Reksio spędził 16 lat na łańcuchu. Nigdy nie odwiedził weterynarza
Inspektorki Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami podzieliły się za pośrednictwem mediów społecznościowych historią kundelka o imieniu Reksio, który jako szczeniak złamał sobie łapę. Przez 16 lat właściciel nie poczynił żadnych starań, aby ulżyć zwierzęciu w cierpieniu. Dziś zniekształcona kończyna jest niemożliwa do naprawienia.
Spokojna miejscowość położona 40 kilometrów od Krakowa - to właśnie tam udała się pani Joanna i pani Małgorzata, inspektorki lokalnej organizacji prozwierzęcej celem przeprowadzenia inspekcji. Na miejscu zastały tragedię, będącą konsekwencją ludzkiej znieczulicy.
Reksio od 16 lat kuśtykał na złamanej łapce
Na posesji mieszkał psi senior o wdzięcznym imieniu Reksio. Zgarbione, zrezygnowane zwierzę nigdy nie zaznało wolności - od najmłodszych lat przetrzymywano je na łańcuchu przy metalowym baraku, do którego wstawiono budę. Jak zauważają aktywiści, całe jego życie polegało na tym, że kuśtykał na taką odległość, na jaką pozwolił mu łańcuch. Nic dziwnego, że z jego smutnych oczu zdawało się dobiegać nieme wołanie o pomoc.
Nienaturalnie wykrzywiona przednia łapa Reksia również zaalarmowała inspektorki. Według słów właściciela, psiak złamał łapę 16 lat temu, kiedy był jeszcze szczeniaczkiem. Opiekun zdawał sobie sprawę, że pies potrzebuje pomocy, ale mu jej nie udzielił.
- Łapa wygląda koszmarnie, pies nauczył się już na niej stawać. Jego chód jest koślawy, a powyginane mocno stawy tylnych łap, też stawia w zupełnie nieprawidłowy sposób - relacjonują inspektorki Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Koło posesji, co najmniej parę razy dziennie, przechodzili sąsiedzi
W trakcie inspekcji ujawniono, że pies nie posiada żadnych szczepień i nigdy nie odwiedził weterynarza. Działacze na rzecz ochrony praw zwierząt nie kryją oburzenia faktem, iż przez kilkanaście lat nikt nie reagował na cierpienie czworonoga - zarówno straż miejska, organizacje prozwierzęce, czy osoby mieszkające w pobliżu.
- Podobno pół roku temu, na miejsce została wezwana straż miejska, która również nie skorzystała ze swoich uprawnień. Podobno pan wezwał weterynarza po wizycie straży miejskiej, jednak ten podobno stwierdził, że nic się nie da zrobić z pieskiem. Nikt nie uznał, że psa należy stamtąd zabrać - czytamy w komunikacie. Sprawa została zgłoszona dopiero przez przypadkową osobę, która prawdopodobnie przyjechała do rodziny na święta Bożego Narodzenia. Nie przeszła obojętnie obok kuśtykającego pupila tak, jak mieli to w zwyczaju sąsiedzi, zamiast tego niezwłocznie powiadomiła odpowiednie służby.
Dzięki jednemu telefonowi Reksio został odebrany i przetransportowany do kliniki weterynaryjnej, gdzie wreszcie może liczyć na profesjonalną pomoc. Ratownicy małą pełną świadomość tego, że ze względu na czas, jaki upłynął od złamania, łapy nie da się już przywrócić do pierwotnej formy, jednak obiecują odmienić życie psiaka zerwanego z łańcucha, który przez kilkanaście lat stanowił cały jego świat.
Zobacz zdjęcia:
Źródło: facebook/KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami
Dołącz do nas
Jeśli chcesz przedstawić nam swojego pupila lub masz ciekawą historię związaną ze zwierzęciem do opowiedzenia, napisz do nas na [email protected]. Pamiętaj też o dołączeniu do naszej grupy na Facebooku, gdzie możesz spotkać innych miłośników zwierząt - Kochamy Zwierzęta. Bądź z nami
Chwile grozy w Tatrzańskim Parku Narodowym. Konie z dorożką uciekły woźnicy
Kaczątka myślą, że szczeniak jest ich mamą. Nagranie rozczula ludzi z całego świata
Stołeczny ratusz wydał ostrzeżenie ws. wścieklizny. Tak źle nie było od lat