek szmaty. Za wszystkim stały dwie starsze kobiety. Skandaliczna sytuacja bynajmniej nie miała jednorazowego charakteru
Poznajcie kocurka Midasa, który w niespełna miesiąc zdobył 50 tys. obserwatorów na Instagramie. Popularność przyniósł mu fakt, iż urodził się z dwiema parami uszu. Mała anomalia nie przeszkadza mu jednak w codziennych psotach.Midas to 4-miesięczny kot rosyjski niebieski, który został adoptowany przez Canis Dosemeci i jej partnera. Kiedy w sieci pojawiły się jego zdjęcia, zrobił prawdziwą furorę w Internecie. Poznajcie jego historię.
Shih tzu o imieniu Gucio mieszkał na jednym z osiedli domów jednorodzinnych we Wrocławiu. Gdy zaczął podupadać na zdrowiu, zamiast zabrać go do weterynarza, właściciele postanowili leczyć go na własną rękę. Psa nie udało się odratować.Wydawało się, że Gucio ma wszystko, czego pragnie każdy domowy zwierzak - dach nad głową, rodzinę i pełną miskę. Niestety, gdy dopadła go choroba, nie mógł liczyć na profesjonalną pomoc w klinice weterynaryjnej. Jego właściciele postanowili leczyć go w niekonwencjonalny sposób.
Kamera monitorująca osiedle uchwyciła moment, w którym kobieta porzuca swojego niepełnosprawnego psa. Gdy zwierzak próbuje do niej wrócić, odpycha go i po wszystkim odjeżdża, jakby nigdy nic. Sposób, w jaki został potraktowany, łamie serce.Zapis wideo ukazujący jak kobieta wyrzuca z auta i porzuca niepełnosprawnego psa na ulicach Sao Leopoldo w Brazylii został opublikowany na Facebooku w 2020 roku. Wstrząśnięci internauci nie zostawili tak tej sprawy. Nagranie w błyskawicznym tempie rozprzestrzeniło się po sieci.
Po latach walki inspektorom Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce wreszcie udało się rozbić pseudohodowlę kotów rasowych w Opolu. 26 kocich istnień zostało przetransportowanych do kliniki weterynaryjnej. Większość z nich jest chora, niektóre koty cierpią na infekcje oczu lub są ich całkowicie pozbawione. O dramatycznej sytuacji rasowych kotów, głównie syjamskich i orientalnych, jako pierwszy zaalarmował pewien przechodzień. Świadek umieścił w sieci ogłoszenie, informujące o błąkającym się kocie w okolicy garaży przy ul. Luboszyckiej w Opolu. W tym samym czasie inspektorzy TOZ Oddział Opole weszli w posiadanie informacji, jakoby w pobliżu miała funkcjonować pseudohodowla zwierząt.
Kilkudniowa interwencja w Schronisku dla Zwierząt w Wojtyszkach dobiegła końca. Inspektorzy w asyście weterynarzy oraz policjantów i prokuratorów wyrwali łącznie ponad 100 zagłodzonych, chorych i ledwo żywych psów, kotów i królików z piekła na ziemi. Pozostałe 1000 zwierząt wciąż czeka na pilną pomoc. Stowarzyszenie "Pogotowie dla Zwierząt", które w zeszłym roku zlikwidowano schronisko w Radysach pod Olsztynem, opublikowało wpis podsumowujący masową kontrolę stanu psychofizycznego zwierząt przebywających na terenie schroniska w Wojtyszkach (woj. łódzkie). Przedstawiciel organizacji prozwierzęcej Grzegorz Bielawski, który pokierował akcją ratunkową, wyznał, że niektóre z psów przypominają "żywe trupy".